To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Koty vol. VI

AngelsDream - Nie Wrz 22, 2013 14:43

pituophis, czyli wychodzi na to, że są kocie hodowle, które tak nie robią, to miłe. Dla mnie nie jest problemem wysoka cena kota, niech kosztuje tyle, ile wg hodowcy powinien, ale cała reszta jest dla mnie nie do przełknięcia.
NinaWi - Nie Wrz 22, 2013 16:52

Ninek napisał/a:
Wg mnie wszystkie związki powinny mieć w regulaminie, że dane połączenie może być powtórzone 2-3 razy, nie więcej.


A według mnie nie. Co jeśli w czwartym miocie pojawi się to, czego hodowca oczekuje?
Nie popieram produkowania kociąt, ale nie jesteśmy w stanie tego udowodnić hodowcy.

Cytat:
Nie tak mało jest hodowli, które mają jednego kocura i kryją nim na okrągło swoje kotki.

Wystarczy od nich nie kupować.
Poza tym w psich hodowlach też się to zdarza.

Nie rozumiem, skąd ten wielki hejt na hodowle kotów. Wiadomo, że zdarzają się takie sytuacje, o których piszecie, ale nie jest to reguła. Nie każda hodowla kryje jednym kocurem wszystkie kotki po 10 razy, nie każda daje obwarowania przy kryciach, nie każda sprzedaje zwierzęta hodowlane 5 razy drożej.

pituophis napisał/a:
NIGDY nie spotkałem się z taką sytuacją w hodowlach psów, żeby ten sam szczeniak był droższy, bo kupuje go hodowca.

Rozumiem, że spotkałeś się z tym w hodowlach kocich. Czy pytałeś tego hodowcę, dlaczego sprzedaje danego kociaka w dwóch różnych cenach? Może miał jakieś uzasadnienie albo nie chciał sprzedać tego kota do tego domu?

Moim zdaniem takie sytuacje (jeden kot, dwie ceny) zdarzają się bardzo rzadko. Absolutnie nie jest to reguła! Kociak albo idzie na peta albo do hodowli. Jeżeli jest wartościowy, jest droższy. Prawo rynku. Patrząc na to z innej perspektywy, można dojść do wniosku, że hodowca, oferując kota w dwóch różnych cenach, idzie kupującemu na rękę sprzedając mu kociaka wartego 3 000 zł jako peta za 1 500.
W kocich hodowlach spotkałam się ze sprzedawaniem zwierząt taniej, w ratach, z odroczeniem wpłaty, oddawaniem darmo. Są różni ludzie, różne sytuacje i różni hodowcy. Nie demonizujcie wszystkich.

Co do obwarowań, mnie też średnio się to podoba, ale toleruję to. Jak sprowadzę sobie kocura zza granicy też nie będę chciała kryć wszystkich kotek jak leci.


Sorgen napisał/a:
Ciężko mi porównać koszt odkarmienia i szczepienia kociaka z np. odkarmieniem i szczepieniem szczeniaka doga a ceny ich są często porównywalne

Akurat żywienie to najmniejszy koszt w hodowli.
Sugerujesz, że powinno się sprzedawać koty na wagę? :lol: Im większy, tym cena większa, bo więcej bydle zeżre :lol:
Hodowla kotów nie jest opłacalna. Mam nadzieję, że wszyscy to wiedzą. Ja będę dopłacać do tego "interesu życia" i nie zamierzam oczekiwać, że wszystko mi się zwróci. Hodowca wycenia swoje zwierzęta tak jak chce i to jest moim zdaniem ok. Każdy kot jest wart tyle, ile ktoś zechce za niego zapłacić. Ktoś napisał, że za granicą wszystkie koty z jednego miotu są w tych samych cenach niezależnie od statusu hodowlanego. Zgadza się. Możemy to przenieść do Polski, nie widzę problemu. Już widzę te tłumy chętnych chcących zapłacić 1000 euro za kastrata :hyhy:

