Archiwum - Psiaki XI
babyduck - Śro Sie 10, 2011 12:23
Takie opisy nie są tylko domena schronów, ale i hodowców. Jak czytam opis z allegro, gdzie entlebucher to "żywy, wesoły piesek, dobry stróż, przywiązany do rodziny, łatwo się uczy" to mam ochotę dopisać, że to prawda, ale trzeba pomnożyć razy 10 i wtedy wyjdzie "absorbujący i nadaktywny, szczeka na wszystkich, z lękiem separacyjnym, a jak go nie będziesz szkolił przez całe życie, to znajdzie sobie własną rozrywkę".
Fea - Śro Sie 10, 2011 12:25
Ninek napisał/a: | Inna sprawa, że czasami sie 'ulepsza' psa nieświadomie. Inny ma sie pogląd na zwierze, gdy sie je pozna, spędza się z nim nieco czasu. Jedne rzeczy przestaje sie widzieć, inne u psa zanikają przy znanych mu osobach i ujawniają ponownie w nowym domu. Inaczej zwierzak zachowuje w znanym sobie miejscu - czyli schronisku, a zupełnie inaczej w nowym domu. | Wiem, biorę na to poprawkę. Ale jeśli ja o tym wiem - ja, czyli człowiek kompletnie niezwiązany z żadnym schronem, który tylko okazjonalnie przekazuje do adopcji koty czy szczury - to tym bardziej pracownicy schronów powinni o tym wiedzieć i uprzedzać, a nie zachowywać się, jakby im urwało od wyobraźni.
Oczywiście nie wszyscy tak mają, nie chcę tutaj generalizować, pardon.
Oli - Śro Sie 10, 2011 12:37
Wiecie, często zdarza się też tak, że pies w schronie pod wpływem stresu zachowuje się gorzej niż fatalnie, a wyrwany z otoczenia zmienia się o 180 stopni. Sama znam przykład takiego jamnika, który gryzł wszystkich i wszystko, szczekał i był przerażony, strachliwy. Sunia jak tylko została wrzucona do samochodu i odjechała kawałek od schronu wepchnęła łepek z olbrzymim kagańcem pod rękę opiekunki i tak zasnęła. Normalnie się dotknąć nie dawała i w dt okazało się, że to anioł zupełnie nie podobny do tego ze schronu.
AngelsDream - Śro Sie 10, 2011 12:42
Cytat: | Opis:Młody, łagodny i spokojny pies ze smutną przeszłością…kolejny przypadek psa wrzuconego do studni aby tam skończył życie. Został uratowany przez wolontariuszkę fundacji i teraz czeka na prawdziwy dom. Celar jest trochę nieśmiały ale stara się nawiązywać kontakt z człowiekiem. Średni, do kolana. |
Był przerażony, ale jedno się zgadzało: starał się nawiązywać kontakt z człowiekiem i można go uznać za psa naprawdę łagodnego.
Jednak nadal sądzę, że mieliśmy pół tony szczęścia, trafiając na niego.
Fea - Śro Sie 10, 2011 12:43
Też fakt. Dlatego moim zdaniem podstawową informacją - oprócz rzetelnego opisu zachowań psa - powinno być to, że pies to ruletka, tym bardziej, jeśli ma za sobą trudną przeszłość. Że trzeba przygotować się na wszystko, od natychmiastowej metamorfozy we flufiaste cudo do wielomiesięcznej pracy nad zwierzakiem. A nie, że pani jej kupi piłeczkę i będzie cacy/pani krzyknie 'fe' i będzie cacy.
Ninek - Śro Sie 10, 2011 12:44
Ja mam wiele przypadków, w których z przerażeniem myślałam: omg, oni sie pozabijają, pies za tydzień wróci, itp, itd.
A okazało się, że pies wszedł do domu i czuł sie jak u siebie, z dnia na dzień stał sie aniołem, który nie sprawia żadnych problemów i od przekroczenia progu stał sie 'wieloletnim członkiem rodziny'.
Nawet po sąsiedzku mam takiego typka. Pies, z którym sie nie dało wyjść na spacer bo można było stracić ręke (skutkowały tylko dwie kolczatki na raz ). W domu od pierwszego dnia chodzi krok za właścicielami i w ogóle nie ciągnie.
Suka urodzona w przytulisku, adoptowana w wieku dwóch lat - nigdy wcześniej nie mieszkała w domu. Baliśmy sie jak ją nauczą czystości a ona od pierwszej chwili sygnalizowała potrzebe wyjścia i nie miała ani jednej wpadki.
