W kupie raźniej - szczury są stadne - Wady i zalety posiadania kilku stad w wielu klatkach
PALATINA - Wto Mar 20, 2007 13:31
Ja jestem pewna, że hodowli mieć nie będę póki żyję Po śmierci tym bardziej.
Ale widok samców mających w oczach chęć mordu jest dla mnie bardzo przykry.
To potwornie smutne, gdy istoty, które kocham tak się nienawidzą, że gotowe są się pozabijać!
U mnie miłosne wzdychania nie miały nigdy poważniejszych następstw (raz jeden Zurka jako młoda panna pocięła Antosiowi ogon - to wszystko), a trwały kilka szczurzych pokoleń. Chyba jakies 4 lata (jeśli dobrze pamiętam). Bo wcześniej miałam same samiczki. Samce dopiero od 4 lat.
devilline - Wto Mar 20, 2007 14:35
Ja powiem tak - gdyby jakoś tak się stało, los wymyśliłby mi takiego psikusa to jakoś bym żyła z stadem podzielonym. Osobiście jednak tego nie lubię. Dlaczego? Wiem jak jest kiedy przychodzi nowy szczur - osobne puszczanie itd. Obawiam się ze nie mam sierpliwości do stadka podzielonego. Tu trzeba puścić, ocho, przychodzi ta godzina, zamykam, kolejne stadko itd. Wolę stada w 'kupie' chociaż zdaję sobie sprawę z tego ze różnie w życiu bywa. Jednak ja jestem bardzej za stadem jednym, jeśli mam wybierać bo nie mam siły dzielić czasu itd.
Pamiętam też jak żył Steff i też musiałam dzielić czas dla szczurów i dla niego. Tyle było dobrze że było to wychowane zwierze i wypuszczałam go rano a do klatki wracał wieczorem, gdy przychodziła pora szczurza. Do klatki mógł wejść kiedy chciał i wszyscy byli zadowoleni
skinny - Wto Mar 20, 2007 16:02
Viss napisał/a: | Moim zdaniem, choć pewnie wielu sie nie zgodzi, lepsze jest wyjście z kastracją. Jeśli już koniecznie chce się mieć dwupłciowe stada, lub tak wyszło, to lepiej chłopców wykastrować i połączyć z samicami. Abstrahuję tu oczywiście od kwestii poprawności samej kastracji "dla własnej wygody", nie o tym jest temat.
Samce kastrowane są mniej podatne na nowotwory, zwłaszcza jąder ponad to te bardziej agresywne czy strachliwe stają sie spokojniejsze. Nie tracą też możliwości sekszenia się, więc z pewnością jest to zdrowsza sytuacja, niż dwa stada obok siebie, o czym pisze AngelsDream. |
czy w takim razie dwoch kastratow nie zabije sie gdy obok bedzie samiczka?
u swinek moga sie zabic jesli beda miec dziewczynke
Anonymous - Wto Mar 20, 2007 16:09
skinny napisał/a: | czy w takim razie dwoch kastratow nie zabije sie gdy obok bedzie samiczka? |
nie... w stadzie Viss niebawem będzie 3-4 kastratów i samiczki.
Anonymous - Wto Mar 20, 2007 20:39
Nie pozabijają się, raz, że kastracja trochę temperuje takie agresywne zachowania, a dwa, że samiczka dopuszcza do siebie samce tylko w czasie rui. Normalnie żyją ze sobą, jak to w stadzie. U mnie będzie 5 chłopców z 2 samiczkami.
Layla - Wto Mar 20, 2007 20:58
Ja mam dwa stada. Nie było to w żaden sposób moim zamiarem, ale nie demonizuję posiadania dwóch stad, jak niektórzy z Was (bez urazy). Z początku miałam same samiczki. Tak miało być, ewentualne następne szczury też miały być panienkami. Moje damy, jak niektórzy kojarzą ze spotkań, są szczególne. Bardzo bardzo zżyte ze sobą, zamknięte w swoim świecie. Nie wiem jakim cudem lekko się łączyły i lubiły Aję i Azję.
Potem nadszedł Cyrus. Nie dla naszego kaprysu, po prostu potrzebował domu. Wykastrowaliśmy go, uznając za najlepsze rozwiązanie, poza tym czytaliśmy o łatwym stosunkowo łączeniu samiczek z kastratem. Okazało się to w naszym przypadku nieprawdą. Dziewczynki ze sobą łączyły się w pół godzinki. Poznałam je z Cyrusem, stosując zasady. Łączenie trwało 5 tygodni, było burzliwe a dziewczynki nie akceptowały Cyrusa. Nadal ma na pieńku z Biancą zresztą
Uratowaliśmy Lenina. Pierwsza myśl to wyleczenie z agresji i kastracja, jak z Cyrusem. Ale potem zaczęliśmy zastanawiać się, jak nasze wojownicze damy, starsze o pół roku. połączą się z kolejnym samcem. Wiedziałam, że łatwiej nie będzie, tylko gorzej... Dochodziła jeszcze niechęć Cyrusa, zazdrosnego o panny.
