O szczurach ogólnie - Rasowy czy z zoologa?
myaku - Czw Mar 29, 2007 16:50
No tak, domyślałam się, że niektórzy zaczną się czepiać moją jakże kontrowersyjną wypowiedzią.
Ale ja wiem jakie są koszty.
Niedaleko mam weterynarza, który jest specjalistą od małych gryzoni i który drogi nie jest.
W każdym bądź razie, spokojnie.
Do września jest pół roku, masa czasu na uzbieranie pieniędzy.
Anonymous - Czw Mar 29, 2007 16:54
Kana, nikt tu się nie czepia, po prostu piszemy dlaczego nie zoolog. Napisałaś w dobrym temacie, pewnie go przeczytałaś.
Pisząc posta na forum nie wierzę, że nie spodziewałaś się odpowiedzi, przecież to forum ]
Drogi, niedrogi weterynarz - jeśli będziesz musiała iść ze szczurem parę razy to ta pozornie mała kwota pomnożona okaże się wielokrotnością ceny samego zwierzaka.
sachma - Czw Mar 29, 2007 17:04
Off-Topic: | jesli chodzi o ceny to powiem wam cos jako hodowca...
teraz mam jeden miot... tygodniowo gotuje 3paczki mrozonek, okolo dwuch kostek ryby badz jedna pierws z kurczaka.. dodatkowo ogony zawsze maja sucha karme w miseczkach - 3kg tygodniowo..
dzis np ugotowalam 2marchewki, 2 szklanki fasolki, 4 ziemniaki i 1/4 piersi z kurczaka.. i wiecie co? i juz nic nie ma...
jesli chcemy DOBRZE zywic szczury to musimy liczyc sie z kosztami.. bo karma za 3zl to gowno a nie jedzenie. tym mozna wytlumaczyc ceny rasowcow. |
kupujac rasowca wiemy ze szczur jest dobrze odchowany - dostawal odpowiednie jedzenie w odpowiednich ilosciach, nie przyniesie nam do domu jakiejs zarazy, wiemy ze jest zdrowy i oswojony, ale musimy sie tez liczyc z tym ze zla karma czy kiepskie warunki moga mu zaszkodzic, jesli od pierwszych chwil zycia zna dobre jedzenie a my mu wrzucimy do miski nadgnilego kartofla to nie powinnismy sie dziwic jak sie rozchoruje..
Jesli o mnie chodzi to NIGDY nie kupie szczura z zoologa, bo to tylko napedza ich chec zarobienia i sprowadzaja kolejne i kolejne ogony...
Szczury nie rasowe mam, ale ZADEN z nich nie jest z zoologa.. wpadka sklepowa i ogony ze schroniska - bo takim pomagac trzeba..
ale jak widze pseudohodowcow i ludzi ktorzy kupuja tam ogony to mnie zalewa.. bo jak taka osoba sie czegos nauczy jesli ciagle bedzie otrzymywala zbyt na "resztki" z hodowli?
no sorry... ale jesli chcemy zeby bylo dobrze to trzeba jasno powiedziec ze u takich sie nie kupuje, uratujemy jednego a kolejny miot to co? tez wezmiemy bo szkoda? to nie ma sensu, lepiej nie brac wcale, poswiecic jednego czy dwa ogony na rzecz 40 czy 50... i takim sposobem za pare lat nie bylo by tych biednych ogonow z zoologow czy z pseudohodowli.
devilline - Czw Mar 29, 2007 17:36
sachma, moim skromnym zdaniem szczury są i będą w zoologach. Bo może nie kupimy my, ale kupi ktoś dla węża, dziecko bo szczur jest fajny i jeszcze ktoś. To jest jak z jedzeniem mięsa - można nie jeść, ale zawsze znajdzie się ktoś kto zje - i tym samym interes dalej się kręci.
Nie popieram brania szczurów z zoologa, chociaż wszystkie moje maluchy stamtąd są. Ale to że nie kupimy ogona z zoologa nic nie zmieni - szczury będą w zoologach i koniec. Zawsze będzie jeden zoolog gdzie znajdzie się małe szczurki.
sachma - Czw Mar 29, 2007 17:42
dlatego trzeba glosno mowic ze w zoologach nie powinno sie kupowac zwierzat, bo hurtownie to najgorsze miejsce skad mozna miec zwierze.
Azi - Czw Mar 29, 2007 18:03
Miałam 7 szczurków z zoologa i 2 z hodowli. Na temat zdrowia nie będę się wypowiadać, za to, jeżeli chodzi o charakter:
Sklepowce:
-Gandalf i Dzika - dwa miziaki, sama juz nie wiem, które bardziej, chyba dzikutek. NIGDY nikogo nie ugryzły, nawet delikatnie, nigdy nikogo nawet mocniej nie zadrapały. Szczury niezłażace, kanapowce.
