|
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów
|
Nowotwór Gruczołu Zymbala |
Autor |
Wiadomość |
pszczoła
uczulona na hipokryzję
Dołączyła: 25 Lis 2010 Posty: 3661 Skąd: Poznań / Gryfice
|
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 10:40
|
|
|
limomanka napisał/a: | podwójnie, bo mam bardzo podobny przypadek w swoim stadzie |
co się porobiło z tymi szczurami
Trzymam |
_________________ Ze mną: Yankes of Anahata, Faun i Syrio Forel of Anahata, Irytek SR
Na zawsze w sercu: Carlos, Olli, Ozzy SR, Huragan of NL
|
|
|
|
|
Mai-ah
Mai-ah Ihuhaotila
Dołączyła: 14 Cze 2010 Posty: 604 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 11:04
Zwierzątka: szczurcie |
|
|
mmmol, nie wiem czy to reguła z nowotworem Zymbala, ale u Tosi ropa była nie za uchem, ale w sumie na samym pyszczku, więc umiejscowienie inne. Aczkolwiek, jak mówił Piasecki, gruczoł Zymbala to nie jakieś jedno konkretne miejsce, tylko wiele rozsianych, więc pewnie nie ma reguły. Trzymam mocno kciuki |
_________________ Moje diablęta: http://forum.szczury.biz/...der=asc&start=0
Ze mną: Tika, Kropka, Runa, Amie, Louve, Alfred
Za TM hasają: Zuzannna, Rati, Tosia, Mirabella, Brienne, Lili, Figa |
|
|
|
|
limomanka
Dołączyła: 10 Wrz 2012 Posty: 6679 Skąd: Koty na Górnym Śląsku
|
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 11:05
Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza |
|
|
Mai-ah, to właśnie mnie wystraszyłaś bardziej - Tosiek ma coś właśnie na pyszczku |
_________________ Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?
Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran |
|
|
|
|
Mai-ah
Mai-ah Ihuhaotila
Dołączyła: 14 Cze 2010 Posty: 604 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 11:29
Zwierzątka: szczurcie |
|
|
Przydałoby się w sumie wydzielić temat dla ten nieszczęsny nowotwór Zymbala. Zrobię to w domu wieczorem. Zaznaczę też, że Tosiulka w ostateczności nie miała robionych badań histopatologicznych. Nowotwór gruczołu Zymbala był stwierdzony z dużym prawdopodobieństwem na podstawie wyglądu wydzieliny ropnej (jej ziarnistości). Żałuję, że jednak zdjęć nie robiłam Tosialince, ale ani nie miałam wtedy do tego głowy, ani aparatu w domu.
limomanka, nie każde "coś na pyszczku" jest zapewne nowotworem gruczołu Zymbala. I nie zawsze nowotwór Zymbala uaktywnia się na pyszczku... Nie martw się na zapas |
_________________ Moje diablęta: http://forum.szczury.biz/...der=asc&start=0
Ze mną: Tika, Kropka, Runa, Amie, Louve, Alfred
Za TM hasają: Zuzannna, Rati, Tosia, Mirabella, Brienne, Lili, Figa |
|
|
|
|
limomanka
Dołączyła: 10 Wrz 2012 Posty: 6679 Skąd: Koty na Górnym Śląsku
|
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 11:53
Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza |
|
|
Mai-ah napisał/a: | nie każde "coś na pyszczku" jest zapewne nowotworem gruczołu Zymbala. |
Wiem - już sama nie wiem, co piszę - mocno się denerwuję, bo Tosiek nie jest już młody... |
_________________ Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?
Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran |
|
|
|
|
mmmol
Dołączyła: 26 Gru 2012 Posty: 59
|
Wysłany: Wto Wrz 24, 2013 21:17
Zwierzątka: ogoniaste |
|
|
Jesteśmy w domu... Właśnie próbuje małej wcisnąć antybiotyk, nie chce jeść, jest bardzo osłabiona... dużo pije... Ale do rzeczy- miała wycinanego guza który okazał się wcale nie ropniem a własnie piekielnym nowotworem gruczołu zymbala... Udało się go ponoć całego usunąć i jest więcej niż połowa szans że przerzutów nie będzie... jednak wiadomo jak to ze złośliwcami chce mi się ryczeć. Przy okazji okazało się że i całe uszko miała zawalone... Spika wygląda jak 7 nieszczęść... ma dziurke w miejscu guzka... i jest chyba na mnie obrażona... a ja padam po całym dniu w podróży.
