Archiwum - Psiaki XI
Ninek - Pon Cze 06, 2011 19:25
Sysa napisał/a: |
Ja bym tak nie generalizowała. |
A gdzie ja generalizuje? Napisałam, że rodowód nic nie znaczy bo tak jest. Sam papier nie daje nam żadnej gwarancji. Pies z rodowodem może być tak samo zryty psychicznie jak pies z pseudo, tak samo jak pies z pseudo może być świetnym psem. Wszystko zależy od ludzi i tego, z jakiego powodu prowadzą hodowle. Dla wielu zarejestrowanych hodowli jest to po prostu biznes.
I sama nie wiem, czy kiedyś będzie mi sie chciało przegrzebywać całą sieć w poszukiwaniu odpowiedniej hodowli, z której kupie fajnego, zrównoważonego psa. Chociaż do niedawna chciałam mieć jednego kundla i jednego rasowego psa.
Sysa - Pon Cze 06, 2011 19:34
Ninek, nie zgadzam się z Tobą. Pisanie, że rodowód nic nie znaczy to jest właśnie generalizowanie.
Widzę pełno psów z pseudo i większość praktycznie ma jakiś problem (osobiście nie widziałam psa bez schiz). Naoglądałam się też dużo rodowodówek i choć widziałam problematyczne, to wiele ma psychiki odpowiadające wzorcowi.
Rodowód, nawet przy złym hodowcy, niesie ze sobą informacje o przodkach, ich chorobach itp. Zresztą chyba nie trzeba tego na tym forum tłumaczyć.
Jeśli nie ma się czasu/chęci na przegrzebywanie siedzi, gdzie wszystko odbywa się za jednym kliknięciem, to ja bym się zastanowiła czy na pewno jest czas/chęci dla psa.
yoshi - Pon Cze 06, 2011 19:53
zuuzuushii napisał/a: | yoshi, dzięki
co do Ogarów polskich... Dawno już nic o nich nie czytałam, ale nie jest tak, że hodowle są tak podzielone że są te bardziej użytkowe (hodowane przez myśliwych, selekcjonowane ze względu na charakter) i wystawowe? |
nie, nie ma takiego podziału, ponieważ ogary i gończe polskie żeby zostać dopuszczone do rozrodu hodowli muszą mieć zaliczone wystawy i uzyskać na nich te wymagane oceny oraz muszą wziąć udział w konkursach myśliwskich i zdobyć dyplom Ale wiadomo że jak hodowca jest myśliwym to jego psy biorą udziały w polowaniach, a jak nim nie jest to prawdopodobnie jeżdżą tylko na konkursy
Sysa ale psychika i zdrowie to nie tylko to co w rodowodzie pisało ( szczególnie że nie raz fakty dotyczące psów są zatajane) ale też pierwsze 8 tyg życia szczeniaka które spędza razem z hodowcą.
Sysa - Pon Cze 06, 2011 20:03
yoshi napisał/a: |
Sysa ale psychika i zdrowie to nie tylko to co w rodowodzie pisało ( szczególnie że nie raz fakty dotyczące psów są zatajane) ale też pierwsze 8 tyg życia szczeniaka które spędza razem z hodowcą. |
Ja to wiem. Ale nie można, moim zdaniem, napisać przez to, ze rodowód nic nie znaczy "bo tak jest".
Ninek - Wto Cze 07, 2011 10:14
Sysa, nie mów mi, że wierzysz w to, że w każdym rodowodzie są prawdziwe informacje. To jest TYLKO papier, w którym można napisać wszystko.
I owszem, dla mnie sam rodowód nie znaczy totalnie nic. Moge wymienić od ręki z 5 rodowodowych psów, które osobiście znam i które są jedną wielką porażką.
Sysa napisał/a: |
Jeśli nie ma się czasu/chęci na przegrzebywanie siedzi, gdzie wszystko odbywa się za jednym kliknięciem, to ja bym się zastanowiła czy na pewno jest czas/chęci dla psa. |
A tym to mnie totalnie rozwaliłaś. Co ma piernik do wiatraka?