Sorgen - Nie Wrz 22, 2013 17:42

Przeczytaj mój post jeszcze raz albo i więcej razy jeśli trzeba bo widzę że nie zrozumiałaś. Pisałam nawet wyraźnie że nie chodzi mi o taki absurd jak przeliczanie wartości zwierzaka na jego wagę :roll:
I śmiać mi się chce jak widzę teksty że hodowla jest nieopłacalna bo taka może być jak się urodzi jeden albo dwa szczeniaki, znam masę hodowców którzy dbają o swoje suki, robią im wszystkie badania, kryją za granicą, szczeniaki karmią najlepszymi karmami, szczepią je i odrobaczają, wysyłają próbki do badań za granicę i nie walą ściemy że im się to nie opłaca i że dokładają do interesu. Nie mówię że kupili sobie z hodowli domy ale zdecydowanie na tym zarabiają. Mówię tu o hodowlach które znam bo należą do członków mojej rodziny albo do bliskich znajomych. I ja takich ludzi szanuję, bo nie widzę nic złego w zarabianiu na sensownej hodowli.
Nie chce mi się wierzyć że jeśli się to opłaca przy hodowli nawet dużych ras z mało licznymi miotami to dziwnym trafem nie opłaca się w wypadku hodowli kotów :roll:

A krycie tej samej kotki/suki tym samym repem po kilka razy bo może za 4 wyjdzie wreszcie to czego oczekujemy świadczy dla mnie o tym że po pierwsze krycie jest nieudane skoro wcześniej nic wartościowego z niego nie wyszło i o lenistwie bo nie chce się szukać innego repa lub o pazerności na kasę bo się tego repa ma pod nosem.

Jedynym uzasadnieniem dla mnie na powtórzenie krycia jest to że w pierwszym miocie urodziły się wybitne zwierzęta tylko trafiły do domów które się dalszym ciągnięciem linii nie chcą zajmować/lub nie mogą bo np. wszystkie koty zostały wykastrowane jeszcze w hodowli.

Co do zostawienia sobie np. kotki hodowlanej ze swojego miotu, dla mnie byłby to powód do dumy że udało mi się wyhodować wartościowe zwierzę i chcę opierać swoją hodowlę na własnych zwierzętach i własnej pracy a nie hodować tylko i wyłącznie na zwierzakach od kogoś innego. Dla mnie to jest właśnie wyznacznik planowej hodowli, hodowanie na swojej, wypracowanej w trudach linii.

NinaWi - Nie Wrz 22, 2013 18:04

Byłabym wdzięczna, gdybyś mnie nie obrażała.

Masz rację, nie musisz mnie szanować, bo wydaję na koty więcej niż na nich zarabiam. Twoje prawo.

Widać, że nie masz pojęcia o genetyce i hodowli, więc o liniach (nawet tych w trudach przez Ciebie wypracowanych) i powtarzaniu krycia nie ma sensu rozmawiać.


Jeżeli ta dyskusja ma dalej przebiegać w takiej atmosferze, to ja wysiadam. O ile wcześniej miałam chęć wyjaśnienia paru kwestii w kulturalny sposób, to teraz wszystko mi opadło.

Ninek - Nie Wrz 22, 2013 18:09

NinaWi, na razie to Ty sama się nakręcasz choć totalnie nie masz ku temu powodów. Gdzie Sorgen Cię obraziła?
Hodowlę ledwo założyłaś, miotów nie miałaś więc nikt tu o Tobie nie pisze a obruszasz się co najmniej tak, jakby wszyscy Cię obrażali.