dziękuje wszystkim za kciuki... i proszę o kolejne na szybką poprawę stanu zdrówka... |
_________________ ze mną: http://szczury.org/viewto...28391&start=120
bazarek: http://szczury.org/viewto...=930825#p930825
.
za TM: józka, morlinka, maria, pralinka i muffinka
<img src="http://...uot;0"> |
|
|
|
|
Mai-ah
Mai-ah Ihuhaotila
Dołączyła: 14 Cze 2010 Posty: 604 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro Wrz 25, 2013 05:59
Zwierzątka: szczurcie |
|
|
Ech trzymam kciuki. To ja już nie będę zakładać odrębnego tematu, starczy, że mmmol wyedytuję obecny tytuł tematu. mmmol, trzymam kciuki mocno. Mimo wszystko wydaje mi się, że lepiej jak ten nowotwór gruczołu Zymbala uaktywni się tak bardziej przy uchu, bo jak Tosia miała praktycznie przy pyszczku to jej nie było jak tego cisnąć i przemywać a poza tym żuchwę przesunął i mała nie miała jak jeść a potem sobie nawet język przygryzła...
Na razie przeklejam różne info:
Cytat: | Byłam dzisiaj w Zwierzyńcu bo Tośka strasznie opuchnięta, nie wiedziałam czy jej się tam ropy duzo nie zebrało. Podpytałam Piaseckiego skąd wiadomo, ze to nowotwór gruczołu Zymbala a nie ropień. Pokrótce różnica jest w strukturze całej tej mazi ropnej. Ropień jako taki tworzy się w worku ropniowym, sama ropa jest dosyć jednolita, znaczy nie ma ziaren.
Ropień może się tworzyć, najczęsciej w zależności od umiejscowienia - jako oddzielony od innych tkanek w wolu ropniowym. I wtedy jest najlepsza sytuacja. Jesli po wyczyszczeniu ropy ropień się odnawia, wówczas mozna łatwo wyciąć cały ropień z wolem. Wtedy nie powinien się odnowić. Wycinanie nie zawsze jest konieczne, czasem wystarczy wycisnąć ropę, wyczyścić, przemyć i problem z glowy. Taki typ ropnia pojawia się w tkance miękkiej.
Inny typ ropnia może się utworzyć przy tkance twardej (jak np w okolicy żuchwy). Taki ropień nie jest możliwy do usunięcia z wolem, ponieważ część przenika tą tkankę twardą. Wtedy po oczyszczeniu i tak zostaje taki korzen ropnia i jest niemal pewne, że będzie się odnawiał. Rozwiązaniem jest zrobienie przetoki, zeby ta ropa miala możliwosć ujścia. Jednak sama struktura ropy też jest jednolita.
