Zarejestrowane hodowle - Nierzetelni hodowcy - sprawy sporne
Cola - Pon Lip 08, 2013 22:50
jak się ma problemy to się najpierw je rozwiązuje, a potem zajmuje przyjemnościami. a ty wuwuna jęczysz o tych swoich problemach od lat na forum, a co chwilę bierzesz na głowę nowe zwierzęta. powtórka z rozrywki (shy, alex). ręce opadają. oddaj dziewczynom ich szczury i się ogarnij...
susurrement - Pon Lip 08, 2013 23:20
Cola napisał/a: | powtórka z rozrywki (shy, alex). |
bez przesady. niezależnie od działań wuni - zwierzęta nie cierpią, one są na pierwszym miejscu. zawodzi kwestia kontaktu z ludźmi.
nie twierdzę, że problemu nie ma, ale bez przesady z takim porównywaniem
Cola - Pon Lip 08, 2013 23:23
susurrement, ale wuwuna odpisała w tym temacie tak, jakby się jej świat na głowę walił, a szczury wysyła.. do holandii.... cholera wie kiedy zaczną cierpieć, skoro właścicielka "ledwo żyje"...
Karena - Pon Lip 08, 2013 23:26
susurrement napisał/a: | zwierzęta nie cierpią |
Jesteś w stanie mi udowodnić, że nie? Bo ja będę tego pewna jak je zobaczę i ocenię dopiero. O ile u wuwuni mogło być im dobrze (dalej nie wiem ile z tego czasu u niej spędziły) tak co do obcej mi hodowli myślę, że mam prawo mieć wątpliwości. Tym bardziej, że nie podano mi nawet bezpośredniego kontaktu do osoby u której przebywają obecnie moje szczury.
Dalej wiem tyle co nic.
Edyta820917 - Pon Lip 08, 2013 23:39
Off-Topic: | powiem krótko bo jestem krótko na forum ale to co czytam o hodowlach i hodowcach mnie przeraża a tak planowałam mieć chociaż jednego szczurka z jakieś hodowli.....ale teraz jak? skoro zawsze jest coś nie tak szczur to nie zabawka zresztą jak każde zwierzę a tu widzę że ludzie zaczynają się bawić w kotka i myszkę przykre to jest.. i w sumie to nie wiem co więcej pisać |
AngelsDream - Pon Lip 08, 2013 23:46
Edyta820917, wiem, że moja słowa mogą nic dla Ciebie nie znaczyć, ale napiszę je i tak. Hodowcy to tylko i aż ludzie. Są wśród nich fajne, uczciwe osoby, na które można liczyć. Są tacy, którym powinęła się noga, ale umieli wyciągnąć wnioski ze swoich błędów i zdarzają się też ludzie, którzy z różnych względów nie powinni być hodowcami, ale z jakiegoś powodu nimi zostali. Nie ma sensu oceniać ogółu hodowców, warto przyjrzeć się każdej hodowli z osobna, porozmawiać, zapytać. Jasne, jak w to wierzyć, skoro właśnie widzisz, że słowo hodowcy jest czasem nic nie warte? Ale wiesz... domkom też się zdarzały cuda na kiju, a mimo to hodowcy jednak wierzą, że warto, więc czasem trzeba dać szansę. Nie na siłę, nie wbrew sobie i nie każdemu, ale jednak. Mam nadzieję, że kiedyś jednak jakiemuś hodowcy uwierzysz i nie pożałujesz tego.
Lizz - Wto Lip 09, 2013 00:18
AngelsDream myślę, że Edyta820917 chodziło raczej o ogół. Jak zawiedziesz się na jednym dentyście, to potem będziesz bać się wszystkich. Przyznam, że faktycznie wynikają dziwne i przykre sytuacje. Nie patrzę się na hodowcę, jak na kogoś więcej niż na człowieka. Uważam, że popełniają "ludzkie" błędy, tyle że dosyć poważne. Przecież najważniejsze jest dla nas dobro naszych podopiecznych, prawda? [/b]
AngelsDream - Wto Lip 09, 2013 00:44
Lizz, ten, kto wymyśli, jak skutecznie zapobiegać takim sytuacjom, powinien zostać ozłocony. Bo takie spory i nierzetelni hodowcy to nie tylko światek szczurów, ale także wszystkich innych zwierząt. Hodowla to ogromna odpowiedzialność, na którą nie każdy jest gotowy, po prostu. Paradoksalnie wiele dojrzałych osób nie decyduje się na hodowanie, bo zdaje sobie sprawę z faktu, jakie to są obciążenia, jakie ewentualne komplikacje, jak ogromny ciężar, gdy prócz swoich faktycznych zwierząt, ma się jeszcze jakieś kilkadziesiąt w domach w całej Polsce/na świecie.
