|
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów
|
Agresja, szczur agresywny wobec ludzi |
Autor |
Wiadomość |
Nisia
ofiara losu
Dołączyła: 28 Mar 2006 Posty: 3881 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 09:16
Zwierzątka: ogony |
|
|
Sorki, nie wytrzymałam.
zamtuz napisał/a: | Dla mnie szczur powinien być towarzyski i przytulaśny |
Czyli mój Alifek nie ma szans, bo ani nie jest towarzyski, ani przytulaśny (choć kochany z niego czarny chłopiec). Hela odpada z tych samych powodów. Shamsi byłaby ok, ale niszczy i się nie słucha, więc pewnie znów odpada. Pozostaje Iskierka.
zamtuz napisał/a: | bo uważam, że szczur jest na tyle inteligentną istotą że sam potrafi skumać jaką role odgrywa. |
Tak, pod warunkiem, że mu pokażesz, o co ci chodzi. W sposób zrozumiały dla szczura.
A komend można szczura nauczyć, ale to też wymaga pracy. A poza tym - szczur nie pies, kiedy coś go bardzo kusi to komendy puszcza mimo uszu.
zamtuz napisał/a: | Dlatego jestem ostatnio zwolennikiem szczurów z hodowli takich jak od An czy Nezu- nie znam przypadku agresji wsród tych ciurów. |
Żebyś się nie przejechał. Agresja też może być wynikiem choroby lub burz hormonalnych.
zamtuz napisał/a: | Po 3 miesiacu zycia kastracja nic nie daje u samców. |
Wetki z Oazy i Wojtyś mają inne zdanie. Uważają, że szczur nie pies i można zarówno samce jak i samice kastrować w każdym wieku. Na agresję pomoże zawsze (chyba, że agresja nie jest spowodowana hormonami), na zapobieganiu guzom sutka i przysadki - im późniejszy wiek, tym mniejszy efekt, ale zawsze efekt.
Nie piszesz na jakiego weta się powołujesz, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby wiedział mniej od Wojtyś.
zamtuz napisał/a: | Przykład Ryjka mataforgany... absolutnie brak jakiejkolwiek poprawy. |
Przykład nietrafiony. Rozmawiałam o nim z doktor Kasią Kacprzak. Powiedziała, że pośpieszyliście się z uśpieniem, bo mały był najprawdopodbniej chory. Miał guza w mózgu. I to, być może, można było leczyć.
A poza tym - zawsze można dawać środki uspokajający.
Gdyby mój szczur by agresywny to na pewno by utrudniło nasze kontakty, ale wierzyłabym, że dużo pracy by pomogło. Najwyżej poszukalibyśmy rozwiązań.
Heike Fei był u mnie. I ja doskonale wiem, czemu mnie gryzł. I nie mogłam mu tego dać. Z Feą uznałyśmy, że nie warto - łączyć go z moim stadem.
zamtuz napisał/a: | Ile razy biali nie trafili w pokarm na mojej ręce tylko na palec - tyle ze oni to nawet chyba grysc nie potrafią bo nie zostawiają śladu. |
Kiedy szczurek pomyli palec z jedzeniem to nigdy nie gryzie. Łapie ząbkami a potem puszcza. Tak więc chłopcy pewnie by umieli ugryźć, tylko nigdy nie widzieli powodu.
Cytat: | Zaden zoolog nie szkoli swojego personelu, zatrudniaja osoby juz majace wiedze to po pierwsze. |
Często w takich sklepach sprzedają pasjonaci, którzy też wchodzą na fora takie jak alloszczur i z nich czerpią wiedzę. A jeśli jest większy sklep, to sprzedawcy są "wykwalifikowani" w konkretnych gatunkach - i tylko nimi się zajmują.
A jeśli to prawo nie jest jeszcze wszędzie przestrzegane, to weszliśmy do UE. I skoro w UE jest, to u nas też wkrótce będzie MUSIALO się pojawić.