Co do nowotworu gruczołu Zymbala to 100% pewności daje badanie histopatologiczne. Jednak sama wydzielina ropna jest dość charakterystyczna. Piasecki powiedział, że mógłby wyslać próbkę do badań, ale z 90% pewnoscią wyszedłby nowotwór gruczołu Zymbala. Struktura ropy/ wydzieliny (nie do końca rozumiem co to jest, tłumaczył mi na przykladzie gnijącego kalafiora....) jest bardziej niejednolita, ziarnista. Określał cały czas, że "ziarnuje". O ile dobrze zrozumiałam to gruczoł Zymbala jest czymś w stylu gruczołu łojowego. Tak naprawdę nie jest to jakiś pojedynczy twór (jak na przykład gruczoł przysadki mózgowej), ale raczej jest rozsiany. Dlatego nie da się po prostu tego skutecznie wyciać. |
Moje zapytanie do Ogonka i odpowiedź:
Cytat: |
Dzień dobry,
kilka dni temu moja szczurzyca (urodzona jakoś w listopadzie 2011 roku). Była operowana we Wrocławskim Zwierzyńcu. Został zdiagnozowany nowotwór Zymbala Obecnie Tosia... jakoś się trzyma, nowotwór został usunięty. Przemywamy wielką dziurę w poliku rivanolem, dokarmiamy gerberkami i sinlacem... Doktor Piasecki mówił, że nowotwory gruczołu Zymbala praktycznie zawsze są złośliwe, nie dają raczej przerzutów, ale odrastają.
Ponieważ staram się zasięgnąć rad rożnych specjalistów mam także pytania do Państwa.
1. Jakie mają Państwo doświadczenia z nowotworami gruczołu Zymbala? Wiem, że to na pewno indywidualne dla każdego szczura - ale jak szybko mniej więcej taki nowotwór się odnawia?
2. Czy nowotwór jest hormonozależny i można podawać jakieś leki opóźniające rozwój nowotworu (analogicznie jak Dostinex dla zahamowania nowotworu przysadki)?
3. Może jest jakaś dieta, która jest wskazana dla szczurków nowotworowych?
4. Czy moja Tośka ma szansę pożyć jeszcze we względnym komforcie? |
Cytat: | Dzień dobry!
Najwięcej o tym co może się stać i jak szybko, może powiedzieć badanie histopatologiczne - pod mikroskopem można określić złośliwość guza, podobnie jak podczas usuwania - jak daleko wchodzi w okoliczne struktury - np. w mięśnie czy zajmuje ucho. Są zwierzaki z odrostem po tygodniu, są takie które mają się dobrze kilka miesięcy. Niestety jest to bardzo trudne pytanie, na które nie można jednoznacznie odpowiedzieć.
Nie jest hormonozależny.
Zawsze w przypadku nowotworów zaleca się dietę z mniejszą ilością białka, chyba że dochodzi do wyniszczenia organizmu. Jest preparat NTS Vetfood - dodatek do diety dla zwierząt mięsożernych z nowotworami - dla szczurków jeszcze nic nie wyprodukowano, a przynajmniej nic o tym mi nie wiadomo.
Pani ostatnie pytanie bezpośrednio wiąże się z pierwszym. Dopóki guz nie odrasta ogony czują się dobrze. Zwykle pierwsza pojawia się znowu "gula " pod uchem lub skręt głowy jeśli guz zaczyna sięgać głębiej.
Są badania, ale bardziej doświadczalne z podawaniem sterydów - efekty też są różne, czasem można spowolnić odrost w dość satysfakcjonującym stopniu.
My stosujemy zasadę że dopóki zwierzak ma chęć do życia, dopóki nie ma oznak cierpienia, dopóki w miarę normalnie funkcjonuje walczymy o niego.
Szczurki to twarde typy, od razu widać kiedy ten życiowy komfort się kończy po ich zachowaniu.
Pozdrawiam i życzę zdrówka dla Tośki |
Tu sa info o tym nowotworze: http://ratguide.com/healt...gland_tumor.php
Generalnie ciężko mi napisać jak postępował rozwój choroby Tosialinki, bo byłam w tym czasie na urlopie, ale z tego co zaobserwowałam:
Jeszcze przed jakimkolwiek spadkiem formy przyuważylam Tosię, jak 'śmiesznie' jadła. Zamiast normalnie wziąć jedzenie w łapki, to położyła jedzenie na półce, objęła je i z pyszczkiem przy półce i kuperem wysoko obgryzała coś. Ponieważ od razu sprawdziłam czy z łapkami wszystko ok i nic mnie nie zaniepokoiło, uznałam to za jakąś fanaberię, bo później widziałam ją jedzącą normalnie, może chodziło o twardość jedzenia. Teraz jestem przekonana, że nowotwór już był na tyle rozwinięty, że przyatakował okolice żuchwy, więc te twardsze rzeczy Tosia jadła "śmiesznie".