Kiedy Dominik przyniósł Luterka, zaczęłam się martwić. Jak to będzie? Moje wredoty a chłopcy w tym samym pokoju...
Dziewczynki już przyzwyczaiły się do zapachu Lenina, tego, że jest Luter, nie zauważyły. Minusem posiadania dwóch stadek jest puszczanie na zmianę. Ale u nas było to łatwe. Moje dziewuszyska nigdy nie biegały cały dzień, nawet jak byłam w domu. One są nadpobudliwe i przy dłuższym bieganiu odbija im i niszczą pokój, ale nie tak normalnie, tylko robią demolkę co u nich jest oznaką, że nie mają już co robić i szaleją Biegają odpowiednią ilość czasu, ale, przyznam, nie mam klatki otwartej (tym bardziej teraz). Ja i Dominik tak pracujemy, że jesteśmy w domu o różnych porach, jak on rano puści jedno stado, to ja jak wracam, drugie. Nie ma z tym problemu. Klatkę ze stadem, które nie biega, stawiam na stół, odsuwam krzesła. Unikam w ten sposób spotkań przez pręty. Chłopcy są spokojni, ale laski by ich pogryzły i amputowały paluszki...
Oba stada spokojnie żyją w odległości pół metra. Biance odbija i gryzie inne szczury, ale identycznie było z nią jak nie było nawet Cyrusa, tak jej odbija od zawsze, bo lubi dominować.
Nie przesadzałabym z tymi przeszkodami Uważam, że kastracja Lenina i przyłączenie go do panienek, odbyłoby się o wiele większym kosztem, niż dwa stada. Wszystko zależy od sytuacji, dbam o komfort moich szczurów i nie dzieje im się żadna krzywda. A jak skończyliby chłopcy, gdyby nie trafili do mnie, można się domyślić. Kastrować panów LL nie zamierzam, mając na uwadze charakter i samopoczucie dziewczynek i Cyrusa.
Anonymous - Wto Mar 20, 2007 21:04
Layla napisał/a: | Oba stada spokojnie żyją w odległości pół metra. |
przez całe wakacje u mnie, z dwoma stadami, klatki stały dokładnie tak samo - zupełnie blisko... przy wypuszczaniu jednego stada drugie w klatce lądowało na stole albo w było wypuszczane w pokoju siostry...
przeżylismy te 3 miesiace...
ale widać różnie bywa.
ja się nie spieram...
PALATINA - Wto Mar 20, 2007 21:05
Layla napisał/a: | Ja mam dwa stada. Nie było to w żaden sposób moim zamiarem, ale nie demonizuję posiadania dwóch stad, jak niektórzy z Was (bez urazy). |
Ja z dwoma też sobie jakoś radziłam, ale przy trzech stadach w jednym pokoju, wymiękam i nie polecam!
AngelsDream - Wto Mar 20, 2007 21:07
Pewnie, że bywa róznie i dlatego kazdy przypadek należy rozpatrywac indywidualnie, jak to już napisałam. Generalizowanie nie jest najlepszym patentem w stosunku do zywych stworzeń. Ja patent ze stadem mieszanym przerobię wnikliwie i praktycznie, kiedy pojawi się hodowla.
PALATINA - Wto Mar 20, 2007 21:12
A mi się marzy jednoklatkowe stado.
Tylko średnio wierze, że mi się to uda. Boję się, gdy wymrze mi jedno stado i zostanie po nim duża, fajna klatka, to jakoś tak samo mi sie odnowi drugie stado , choć rozum mówi, że to nie jest dobry pomysł.
Anonymous - Wto Mar 20, 2007 21:18
Nigdy nie zdecydowala bym sie na dwa stadka, z jednego powodu - brak czasu. Mam psa ktory nie akceptuje szczurow, zeby je wypuscic musze psa wyganiac z pokoju, albo korzystac z okazji kiedy jest w innym pokoju. Zwykle szczury moga biegac ok. 3 godzin. Jak miala bym dwa stada nie biegaly by 3 godzin tylko 1,5 godz. To duza roznica i nie chcialabym zeby jakies stadko cierpialo. Chcialabym miec z dziewczynami jednego kastrata, moze niedlugo sie uda. Zobaczymy. Jednak nie pochwalam kupowania paru samcow i wszytskich kastrowania.
Oli - Śro Mar 21, 2007 00:22
Palatina - zawsze mozna miec jedno stado w dwoch klatkach i puszczac prawie caly czas razem. Klatki moga stac obok siebi elub nawet byc polaczone.