Cytat: | Podejrzewam, że szczur wystraszył się raczej ostrego tonu, gwałtownego podnoszenia czy wyczuwalnego rozdrażnienia opiekuna, niż zasmucił się zamknięciem we własnej klatce. |
Oj tak. Ostatnio mnie wkurzyły szczury. Tak szalały, że potłukły mi doniczki. Fakt, naprułam się na nie. Siedziały w łóżku cichutko, wyraźnie się bały. Dopiero, jak dałam ciasta na zgodę, to się rozruszały.
Olimpia, czy Elton nie jest kastrowany? Jesli nie, to może to by była metoda? Bo może Capriemu przeszkadza strach Eltona? |
_________________ Wśród Aniołków: Henia, Fatka, Alif Matsura, Hela, Lola, Beba, Iskierka, Šamsi, Tomiś, Calypso, Tamarka, Morelka, Szpulka, Śliwka, Ahirka i Zdenka |
Ostatnio zmieniony przez Nisia Pon Cze 11, 2007 09:56, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
AngelsDream
Gdzieś indziej
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 17 Lis 2006 Posty: 19397 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 09:48
Zwierzątka: Dwa psy i Wyjątki |
|
|
zamtuz napisał/a: | Dlatego jestem ostatnio zwolennikiem szczurów z hodowli takich jak od An czy Nezu- nie znam przypadku agresji wsród tych ciurów. |
A ja znam. Siedzi za moimi plecami w kocim transporterze i czeka jeszcze kilka dni na zdjęcie szwów po kastracji. Cid. CocoNut z miotu C. Chcesz coś dodać, czy twoje teorie właśnie upadły? |
_________________ Baaj, Celar i Wyjątki
Musiałem stracić przezroczystość
Na którejś z tamtych dróg.
(...)
Tak mi przykro. |
|
|
|
|
Oli
Dołączyła: 14 Sty 2007 Posty: 13184 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 10:04
|
|
|
Nisia napisał/a: | Olimpia, czy Elton nie jest kastrowany? Jesli nie, to może to by była metoda? Bo może Capriemu przeszkadza strach Eltona? |
Nie jest, ale niegludo sie to zmieni. Pisalam gdzies na pocztaku tego tematu ze Capri ewidentnie wkurza sie na pisk Eltona. Poki Elton nie drze japy, Capri nawet sie myl itp. Natomiast jak tylko wlaczy sie syrena z Ryska robi sie jez i zgrzyta zebami. Elton piszczy jak tylko jakikolwiek szczur w jego strone popatrzy. Mam nadzieje ze mu przeszkadzaja tylko jajka, anic innego. |
_________________ Z nami: Jojo i Princeska; Duszek, Amidala i Zosia; Api i Kava
na dt: suczka Sarabi www.facebook.com/EkipaDuszka |
|
|
|
|
Nisia
ofiara losu
Dołączyła: 28 Mar 2006 Posty: 3881 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 10:05
Zwierzątka: ogony |
|
|
Olimpia, opierając się na tym artykule - najpewniej przeszkadzają jajka. I im szybciej się to zmieni, tym lepiej. |
_________________ Wśród Aniołków: Henia, Fatka, Alif Matsura, Hela, Lola, Beba, Iskierka, Šamsi, Tomiś, Calypso, Tamarka, Morelka, Szpulka, Śliwka, Ahirka i Zdenka |
|
|
|
|
mataforgana [Usunięty]
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 16:08
|
|
|
Nisia napisał/a: | zamtuz napisał/a:
Przykład Ryjka mataforgany... absolutnie brak jakiejkolwiek poprawy.
Przykład nietrafiony. Rozmawiałam o nim z doktor Kasią Kacprzak. Powiedziała, że pośpieszyliście się z uśpieniem, bo mały był najprawdopodbniej chory. Miał guza w mózgu. I to, być może, można było leczyć.