Chrumkanie. Tosia mi nigdy nie chorowała. Jak tylko zaczęła chrumkać pojechałam z nią do weta, osłuchowo wszystko grało, szczur pełen energii. Dostała tylko jakieś witaminki na wzmocnienie. Chrumkanie jakby minęło, później na dzień przed moim wyjazdem usłyszałam, że znowu chrumka. Dałam znać TŻ-towi, żeby ją obserwował i witaminki dawał a w razie potrzeby do weta z nią.
I tu wyjechałam na niecałe 2 tygodnie. TŻ mówił przez telefon, że Tośka coś jakby schudła, ale że był zabiegany a Tosia wykazywała się żywotnością i widział, że w sumie siedzi przy misce z żarciem i coś tam chrupie do weta nie poszedł. Po powrocie (nie było mnie 10 dni - wróciłam w sobotę) ukazało mi się... jakaś połowa Tośki.
Najpierw przerażona jej wagą albo nie zauważyłam opuchnięcia na policzku, albo nie było to opuchnięcie takie widoczne. Tosia bardzo rzuciła się na sinlac, który jej dałam. Biedactwo przez około 10 dni prawie nic nie jadła, bo nie była w stanie pogryźć jedzenia...
W niedzielę zauważyłam coś na pyszczku. W poniedziałek pojechałam z nią do weta podejrzewając ropnia. Na wizycie Piasecki stwierdził, że albo faktycznie ropień albo nowotwór gruczołu Zymbala. Umówiliśmy się na operację we środę.
Tosia ładnie się wybudziła. Niestety mimo mniej i bardziej udawanych prób przemywania, ropy było na tyle dużo, że zrobiła się spora gulka na pyszczku. Ponownie pojechałam do Zwierzyńca, gdzie Piasecki stwierdził, żeby jej tego właściwie już nie ruszać, że jest przetoka zrobiona (czytaj - wielka dziura w policzku) żeby ropa mogła uchodzić. Niestety ropa uchodzić nie chciała, wycisnąć też się nie chciała (nie wiem, może nieumiejętnie do tego podchodziłam, dopiero później znalazłam info o robieniu ciepłych kompresów przed). W sobotę wieczorem było już bardzo źle. W poniedziałek rano pojechałam z Tosią na ostatnią wizytę do weta....
Generalnie do końca Tosia wykazywała się dużą żywotnością, bardzo trudno było mi ją uśpić, bo ona tak bardzo chciała jeszcze żyć |
_________________ Moje diablęta: http://forum.szczury.biz/...der=asc&start=0
Ze mną: Tika, Kropka, Runa, Amie, Louve, Alfred
Za TM hasają: Zuzannna, Rati, Tosia, Mirabella, Brienne, Lili, Figa |
Ostatnio zmieniony przez Mai-ah Śro Wrz 25, 2013 08:05, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
mmmol
Dołączyła: 26 Gru 2012 Posty: 59
|
Wysłany: Śro Wrz 25, 2013 06:27
Zwierzątka: ogoniaste |
|
|
Dziękuje mai-ah za cenne informacje... Dobrze by było tez żeby ktoś kto zna lepiej angielski przetłumaczył tę strone. Sama spróbuje to też pokombinować w wolnej chwili.
