Archiwum - Koty vol. VI
mikanek - Śro Wrz 18, 2013 17:06
Ja pozabezpieczałam okna zwykłą siatką z zooplus. Koszt jakieś 30 zł, jedno okno, które całkowicie otwieramy w sypialni jest zasiatowane, w drugim pokoju górne małe okienko, chociaż nie sądzę aby Mewa się wspinała to jednak dużo spokojniej jest mieć wszystko pozabezpieczane. Ja adoptowałam kota od Wuwuny, zobowiązałam się w umowie adopcyjnej do zabezpieczenia okien, gdyż kot ma być niewychodzący. Rozmawiałyśmy o sposobie karmienia kota, jego potrzebach i kota dostałam
Jeśli bierzecie z fundacji malucha to też warunkiem jest jego kastracja/sterylizacja kiedy do tego dorośnie. Może tez być zagwarantowanie mu towarzystwa, ale można też znaleźć kota , który będzie wolał być jedynakiem.
Inne wymagania to już zależnie od kota, może być amator roślin więc trzeba będzie usunąć rośliny z mieszkania (niektóre są trujące dla kota) itp
PALATINA - Śro Wrz 18, 2013 17:12
klauduska napisał/a: | PALATINA, a nie możecie dochodzić do domu twoich rodziców? Co np 2-3 dni, jeśli nie możecie codziennie? |
Co 3 dni? Nie wyobrażam sobie zostawić kota na tyle czasu.
Teoretycznie możemy, ale to by mi zajęło 2 godziny (dojazd + chwila na posprzątanie i karmienie).
Nie chcę marnować tyle czasu w ciągu dnia.
Jeśli przez kolejne 2 dni nadal będzie siedział w szafie, to pomyślimy. Rodzice wracają dopiero za tydzień.
Kurczę... Nie kumam tego, że jeśli oni nie chcą akurat zajmować się naszymi psami, to wieziemy je do teściowej (do Ostrołęki). A jak ja mówię, że nie chcę ich kota, to i tak mi się go zostawia (w dodatku bez karmy, bo się skończyła, a ja przecież i tak mam dla swoich).
klauduska - Śro Wrz 18, 2013 17:21
PALATINA, kotu nic nie będzie, jak posiedzi tyle czasu sam. Trzeba mu tylko zostawić dużą ilość żwirku, wody i jedzenia. To DUŻO mniejszy stres niż np ciąganie go na siłę gdzieśtam, żeby potem siedział przerażony w szafie..
PALATINA - Śro Wrz 18, 2013 18:00
Ja się dojeżdżać nie zgodziłam, bo nie mam na to czasu, więc mi go przywieziono.
Jestem zła na rodziców (i siostrę), bo to dla mnie straszny kłopot, co zaznaczałam wielokrotnie przed ich wyjazdem (ale mocniej protestować nie mogłam, bo rodzice mieli nasze psy przez 2 tyg. naszego urlopu, a siostra nasze koty i nasze świnki)!
Wstawiłam mu miskę z mokrym (+ dolaną wodą) do szafy. Jeśli zje, to będzie miał też trochę płynów od razu.
edit.
Zjadł mokre. uff..
Ninek - Śro Wrz 18, 2013 18:23
PALATINA, nie macie jakiegoś pomieszczenia, gdzie kota można by samego zamknąć? Może tak byłoby mu lepiej, bez Twoich zwierzaków i Was? W nocy powinien wyjść, mając dla siebie cały pokój, bez ryzyka, że trafi na 'intruza'.
O ile uda się go wyciągnąć z szafy
PALATINA - Śro Wrz 18, 2013 18:36
Ninek,
Ta szafa stoi w takim pomieszczeniu (mały pokoik) właśnie. Pewnie dlatego kot tam polazł.
Nie zaglądamy tam ani my (rzadko), ani nasze zwierzęta. Tzn. są tam kocie kuwety i wchodzą tam koty tylko w celu wiadomym.
Psy w ogóle tam nie wchodzą, bo nie ma tam nic ciekawego dla nich, a życie toczy się w pozostałych pokojach (więc psy są raczej z nami w sypialni, salonie, czy kuchni).
Tuś - Śro Wrz 18, 2013 19:42
no to pewnie obecność innych kotów też robi swoje. nie da się wynieść tych kuwet gdzie indziej żeby kociak mógł sam siedzieć cały czas?
PALATINA - Śro Wrz 18, 2013 19:46
Niby obecność kotów robi swoje, ale ostatnio były wszystkie razem ponad 2 tyg. i było OK (tylko wtedy były u moich rodziców).