A poza tym - zawsze można dawać środki uspokajający. |
prosiłam już, żebyście 'odczepili' się od mojego Ryjka? jeśli nie, to bardzo ładnie proszę.
Ryjek został uspiony, ponieważ ja podjęłam taką a nie inną decyzję. weterynarz, który początkowo wcale nie był chętny go usypiać, po tym co Ryjuś zaprezentował, uznał, że to słuszna decyzja. może wszyscy się pomylilismy.
nie kwestionuję wiedzy ani umiejętności doktor Kacprzak, ale nie widziała szczura na oczy i nie wie w jakim był stanie.
pospieszyliśmy się?
pierwsze objawy u Ryjka pojawiły się w lipcu, w sierpniu, najszybciej jak to było możliwe, został wykastrowany. uśpiłam go w grudniu.
nikt z was nie wie, o ile przez te kilka miesięcy podwyższył się poziom jego agresji. i nie wiem, czy aż tak duzo osób podjęło by się opieki nad nim.
był już niebezpieczny dla ludzi, innych zwierząt i siebie samego.
i ja nie odwazyłabym się podawać mu przez resztę życia leki uspakajające, bo mam w domu małą siostrę, której mógł zrobić poważną krzywdę, gdyby leki przestały w którymś momencie działać.
tak, możliwe, że miał guza mózgu. ale ja dowiedziałam się o takiej możliwości, gdy już nie żył. a nawet gdyby nie było wtedy za późno, to nie wiem, czy podjęłabym się w tamtym momencie leczenia. |
|
|
|
|
AngelsDream
Gdzieś indziej
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 17 Lis 2006 Posty: 19397 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 16:16
Zwierzątka: Dwa psy i Wyjątki |
|
|
Proszę o uszanowanie prośby mataforgany. Temat zaczął być niemile emocjonalny. Kolejne wątki o szczurach nie należących do autora postu będę zmuszona wyciąć. |
_________________ Baaj, Celar i Wyjątki
Musiałem stracić przezroczystość
Na którejś z tamtych dróg.
(...)
Tak mi przykro. |
|
|
|
|
mataforgana [Usunięty]
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 16:18
|
|
|
Off-Topic: | dziękuję, Angels. |
|
|
|
|
|
sachma
Zaproszone osoby: 15
Dołączyła: 17 Lis 2006 Posty: 5423 Skąd: Pruszcz Gd
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 18:17
|
|
|
Off-Topic: | AngelsDream, ale to żadna z nas nie wyciągnęła tego przykładu, tylko zamuz - wiec może mata niech ustali z chłopakiem o czym można dyskutować a o czym nie? |
hodowcy nawet gdyby sie bardzo starali nie mogą dawać karty gwarancyjnej na każdego ogona - czasem po prostu zdarza sie ze rodzi sie szczur agresywny bądź chorowity.
co do agresji - uważam ze jest tyle sposobów na zwalczanie jej, ze zabicie szczura w ogóle moim zdaniem nie wchodzi w grę. bestialstwo w czystej postaci - i myślę tak tylko i wyłącznie dlatego ze mam w domu agresywnego szczura i wiem jak to jest i wiem ze można kastrować czy podawać środki hormonalne bądź na uspokojenie, albo po prostu nauczyć sie z tym żyć. Osobiście czułabym sie jak ostatnie ścierwo usypiając Kami. (i proszę nie szukać żadnych wycieczek osobistych - takie moje zdanie ogółem) |
|
|
|
|
merch [Usunięty]
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 18:20
|
|
|
No to jednak z postu mataforgany wynika ,ze najpierw była kastracja - a nie wypał przez okno.
