Alloszczur

[Thiril]

Klinika Vetmedicor
ul. Sienkiewicza 36
dr Łukasz Łebek

Nawet w małym mieście znajdzie się weterynarz, któremu się chce, tak po ludzku pomóc zwierzęciu. Jest młody, ciągle się dokształca, i wielokrotnie pokazał, że warto mu zaufać. Prowadzi bloga o swojej pracy:
http://nzzw.blogspot.com

[limomanka]

Thiril, jakieś szczegóły? Czy dokształca się z wiedzy o gryzoniach, jakie ma doświadczenie w konkretnych zabiegach - kastracja, operacje guzów itp.?

Off-Topic:

A i witam sąsiadkę

[Thiril]

Regularnie się dokształca. Z tego co wiem to ściąga literaturę z Wielkiej Brytanii i USA, szuka szkoleń itp. Kroi guzy, kastruje, robi prześwietlenia. Jak czegoś nie wie to szuka i z reguły po dwóch -trzech dnia dzwoni z konkretną odpowiedzią.

Jeden z naszych pierwszych szczurów Cholera, miała wieczne problemy. Wtedy do niego trafiliśmy. Kasłała strasznie. Wtedy był zielony z małych gryzoni ale się uparł. Udało się. Potem zaczęła gruchać. Też znalazł metodę. Potem niedowład, problemy neurologiczne, też udało mu się nad tym zapanować. Tak naprawdę tylko dzięki niemu Cholera dożyła 2,5 roku i zmarła śmiercią spokojnej staruszki. Jak twierdzi, daleko mu do specjalisty ale się stara i z tegi co widzę po znajomych zaszczurzonych w Tarnowskich ma całkowite nasze zaufanie.

[limomanka]

Brzmi dobrze Szkoda, że nie miałam takiego weta pod ręką, kiedy jeszcze mieliśmy ogony. Jeździliśmy do Bytomia - tylko 15 km dalej, nie?

[Thiril]

Znaleźć weta, który chce i na dodatek jest dostępny pod ręką to rzadkość Z resztą wszyscy weterynarze w tej przychodni są dobrzy i do dogadania. A my to niemal VIP-y, średnio raz na dwa tygodnie pojawiam się tam ja lub moi rodzice. Każdy z nich pamięta co bierze pies-emeryt dziadka, pies z adhd rodziców i mniej więcej kojarzą nasze szczury (mówią o nich bernardyny). Nie są najtańsi ale wykonują dobrą robotę a do Bytomia żeby się przez korki przedostać to trzeba być świętym