Ratata - Nie Mar 25, 2007 08:00
Też mam dwa stada - męskie i żeńskie, żyjące w dwóch klatkach oddalonych od siebie o niecałe trzy metry, wcześniej klatki stały obok siebie i szczerze mówiąc dziwię się strasznie temu, co niektórzy piszą, bo ja nigdy z powodu dwóch stad problemów nie miałam
Nawet, gdy przez pierwsze pół roku szczury były puszczane w pokoju, w którym stoją klatki nie było ani przejawów wzajemnej agresji, ani jakiejś strasznej chuci... następowało obwąchanie na dystans i szczury luzem kontynuowały bieganie. Wyjątkiem był Bąbel, który zapałał ogromną miłością do Neli i wzdychał do niej przez tydzień, po czym mu przeszło, w czym Nela z resztą mu pomogła boksowaniem i fukaniem. Długi czas stada biegały sobie wokół klatek swobodnie i bezkonfliktowo i sielanka trwałaby pewnie nadal, gdyby nie rosnące skłonności do dominacji naszej szalonej Nelki. Od kiedy Foton zaliczył dziaba w stopę, szczury biegają tylko po przedpokoju. Klatki stoją dalej w tym samym pomieszczeniu, ale nikt nie wisi na kratach, nie umiera z tęsknoty ani pożądania. Każde stado zaspokaja swoje potrzeby seksualne we własnym zakresie i nie widzę żadnego powodu, dla którego miałabym cokolwiek zmieniać. Puszczanie na dwie zmiany nie jest bardzo kłopotliwe - chłopcy i tak po godzinie się męczą i chcą wracać do klatki, dziewczynkom trzeba troszkę więcej czasu, jednak też nie mają ochoty przebywać non stop na wolności. Schodki zaczynają się chyba przy trzech oddzielnych stadach; kiedy tymczasowo mieszkali z nami Muniek i Orson - nie było mowy o puszczaniu ich z resztą facetów, którzy po prostu się ich bali i uciekali z wrzaskiem
Dodam jeszcze, że nigdy nie brałabym samca z zamiarem wykastrowania go. Rozumiem, że czasem może to być konieczne, jednak gdybym miała stado wyłącznie żeńskie, z posiadania samców po prosty bym zrezygnowała.
Asaurus - Nie Mar 25, 2007 14:20
U nas jest teraz stado składające się z 3 maluchów a docelowo planujemy 8, plus pojedyńczy Orbith i pojedyńczy Cid. Orbith już na pewno nie będzie łączony z żadnym innym szczurem po prostu nie znosi swojej rasy co jest akurat zupełnie zrozumiałe. Nad Cidem się ciągle zastanawiamy, zanim zaczał chorować myśleliśmy nad kastracją bo wyraźnie ganiał i gryzł maluchy z nadmiaru hormonów. Jednak teraz po prawie miesięcznym odizolowaniu maluchy są już większe od niego i na pewno nie dadzą się tak łatwo zdominować więc krew się poleje. Dodatkowym problemem jest fakt że kastracja może nie dać żadnego efektu jak to było w przypadku Orbitha i wielu innych szczurów. Co do wypuszczania maluchów to wszystki nasze szczury są nauczone nie schodzenia na podłogę dzięki czemu jak puszczamy je na łóżko, kanapę czy biurko to tam biegają ale nie dochodzą do klatek innych szczurów. Dodatkowo meble w pokoju są tak ustawione aby szczury miały bardzo utrudnioną drogę dostępu do klatek co daje nam czas na reakcję gdyby któryś uciekł czy zawędrował za daleko. Większym problemem jest raczej ilość miejsca zajmowanego przez klatki. Niestety mieszkamy w kawalerce i przy 3 dużych klatkach i czwartej małej zaczyna brakować miejsca na odpowiednie ich ustawienie. Niestety Orbith i Cid gdy stoją za blisko maluchów to dostają szaleju napuszają się, gryzą pręty i fukają. Dla testu postawiliśmy klatkę Cida na klatce maluchów, efektem była prawie przegryziona kuweta.
Ja ogólnie jestem przeciwnikiem kastrowania szczurów chyba że chodzi o ich zdrowie i życie. Jest nie tylko ryzykowna przez narkozę i możliwość śmierci malucha ale także dlatego że może nie zmienić zachowania agresywnego czy strachliwego szczura. Wtedy czeka nas i tak osobna klatka a mały cierpiał niepotrzebnie.
Przed jakąkolwiek decyzją czy to o braniu dodatkowego samca do samiczek czy o dołączeniu osobnika tej samej płci do istniejącego stada należey przemyśleć i przewidzieć każdą sytuację. My już teraz wiemy że nie weźmiemy żadnego samca starszego niż 6 tygodni bo będą problemy jak z Orbithem i Cidem. Maluchy dogadują się świetnie i mamy nadzieję, że tak samo będzie z kolejnymi 5.
AngelsDream - Pon Mar 26, 2007 13:28
O zachowaniu szczurów podczas ich wypuszczania na pokój można przeczytać >>>Tu <<<
|
|
|