A są też takie, które w schronie były 'cud, miód i orzeszki' a w domu im odbiło
Oli - Śro Sie 10, 2011 12:50
Fea napisał/a: | Że trzeba przygotować się na wszystko, od natychmiastowej metamorfozy we flufiaste cudo do wielomiesięcznej pracy nad zwierzakiem. | to fakt, że taka informacja jest u nas bardzo słaba. jak ja robiłam adopcje to starałam się nie tylko przygotować info na kartce dla właścicieli, ale i moich wolontariuszy szkoliłam tam i siam.
Ninek - Śro Sie 10, 2011 12:59
No niestety, wg mnie 50% z powodzenia adopcji zależy od osoby wydającej psa. Pozostałe 50% od psa i właściciela.
Nie mam przypadku, żeby pies wydany przeze mnie wrócił do przytuliska/do mnie. Wręcz moge powiedzieć, że każdy pies któremu ja 'nagrałam' adopcje ma świetny dom a jego właściciele ciągle mi za to dziękują.
W przytulisku bardzo mało było powrotów dopóki nadzorowały to u nas dobre osoby. Teraz jeden pies potrafi wracać z adopcji po 3 razy. I osoba wydająca psy nawet nie pyta dlaczego pies jest oddawany. A przecież to bardzo ważne! Choćby przy następnej adopcji wiemy co ludziom mówić. Bo przecież pies mógł robić w domu wszystko, włącznie z demolowaniem mieszkania czy atakowaniem mieszkańców...
agacia - Śro Sie 10, 2011 13:43
Obserwowalam ostatnio na dogo historie pewnego psa, ktory juz raz byl oddany z adopcji, bo robil demolki w domu Po długim czasie w dt znalazl sie na niego chetny, wizyta przedadopcyjna niby ok, tylko panstwo planowali zostawiac psa samego w ogrodzie na 10h. Pies im uciekl, ale na szczescie szybko sam wrocil, ale oddali go znow do dt. W zamian dostali suczke, ktora oczywiscie zostawili w ogrodzie jak gdzies szli i tez im uciekla. Tym razem na kilka dni. Na szczescie wrocila. Ale ja nie wiem czemu po tej pierwszej ucieczce dt nie porozmawial z tymi ludzmi by psu kojec zbudowac i nie zostawiac samemu na ogrodzie przez tyle czasu, zwlaszcza w tak krotkim czasie od adopcji
karola - Śro Sie 10, 2011 15:41
http://img94.imageshack.us/img94/815/66621512.jpg
http://img232.imageshack....34/21974531.jpg
Moja sunia Dwuletni pinczer. Rodzice w niedzielę przywieźli ją z "hodowli". Pojechali zapytać o szczeniaki i rzuciła im się w oczy nieziemsko brudna sunia zamknięta w kojcu z bandą psów. Okazało się, że nie dawała się pokryć więc właściciel o nią nie dbał. Nie miała szczepień ani nie była odrobaczana Rodzice nie chcą się przyznać czym gościowi przemówili do rozumu (ja przypuszczam, że jakąś kontrolą weterynaryjną) ale oddał im Milę, mimo, że na początku życzył sobie za nią prawie tysiaka.
Sunia jest niesamowita. Ciągle się cieszy, podskakuje jak kauczuk, włazi na kolana i iska po rękach. Jak z nią wyszłam na podwórko to mnie rozbawiła idąc tuż przy mojej nodze, stając jak ja się zatrzymywałam. W życiu żaden pies nie łaził za mną krok w krok po podwórku Nawet na spacerach mi się psy rwały ku wolności...
Przed chwilą matka wpakowała Milę w auto i pojechały do weterynarza. Na początek szczepienie na wścieklizną i nosówkę, odrobaczanie. Przekonałam też rodziców żeby Milę wykastrować, ale to za jakiś czas, może za miesiąc, żeby się bardziej glizda do nas przyzwyczaiła.
babyduck - Śro Sie 10, 2011 16:10
karola, jaka to hodowla?
Mała jest przefajna
Sysa - Śro Sie 10, 2011 16:14
karola, fajnie by było jakbyście naprawdę nasłali na "hodowcę" kontrolę.
Bo co z tego, że oddał tę suczkę, jak zaraz inne się znajdą w klatce.
Sunia bardzo ładna, nie wygląda na zaniedbaną.
Ninek - Śro Sie 10, 2011 16:22
Zdecydowanie powinniście to zgłosić!
To zarejestrowana hodowla?
Sunia cudna!
Anonymous - Śro Sie 10, 2011 16:59
Off-Topic: | Celara ktoś wrzucił do studni? Zabije... |
karola, zgłoście hodowlę do zk, jeśli jest zarejestrowana, to będą musieli sprawdzić.
Bel - Śro Sie 10, 2011 17:04
Viss napisał/a: | Celara ktoś wrzucił do studni? | no niestety... Pestkę też ktoś wyrzucił na ulicę w centrum.. a przecież wiadomo- niewidomy pies= samochód. Całe szczęście, że ją SM zgarnęła
|
|
|