OT Nie wiem i nie chcę wiedzieć na ile argumentacja zamtuza jest prowokacja na ile zamtuz ma taki a nie inny stosunek do zwierząt- jednak uważam , ze żadna z tych ewentualności nie powinna być tolerowana- prowokacja chyba jest niezgodna z regulaminem forum, przedmiotowy stosunek do zwierząt i zabijanie ich bo nie wypełniają powierzonych im zadań ( bycie miłym , grzecznym i nieszkodnikującym szczurkiem) jest naruszeniem ustawy o ochronie zwierząt- i to by było na tyle ode mnie w tym temacie. |
|
|
|
|
AngelsDream
Gdzieś indziej
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 17 Lis 2006 Posty: 19397 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 18:21
Zwierzątka: Dwa psy i Wyjątki |
|
|
Off-Topic: | sachma, wiem - masz rację. Ten wątek jednak powinna przedstawiać sama mataforgana, a nie osoby postronne. Zamtuz niepotrzebnie zaczął, wątek się przeciągnął dlatego uznałam, że warto wkroczyć. |
Ja pretensji do Nezu nie mam. Nauczyłam się Cidowego języka i wiem już, kiedy lepiej cofnąć rękę i dać mu odetchnąć. Ot mały nerwus i wrednik, to wszystko. Kastracja została przeprowadzona z racji jego zdrowia, a nie mojej wygody. Chociaż przyznam, że mam nadzieję, że i mi życie ułatwi. |
_________________ Baaj, Celar i Wyjątki
Musiałem stracić przezroczystość
Na którejś z tamtych dróg.
(...)
Tak mi przykro. |
|
|
|
|
pituophis
( . )( . )
Dołączył: 17 Sty 2007 Posty: 1431
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 19:23
Zwierzątka: węże, koty, jeż, rogatki, eublefary i sporo gryzoni |
|
|
A ja absolutnie nie rozumiem, czemu demonizować agresję szczurów wobec ludzi (wobec innych szczurów faktycznie jest większym problemem). Mam samca szczura, który urodził się za regałami w sklepie zoologicznym, tam też spędził pierwsze około pół roku życia. Słowem- dziki, niedotykowy szczur. Mam parę bawełniaków, które przy zbliżeniu ręki zaczynają zgrzytać zębami, odwracają się i gryzą. Oba te przypadki uważam za nie sprawiające większych problemów w obsłudze. Naprawdę uważam, że tak małe zwierzę można obsługiwać w rękawiczkach, albo zupełnie go nie dotykać, i na czas czyszczenia zachęcać do wejścia do pudełka, jeśli branie w ręce je stresuje, i nie ma z tym żadnego problemu. Może wieść szczęśliwy żywot w porządnie umeblowanej klatce czy terrarium.
Szczur to nie duży pies, nikomu nie jest w stanie poważnie zagrozić, a zapanować nad nim jest łatwo. Ludzie radzą sobie z agresywnymi kajmanami i terytorialnymi samcami legwanów albo jadowitymi wężami, więc co tu mówić o małym gryzoniu |
|
|
|
|
Oli
Dołączyła: 14 Sty 2007 Posty: 13184 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 22:14
|
|
|
Tak, usypianie w wypadku agresji nie jest najlepszym wyjsciem, chociaz czasem jedynym,ale tylko gdy jest ostateczna decyzja po wielu probach "dogadania" sie.
Z natury wynika, ze zadne zwierze nie atakuje bez podowu. Zadne zwierze nie atakuje bo ma chec zabicia/zrobienia krzywdy. Kazde zwierze wysyla najpierw sygnaly, czasem niedostrzegalne. Moja Fruzia np. jest bardzo nietykalska i ugryzla mnie pare razy, ale wiem ze za kazdym razem gdybym uszanowala jej ostrzezenia (delikatne podgryzanie) to nie zostalabym dziabnieta. Eltona nie znam jeszcze na tyle zeby wyczuwac jego ostrzezenia, a ze Capri mnie ugryzl to tez byla moja wina bo weszlam miedzy dwa szczury. |
_________________ Z nami: Jojo i Princeska; Duszek, Amidala i Zosia; Api i Kava
na dt: suczka Sarabi www.facebook.com/EkipaDuszka |
|
|
|
|
mataforgana [Usunięty]
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 22:20
|
|
|
sachma napisał/a: | AngelsDream, ale to żadna z nas nie wyciągnęła tego przykładu, tylko zamuz - wiec może mata niech ustali z chłopakiem o czym można dyskutować a o czym nie? |
nie obchodzi mnie co zamtuz ma na ten temat do powiedzenia ani jakie jest jego zdanie na tema agresji u szczurów i sposobów radzenia sobie z nią. nie odpowiadam za poglądy innych ludzi. i nie prosiłam go o wyciąganie przykładu mojego Ryjka.