Sorgen - Nie Wrz 22, 2013 18:58

NinaWi tak się jakoś śmiesznie składa że o hodowli zwierząt mam pojęcie, kilka wyhodowanych przeze mnie zwierząt z powodzeniem wystawiałam (owszem nie koty tylko ptaki egzotyczne i ryby no ale podstawy hodowli wszędzie takie same). Brałam udział w planowaniu i odchowaniu kilku miotów psów różnych ras. Mam uprawnienia asystenta kynologicznego gdzie między innymi na egzaminie potwierdzono moją znajomość genetyki, tak samo dyplomy ukończonych szkół potwierdzają moją wiedzę w tym zakresie. Tak więc śmiem twierdzić że "jakieś tam" pojęcie o hodowli i genetyce mam :wink:

I nie ja Ciebie obrażam sugerując żebyś dokładnie i ze zrozumieniem przeczytała moje posty tylko Ty sugerując mi jakąś głupotę którą rzekomo napisałam :lol:

I nigdzie nie napisałam że szanuję tylko tych hodowców którzy na hodowli zarabiają :roll: Szanuję tych którzy zarabiając potrafią się do tego przyznać a nie walą ściemę jak to do interesu muszą dokładać. Istnieje jakieś dziwne przekonanie w naszym kraju że jak ktoś na zwierzętach zarobi to tylko i wyłącznie pseudohodowca.

sachma - Nie Wrz 22, 2013 21:12

Przepraszam, że się cofnę, ale mnie kilka rzeczy uderzyło..

klauduska napisał/a:
Twoje zwierze dla ciebie może być najpiękniejsze, co nie znaczy, że tak w ogóle jest. I może się okazać na wystawie, że do ideału mu naprawdę daleko ;)


ale u kotów nie daje się nawet szansy wykazania na wystawach, bo kastruje się kociaki, które a) na wystawie nigdy nie były, b) są na tyle młode, że mogą jeszcze wyrosnąć na piękne koty/wyrosnąć na koty przeciętne mimo że się zapowiadają super.
Jak hodowca może uważać że jego oko może decydować o rozrodczości danego, niedojrzałego i nie rozwiniętego osobnika? U psów, żeby pies mógł być hodowlane musi go obejrzeć kilkoro sędziów! nie jeden hodowca, ale kilka postronnych osób, które są szkolone, żeby poprawnie oceniać psy.

klauduska napisał/a:
Nie wszystkie koty muszą być niewykastrowane, żeby rasa się rozwijała, polepszała itd.



no ale chyba lepiej, jeśli rozmnażane są najlepsze, a nie te którym fartem udało się uciec spod noża.. sensem hodowli jest wybieranie ze sporej puli najlepszych osobników i rozmnażanie ich. kastrowanie w młodym wieku zawęża tą pulę do minimum..

klauduska napisał/a:
Jeżeli masz plan hodowlany, to sorry, ale po co ci kot wykastrowany?? Kupujesz z prawem hodowlanym i tyle. O tym się rozmawia PRZED kupnem dla mnie.


ja interesowałam się kiedyś kotami, chciałam devona, kotkę, na wystawy i do hodowli.. od kilku hodowli dostałam odpowiedź, że koty niewykastrowane sprzedają tylko JEŚLI SIĘ MA ZAREJESTROWANĄ HODOWLĘ.. co jest dla mnie śmieszne, bo po co mam rejestrować hodowlę, skoro nie mam kotki hodowlanej, z tytułami i osiągnięciami wystawowymi? po co rejestrować hodowlę, jeśli może się okazać że moje kocie nie wyrośnie tak jakbym sobie tego życzyła.. z drugiej strony, jak mam dostać idealną kotkę, skoro muszę mieć hodowle..

PALATINA napisał/a:
Dlatego tak niezrozumiałe jest dla mnie decydowanie na starcie o wszystkim, kiedy jeszcze tyle może się wydarzyć.


Lenny miał być dużą miniaturą, jest dużym średniakiem.. kupiłam go z myślą o psich sportach - nie odnalazł się w nich, pojeździliśmy na wystawy - na pierwszej okazało się że jest w sumie ok, ale nie jakiś boski, im był starszy tym zbierał lepsze opinie, ścięty na łyso zrobił furorę wśród znajomych hodowców (nie żeby pochlebiali, bo mi mówili, że psa mam przeciętnego..) okazało się że po prostu kiepsko go ścinam.. nie miał być psem wystawowym, ale okazuje się bardzo dobrym przedstawicielem swojej rasy.