A co do spiki- dzisiaj czuje się lepiej, ożywiła się i koniecznie próbuje dostac się do pozostałych dziewczyn - co zostało mi zabronione na conajmniej 3 dni.. Nie wiem jak to zniose. Jest smutna i stęskniona... I żadne jedzonko które dałam jej na noc nie znikneło... |
_________________ ze mną: http://szczury.org/viewto...28391&start=120
bazarek: http://szczury.org/viewto...=930825#p930825
.
za TM: józka, morlinka, maria, pralinka i muffinka
<img src="http://...uot;0"> |
|
|
|
|
mmmol
Dołączyła: 26 Gru 2012 Posty: 59
|
|
|
|
|
Mai-ah
Mai-ah Ihuhaotila
Dołączyła: 14 Cze 2010 Posty: 604 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro Wrz 25, 2013 06:41
Zwierzątka: szczurcie |
|
|
Ja sobie tłumaczyłam ten anglojęzyczny artykuł przy pomocy google i wyszło dość zrozumiale. O Tosi uzupełniłam w poprzednim wpisie. Pokrótce:
- chrumkanie
- "dziwne jedzenie" twardego
- spadek wagi (brak możliwości rozdrobnienia pokarmu - najprawdopodobniej zaatakowana żuchwa)
- opuchlizna/ gulka na pyszczku
- po operacyjnym usunięciu błyskawiczny odrost (w przeciągu 3 dni)
- mimo przetoki zrobionej w policzku - gęstość ropy/ jej ziarnistość/ umiejscowienie/ mój brak umiejętności - uniemożliwiło wyciskanie ropy z nowotworem (chyba bym żuchwę połamała, bo było to głęboko i właśnie w twardej części buźki)
- przesunięcie się żuchwy spowodowane uciskiem (podczas jedzenia sinlacu zauważylam, że z pyszczka leci krew - po konsultacji z wetem usłyszałam, że musiała się przesunąć żuchwa i Tosia przygryzła sobie język)
- niecały tydzień po operacji, nie widząc nadziei na polepszenie stanu - decyzja o eutanazji
- Tosia do końca wykazywala się dużą energią i żywotnością.
Cytat: | Mai-ah mogę pożyczyć Twoj tekst na sąsiednie forum? Informuję o chorobie na obu a Być może komuś się przyda... |
Jasne!
Zapomniałam dodać, że jeszcze przed operacją i po operacji - Tosia przyjmowała antybiotyk (standardowo podawany przy ropniach - i nie było żadnego efektu) |
_________________ Moje diablęta: http://forum.szczury.biz/...der=asc&start=0
Ze mną: Tika, Kropka, Runa, Amie, Louve, Alfred
Za TM hasają: Zuzannna, Rati, Tosia, Mirabella, Brienne, Lili, Figa |
|
|
|
|
mmmol
Dołączyła: 26 Gru 2012 Posty: 59
|
Wysłany: Czw Wrz 26, 2013 09:37
Zwierzątka: ogoniaste |
|
|
Dziewczyny mam problem! Wczoraj na chwilkę chciałam pokazać pozostałym szczurkom chorowitą spikę i ku mojemu zdziwieniu jedna z nich (zgredek, koma) zaczęła na nią fukać i zaatakowała ją przez kratki- oczywiście nic się złego chorowitkowi nie stało, ale... zavczęłam się martwić co będzie jak będę je chciała znów połączyć po całej rekonwalescencji... Dr. Piasecki powiedział że po 3 dniach można już je połączyć- a co ze szwami??? Pozostałe nie zrobią jej krzywdy??? Matko... to się porobiło... Błagam podzielcie się jak to u was było z łączeniem spowrotem do stadka chorego szczurka... |
_________________ ze mną: http://szczury.org/viewto...28391&start=120
bazarek: http://szczury.org/viewto...=930825#p930825
.
za TM: józka, morlinka, maria, pralinka i muffinka
<img src="http://...uot;0"> |
|
|
|
|
mmmol
Dołączyła: 26 Gru 2012 Posty: 59
|
Wysłany: Pią Wrz 27, 2013 15:25
Zwierzątka: ogoniaste |
|
|
Zbyt mocno panikuje ze wszystkim co szczurków dotyczy. Problem sam sie rozwiązał. Dziewczyny biegają własnie razem z możliwością wejścia do klatki i nic się nie dzieje. Wszystko ok. Zero zainteresowania raną i szwami, zero bójek ani nawet ustawiania hierarchii... ufff, jest ok jednak jeszcze zostawie ją na noc osobno. Dla jej bezpieczeństwa i przez świeżość ranki... |
_________________ ze mną: http://szczury.org/viewto...28391&start=120
bazarek: http://szczury.org/viewto...=930825#p930825
.