-Bilbo - jedna, wielka agresja. Klatka była jego, my byliśmy po to aby mu dostrczac jedzenie. Był piekny, na swój sposób (gdy chciał) uroczy. Gryzł od początku (też bym gryzła, jakbym była z tamtego zoologa), a ja miałam na tamten czas zbyt małą wiedzę, aby coś zaradzić.
-Frodka - niezalezna panna z własnym charakterem. Urocza, skoczna i powabna, ale hmmm z pazurem
-Yava - piszczak i panikarz, obecnie zaczyna sie z niej robić przylepa
-Nessa - pies a nie szczur. Nigdy nikogo nie ugryzła, nigdy nie wlazła za szafę ani w inna dziurę (nie lubi). Na widok człowieka dostaje ataku szczęscia i nie bardzo wie jak ma na człowieku siąść, aby obskoczyć go na raz, wszędzie. Łazi krok w krok, nie odstępuje nawet na centymetr.
Z hodowli:
Fea - Kolejny piszczak, w dodatku złośliwiec i zaczepiak, ale i tak moja ulubienica. Uwielbia się bawić, bardzo towarzyska.
Fniszka - spokojna panienka, która tylko czasami dostaje małpiego rozumu i biega za siostrą. Także towarzyska, ale w inny, bardziej przytulasny sposób. "Lizomat" jak to ja nazywamy.
Ogólnie moje podsumowanie jest takie: super szczurek może wywodzić się z każdego miejsca. Hodowlane (zakładamy, że hodowla jest świetna i nie mamy do niej żanych zastrzeżen) mają tę zalete, że nie spotkamy sie u nich z traumą i wyuczonymi złymi zachowaniami takimi jak gryzienie.
Straszna jest tez róznica jeżeli chodzi o oswajanie. W moim przypadku przy siostrach F nie było w ogóle potrzeby oswajania. Małe od razu do nas wychodziły, nie bały się będąc na rekach. Ze sklepowcami nigdy tak nie miałam. Konieczne były długie dnia, tygodnie oswajania, które nie zawsze przynosiły efekt.
Osobiście nie mam nic przeciwko szczurom z zoologa, pod jednym jednak warunkiem: że traktowane przez sprzedawców by były jak zywe stworzenia, a nie jak towar, za który należy uzyskać jak najwyższą cenę, po jak najmniejszych kosztach.
Teraz zdecydowałam się na rasowe panienki i pewnie jezelibym w przyszłości się decydowała, to też na takie. Dlaczego? Większa pewność, mniej strachu, kontrola rodzeństwa i przodków.
A co do kwestii finansów, weterynarzy i karmy... Nie podoba mi się zupełnie opinia, że jeżeli kogoś nie stać na szczura za te, powiedzmy, 70 złotych, to nie stać go na jego utrzymanie, na weterynarzy. Co to, to nie. Zauwazmy, że owszem, przy całym miocie taka kwota to kropla w morzu potrzeb, ale przy jednym, dwóch szczurkach, to są pieniązki za które mozna je dobrze wychowywać przez kilka miesięcy. Weterynarze też różnie biorą za wizyty, osobiście korzystałam z możliwości prawie darmowego leczenia przez specjalistów. Wiem, nie każdy ma taką możliwośc w swoim miejscu zamieszkania, ale nie podobają mi się stwierdzenia, że jeżeli kogoś nie stać na takiego szczura, to od razu nie będzie potrafił zapewnić zwierzakowi godziwych warunków zycia.
Anonymous - Pią Mar 30, 2007 08:33
Temat o wadach i zaletach trzymania szczura jest TU.
Temat o kosztach utrzymania został wydzielony i jest TU.
Natalia - Nie Kwi 08, 2007 16:02
Ja mam dwie bidy z forum.
Luna - spokojna, ale nie lubi miziania. Na początku lubiła, nie gryzła, ale teraz zaczyna. Ostrożna, ale nie strachliwa.
Bebe - szczur łagodniutki, lubi mizianie, ufna, odważna, nigdy nie nie ugryzła. Lubi wiać, ale nie jest dzikusem, jak chcę ją złapać, to się bardzo łatwo daje
SzczurkiOli - Nie Kwi 08, 2007 17:23
Natalia fajne imię Bebe chyba nazwę tak swojego ogonka....
A trzymając się tematu to uważam,że to jest rzecz indwidualna - może być najpiękniejszy na świecie a z paskudnym charakterem - różnie bywa.
Belial to zależy czy masz jakieś szczególne upodobania co do ogona tzn.kolor,sierśc,uszy,znaczenia.Pamiętaj,że ze specyficzną barwa... itd, nie dostaniesz w zoologu.Chodzi mi o to , że jak obojętny szczurek/a to bidki też nie różnią się charakterem od rasówych=rodowodowych,ale to rzecz jasnie gustu.Tak patrząc nawet na forum : nowemu opiekunowi trafiają się z tego samego miotu szczurki z ADHD i b.spokojne miziaki to chyba najlepszy dowód , że każdy ogon jest inny...