Nie da sie wybrać hodowli w pełni świadomie. Bo nikt nie poda do publicznej informacji absolutnie wszystkiego. Hodowla, która w internecie wygląda super, na żywo wcale nie musi taka być.
Sysa - Wto Cze 07, 2011 10:31
Ninek, wyraźnie napisałam chyba, ze są wyjątki, ale to nie znaczy, że każdy rodowód nic nie znaczy. To są słowa bardzo obraźliwe dla wielu hodowców. Ja od ręki mogę wymienić dużo więcej rodowodowych psów, które są bardzo fajne i dużo więcej pseudorasowców i kundelków, które fajne nie są. Ale to nie znaczy, ze generalizuję, że kundelki sa do niczego...
No i popatrz sobie na warunki w schroniskach. Te dopiero są do bani. Pozamykajmy schroniska, bo one nic nie znaczą!
Okropnie i paskudnie generalizujesz na podstawie tylko swoich doświadczeń albo i zasłyszanych historii.
A hodowlę przed zakupem szczeniaka to najlepiej odwiedzić....
I nie wiem nawet jak Ci wytłumaczyć, że jak się nie ma czasu/chęci na wybieranie mądre psa to trzeba się zastanowić czy będzie się miało czas/chęci na psa. Dla mnie to poważny wybór od początku do końca i te rzeczy mają ze sobą bardzo dużo wspólnego.
Ale widzę, że w tej kwestii jestes tak pewna swego, że dyskusja nie ma sensu. Tak więc z mojej strony EOT.
Ninek - Wto Cze 07, 2011 11:19
Sysa napisał/a: | Ja od ręki mogę wymienić dużo więcej rodowodowych psów, które są bardzo fajne i dużo więcej pseudorasowców i kundelków, które fajne nie są. Ale to nie znaczy, ze generalizuję, że kundelki sa do niczego... |
Ale mimo wszystko jest różnica - od kundla nie oczekujesz konkretnych cech, tak samo jak wyglądu. Od psa z rodowodem owszem.
Sysa napisał/a: | A hodowlę przed zakupem szczeniaka to najlepiej odwiedzić.... |
Mam 'znajomego' hodowce, który na co dzień trzyma psy w kojcach za domem. Szczenięta również. Jest na tyle perfidny, że bez skrępowania mówi o tym, że szczeniaki, które idą do 'świadomych' właścicieli częściej przebywają w domu, żeby miały lepszy socjal. Te, które idą do 'nieświadomych' siedzą w kojcu praktycznie cały czas. Na czas ewentualnej 'wizytacji' wszystkie szczeniaki trafiają do domu.
Sysa napisał/a: | I nie wiem nawet jak Ci wytłumaczyć, że jak się nie ma czasu/chęci na wybieranie mądre psa to trzeba się zastanowić czy będzie się miało czas/chęci na psa. |
Gadanie identyczne jak z tym, że jak sie nie ma 1,5 tysiąca na psa to nie stać nas na jego utrzymanie
Nie uważasz, że jest subtelna różnica w zajmowaniu sie psem a w przegrzebywaniu stosów bzdur w internecie?
Sysa - Wto Cze 07, 2011 12:30
Ninek, i ja np. w psie z rodowodem znajduje cechy, których szukałam. I znam pełno psów, które mają cechy rasy. Nie wiem jak można pisać, ze rodowód to nic na podstawie kilku niechlubnych przypadków. Zwłaszcza, gdy jest pełno przypadków chlubnych.
Ja wiem, ze są pseudohodowcy w ZK, ale jednak stanowią oni mniejszość. Odwiedzałam różne hodowle, poznałam już wielu hodowców (róznych ras) i są to naprawdę ludzie z pasją. Myślę, że pisanie, ze rodowód nic nie znaczy jest bardzo krzywdzące dla nich. Nie mówiąc już o zagranicy, gdzie ogólnie jest inna kultura.
