Archiwum - Psiaki XI
pituophis - Wto Cze 07, 2011 20:45
Znam bardzo wielu hodowców mówiących absolutnie szczerą prawdę na temat swoich psów, odstraszających od kupna trudnej rasy. Sam poznałem kiedyś hodowlę bloodhoundów ostrzegających, że pies ma 50 - 70% szans na dożycie drugiego roku życia, że może zejść na skręt żołądka, że podczas zabawy może mu pęknąć śledziona, że ... itp. - generalnie zniechęcajacą wszystkich poza fanatykami tej akurat rasy.
Dimishka - Wto Cze 07, 2011 20:49
I znowu ja i nasz wiecznie smutny psiak
jest tak leniwa, że nawet nie chce jej się po piłke wstawać
No i jedyny czas kiedy jest spokój w domu
H. - Wto Cze 07, 2011 20:51
genialna
Niamey - Wto Cze 07, 2011 21:02
jaki ona ma cudny wyraz pyska
babyduck - Wto Cze 07, 2011 21:09
Łapy! Zmarszczki!
Znowu ja ze swoim problemem. Problem może nie jest uciążliwy ani odczuwalny na co dzień, ale lepiej jakby go nie było. Chodzi o zachowanie Negry w gabinetach weterynaryjnych.
Negra szczeka jak tylko znajdzie się w pobliżu gabinetu weterynaryjnego, w którym już była. Do nowych wchodzi nieśmiało, ale cicho. W przypadku tych znanych ogarnia ją strach. Nie jest w stanie jeść ani bawić się. Kuli uszy, ugina nogi, oszczekuje powietrze, drzwi lecznicy, ludzi w środku. Cały czas warczy. Na każdy ruch reaguje gwałtownie, chowa się za nogi czy krzesło i stamtąd warczy. Nie pokazuje zębów tylko tak burczy w środku. Po jakimś czasie (min. 20 minut) zaczyna węszyć najpierw w powietrzu, potem po podłodze. Wychodzi z ukrycia, ale na miękkich nogach i gotowa do wycofania. Oszczekuje każdego kto się ruszy lub cokolwiek powie, nie mówiąc już o patrzeniu na sukę. Olimpia, którą Negra lubi, w gabinecie i w kitlu jest tylko postrachem do obszczekania lub co najmniej do unikania.
Nie wiem, skąd u niej taki uraz. Być może wspomnienie po zabiegu usunięcia kła, gdzie zbudziła się i panicznie wyła do mojego przyjścia 3 godziny (miała pół roku)? Inne zabiegi są raczej typowe - szczepienie, opatrzenie łapy, oczyszczenie gruczołów.
Myślałam, że jak pokażę jej, że w lecznicach nie dzieje się nic złego, to będzie lepiej. Przez ostatni rok zabierałam ją co jakiś czas do weta, kiedy szłam tam ze szczurami. Negry nikt nie ruszał, dostawała smakołyki za spokojne leżenie, bawiłam się z nią w przeciąganie czy aportowanie w poczekalni. Nic się nie zmieniło, a mi skończyły się pomysły.
Tygrys66 - Śro Cze 08, 2011 00:18
Ja planuję trio: chart afgański, arabski i szkocki <3 To będzie zadyma
zagubiłam się w temacie
Jeszcze co do gończych, ogarów i innych psów myśliwskich. Fakt suka żeby dostać uprawnienia hodowlane musi przejść testy ale szczenięta są przebierane. Nie jestem w stanie potwierdzić tego na konkretnej ogarzej sprawie ale myśliwi z koła którzy hodują jagdteriery wybierają szczeniaki 'myśliwskie' a te które się dziwnie zachowują albo są bojaźliwe itd, 'nieprzydatne' są przeznaczone dla ludzi na kanapy. Ponieważ środowisko myśliwskie jest dość hermetyczne to przy wyborze takiej rasy radzę albo wziąć szczenię z hodowli przeznaczonej typowo na wystawy albo baaaardzo uważnie zbadać sprawę przed zakupem z hodowli myśliwskiej. Nie raz i nie pięć byłam świadkiem rozmowy typu : panie doktorze ten to chyba tylko na sprzedaż do domu bo ciapa/głupi/agresywny/bojaźliwy. Także miłośniczki myśliwców, uważnie wybierajcie maluszki.
A co do Negry to jeśli to nie podziałało to już nie wiem, kontynuuj to bo może jednak przyniesie jakieś efekty. Te smakołyki dawałaś Ty czy wet? Bo dobrze by było jakby za każdym razem wet dawał zabawkę lub coś dobrego.