Lama napisał/a:
że różnie w życiu bywa i fajnie jest mieć możliwość zmiany decyzji.


o to to to. Lenny teraz wystawiany nie jest, ma 3lata a zrobiłam z nim tylko młodzieżowego championa, teraz życie mi się ustatkowało i znów chcę z nim pojeździć na wystawy, chcę zrobić mu repa i intera, bo wiem że mam w domu na tyle dobre zwierzę, że nie będzie z tym większych kłopotów, jednak kupując go w ogóle o tym nie myślałam, jego hodowczyni też nie myślała o wystawianiu Lennego, a teraz sama zachęca i za każdym razem, kiedy go widzi mówi, że nie spodziewała się że tak pięknie wyrośnie.
Tym bardziej nie wierzę już w rokowania nt przydatności zwierzęcia do dalszej hodowli, przed zakończeniem dojrzewania.

Sorgen napisał/a:
zapisy o niesprzedawaniu w kraju do hodowli kociaków po danym repie bo dla mnie jest to przejaw pazerności na kasę i dbanie o brak konkurencji. Wiadomo że większość hodowców sprzedaje w kraju. Dla mnie jest to działanie ze szkodą dla danej rasy bo z założenia hodowla polega na "produkowaniu" coraz lepszych zwierząt a tak się nie dzieje w wypadku krycia ciągle tym samym repem lub nie dopuszczając jego potomstwo (które z założenia hodowlanego powinno być lepsze jak rodzice) do dalszej hodowli.


z jednej strony tak.. z drugiej.. siedząc trochę w świecie psów.. też bym była chętna na takie obostrzenia, ale nie z pazerności.. po prostu w świecie pudli nie ma wielu hodowli, a mimo to poziom trzyma tylko kilka, ja nie chciałabym, żeby szczenie po moim psie kryło w tej czy tamtej hodowli, bo po prostu hodowle te kryją czym popadnie, co bliżej i taniej, mają byle jakie suki i kiepskie mioty zwalają na kark repów..

Ninek napisał/a:
Wg mnie wszystkie związki powinny mieć w regulaminie, że dane połączenie może być powtórzone 2-3 razy, nie więcej.


takie jest też moje zdanie. Niestety u psów też się zdarza, że pies sąsiadki kryje sukę innej sąsiadki przez jej całą karierę hodowlaną, bo się nie chce jechać 500km czy więcej, do innego repa...

klauduska napisał/a:
Z jakiej racji niby kot ma kosztować taniej od psa? Bo co?


ja nie widzę, żeby ktoś pisał, że mają być tańsze. Jak dla mnie to popyt kształtuje podaż. Ceny są takie, po jakiej danego kociaka można sprzedać ;)

pituophis napisał/a:
Podobnie absurdalne jest sprzedawanie TEGO SAMEGO kociaka za inną cenę, w zależności od tego, czy trafi do hodowli czy nie.


dokładnie! też mnie to zawsze śmieszyło. Płacimy za krycie, odchowanie, szczepienia - dodatkowo kociak hodowlany nie jest kastrowany, więc hodowca ponosi mniejsze koszty ;) Jeśli kupuje rokującego wystawowo i hodowlanie kota na kolana, to mój problem - kto bogatemu zabroni? ;)

Sorgen napisał/a:
Nie wiem jak u kotów ale u psów coraz częściej cena jest uzależniona od potencjału danego szczeniaka.


dokładnie.

pituophis napisał/a:
W Polsce psy często kosztuja tyle samo w zł co za granicą w euro - nikt nie winduje cen szczeniąt, żeby mieć importa.


to chyba nie w mojej rasie, gdzie za szczyla dajesz od 2,5 do 4tyś (w zależności od krycia i ilości badań u rodziców) a zagramanicą ceny dla zagranicznych zaczynają się od 4tyś a kończą nawet na 10..

pituophis napisał/a:
Te pokraczne i irracjonalne obwarowania (do hodowli drożej, czasem 2-3 - krotnie)


mi się to kojarzy z pseudo u psów - suki są droższe, bo "jak będziesz na niej kasę trzepać to niech coś też skapnie dla mnie, więc płać więcej". Tak to widzę i nikt mi nie zabroni ;) i wszystkie argumenty to dla mnie jedna wielka ściema i niechęć do przyznania się przed ludźmi do tak niskich pobudek.


