To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki vol. VI

Anonymous - Śro Sie 26, 2009 22:01

a ja mam alergie na takie teksty.
to ze w kazdym miescie jest po 100 labkow i goldenow i ze kupuje je co druga osoba bo wygladaja tak a nie inaczej to nie jest ich wina.
Labki to naprawde sa swietne psy, jesli robia to co lubia i maja normalnych wlascicieli.

Jak by bylo duzo whippetow to i one by biegaly jak wsciekle na flexi, wilczaki by zagryzaly koty itp. Tylko poprostu tych psow jest malo.

Swoja droga znam charta ktory jest przeokropnie glupi i zachowuje sie jak niedorozwiniety. Zyjmy stereotypami!

babyduck - Śro Sie 26, 2009 22:04

pituophis napisał/a:
Dziś dwa beagle obskoczyły mnie przy Morskim Oku w Warszawie
Może to były te same dwa, które bawiły się z Negritą? Często bywasz przy Morskim Oku? :>
AngelsDream - Śro Sie 26, 2009 22:17

katasza, no nie ich wina, że jest na nie moda, ale jak mijasz dwudziestego labka luzem, który obchodzi twojego psa łukiem, żeby zajść go od tyłu, odczuwasz pewien poziom irytacji.

Ale tylko labek mógł wpaść na pomysł, żeby podejść do Baaja i pod łapy rzucić mu piłkę. Coś na zasadzie - masz, nie jedz mnie, pobawmy się. :lol: Teraz mnie to nawet bawi. Wtedy byłam odrobię wystraszona, bo między tę piłkę, labka i kolejnego szczeniaka labka i Baaja rękę wsadził właściciel dużego labka, na wózku... Nic się nie stało, ale i tak zamieszanie labradorowe wyszło niezłe.

pituophis - Śro Sie 26, 2009 22:24

Do piątku mogę być często. :>

Nie znam whippeta, który zachowywałby się jak labrador. Bynajmniej nie myślę stereotypami, tylko obserwuję. U niektórych ras pewne zachowania po prostu nie występują, nigdy nie obskoczyły mnie śliniąc whippety ani wilczarze, a u labków zdarza się to nagminnie. Nigdy nie opędzałem się od nagich meksykańczyków tak jak dziś od beagle czy właśnie od labków, choć okazja była.
Psy, które z natury wykazują pewną rezerwę wobec nowych osób i zwierząt po prostu nie zachowują się tak jak labradory, nie kochają całego świata i nie oczekują od niego tego samego.

Co by też nie mówić, ani nie mają fajnego zdrowia, ani ciekawej historii. Ja podziękuję.

babyduck - Śro Sie 26, 2009 22:30

pitu, my pewnie będziemy jutro w okolicach 17ej. Wiec jakbyś przechodził i zobaczył "małego kundelka" (jak powiedział pan od goldena) tricolor z bułczastą panią to zagaduj.
AngelsDream - Śro Sie 26, 2009 22:39

babyduck napisał/a:
z bułczastą panią to zagaduj.


Kusisz go. ;) :twisted:

Fauka - Śro Sie 26, 2009 22:54

Osobiście też nie lubię tych zbyt krępych labków, niedługo będą klatką piersiową o podłoże zahaczać :roll:
Lary ma problem ze skakaniem, potrafi podejść do kogoś i się cieszyć ale gdy ta osoba zacznie go głaskać to zaczyna skakać, wtedy proszę osobę by odwróciła się po prostu tyłem jak skacze ale zawsze jest "nic się przecież nie dzieje, on się bawić chce" :roll: na mnie nie skacze bo wie że nie może, podobnie z domownikami ale z obcymi jest problem,w dodatku każdy go woła bo to słodki piesek... plusem jesto to że jak go zawołam to od razu wraca, nawet jak jest bez smyczy obok psa to odrazu wraca bez problemu.
Ja obecnie przezywam fascynacje curly coated retrieverami :serducho:

AngelsDream - Śro Sie 26, 2009 22:57

Fauka, wolisz mieć psa, którego wzrok doprowadza ludzi do histerii? :|
Oli - Śro Sie 26, 2009 23:06

pituophis napisał/a:
Chciałbym kiedyś poznać beagle użytkowe z Anglii - myśliwi twierdzą, że te nasze, z linii wystawowych, nie nadają się do pracy.
Znam takiego, wprawdzie ani użytkowy czysto, ani Brytyjczyk, ale Polak, tylko po prostu wychowany. :mrgreen: Jak pierwszy raz poznałam Chestera to mi szczena opadła jak buszując w krzakach dostał komendę "do mnie", potem "siad" i nie było żadnego ale, wszystko pięknie wykonane. Oczywiście Czesio potrafi polecieć za tropem będąc głuchym na wołania, ale zdarzyło mu się to tylko dwa razy. Dlaczego tak mało? Bo jego pan wie, kiedy czas, by Chestera zapiąć na smycz, bo już coś łapie - po prostu umie go czytać. Na kilkanaście beagli jakie znam tylko ten jest "normalny". Szkoda. :roll:
AngelsDream - Śro Sie 26, 2009 23:09

Oli, a pewnie, bo to takie sympatyczne z mordek psiaki, tylko niestety wygląd je gubi, a one nie są ani proste w wychowaniu, ani szczególnie rodzinne.
Oli - Śro Sie 26, 2009 23:14

Zabiło mnie (chyba nawet tu o tym pisałam) jak jeden z właścicieli takiego psa rodzinnego z mojego osiedla na zwrócenie uwagi, że sobie nie życzę by jego pies nas obskakiwał szczekając - oczywiście pies zachowywał dystans, bo po prostu chciał sobie porozdziawiać paszczę, pan odpowiedział, że nie szkodzi jak moje go zagryzą i tak będzie moja wina. :shock: Niestety moje krótkie dwa zdania z ironicznym uśmiechem o przepisach sprawiły, że pan jak nas widzi to sam skręca w jakąś uliczkę czy inną trasę i woła psa... :twisted:
Fauka - Śro Sie 26, 2009 23:18

AngelsDream napisał/a:
Fauka, wolisz mieć psa, którego wzrok doprowadza ludzi do histerii?