Nakota - Śro Cze 08, 2011 00:34
zuuzuushii napisał/a: | Ale ja nigdzie nie napisałam, że coś z labkami jest nie tak |
Może i nie, prawda, ale Twój post odczułam tak: labki są super, ale mają tyle wad! Jeśli źle to odebrałam, wybacz.
zuuzuushii napisał/a: | Ja z moim nie mam żadnych problemów teraz, i choć nie posiada rodowodu to zachowuje się o niebo lepiej od tych rasowych z osiedla. Nie wyrywa się, nie ciągnie, chodzi idealnie na smyczy jak i bez. Sporo mnie to pracy kosztowało (3 pierwsze lata były ciężkie) ale się opłaciło. |
Trzeba mieć świadomość, że nie każdy właściciel psa danej rasy potrafi go odpowiednio wychować. Tobie się to udało, świetnie, strasznie się cieszę, oby więcej było takich właścicieli.
zuuzuushii napisał/a: | Ale widzę też minusy, nie bywał delikatny podczas zabawy, jest troszkę zbyt radosny - niektórych to wkurza (ja osobiście lubię tę cechę choć czasem bywa męcząca) |
Labradory nie są w żadnym wypadku psami delikatnymi. Nie wiem gdzie się to przekonanie utarło, ale całkowicie mija się z prawdą. Są też bardzo mało wrażliwe na ból, dlatego wiele potrafią wytrzymać. Co do radości - jak wcześniej pisałam są to psy żywiołowe i oczywiście zdarzają się osobniki nadpobudliwe. I takie właśnie powinny być eliminowane z hodowli, bo labrador powinien być zawsze chętny do pracy, ale powinien też umieć odpuścić i wyluzować.
zuuzuushii napisał/a: | Ale w przyszłości wolałabym mieć jednak psa, który bardziej się troszczy o swoją panią i umie odpowiednio zareagować w sytuacji zagrożenia. Nie chodzi mi o atak, ale nawet o samo ostrzegawcze mruknięcie/warknięcie - to już inaczej potrafi nastawić potencjalnego napastnika. |
Wybacz, ale jestem zdania, że labradory bardzo troszczą się o swoich ludzi. Moja suczka pilnuje mnie jak oka w głowie, a kiedy idę z kimś to wtedy pilnuje i mnie, i drugą osobę. Potencjalnego napastnika z pewnością by nie zaatakowała, ale labrador też potrafi warczeć czy szczekać. O burczeniu/mruczeniu nie wspomnę, to jest u nas podstawowy sposób komunikacji z psem
zuuzuushii napisał/a: | Być może Ciebie nikt nigdy nie zaczepił |
Zaczepił, nie raz. Ale jestem świadoma jakiego mam psa, jak się w danej sytuacji zachowa i wiem co robić. Jeśli Ty mimo tego czujesz się niewystarczająco bezpiecznie to może czas by kupić sobie np. gaz pieprzowy?
klauduska - Śro Cze 08, 2011 01:03
Dla mnie labrador to najlepsza rasa psa pod słońcem. Żadnego innego nie chcę, jak w przyszłości wreszcie znowu będę sobie na psa pozwolić mogla.
Mój labek, Lido, który został z mamą po mojej wyprowadzce, to najcudowniejszy, najkochańszy i najinteligentniejszy pies na świecie [ ].
Chodziłam z nim na szkolenie, Lido łapał wszystko tak szybko, że każde nowe ćwiczenie było pokazywane na nim i na koniec nie musiał zdawać egzaminu z posłuszeństwa.
Byłam z nim także na szkoleniu obronnym, kochał je.
Psów większych od siebie zbytnio nie tolerował, także zdarzało mu się wdawać w bójki, kiedy zostawały na poczekaniu same obok siebie, ale szybko się uspokajał.
Nigdy nie nauczył się jednak chodzić bez smyczy przy nodze, choć to akurat mi do niczego nie było potrzebne.
Wodę wyczuwał z daleka i gnał do niej jak oszalały, chwila kąpieli i wracał zadowolony do nas.
W wodzie mógł spędzać całe dnie dosłownie i jak jeździliśmy z nim nad morze, to każdy powrót do naszej miejscówki, trochę zawsze trwał .
Teraz ma 10 lat, a nadal zachowuje się jak szczeniak i nadal jest przecudownym radosnym psem.
Taki drugi Lido mi się marzy, bo ten zostanie już z mamą, bo ja niestety warunków na psa teraz absolutnie nie mam
babyduck - Śro Cze 08, 2011 08:50
Tygrys66 napisał/a: | Te smakołyki dawałaś Ty czy wet? Bo dobrze by było jakby za każdym razem wet dawał zabawkę lub coś dobrego. |
Przetestowane na susurrement w kitlu. Ode mnie smaka weźmie albo i nie - w zależności od stopnia zdenerwowania. Kiedy smaki dawała susu, Negra ją oszczekiwała.
