Archiwum - Psiaki vol. VI
Fauka - Sob Gru 12, 2009 09:20
Mam problem, duży problem z Ajsem. Na tyle duży że ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy nie ma przypadkiem raka mózgu...
Wszystko było ładnie pięknie, Ajs zachowywał się normalnie czyli prawie nie warczal, był grzeczny, spokojny, przychodzil się poglaskać i wszystko cacy. Od jakiegoś tygodnia wyczerpuje nas tak, że mama dzisiaj się rozpłakała i kazała mi coś z nim zrobić bo nie wytrzymuje. Chodzi o to że Ajs na wszystkich warczy, koty omijają go szerokim łukiem a on i tak potrafi sam podejść do kota, stanąć i na niego warczeć, warczy na domowników, na Larego, nie można przejść w odleglości 2 metry od niego bo będzie warczał, jak dlużej się postoi przy nim to się rzuci. Spi za łożkiem mamy ale kiedy usłyszy że mama się przekręca to zaczyna warczeć, schodząc po klatce schodowej warczy i ujada. Jest po prostu niebezpieczny, nie da się go dotknąć ani pogłaskać, kladzie się czasem też pod miską lub wkuchni i nikogo nie wpuszcza. Gdy staram się zacmokać, pogłaskać by go uspokoić to chce mnie zaatakować, gdy krzyknę to warczy ale wychodzi z pokoju. Dzisiaj bez powodu zaatakował Larego, uszkodził mu lekko łapę bo trochę się krew polała ale Lary nim też trochę wytarł podłogę... nie wiem co mam z nim zrobić, taki pies wyczerpuje psychicznie, nie wiem jak mam chodzić bo nie wiem kiedy zaatakuje mnie pies. Co mam z tym zrobić? ja po prostu nie mam już siły, mama chce go uśpić/oddać na wieś/do schroniska ale ja nie pozwole.
Layla - Sob Gru 12, 2009 10:33
Fauka, może zróbcie mu jakieś badania?
Oli - Sob Gru 12, 2009 11:11
Fauka, po pierwsze badania, po drugie z tego co pamiętam to Ajs jest już starszym psem, może to objawy demencji starczej? Lub faktycznie boli go głowa z jakiegoś powodu. Ja bym zrobiła RTG czaszki lub tomografię mózgu.
Fauka - Sob Gru 12, 2009 12:02
Oli, dzięki. Wybierzemy się do weterynarza bo to nie jest normalne. Ajs ma 6 lat więc to pies w kwiecie wieku. Nie mam pojęcia co powoduje u niego to rozdrażnienie. Czytam własnie nowe wydanie Mojego Psa i jest opisany podobny przykadek, takie psy są karmione jakimiś lekami
AngelsDream - Sob Gru 12, 2009 14:03
Fauka, równie dobrze może to być związane zwyczajnie z sytuacją w domu lub być z nią połączone.
Lavi - Sob Gru 12, 2009 14:42
A ja mam problem ze swoim owczarkiem niemieckim... Właśnie szłam go karmić, zawołałam go a on wyszedł z budy i przewrócił się nogami do góry... Zaraz jednak wstał ale nie wygląda pewnie, tak jak wyglądał dajmy na to wczoraj. Pobiegłam do domu i zadzwoniłam do weta. Powiedział, że albo choroba pokleszczowa albo padaczka... Kazał iść na spacer, obserwować mocz i chód. Z moczem wszystko ok, chód mniej pewny, ale jak ja biegnę to i on biegnie, nie chwieje się na boki. Tylko przystaje, jakby nie był pewny, czy ma siłę iść... Schudł, chociaż je jak zwykle... I w jednym miejscu na boku ma taką dziwną malutką narośl.. Nie ma na tym sierści, wygląda jak kawałek kamienia ale jest kruche i zrośnięte z jego skórą.. Jakby właśnie z niej wyrastało.. Nie jest to pies z hodowli, więc jestem świadoma, że może mieć tysiące chorób... Ale może ktoś spotkał się z takim przypadkiem? Co mu może być?.. Jak się wali to wszystko na raz..
AngelsDream - Sob Gru 12, 2009 14:44
Lavi, a nie możecie iść od razu do weterynarza? Zrobić badania?
Lavi - Sob Gru 12, 2009 14:49
Do najbliższego weta mam 7 km. Dzwoniłam do lecznicy to nie było go w niej, zadzwoniłam na prywatny, to mi to wszystko objaśnił. Mówił, że jeśli nie ma objawów pokleszczowej to czekać i obserwować, bo być może ma padaczkę..
Drugą przeszkodą jest strach mojego psa przed samochodami. Zawsze to wet przyjeżdżał do nas na szczepienia bądź kontrolę. Badań nigdy robionych nie miał, bo to okaz zdrowia był.. Właśnie, był. Kurcze, gdyby nie jedyny wet w obrębie 30 km to już bym dzwoniła do innego... Chociaż ten też nigdy mnie nie zawiódł..
AngelsDream - Sob Gru 12, 2009 15:02
Lavi, ale babeszjoza ma wiele złożonych objawów i kiedyś faktycznie podpowiedziałam znajomemu, że jego pies pewnie ją właśnie ma, ale i tak potwierdzał to badaniami, a leczenie było długie i kosztowne. Nie chcę brzmieć jak jakiś oszołom, ale widać, że pokutuje tu trochę podejście, że pies podwórzowy to jakoś sobie da radę. Dlaczego nikt go nie nauczył jeździć samochodem? Przepraszam, ale ja zwyczajnie nie pojmuję, jak można mieć psa w taki sposób. Może i ma pełną miskę jedzenia, ale to nie wszystko.