Lizz - Wto Lip 09, 2013 04:07
Hodowca - dodatkowe obowiązki, zobowiązania. Masz dużo racji, jednak myślę, że informowanie właściciela o tym gdzie i w jakich warunkach przebywa szczur, to nie obowiązek hodowcy, ale zwykła ludzka uprzejmość, troska o właściciela. Nie trzeba być hodowcą, żeby o tym wiedzieć. Przecież ludzie na forum opiekują się wzajemnie swoimi ogonami, transportują je sobie. Wyobrażasz sobie nie mieć od nich wieści o swoich szczurkach? To mnie najbardziej zaskoczyło, zwłaszcza że teraz prawie każdy ma telefon i to z internetem.
AngelsDream - Wto Lip 09, 2013 07:05
Lizz napisał/a: | Wyobrażasz sobie nie mieć od nich wieści o swoich szczurkach? |
Nie, nie wyobrażam sobie.
Gdy mój szczur, także współwłasnościowy, był u hodowcy raptem kilka dni, i to na odległość pół godziny drogi komunikacją miejską, kontakt był płynny. Wiedziałam, jak się zachowuje, co je, czy nie sprawia problemów. Heniok sam inicjował ten kontakt i o to dbał.
susurrement - Wto Lip 09, 2013 09:05
Cola, Karena, może po prostu znam wunię nieco bardziej i wiem, że zwierzęcia nie skrzywdziłaby nigdy i zapewnia im maksymalny komfort. to, do kogo wysyła zwierzęta, też jest pod jej ścisłą kontrolą.
to nie tak, że nie rozumiem rozgoryczenia..
majlena - Wto Lip 09, 2013 09:39
Jutro odbieram Pułapkę od Wuwuny.
Edyta820917 - Wto Lip 09, 2013 10:27
AngelsDream napisał/a: | Edyta820917, wiem, że moja słowa mogą nic dla Ciebie nie znaczyć, ale napiszę je i tak. Hodowcy to tylko i aż ludzie. Są wśród nich fajne, uczciwe osoby, na które można liczyć. Są tacy, którym powinęła się noga, ale umieli wyciągnąć wnioski ze swoich błędów i zdarzają się też ludzie, którzy z różnych względów nie powinni być hodowcami, ale z jakiegoś powodu nimi zostali. Nie ma sensu oceniać ogółu hodowców, warto przyjrzeć się każdej hodowli z osobna, porozmawiać, zapytać. Jasne, jak w to wierzyć, skoro właśnie widzisz, że słowo hodowcy jest czasem nic nie warte? Ale wiesz... domkom też się zdarzały cuda na kiju, a mimo to hodowcy jednak wierzą, że warto, więc czasem trzeba dać szansę. Nie na siłę, nie wbrew sobie i nie każdemu, ale jednak. Mam nadzieję, że kiedyś jednak jakiemuś hodowcy uwierzysz i nie pożałujesz tego. |
AngelsDreamdla mnie słowa mają wielką moc i rozumiem Cię doskonale i zgadzam się z Toba -są osoby na które można liczyć i umieją naprawdę zająć sie hodowlą tylko szkoda ze u nas jest mało takich hodowli czy hodowców na palcach jednej ręki można policzyć prawda?
I właśnie o to chodzi że starasz się wierzyć komuś ,kto niby się zna albo tak jak to ujęłaś ładnie -powinęła się noga i pózniej niestety nie potrafisz zaufać kolejnej gdybym ja na swoim przykładzie miała taki jeden incydent z hodowlą to nie wiem czy potem bym długi okres brała szczurcie z hodowli bynajmniej nie tej samej
Nie mówię że jestem perfekt w szczurkach bo zaczynam moją drogę z nimi ,w sumie już od maja zaczęłam ale ktoś kto chce mieć hodowlę naprawdę musi wiedzieć co się z nią wiąże i trzeba się wywiązywać z umowy czy słowa ,które zapadły ,żeby nie były puste.To jest wielkie obciążenie dla osoby mieć hodowlę ja sobie nie wyobrażam mieć takowej (na pewno na kilka przyszłych moich lat albo nigdy-chociaż czasem przyjdzie moment i pach chcesz ją mieć) ,ale czuję że mogłabym nie sprostać oczekiwań a wiadomo potem byłabys oczerniana ,ludzie nie brali szczurków ode Ciebie i nie miałabyś już satysfakcji z tego, aczkolwiek dalej bym na pewno i 100 procent kochała szczurki ale już nie zajmowała bym się hodowlą .Naprawdę to jest ogromna odpowiedzialność tak jak pilot sterujący samolotem....