NinaWi napisał/a:
Jak sprowadzę sobie kocura zza granicy też nie będę chciała kryć wszystkich kotek jak leci.


i to jest jak najbardziej zrozumiałe, ale zakaz sprzedaży kocurów hodowlanych w PL już trochę mniej (choć jak pisałam wyżej, dla mnie w pewnych sytuacjach kuszące :P )

Sorgen napisał/a:
Jedynym uzasadnieniem dla mnie na powtórzenie krycia jest to że w pierwszym miocie urodziły się wybitne zwierzęta tylko trafiły do domów które się dalszym ciągnięciem linii nie chcą zajmować/lub nie mogą bo np. wszystkie koty zostały wykastrowane jeszcze w hodowli.


ja znam też przypadek 3 miotów z tego samego skojarzenia, bo w 2 pierwszych nie urodziła się ani jedna suczka, która miała być do dalszej hodowli. (rozumiem takie postępowanie, zwłaszcza że w mojej rasie mioty są po 2-3 szt, jak urodzą się 4 szczenięta to już w ogóle szał ciał..)

Sorgen napisał/a:
Dla mnie to jest właśnie wyznacznik planowej hodowli, hodowanie na swojej, wypracowanej w trudach linii.


i chyba właśnie na tym polega hodowla, na ulepszaniu tego co się ma.. dziwne dla mnie są hodowle, które nie zostawiają sobie nic ze swoich miotów. Znam za to wiele, które puszczają 1-2 mioty po "obcej" suce, a kiedy urodzi się szczenie ich zdaniem lepsze niż matka, to suka zostaje wysterylizowana i kryta jest jej córka.

NinaWi napisał/a:
Byłabym wdzięczna, gdybyś mnie nie obrażała.


uderz w stół. Przeczytałam całą dyskusję, nigdzie nikt cię nie obraził - skoro poczułaś się urażona, to znaczy, że coś jest na rzeczy..

NinaWi napisał/a:
Jeżeli ta dyskusja ma dalej przebiegać w takiej atmosferze, to ja wysiadam. O ile wcześniej miałam chęć wyjaśnienia paru kwestii w kulturalny sposób, to teraz wszystko mi opadło.


:shock: WTF?! znów. przeczytałam całą dyskusję i nie wiem o co ci chodzi..

Sorgen - Nie Wrz 22, 2013 22:32

Masz rację, nie pomyślałam o przypadku gdzie w miocie nie urodzi się kociak/szczeniak danej płci na której hodowcy zależy. Wtedy kolejne powtarzanie krycia jest uzasadnione o ile oczywiście poprzedni miot był udany.
Dla mnie hodowcy którzy hodują tylko na bazie zwierząt z innych hodowli to słabi hodowcy. Wiadomo że pierwsze zwierzaki hodowlane trzeba gdzieś kupić ale nie ciągnięcie własnej linii dla mnie jest dowodem na to że nic wartościowego hodowlanie nie udało nam się "stworzyć". Dla mnie przykładem idealnej hodowli jest stworzenie takiej linii stabilnej w typie że osoba siedząca w rasie bez patrzenia w papiery jest w stanie poznać że dane zwierze z konkretnej hodowli pochodzi. Na szczęście takie hodowle istnieją :)

PALATINA - Nie Wrz 22, 2013 23:04

klauduska napisał/a:
PALATINA, jest sporo hodowców, jeśli kot jest wybitny w typie rozmnaża koty z załomkami. To powinna mieć w umowie. I to jest JEJ sprawa, jeśli kota, który nie nadaje się do hodowli [ja np nie chcę mieć kotów w hodowli z załomkami], sobie zostawia jako kastrata. Wg powinna była mieć możliwość wymiany kota na odpowiedniego. Ja przynajmniej taki zapis w umowie mieć będę, bo uważam, że to jest mój, jako hodowcy, obowiązek, aby "dostarczać" innym koty zdrowe.