PS : oczywiście zachęcam cię do przygarnięcia bid/y nie z zoologa a z forum , które zawszę były i bedą szukać domków.
Anonymous - Nie Kwi 08, 2007 22:24
SzczurkiOli napisał/a: | PS : oczywiście zachęcam cię do przygarnięcia bid/y nie z zoologa a z forum , które zawszę były i bedą szukać domków. | i kto to mówi
Dla mnie jedyną różnicą jest stopień oswojenia i zaufania. Wiadomo, że z hodowli są bardziej oswojone od począku. Gdyby wszystkie szczurki były dotykane, brane na ręce od urodzenia, to z całą pewnością miałyby większe wzięcie. Kolor, znacznia, w sumie to nie ma większego znaczenia.
SzczurkiOli - Nie Kwi 08, 2007 22:35
Viss -a czy ja mam jakąś bidę z zoologa , że tak mówisz ? Wezmę bidkę,kiedyś napewno i z pewnością tylko z forum.Wkońcu każdy ma swój gust i nie można nic nikomu narzucać na siłe.Moje zdanie.
sachma - Nie Kwi 08, 2007 23:02
SzczurkiOli, to moze powiesz tez przy okazji ze ani Rat's Troop ani Zirrael ci ogona sprzedac nie chcialy.. dla ciebie zostalo Alcedo albo jakies bidy.. wiec to raczej nie kwestia gustu a koniecznosci... takie male sprostowanie slow.
i w sumie na tym przykladzie mozna jasno powiedziec ze rasowce nie sa dla kazdego.. a przykro mowic ale bidy nie zawsze sa oddawane do najlepszych domkow, ale do jedynych jakie chca je przygarnac...
AngelsDream - Nie Kwi 08, 2007 23:20
Dyskusja o użytkowniczce szczurkioli nie nawiązuje w żaden sposób do tematu, więc proszę o jej zakończenie, a ewentualne uwagi można kierować do siebie i do mnie na PW.
sachma - Pon Kwi 09, 2007 14:18
Ja moze dorzuce od siebie jeszcze pare slow...
w domu mam rasowce i bidy i powiem szczerze, ze wszystkie rasowce z jakmi mialam stycznosci od razu pchaly sie na rece..
Kami jest bida.. jest zestresowana samym faktem mojej obecnosci przy klatce.. od zawsze byla lekliwa i zachowywala sie jak dziki szczur... Ozzy tez jest bida.. stary szczur ktorego ktos wywalil na klatke schodowa i pozostawil na pewna smierc... jest jak moj niezyjacy juz Bandi... miziak... kocha ludzi i pieszczoty.. biorac do siebie bide trzeba pamietac ze nie zawsze mozna trafic na proludzkiego szczura... biorac rasowca mozna miec 90% pewnosci ze ogon nie bedzie sie bal reki...
sama w miocie L mam dwa malce ktore nie przepadaja za braniem na rece - mimo usilnych staran one po prostu tego nie lubia - dlatego mysle ze roznica miedzy rasowcem a bida jest tym wieksza im wieksza jest roznica zaangarzowania opiekunow samicy... bo bardzo duzo zalezy od wczesnego i stalego kontaktu z czlowiekiem - ale to nie wszystko, temperamentu szczurowi nie wyrobimy..
trzeba tez pamietac ze wiekszosc rasowcow jest rozpieszczanych jesli chodzi o jedzenie i moga nie chciec jesc tego co ze smakiem wszamie szczur z zoologa...
kolejna sprawa to papierek... bo wiemy co w tym naszym ogonie siedzi.. majac rodowod i troche checi mozemy pogrzebac w necie i wiemy na co umarli przodkowie naszego malca, mozemy nawiazac kontakty z hodowcami i dowiedziec sie wiecej o chorobach czychajacych w naszym ulubiencu, dzieki czemu jestesmy w stanie stale monitorowac zdrowie ogona i byc przygotowanym - nie musze chyba mowic ze kazdy opiekun moze do hodowcy walic jak w dum jesli cos zlego sie dzieje, my zawsze chetnie doradzimy i pomozemy...
kolejna i wydaje sie najmniej wazna sprawa to wyglad, choc przyznam sie ze czasem bidy wywoluja u mnie wiekszy zachwyt niz rasowce ale za nic w swiecie nie oddalabym mozliwosci przebywania z dumbolkami czy fuzzami...
Szczur_lochness - Pon Kwi 09, 2007 15:08
Ja mam dwa szczury z zoologa i są to dwa różne żywioły.
Alex to taka maskotka, miziak, natomiast Max nie usiedzi sekundy w jednym miejscu.....
|
|
|