?

AngelsDream - Śro Sie 26, 2009 23:19

Oli, cóż. Ja obecnie uświadomiłam jedną z użytkowniczek dogo, że nie będę schodzić jej psom z drogi ani mijać szerokim łukiem, o ile z daleka nie zobaczę, że pracuje z psami. Zresztą dobrze pracującemu psu widz - czworonóg nie przeszkadza. Ona uzasadnia, że Baaj się gapił. Ja twierdzę, że mój pies miał smycz i kaganiec i stał na luźnej smyczy. Jej sheltik podleciał, bo był luzem i rozdziawiał mordkę - wiadomo, jak to rasa ma w zwyczaju, ale... jakbym ja podchodziła do wszystkiego pod takim kątem, że mam wilczaka, to by nas na pewno trener do Sułkowic nie zapraszał.

Fauka, labki wzbudzają raczej dobre odruchy. Zamień się na tydzień na wilczaka, zobaczysz, jak masz dobrze.

Oli - Śro Sie 26, 2009 23:31

Hehe, ja z tego samego powodu chodzę z Duszkiem na nasze osiedlowe psie spotkania, codziennie się spotykamy w mniej więcej stałym gronie i coraz więcej psów dołącza do nas. Kora oczywiście nie ma problemu z żadnym psem, ale Duszek się bardzo zmienia pod wpływem tych spotkań, bo tak większość to takie jak Kora - zapraszają do wspólnego łażenia, bawienia się itp. I np. dzisiaj Duszek bardzo przyjaźnie się przywitał z 12 letni dobermanem, który jest bardzo schorowany. Byłam bardzo mile zaskoczona. No i szczeniaki do ok. roku też nie stanowią już problemu. Wszyscy widzą, że się zmienia, ale ja jak podchodzę z psami do kogoś to pytam czy to pies czy suczka i patrzę na reakcję właściciela, czy mu nie przeszkadza, że podeszliśmy.

Wracając do gapienia się, to niedawno mieliśmy taką sytuację właśnie na naszym psim spotkaniu na łące. Część psów bawi się piłkami, aportuje itp. Inne się bawią ze sobą, jeszcze inne po prostu stoją. My właściciele akurat ustawiliśmy się w mniej lub bardziej symetryczne kółko. No i niedaleko ścieżką przechodziła pani z młodziutką sunią gończego polskiego. Przystanęła, patrzy się i obserwuje. Dziwiliśmy się, że nie podchodzi, ale część psiaków ruszyła na powitanie, my brak reakcji. Pani stałą chwilę po czym zapytała czy można podejść. My oczywiście chórem, że tak, że zapraszamy. Potem na wyjaśniła, że nie chciała przeszkadzać, bo myślała, że coś trenujemy, a chciała popatrzeć. No i teraz przychodzi z nami na łąkę, bo jej sunia ma kiepskawy socjal i boi się bardziej "brutalnych" psich zabaw, ale się uczy. Niby faktycznie, jak ktoś obserwuje czyjś trening ze swoim psem to trenujący może się rozpraszać, ale jak jest nakręcony na trening to powinno mu to raczej zwisać.

AngelsDream - Czw Sie 27, 2009 00:17

Baaj to dorosły pan pies ze swoim małym stadem - nie chcę ryzykować scysji, więc myślę, że będzie widywał się tylko z psami, które zna ze szczenięctwa. Rozumiem, że czyjś pies może się wystraszyć, gorzej zareagować, rozproszyć się, czy zrobić cokolwiek innego i o to nie mam żalu. Baaj odrósł od ziemi, ja nauczyłam się odrobinę luzować, ale... Ale nie lubię hpiokryzji. Ta sama osoba twierdzi, że jej psy są strachliwe i stąd szczekanie, ale przychodzi z nimi na Pole i pracuje z nimi bez smyczy, chociaż nie odwołała szetlanda. Teraz pytanie, czy dlatego, że nie chciała, czy dlatego, że nie mogła. Z drugiej strony to jej pies nie zachował się ładnie, ale to my wyszliśmy z krzaków, zbliżyliśmy się na te 8-10 metrów i stanęliśmy. Więc jej psy miały święte prawo zareagować źle, ale ona wymagała ode mnie podejścia do niej, zostawienia psa z trenerem, minięcia jej ujadającego psa i przedstawienia siebie i poproszenia o pozwolenie na stanie i patrzenie. :shock: Jakiś czas temu pouczała młodszą użytkowniczkę dogo, że 4 metry powinny wystarczyć jej psom, żeby mogły ignorować obserwatora. Pomijam, że w jej wersji Baaj był agresywny, warczał i stał na napiętej smyczy. Jakby był ze mną mogłabym w to uwierzyć, ale trzymał go akuratnie trener, który każdy taki odruch by zgasił. A pies dodatkowo stał przy jego nodze, pani twierdzi, że dwa metry od niej i tak sobie można do usranej tłumaczyć. Wiadomo, jakie dogo jest. Nawet przepraszać nie ma po co, bo i tak jest się chamem, w dodatku banalnym, który psuje innym pracę, ale mi oszczekujący mnie szetland w ogóle nie psuje. :roll: A dziś jamnik mi kłapał za nogawką, a Baaj szedł i równał z Michałem i się nie wyłamał, więc coś mu się w głowę wbiło. Rekordowo. Magiczny trener? ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group