Tygrys66 - Śro Cze 08, 2011 12:03
babyduck, kurcze ale to dziwne, nie ma żadnych traumatycznych wspomnień a takie reakcje. Chyba musiała coś od innych psów usłyszeć Bo aż dziwne żeby ta jedna narkoza tak wpłynęła. Co do wycia to ponad połowa psów wyje jak się budzi czasami tak masakrycznie że się pracować nie da I później przychodzą jakby nic się nie stało. Ale żeby tak wrażliwa była? Chyba jedyne co możesz zrobić to kontynuuować z nadzieją że przejdzie albo nie wiem, prosić weta żeby ściągnął fartuch? Może to pomoże jeśli ją tak to denerwuje.
zuuzuushii - Śro Cze 08, 2011 12:04
Nakota napisał/a: | Twój post odczułam tak: labki są super, ale mają tyle wad! Jeśli źle to odebrałam, wybacz. |
No co ty kocham tę rasę z całego serca, nie raz się sprzeczam z dziewczyną, że labki to u nas będą musiały być zawsze (ale już tylko głębokie czekoladki) co nie znaczy, że nie widzę też pewnych ich wad (nie zapominajmy również, że mój był z "domowej" hodowli i/więc miał sporo "skaz")
Nakota napisał/a: |
Trzeba mieć świadomość, że nie każdy właściciel psa danej rasy potrafi go odpowiednio wychować. Tobie się to udało, świetnie, strasznie się cieszę, oby więcej było takich właścicieli. |
dzięki, nie raz przez niego płakałam w rodzinie nie miałam oparcia, raczej ciągle mnie obwiniali że źle go wychowuję naprawdę było ciężko. Kupno psa w wieku 17/18 lat kiedy się mieszka jeszcze z rodzicami było najgorszym moim pomysłem. Nie żałuję, bo jest kochany, ale drugi raz nie popełniłabym tego błędu.
Nakota napisał/a: | Labradory nie są w żadnym wypadku psami delikatnymi. Nie wiem gdzie się to przekonanie utarło, ale całkowicie mija się z prawdą. Są też bardzo mało wrażliwe na ból, dlatego wiele potrafią wytrzymać. Co do radości - jak wcześniej pisałam są to psy żywiołowe i oczywiście zdarzają się osobniki nadpobudliwe. I takie właśnie powinny być eliminowane z hodowli, bo labrador powinien być zawsze chętny do pracy, ale powinien też umieć odpuścić i wyluzować. |
Ja długo rozmawiałam z osobami trzymającymi labradory, z jednym hodowcą no i sporo też czytałam. Ale to było 10 lat temu, wtedy jeszcze pewne rzeczy były przemilczane, chociaż ja akurat zdawałam sobie sprawę z tego, że to pies nie dla każdego i z tym Rodzinny nie jest tak do końca prawda.
Mi zależało tylko na jednej cesze - braku agresji (po naszym psie, który regularnie się na mnie rzucał i gryzł tak, że do tej pory mam blizny na rękach to było dla mnie najważniejsze)
i się nie zawiodłam. A to, ze jest żywiołowy, niedelikatny itp. mi nie przeszkadzało. Ja lubiłam się zawsze z nim bawić/przepychać itp.
Z tą odpornością na ból zgadzam się w zupełności - nigdy go nic nie ruszało. Kolczatki i dławik poszły szybko w odstawkę na rzecz kantaru.
żal mi labradorów które męczą się na tych kolczatkach (męczą, bo się wyrywają, ciągną na smyczy itp.)
Nakota napisał/a: | Wybacz, ale jestem zdania, że labradory bardzo troszczą się o swoich ludzi. Moja suczka pilnuje mnie jak oka w głowie, a kiedy idę z kimś to wtedy pilnuje i mnie, i drugą osobę. Potencjalnego napastnika z pewnością by nie zaatakowała, ale labrador też potrafi warczeć czy szczekać. O burczeniu/mruczeniu nie wspomnę, to jest u nas podstawowy sposób komunikacji z psem |
Zazdroszczę
Mój, gdy jesteśmy na działce, zamienia się w psa stróżującego, szczeknie, warknie każdy jego mięsień jest napięty... ale jak co do czego to idzie do altanki i ma wszystko w de
kiedyś byłyśmy z psami na polance, leżałyśmy i nagle nasze psy się zerwały ujadając. Okazało się, że idą jacyś ludzie - ależ byłam z niego dumna! - do czasu patrzę na nie, a one ujadając doszły do pewnej odległości, popatrzyły się na siebie z głupią miną i co? biegiem z powrotem, daleko za nasze plecy
Ja do niego nie mam pretensji, taka rasa. Ze względu na tę cechę ją wybrałam. Ale następnego psa wybrałabym jednak chyba takiego, który umiałby się w takiej sytuacji zachować inaczej. Co nie znaczy, że kiedyś nie będę miała labka (bardzo bym chciała)
Nakota napisał/a: | Zaczepił, nie raz. Ale jestem świadoma jakiego mam psa, jak się w danej sytuacji zachowa i wiem co robić. Jeśli Ty mimo tego czujesz się niewystarczająco bezpiecznie to może czas by kupić sobie np. gaz pieprzowy? |
Ja też wiem jak się zachować, nikt mi nigdy nic nie zrobił wiem, że nigdy nie można polegać tylko na psie, nawet obronnym. No i nigdy nie kupiłabym psa tylko do obrony. Ważniejsze są dla mnie inne cechy.