A gadanie, że jak masz kasę na psa to stać Cię na utrzymanie.. To samo mówi się i o szczurach rodowodowych, czyż nie? Jakoś nie zauważyłam, żebyś tam to oprotestowywała... I dla mnie jest w tym wiele prawdy. Bo jeśli ktoś oszczędza na zwierzęciu przy zakupie (kupuje z pseudo) to istnieje duże ryzyko, że oszczędzi kiedyś na leczeniu (znam mnóstwo takich przypadków).
Inną rzeczą jest branie kundelka, gdy nie zależy nam na konkretnych cechach, a wiemy też, że mamy pieniądze.
Na podstawie kilku złych hodowców obrażasz wszystkich ludzi zrzeszonych w ZK. A chyba na prawdziwe oburzenie zasługują bardziej osoby, które sobie rozmnażają, co popadnie w pseudohodowlach itp. To nie psów rasowych jest najwięcej w schroniskach.
Ciągle idziesz w zaparte, mimo iż są fakty twardo zaprzeczające Twojemu zdaniu (czyli psy rodowodowe idealnie odpowiadające wzorcowi, stanowiące większość psów w ZK). Nie wiem po co to ciągnąć, skoro z góry zakładasz, ze masz rację i rodowody są be.
Wyraziłyśmy swoje zdanie. Ty swojego nie zmienisz, ja Twojego absolutnie nie popieram.
A skoro uważasz, ze Twój znajomy łamie regulamin ZK to go zgłoś zamiast kwękać na forum.
Ninek - Wto Cze 07, 2011 13:00
Sysa, pokaż mi, gdzie obraziłam kogokolwiek. Albo naisałam to, że rodowody są 'be', jak to ładnie ujęłaś.
Napisałam, że sam rodowód nic nie znaczy. Bez konkretnych przykładów, jako sam papier.
Co innego w połączeniu z dobrą hodowlą, ale sam świstek jest niczym.
Sysa napisał/a: |
A gadanie, że jak masz kasę na psa to stać Cię na utrzymanie.. To samo mówi się i o szczurach rodowodowych, czyż nie? Jakoś nie zauważyłam, żebyś tam to oprotestowywała...
|
Nigdzie też nie napisałam, że sie z tym zgadzam.
Największa bzdura jaką słyszałam. Sama miałam przez wszystkie lata zaszczurzenia jedynie trzy szczury z hodowli bo mnie na więcej nie było stać. Ale nie zlicze ile pieniędzy wydałam na wszystkie operacje swoich dziewczyn. O wszelkich akcesoriach i nawet głupiej karmie nie wspominając. Nigdy nie było sytuacji, że nie poszłam do weta bo nie miałam kasy czy takiej, że jadły vitapol bo nie miałam na nic lepszego.
Rodowodowego kota czy psa też bym teraz nie kupiła bo mnie nie stać, ale jakby któreś zwierze wymagało leczenia czy operacji to kase znalazłabym na już.
Nakota - Wto Cze 07, 2011 13:11
Cytat: | A jeśli chodzi o charakter psa... z fobii się już dzięki labkowi wyleczyłam, kocham labradory, ale jak dla mnie to jednak zbyt żywiołowe zwierzęta. No i jednak chciałabym mieć psa na którym w razie czego można polegać, z labkiem niestety nie zawsze czułam się bezpiecznie, a lubię się włóczyć po nocach. Jednak pies który wyrywa mi się w zabawie do zaczepiającego mnie pijaka nie jest dla mnie nie warknie ostrzegawczo w nocy na kogoś podejrzanego itp. (żeby nie było...kupując labka zdawałam sobie z tego sprawę, chciałam wtedy łagodnego psa który mnie nie skrzywdzi) |
Mam w domu labradorkę i śmiem się nie zgodzić z Twoim opisem. Jasne, labradory są żywiołowe, zawsze to podkreślam, ale nie są to psy nie do utemperowania. Pomijając wszelakie kwestie łagodności trzeba podkreślić, że są to psy nastawione głównie na pracę z człowiekiem. I jeśli tą kwestię kontaktu się pominie to niestety, potem możemy zaobserwować to co jest teraz na polskich ulicach, tj. labradory wożące swoich właścicieli wedle ich własnego uznania. Labradory to nie rasa dla każdego jak większość niestety myśli...