za TM: józka, morlinka, maria, pralinka i muffinka
<img src="http://...uot;0"> |
|
|
|
|
Marlena
Dołączyła: 21 Kwi 2012 Posty: 6
|
Wysłany: Pią Wrz 27, 2013 17:55
|
|
|
mmmol - jak się szczurek czuję po wyjęciu guza?
Mam podobny problem z moim Chipem (1,6 roku). On ma dwa guzy, a raczej jednego i jedną narośl tak jakby.
Byłam u weta, zrobiłam mu biopsje z tych dwóch guzów. Okazało się, że jeden (na nóżce) to niegroźna narośl, bez zmian nowotworowych, a drugi (z boku po prawej stronie) to niestety nowotwór.
Weterynarz narazie kazał przez około 2 tygodnie sprawdzać czy się powiększa ten na boku guz czy nie, jeżeli tak to potrzebna będzie operacja, jeżeli nie, to wolałby zostawić to w spokoju ( ze względu na to, że jak nam wszystkim wiadomo, operacja szczurka jest nie lada wyczynem ze względu na jego wielkość, nie to co kot czy pies.
W poniedziałek mijają dwa tygonie, nie mam pojęcia czy guz się powiekszył czy nie..
Jak myslicie zrobić operacje? Boje się, że będzie sobie później rozdraywał ranę itd..
Narazie czuje się dobrze... a nawet bardzo dobrze xD
Własnie skacze po mnie i chyba próbuje coś napisać w każdym razie na pewno Was pozdrawia... Czubek mały
jak myślicie? zrobić? nie zrobić? czekać? jak Wasze sczuraski zachowywały się po operacjach? |
|
|
|
|
limomanka
Dołączyła: 10 Wrz 2012 Posty: 6679 Skąd: Koty na Górnym Śląsku
|
Wysłany: Pią Wrz 27, 2013 18:17
Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza |
|
|
Marlena, podsyłam linki do odpowiedniejszych tematów: http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=3160 http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=2958 http://forum.szczury.biz/...r=asc&start=480 Znajdziesz w nich odpowiedzi na swoje pytania (proponuję przeglądać od tyłu - są założone dość dawno temu).
A tu: http://forum.szczury.biz/viewforum.php?f=62 możesz znaleźć weterynarza, który ma doświadczenie w zabiegach na gryzoniach.
Powodzenia |
_________________ Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?
Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran |
|
|
|
|
mmmol
Dołączyła: 26 Gru 2012 Posty: 59
|
Wysłany: Pią Wrz 27, 2013 23:06
Zwierzątka: ogoniaste |
|
|
Marlena mój szczurek po operacji czuł się dobrze już na drugi dzień. Zachowywała się wtedy jakby nic jej nie dolegało. Tylko w sam dzień operacji widoczne było gorsze samopoczucie szczurki oraz ból jaki musiał jej doskwierać, nie jadła, miała przymrużone oczka, nastroszoną sierść, mało się ruszała, a teraz z każdym kolejnym dniem jest coraz lepiej choć to nie reguła i zdarzają się inne przypadki. Pozatym nie mam też problemu z rozdrapywaniem rany, przecież to ją boli więc wie żeby nie ruszać. Nie wiem co będzie później, będę jednak informować o wszystkim. Wygryzienie szwów też jej nie grozi bo ma je na szyi. Polecam poszukać polecanego weterynarza z Twojego miasta, który zna się lepiej niż przeciętnie na szczurkach i skonsultować Twój problem. |
_________________ ze mną: http://szczury.org/viewto...28391&start=120
bazarek: http://szczury.org/viewto...=930825#p930825
.
za TM: józka, morlinka, maria, pralinka i muffinka
<img src="http://...uot;0"> |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|