Niamey - Śro Cze 08, 2011 12:06
babyduck, albo kup fartuch i noś w domu lub poproś znajomych o założenie.
Jak czytam, że ktoś szuka psa, który byłby nieagresywny i troszczył się o właściciela, to zaraz myślę o (i tu będzie zaskoczenie ) bokserach Nasze bokserki wolały dać się pogryźć dwa razy większemu psu, niż zostawić właścicielkę
No i ja tak cicho cichutko, ale..jest ciąża Bardzo jestem ciekawa, co się urodzi, bo krycie było naprawdę super.
AngelsDream - Śro Cze 08, 2011 12:10
zuuzuushii napisał/a: | Ale następnego psa wybrałabym jednak chyba takiego, który umiałby się w takiej sytuacji zachować inaczej. |
Korzystając z możliwości spokojnej lektury całego forum, powiem tyle: pies, który chce bronić człowieka, to w mieście pies niebywale trudny w prowadzeniu. Bo w skrajnej sytuacji większość psów choćby zacznie szczekać, ale te z instynktem, mają tendencje, by wszystko interpretować po swojemu i np. nie ma opcji, żeby mnie samą obcy mężczyzna, zwłaszcza wieczorem, zapytał o coś. Ma być min. metr ode mnie i nie gapić się absolutnie. A jak idzie za mną i wejdzie mi na plecy, może liczyć na bardzo głęboki, gardłowy warkot Baaja i marsz tyłem do kierunku, czyli pies idzie ładnie, równo ze mną, bark przy moim kolanie, ale głowę ma tam, gdzie "intruz". Kiedyś walczyłam z tym, teraz mądrze wzmacniam, ale to nadal trudne współistnienie z miastem.
babyduck - Śro Cze 08, 2011 12:12
Tygrys66, no raczej o to prosić nie będę, bo wet jest w pracy i jakieś regulaminy bhp go obowiązują. I tak wykorzystuje ich uprzejmość siedząc w poczekalni z bardzo wokalnym psem.
Niamey, myślę, że sam fartuch to ułamek wielu czynników, również zapachów, nieprzewidywalności zachowań pacjentów, zachowania ludzi w stosunku do niej. To, że ja naglę zacznę nosić kitel raczej nic nie zmieni, bo ja to ja. Tak jak z Olimpią - Oli w domu jest cacy, Oli w lecznicy jest be.
AngelsDream napisał/a: | nie ma opcji, żeby mnie samą obcy mężczyzna, zwłaszcza wieczorem, zapytał o coś. Ma być min. metr ode mnie i nie gapić się absolutnie. | Znam. Ale mi się to akurat podoba i tego chciałam.
zuuzuushii - Śro Cze 08, 2011 12:14
AngelsDream, eh. dlatego ja jeszcze nie wybrałam rasy i pewnie długo będę miała z tym ogromne problemy. Najpewniej jak już będę zdecydowana skonsultuję się ze specjalistą i wybierzemy najlepszą rasę pod naszym kątem. I choćby się okazało, że do nas pasuje tylko buldożek francuski to się z tym pogodzę
Tygrys66 napisał/a: | kurcze ale to dziwne, nie ma żadnych traumatycznych wspomnień a takie reakcje. Chyba musiała coś od innych psów usłyszeć Bo aż dziwne żeby ta jedna narkoza tak wpłynęła. |
no nie wiem czy dziwne. Mój po kastracji zaczął panicznie bać się lecznic weterynaryjnych. Wszystkich! Nawet tych do których nigdy nie chodził. A krzywda mu się przecież nie stała, nawet nie zauważył "straty"
Ja nie wiem z czego te lęki się biorą, pies mojej dziewczyny czasami zachowuje się jakby był katowany, a nikt nigdy go nie uderzył! Nigdy! Nie można patyczka mu pokazać, smyrnąć go nim w pupę bo od razu się kładzie na ziemi i dostaje drgawek
Przez przypadek to odkryłam jak chciałam go zaczepić do zabawy. Na mojego zawsze to działa, uwielbia być zaczepiany a ten to przechodzi samego siebie
|
|
|