Moim zdaniem powinien mieć zrobione badanie krwi i szczegółowe badanie ogólne, z osłuchem i omacaniem włącznie. A to, co zrobiło mu się na boku zapewne należałoby oczyścić i ew. zrobić zeskrobinę. Przez net nie da się tego zdiagnozować, a jeśli nawet, to na pewno nie wyleczysz choroby samymi słowami. Pies powinien być teraz w domu, pod stałą obserwacją. Takie zasłabnięcia mogą być też związane z zaburzeniem krążenia i z milionem innych rzeczy. Na oko nie ocenia się moczu - od tego jest badanie. Nie mówię, że kolor nie jest istotny, ale zmiana barwy to już często ostatni etap i potem niewiele można zrobić.
Istotne czynniki to: apetyt, nastrój, wygląd dziąseł i oczu, ziajanie, wygląd i konsystencja kupy, wymioty, kolor moczu, wszelkie bolesności. Ja mam psy pod ręką i wyłapuje pierwsze nieprawidłowości. I stety/niestety to jest dla mnie normalne współistnienie z psem.
Lavi - Sob Gru 12, 2009 15:15
Wcale nie myślę, że jak podwórzowy to da sobie radę. Od razu jak wyłapałam objawy to zadzwoniłam do weterynarza, przedstawiłam mu je. Pies umie jeździć samochodem, ale nie małym. Po prostu się boi. Zawsze jeździł ze mną duzym mercedesem, gdzie nie było okien i było ciemno. Aktualnie mercedes jest w Niemczech i pozostał passat, do którego on po prostu nie wsiądzie. Ale mniejsza o samochód. Jeśli mówisz, żebym zrobiła badania to pojadę z nim o piątej. Nie wiem jeszcze jak ale pojadę.. Wet mówił, że jak zobaczę objawy pokleszczowej to mam przyjechać na piątą. A takową chorobę już z psem przechodziłam. Akurat nie tym, ale przechodziłam i widziałam jak tamten wyglądał. Wymacałam go dokładnie, chociaż wiadomo, że moje oględziny a oględziny weta różnią się z pewnością. Apetyt ma, pije normalnie, nie dyszy, co chwilę się tylko oblizuje. nie wymiotuje, mocz słomkowy, kupa też w porządku... Tyle, co udało mi się zaobserwować. O piątej dowiem się czegoś więcej.
AngelsDream - Sob Gru 12, 2009 15:23
Lavi, nie mówię o Twoim podejściu.
Oblizywanie to sygnał uspokajający, więc może = stres, ból, zdenerwowanie.
Moim zdaniem babeszjozę wyklucza już samo to, że pies je, bo nie znam psa, który by z tą chorobą jadł. Brzuch nie jest twardy? Dziąsła normalne, różowe?
Ujmę to wprost - u nas w Warszawie żaden szanujący się weterynarz nie kazałby czekać z podejrzeniem choroby pokleszczowej, bo to jest zwyczajnie niebezpieczne dla zdrowia i życia psa. Może i miastowi lekarze słyną z dbania o portfele, ale na szczęście niektórzy zarabiają tym, co powinni robić.
Może to jakiś skrzep się przesunął? Może coś ucisnęło jakiś nerw? Może coś psa nagle zabolało? Może to faktycznie objaw padaczkowy? Nie wiem - jak mówię, dla mnie to może być bardzo poważne schorzenie, jak również coś jednorazowego. Bez dobrej, wnikliwej diagnozy można jedynie zgadywać.
Inna sprawa, że ja mam swój osąd na temat trzymania psów na podwórkach i zwykle niestety okazuje się słuszny.
Lavi - Sob Gru 12, 2009 15:44
A on je właśnie chętnie. I pije też. Pamiętam jak mój spaniel miał pokleszczową to nie miał ochoty nawet z miejsca się ruszyć. Mogłam z nim zrobić dosłownie wszystko.. No i wymiotował okropnie.
Brzuch nie jest twardy, chociaż jak dotykałam go w tamtym miejscu to tak, jakby zgarbił się na moment. Gdy dotknęłam drugi raz to było już ok. Dziąsła różowe, podniebienie i dalsza część gardła, którą sięgnęłam wzrokiem też wydają się być ok.
Wiem, trzymanie psów na podwórku nie jest dobre i większość chorób wynika właśnie z tego faktu...
AngelsDream - Sob Gru 12, 2009 15:50
Lavi, ja bym w takim razie szukała czegoś z układem krwionośnym albo głową. Nie wiem, czy to, co ma na boku może mieć wpływ. O, jeszcze jeden objaw - temperatura? Ma normalną czy podwyższoną? Wszystkie takie drobiazgi są istotne.
Lavi - Sob Gru 12, 2009 16:53
Nos ma zimny i mokry, zdaje mi się, że nie ma temperatury. Dziękuję Ci za pomoc i wsparcie. Zaraz jadę z nim do weterynarza... Zobaczymy co on wykryje..
AngelsDream - Sob Gru 12, 2009 16:58
Lavi, ja tam mierzę termometrem.
Oby wykrył coś łagodnego i prostego do leczenia. A najlepiej nic.
|
|
|