to był mój szczur, moje przeżycia i moje decyzje.
i gwoli ścisłości, zamtuz od dawna nie jest moim chłopakiem.
nie życzę sobie dyskusji na temat mojego Ryjka, bo to przykre dla mnie.
Cytat: | No to jednak z postu mataforgany wynika ,ze najpierw była kastracja - a nie wypał przez okno. |
merch, a co, myślałaś, że wyrzuciłam go przez okno kiedy stał się agresywny? wydaje mi się, że napisałam jasno jak wyglądały problemy z Ryjkiem. i nigdy nie powiedziałam, że wyrzuciłabym agresywnego szczura. kochałam tego małego głupolka, był moim wymarzonym niebieskim kapturkiem, który zauroczył mnie od pierwszej chwili i zanim zaczął szaleć miał cudowny miziasty charakter. szczur marzenie.
( początek sierpnia, Ryjuś z Dominikiem )
i walczyłam o niego kilka miesięcy, więc nikt nie ma prawa zarzucać mi, że 'pospieszyliście się z uśpieniem'.
uważacie, że to było pięć minut, hop, szczur stał się agresywny, więc najłatwiej będzie go zwyczajnie pozbyć się go?
najpierw próbowałam walczyć z jego agresją na różne 'domowe' sposoby - spędzałam z nim dużo czasu, robiłam wszystko, żeby czuł się bezpieczny i nie wpadał w szał. co z tego, że kiedy biegał po pokoju łapałam go przez ręcznik, a on chodził po ścianach i z wściekłością tłukł ogonem w podłogę.
bo nie po to miał zszywane udo, kiedy dziabnęła go Milva i nie po to tamowałam mu krew z łapki kiedy w bójce stracił pazur
( niemal mi się wykrwawił na rękach ), nie po to pędziłam z nim na złamanie karku do weta do Łodzi, uczyłam się podawać mu potem leki, nie po to to wszystko, żeby tak zwyczajnie go uśpić.
miał skończone 3 miesiące, kiedy zaczął się robić mały dramat, ale oboje z Dominikiem myśleliśmy, że to taki wiek i po prostu buzują mu hormony. mieliśmy nadzieję, że za jakiś czas mu minie. ale - sierpień - coraz więcej agresji Ryjusia - padła decyzja - kastracja. zabieg był umówiony z dnia na dzień, jak najszybiej, w lecznicy doktora Jachmana - najlepszego szczurzego weta w Łodzi.
po kastracji Ryjeczkowi zrobił się krwiak. leczenie trwało dłuższy czas. uważacie, że walczyłam wtedy o niego by kilka miesięcy później 'pospieszyć się z uśpieniem go'?
krwiak zniknął. poziom agresji Ryjeczka rósł. przestał tolerować ręce inne od moich. nauczyłam znajomych, że jemu nie wolno podtykać łap ani zaczepiać go. tak na wszelki wypadek. od tamtej pory tylko ja miałam prawo dotykać Ryjka.
bodajże październik - ponownie w miejscu po kastracji pojawiła się nabrzmiała bordowa kulka wielkości małej czereśni. diagnoza - krwiak. leczenie.