Dziewczyna dopiero zaczyna hodowlę. Nie miała jeszcze żadnego miotu. Czeka na rujkę z pierwszym kryciem.
Nie sądzę, żeby zaczynanie hodowli od załomka było dobrym pomysłem.
A wymiana? Myślę, że w większych hodowlach, nastawionych na HODOWLĘ to miałoby sens.
Znam takie przypadki wśród psów. Suka źle przeszła RTG stawów biodrowych i została wymieniona na inną (choć miała już 1,5 roku).
Niestety to są pierwsze w życiu dwie kotki mojej znajomej i póki co traktuje je jak córeczki, a nie towar do wymiany. Zwłaszcza, że też obie mają już powyżej roku i jest z nimi zżyta.

Przykład innej ceny TEGO SAMEGO kota też znam.
W umowie kotki był nakaz kastracji, ale właścicielce się odmieniły plany. Dopłaciła kasę i status peta został zmieniony na hodowlany.

Nie miałabym nic przeciwko kastrowaniu kociąt naprawdę będących petami, czyli z wadami budowy lub umaszczenia. Ale tu nie wybiera się wybitnych kociąt i nie szuka im hodowców jako właścicieli. Tu o statusie i cenie decyduje tylko widzimisię.
U psów często jest tak, że wybitny szczeniak jest przeznaczony na wystawy i fajnie jakby był też rozmnażany. Komuś, kto nie chce go wystawiać albo wprost się odmawia sprzedaży, albo podaje mu się cenę zaporową. Za to komuś chcącemu wystawiać, sprzedaje się go dużo taniej, żeby na ringu wystawowym pokazał się dobry pies reklamujący swojego hodowcę. Takie działanie jest dla mnie logiczniejsze i uważam, że lepsze dla rasy.

Ebia - Nie Wrz 22, 2013 23:53

Przepraszam, że przerywam Waszą dyskusję, ale właśnie wrzuciłam na fotosika zdjęcia "moich" bardzo niehodowlanych, niewystawowych, nieokiełznanych dzikusków.
Jest progresss.. mogę zbliżyć się do nich na odległość około 2 metrów :D
Tylko kastrowana samiczka mi gdzieś umknęła, jak robiłam zdjęcia. Dźwięk aparatu - to było dla niej za dużo :roll:



Strych naszego pomieszczenia gospodarczego. Otwarty i zawsze gotów przyjąć wszelkiej maści kociaki. Nawet te krwiożercze ;)

nezu - Nie Wrz 22, 2013 23:59

Ebia, piękności, zwłaszcza burasiątko w skarpetkach ma taki filuterny wyraz pyszczka. :serducho:
Ebia - Pon Wrz 23, 2013 00:05

nezu, burasiątko w skarpetkach to płoszek, jakich mało. On by chciał, ale się boi.. Gdy człowiek jest blisko, nawet wiatr poruszającymi liśćmi staje się dla niego przerażający..
Za to czarnulek z białasem to dwa prychadła-syczadła, jakich w życiu nie widziałam. Przy czym o ile białas ucieka przy moim najdrobniejszym ruchu, to czarny gotowy się rzucać.. :roll:

mmarcioszka - Pon Wrz 23, 2013 00:05

A mnie się najbardziej podoba kot z pierwszego zdjęcia - śliczny :)
nezu - Pon Wrz 23, 2013 00:08



Kot mi dorasta.
Rekin, dwa zestawy kłów w żuchwie ma, choroba. :P (wymiana uzębienia na stałe u kotów nieodmiennie mnie bawi ;) )

Ebia - Pon Wrz 23, 2013 00:14

nezu, to to małe biało-czarne, które znalazłaś?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group