Edyta820917 - Wto Lip 09, 2013 10:32
Lizz napisał/a: | AngelsDream myślę, że Edyta820917 chodziło raczej o ogół. Jak zawiedziesz się na jednym dentyście, to potem będziesz bać się wszystkich. Przyznam, że faktycznie wynikają dziwne i przykre sytuacje. Nie patrzę się na hodowcę, jak na kogoś więcej niż na człowieka. Uważam, że popełniają "ludzkie" błędy, tyle że dosyć poważne. Przecież najważniejsze jest dla nas dobro naszych podopiecznych, prawda? [/b] |
Właśnie raz zawiodłam się na jednym dentyście bo zamiast zęba który jest chory i się rusza i nic wiecej wyrwała mi owszem chorego ale i mleczaka który był mocny,zdrowy i nie chciał w ogóle wyjść i złamała go na pół i rwała mi go z godzinę....i teraz zamiast jednej dziury(poszłabym raz i zrobiła jednego zęba) mam dwie na górze bo pani sobie chyba na pamiątke zachowała mojego mleczaka, którego miałam w wieku 26/27 lat.
I nawiązując do postu tak się zparzyłam do tej dentystki że w życiu do niej nie pójde i jeszcze chętnie bym do niej pojechała i powiedziała co o niej myślę że mnie tak załatwiła że szok.No i na pewno nie będę polecać jej jako dentystki! i tak podobnie jest z hodowlami/hodowcami....
AngelsDream - Wto Lip 09, 2013 10:45
Edyta820917, wielokrotnie sama o tych sprawach myślałam. Niejednokrotnie miałam odwagę pisać hodowcy, że robi w moim odczuciu źle, jeszcze zanim należałam do SHSRP. Wiedziałam, że mogę się tym komuś narazić, komuś może się to nie podobać, ale jednocześnie było to zgodne z moimi zasadami. Były też momenty, gdy pewne sprawy przemilczałam i dziś, z perspektywy czasu, zazwyczaj tej ciszy żałuję. Bo było to jak ciche przyzwolenie na coś, na co w praktyce się nie godzę. Nie jestem hodowcą, nie jestem nawet osobą, która zajmuje się adopcjami. Skupiłam się na ogarnięciu forum. Gdy za pierwszym razem zawiodłam, pracowałam nad sobą (dla siebie, nie dla forum, ale to bez znaczenia w tym kontekście), gdy zaproponowano mi powrót, określiłam warunki. Były one dla mnie bezdyskusyjne. Albo zostałyby spełnione, albo nie wróciłabym na stanowisko administracyjne. Przez moje wirtualne ręce przewijają się setki szczurów, często chorych lub problematycznych oraz tłumy niedoświadczonych użytkowników. Czasem jestem tym zmęczona i biorę sobie urlop od forum, o którym zawsze uprzedzam. Bywam wtedy na forum, ogarniam to, co muszę, ale nie angażuję się i nie podejmuję wielkich decyzji. Działam w tym środowisku od lat, bardzo wiele mojego czasu zostało zainwestowane w to, by forum było miejscem, gdzie znajduje się rzetelna wiedza, by było platformą kontaktu. Trochę trudno uniknąć typowo forumowego zachowania (nie tylko Alloszczura, ale w ogóle), czyli stadnych nagonek i zbytniego fantyzmu, ale i nad tym ja oraz świetny zespół moderacyjny, jaki działa obecnie, staramy się pracować.
Szczerze mówiąc od roku myślę o hodowli. Chciałabym ją mieć.
Wiem, co chciałabym w toku jej prowadzenia uzyskać.
Wiem, na czym mi nie zależy.
Wiem, że większość tego, na czym mi zależy, byłoby okupione nerwami, stresem oraz porażkami.
Mam świadomość, że brakuje mi (w praktyce nam, bo hodowla należałaby do mnie i Asaurusa) miejsca, warunków lokalowych. Powinniśmy oboje skupić się na zupełnie innych sprawach, a jednak natrętna myśl o hodowli wraca. I bynajmniej nie łudzę się, że ta nasza byłaby kryształowa. Byłabym dumna, gdyby po prostu była dobra.
|
|
|