Swoją drogą, ja się z moją labradorką czuję bardzo bezpieczna. Zawsze mnie to w sumie fascynowało czemu ludzie schodzą mi z drogi, kiedy prowadzę psa, który właściwie mógłby człowieka tylko zalizać. Ale dzieciaki z podwórka raczyły mnie uświadomić, że przecież "labradory są tylko biszkoptowe, a mnie ktoś oszukał, bo to nie labek, a z pewnością morderca" I może Bonka nie zaatakowałaby nikogo, ale w razie czego zawsze może na jakiegoś delikwenta naskoczyć i go przewrócić
I zgodzę się z Sysą, na własnym przykładzie widzę bardzo dużą różnicę między moją wcześniejszą suką w typie, a obecną rodowodową. Na tej drugiej mogę wskazać wszystkie cechy rasy, które są opisywane w książkach czy Internecie.
I jasne, w ZK są różni ludzie, ale dlatego trzeba właśnie poświęcić trochę czasu na poznanie opinii ogółu o danej hodowli, a potem na wyrobieniu sobie własnej opinii poprzez kontakt z hodowcami. Inaczej się niestety tego nie da załatwić.
Sysa - Wto Cze 07, 2011 13:11
Ninek, ok, teraz rozumiem. Wcześniej inaczej zrozumiałam w kwestii rodowodów. Choc i tak uważam, ze nawet sam papier daje nam pewne informacje. Jak się ma wątpliwości, co do prawdziwości przodków w rodowodzie to mozna nawet zrobić badania genetyczne.
A skoro było Cię stać na operacje itp to analogicznie było Cię stać na rasówki, tylko, że wolałaś pieniądze przeznaczyć na inne cele. Jak się ma pieniądze to się je ma i tylko kwestia na co je wydamy.
Widzisz, Ty tę kasę znajdziesz. Ale jest mnóstwo ludzi, którzy od początku do końca na zwierzaku oszczędzają w każdym aspekcie. Jak do nas do sklepu przychodza ludzie normalnie ubrani to nie szczędzą na zwierzaki. Za to ci obwieszeni złotem (dosłownie) zazwyczaj wybierają wszystko najtańsze i najgorsze, nie chcą kupowac podstawowych rzeczy, które uznają za zbędne. Z tego mają pieniądze.
Ninek - Wto Cze 07, 2011 13:22
Sysa, rzetelny papier owszem, daje wiele informacji. Ale podejrzewam, że niemało jest przypadków, gdzie w rodowodzie jest jeden ojciec, a w praktyce inny. Nie zdziwiłabym sie, gdyby tak było w przypadku psa mojej ciotki, bo tam wszystko od początku do końca jest nie tak.
Jak mam wybór: zapłacić rachunki czy leczyć zwierzaka, to dla mnie wybór jest logiczny. Tych samych pieniędzy nie dałabym na kupno zwierzaka, leczenie jest zupełnie inną sprawą, dla mnie priorytetową.
Co do oszczędzania na zwierzętach to niestety można mnożyć przykłady. Choćby moi sąsiedzi, nie przesadze chyba stwierdzając, że jedna z bogatszych rodzin w mieście. Mają labka, który je wyłącznie puszki. Lidlowe puszki Ostatnio był chory. Tydzień lała sie z niego woda, taką miał biegunke. Pytali nas co mu dać, bo do weta nie pójdą.
Za to znajoma mamy miała rodowodowego ONka, który całe życie jadł ryż z kurzym korpusem i resztki z obiadu, i wyglądał jak głodzony. Grunt, że ona ma na ciągłe wycieczki do Grecji...
Niamey - Wto Cze 07, 2011 13:30
ZK jest bardzo duży i niestety - czarne owce zawsze się znajdą. Ale sama (na szczęście) znam więcej porządnych niż nieporządnych.
Jeśli chodzi o pieniądze - potrafię sobie wyobrazić, że ktoś ma np. budżet 3000zł i zamiast kupić kota/psa za tyle, woli przygarnąć, a pieniądze przeznaczyć na wyprawkę, szkolenia i leczenie. Co innego mieć luźne 3tys, a co innego 6tys. Dlatego argument "jak cię nie stać na rasiaka, to cie nie stac na zwierzaka" nie do konca jest trafiony.