późna jesień - Ryjek zaczął niemiłosiernie tłuc Arsena. Seniut był przez niego kompletnie sterroryzowany i zastraszony ( efekt - od śmierci Ryjka Seniut mieszka sam. wszystkie próby połączenia go nawet z dużo młodszymi samcami nie powiodły się - Seniuś nie akceptuje innych samców, boi się ich i atakuje ze strachu. ). zastanawiałam się nad rozdzieleniem ich. Ryjek stał się agresywny również dla mnie. przestałam wypuszczać go na bieganie luzem - w życiu nie dałby mi się potem zagonić spowrotem do klatki. mycie klatki? spokojne wyjęcie Seniutka. wywabianie Ryjeczka smakołykami na zewnątrz, delikatne podejście go i wzięcie na ręce przez ręcznik. każdorazowa szarpanina.
początek grudnia - Ryjek pogryzł Seniutka. wyrwał mu pazurek i sam stracił swój. pokąsał boleśnie plecki. cała ściana za klatką we krwi.
i ja już w tym momencie przestaję mieć siłę. Ryjek jest agresywny dla Senia, jest agresywny wobec mnie. atakuje wszystkich i wszystko stojące na jego drodze. bez powodu.
decyduję się na uśpienie go, bo widzę, jak on sam się z tym męczy i nie umie sobie poradzić. ja też nie umiem mu już pomóc. może jestem na to za głupia.
4 grudnia - idziemy z Ryjkiem do weterynarza ( towarzyszy mi zamtuz, Damian ). wet odmawia uśpienia go - bo to duży, piękny i wyglądający zdrowo szczur. niedowierza moim słowom o jego agresji. w końcu po bardzo długim i szczegółowym wywiadzie postanawia przychylić się do mojej prośby. Ryjek przy pierwszej okazji rzuca się na ręce weta. trzymam go przez papierowe ręczniki. dostaje pierwszy zastrzyk na uspokojenie. wet dał trochę większą dawkę, żeby nie było problemów z podaniem drugiego zastrzyku. czekamy kilkanaście minut.
wychodzę na papierosa, bo cała się trzęsę i chce mi się ryczeć.
wet woła mnie. chciał nam oszczędzić przykrego widoku i próbował zrobić mu sam drugi zastrzyk. wydawało się, że Ryjeczek jest już spokojny - pozory. rzucił się na weta. strzykawka została wbita w ciało. nie mogę patrzeć i nie wiem co robić. weterynarz postanawia podac mu druga dawkę środka uspakajającego. daje jeszcze większą. taką, która powinna zadziałać na psa wiekości mojej Iskry. czekamy około pół godziny.
Ryjek się rzuca. kładę go delikatnie na podłodze. pełza. próbuje atakować. tłucze ogonem w podłogę. wreszcie po chwili nieco słabnie i uspakaja się.
dostaje trzeci, ostatni zastrzyk. po kilku minutach powoli zasypia. coraz spokojniej. głaszczę go leciutko. żegnamy się.
Ryjeczek nie żyje.
wet sprawdza, czy to już na pewno koniec.
koniec.
Ryjeczek nie żyje.
mój błękitno-biały diabelski aniołek.
( śpij spokojnie, moja kruszynko... )
...
czy ktoś jeszcze ma mi coś do zarzucenia? |
Ostatnio zmieniony przez mataforgana Pon Cze 11, 2007 23:40, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
marhef
Idiot.
Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 17 Lis 2006 Posty: 1411 Skąd: Wroclove
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 22:29
|
|
|
Po raz kolejny - to nie jest temat o Ryjku mataforgany.
Od tej pory wszystkie offtopy i wycieczki osobiste będą bezwzględnie wycinane |
|
|
|
|
mataforgana [Usunięty]
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2007 22:55
|
|
|
przepraszam moderację i administrację.
musiałam napisać powyższy post, żeby wyjaśnić kilka kwestii.
może komuś nasza historia w czymś pomoże.
a może komuś pokaże, że warto walczyć, bo może komuś uda się pokonać to, co nam się nie udało... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|