Devona - Śro Wrz 18, 2013 20:49
Ja z powodu wymogu zabezpieczeń nie wzięłam kota z fundacji, bo nie docierało do nich, że nie mogę zabezpieczyć okien i balkonu ze względów konstrukcyjnych. Poza tym od lat mieszkam 'nie u siebie' i właściciele nie zgadzają się na niektóre ingerencje (tak mam np. teraz). Mieszkam z kotami bez zabezpieczeń od 5 lat i jak do tej pory nie spowodowałam żadnej sytuacji, w której kot wydostałby się oknem (jedna taka miała miejsce, jak 11-letni brat pod moją chwilową nieobecność otworzył okno i później łapał Gizmo na zewnątrz, przy okazji chciał się zrehabilitować i posprzątać kuwetę, co się skończyło zapchaniem sedesu bentonitem ). Dwa razy osoby mieszkające ze mną musiały łapać Gizmo uciekającego przez drzwi wejściowe . Za każdym razem to był parter i kot dawał radę zwiać poza budynek . Drzwi akurat nie da rady osiatkować, a on jest taki ciekawski i natychmiast próbuje wyjść. Zresztą tak do mnie trafił - zwiał wieczorem z mieszkania piętro wyżej i przyszedł do nas na wycieraczkę, na klatce schodowej nie było światła i pani się zorientowała dopiero po jakichś 30 minutach, a wtedy kot był już ze mną w mieszkaniu. Elmo raz w życiu był na balkonie, raz na wycieraczce zewnętrznej, ale on się boi wychodzić, tak więc naturalnym odruchem był natychmiastowy powrót do środka, jak tylko go zawołałam. Uciekł też kiedyś z transportera (sforsował zamknięcie, ale waży prawie 8 kg), na szczęście wewnątrz budynku. W każdym razie naprawdę siatki nie są konieczne, ja bardzo uważam i żadna ucieczka mi osobiście się nie zdarzyła. Ta jedna okienna to efekt działania dziecka, które zresztą u mnie nie mieszka i było gościem, który nie został wtajemniczony we wszystkie zwyczaje, zwłaszcza te związane ze zwierzakami. Znam zaś przypadki kotów, które zniszczyły siatkę, wypadając przy tym przez okno i to wcale nie zdarza się tak rzadko. Jak gdzieś kiedyś zamieszkam na stałe, to zamierzam zrobić kotom wolierę zewnętrzną przy domu, a niezabezpieczona część nie będzie dla nich dostępna.
Ninek - Śro Wrz 18, 2013 21:12
Ja na pewno nie zabezpieczałabym całych okien, nie ma bata.
Za to osłonki na okna uchylne musiałyby być. W moim najbliższym otoczeniu (choć nigdy u nas) 3 razy kot omal nie zginął przez uchylne okno. Różne koty w różnych domach.
klauduska - Śro Wrz 18, 2013 21:17
Ja tam jestem szczęśliwa, że okna i balkon mam zabezpieczony. Koniec paskudnych gołębi i ich kup wszędzie dzięki temu również.
limomanka - Śro Wrz 18, 2013 23:37
Ninek napisał/a: | W moim najbliższym otoczeniu (choć nigdy u nas) 3 razy kot omal nie zginął przez uchylne okno. Różne koty w różnych domach. |
Też znam taki przypadek powieszenia się na oknie (kot szwagra) - na szczęście zdążyliśmy zareagować i przeżył.
Ninek - Czw Wrz 19, 2013 09:54
limomanka, u teściów brata tak było. W ostatniej chwili znaleźli kota, już wiotkiego i sinego.
Mieli zabezpieczać po tym okna ale się wyprowadzili (mieszkają po sąsiedzku z moim bratem) i wszystkie 4 koty (tzn 2 brata i 2 teściów) są wychodzące więc nie ma sensu kombinować z oknami.
Fajne miejsce mają na koty wychodzące. Niby tuż pod Opolem, przy samej ulicy, ale koty w ogóle w tamtą stronę nie chodzą bo po drugiej stronie domu mają łąki, skąd przynoszą myszy, ryjówki i nornice
Tuś - Czw Wrz 19, 2013 10:49
ja bym nie mogła mieć kota wychodzącego. nawet gdzieś za miastem czy na obrzeżach. mam "obsesje" jeśli chodzi o świerzb. moje dwa koty zabrane z podwórka go miały, jeden stracił oko m.in. właśnie przez świerzbowca. a przy wychodzeniu łatwo go załapać. jeszcze czasem cholerstwo tak się trzyma, że trudno wytępić.
do tego jak sobie pomyślę, że całuje w pyszczek kota, który przed chwilą mógł łazić po jakiś śmieciach... brrr. no i bezpieczeństwo, samochody, "życzliwi sąsiedzi", psy czy inne koty. dlatego nasza trójeczka jeśli już wychodzi to tylko i wyłącznie na szeleczkach i smyczy.
limomanka - Czw Wrz 19, 2013 10:57
Ninek napisał/a: | przy samej ulicy, ale koty w ogóle w tamtą stronę nie chodzą bo po drugiej stronie domu mają łąki, skąd przynoszą myszy, ryjówki i nornice |
Będziemy mieć tak samo - ogród, łąki i w oddali las (za daleko dla kotów) po jednej stronie domu, a po drugiej ulica (gdzie żaden kot nigdy nie wychodził). No i jaszczurki
No ale wyprowadzamy się na wieś, więc nawet gdybym chciała, nie utrzymam kotów w domu (tylko na okres adaptacyjny), choćby dlatego, że teściowie je wypuszczą, jak nas nie będzie w domu.
Będziemy też raz na kwartał odrobaczać koty i szczepić. Zresztą, przy szczurach nauczyliśmy się obserwowania zwierzaków i regularnych kontroli weterynaryjnych.
|
|
|