Anonymous - Wto Cze 07, 2011 16:12
Przewagą ZK jest jednak jeszcze to, ze wedlug regulaminów niektóre rasy muszą przejść badania i testy psychiczne aby uzyskać prawa hodowlane. Oczywiście można powiedzieć, że to tylko papierek i wszytsko można podrobić - owszem, ale i nie brakuje hodowców, którzy przyznają się ze ich psy nie mają np. HD-A tylko HD-B. I chociaż B tez jest dopuszczone do rozrodu to np. dla osoby, ktora szuka psa do sportu może być to istotna informacja. Watpie aby ktorykolwiek z pseudo robil jakiekolwiek badania. Zeby wybrac dobrą hodowlę nie wystarczy tylko poczytać opnii na forach, trzeba obserować hodowcę, a przede wszytskim to jakie ma mioty.
A co do problemów psów rasowych i nierasowych - trzecim składnikiem jest sam człowiek, który brakiem wiedzy potrafi "zepsuć" każdego psa.
zuuzuushii - Wto Cze 07, 2011 19:55
Nakota napisał/a: | Mam w domu labradorkę i śmiem się nie zgodzić z Twoim opisem. Jasne, labradory są żywiołowe, zawsze to podkreślam, ale nie są to psy nie do utemperowania. Pomijając wszelakie kwestie łagodności trzeba podkreślić, że są to psy nastawione głównie na pracę z człowiekiem. I jeśli tą kwestię kontaktu się pominie to niestety, potem możemy zaobserwować to co jest teraz na polskich ulicach, tj. labradory wożące swoich właścicieli wedle ich własnego uznania. Labradory to nie rasa dla każdego jak większość niestety myśli... |
Ale ja nigdzie nie napisałam, że coś z labkami jest nie tak uwielbiam tą rasę nie bez powodu się na nią zdecydowałam. Ja z moim nie mam żadnych problemów teraz, i choć nie posiada rodowodu to zachowuje się o niebo lepiej od tych rasowych z osiedla. Nie wyrywa się, nie ciągnie, chodzi idealnie na smyczy jak i bez. Sporo mnie to pracy kosztowało (3 pierwsze lata były ciężkie) ale się opłaciło.
Napisałam przecież Podoba mi się taki zapał do pracy jaki mają labradory...
I widzę to u swojego psa - kocha pracować, kiedy się coś od niego wymaga jest najszczęśliwszy na świecie.
Ale widzę też minusy, nie bywał delikatny podczas zabawy, jest troszkę zbyt radosny - niektórych to wkurza (ja osobiście lubię tę cechę choć czasem bywa męcząca)
Nakota napisał/a: | Swoją drogą, ja się z moją labradorką czuję bardzo bezpieczna. Zawsze mnie to w sumie fascynowało czemu ludzie schodzą mi z drogi, kiedy prowadzę psa, który właściwie mógłby człowieka tylko zalizać. |
Mój też odstrasza wyglądem, normalnie też czuję się z im bezpieczna, bo ludzie nie znają się na rasach i sam masywny wygląd zazwyczaj wystarcza. Ale w przyszłości wolałabym mieć jednak psa, który bardziej się troszczy o swoją panią i umie odpowiednio zareagować w sytuacji zagrożenia. Nie chodzi mi o atak, ale nawet o samo ostrzegawcze mruknięcie/warknięcie - to już inaczej potrafi nastawić potencjalnego napastnika.
Przy dogu niemieckim mojej dziewczyny czułam się rewelacyjnie, przy labku niestety już niezbyt komfortowo. Jak w momencie kupna psa mi to nie przeszkadzało i nie widziałam takiej potrzeby tak teraz stwierdziłam, że tej jednej cechy mi brakowało.
Być może Ciebie nikt nigdy nie zaczepił mnie tak i w takim momencie pies jest tylko przeszkodą > <
|
|
|