Archiwum - Psiaki XXI
wilczek777 - Czw Lis 19, 2015 22:32
Lama no ja bym nie zostawiła szczeniaka bez możliwości "wyrzucia" stresu kiedy wychodzę. Z resztą to jest wyznacznik jak bardzo jest źle. Mnie nie ruszona kostka już by zastanawiała. A klatka do przerobienia etapowo skoro potrzebna. W klatce pies nie ma prawa pisnąć. Przynajmniej u mnie.
A co do klatki to pytanie do kreatywnych! Kupiłam za bezcen KOLOSALNĄ klatkę. Mogę tam wepchnąć oba psy, kołdrę, misie przytulanki, poduszkę dla każdej a i tak zostanie miejsce. Oczywiście klatka jest mega wysoka też - 1/3 spokojnie mogłabym uciąć bo przecież psy niskie.
Pytanie czy da się jakoś zagospodarować taką nieużywaną część... ?
jokada - Czw Lis 19, 2015 22:43
wilczek777, jeśli by zrobić ruchomy dach, albo go obniżyć - to można by te 15-20 cm wykorzystać na składowanie jakiś psich rzeczy - całość przykryć blatem na przykład
wilczek777 napisał/a: | Kupiłam za bezcen KOLOSALNĄ klatkę | a swoja drogą gdzie kupiłaś klatkę za bezcen?
też szukam... 109 lub 118 cm....
Lama - Pią Lis 20, 2015 09:23
wilczek777 napisał/a: | Lama no ja bym nie zostawiła szczeniaka bez możliwości "wyrzucia" stresu kiedy wychodzę. |
No ja niestety muszę pracować, żeby utrzymać rodzinę, więc mam trochę inne priorytety. Piski i kupy są dla mojej rodziny lepszym wyjściem niż bezrobocie.;)
Poza tym przestałam się z młodym cackać i jest ciut lepiej. Skończyło się podżeranie ze stołu. W sumie to Falka już jest zagojona, szwy zdjęte, więc Drakul nie musi być zamykany na chamca w klatce. W tym tygodniu nie zostawał w klatce ani razu, mimo to udało mu się nic nie zniszczyć. Jeżeli w przyszłym tygodniu nadal będzie ok, to oddaję klatkę mojej szkoleniowej i pierniczę, nie kupuję własnej. Kasę zainwestuję w drzwi do pokoju Filipa.
wilczek777 - Pią Lis 20, 2015 11:02
Lama chyba nie rozumiesz. Ja pracuję i studiuję. Psy zostają czasami same na prawdę na sporo godzin ale moim priorytetem jest też komfort psa który w domu zostaje. Chodzi mi o to, że moim zdaniem psu trzeba zorganizować zostawanie w domu (kongi, smakule, gryzaki) a nie z nim siedzieć.
Sorgen - Pią Lis 20, 2015 13:09
Są dni kiedy moje muszą siedzieć w klatkach 10 godzin ale i tak nie zostawiam im nic do zabawy czy gryzienia. Jestem przewrażliwiona na punkcie zadławienia po wypadku Delty. Zwłaszcza że Delta np. czarnego konga była w stanie rozgryźć na kawałki w ciągu godziny mojej nieobecności i od tej pory w niezniszczalne zabawki nie wierzę. Coma za to jak wpadnie w szał memłania to by memłała całe 10 godzin co zdrowe by dla niej też nie było. Dla mnie pies w klatce ma spać a nie jeść, bawić się czy szukać sobie zajęcia dlatego mają małe klatki, takie że się położą, mogą wstać, obrócić się i tyle. Jak Delta miała wielką klatkę to sobie szukała zajęcia w niej.
Lama - Pią Lis 20, 2015 13:27
wilczek777, wydaje mi się, że rozumiem, bo też kiedyś studiowałam, pracowałam i miałam zwierzyniec. Byłam w stanie olać egzamin albo pracę i świat się nie walił - co najwyżej kilka tygodni żywiłam się kisielem. Ale to było zanim urodził się Filip. Teraz priorytety mi się zmieniły i niestety najważniejsza jest dla mnie praca, bo tylko dzięki niej utrzymam rodzinę i psy. Nie mam możliwości wzięcia urlopu na żądanie, wyjścia wcześniej z pracy czy poproszenia kogoś o zastępstwo, bo zwyczajnie wyleciałabym dyscyplinarnie. Wolne mam w ferie zimowe i w wakacje, taki urok tej roboty.
Nie bardzo wiem, w jaki sposób miałabym mu wilczek777 napisał/a: | zorganizować zostawanie w domu | , bo Drakul nie bawi się kongami, gryzakami i smakulami. Jedyna forma zabawy wymaga mojego udziału - bawimy się "pod obronę" szarpakami i piłeczką. Na co dzień skubie sobie kość prasowaną, ale pod naszą nieobecność żaden mój pies z własnej woli kostek nie tyka. Poprzednia suka miała tak samo. Jeżeli Drak nie zostaje w klatce, to nie piszczy, nie załatwia się w domu i (o ile się nie zatrzaśnie w pokoju) zbytnio nie demoluje mieszkania. Kwiatków już nie mam, buty nauczyliśmy się chować do szafek, więc jest ok.;)
Ćwiczymy zostawanie w klatce po 10-15 minut dziennie, ale non stop w niej ujada. Chyba po prostu z niej zrezygnuję, bo innego wyjścia nie widzę...
Sorgen napisał/a: | Dla mnie pies w klatce ma spać a nie jeść, bawić się czy szukać sobie zajęcia dlatego mają małe klatki, takie że się położą, mogą wstać, obrócić się i tyle. Jak Delta miała wielką klatkę to sobie szukała zajęcia w niej. |
Mam teraz klatkę 118, tę największą, ale na szkoleniach zamykamy Draka w takiej małej i też drze papę...
Sorgen - Pią Lis 20, 2015 13:43
Akurat nauki klatki bym nie odpuszczała, na każdych zawodach czy wystawie może się przydać bo tam pies się wycisza i odpoczywa. Do tego może się przydać u weta czego nie życze ale np. nam wet powiedział że widać po Delcie że klatkowana bo przez tydzień pobytu w szpitalu nie marudziła z powodu klatki co też ułatwiło jej powrót do zdrowia.
Nie mówię żeby zamykać psa, Delt długo zostawała bez klatki, dopiero jak się pojawiła Coma to znowu jest klatkowana.
W niedzielę jeśli uda nam się dotrzeć bo mąż załatwił nam samochód będę nagrywać obronę młodej to się pochwalę
Lama - Pią Lis 20, 2015 14:01
Właśnie "pod zawody" moja szkoleniowa każe mi go w klatce zamykać. Na wystawach i ogólnie w miejscach publicznych Drakul jest wyjątkowo grzeczny i nie ma potrzeby klatkowania, bo młody zajmuje się obroną pańci i nie interesuje go nikt i nic poza mną.
On poza domem jest po prostu świetny, skupiony wyłącznie na mnie. Jedyne problemy mamy w domu. Odwrotnie niż z Falką.;)
ema0505 - Pią Lis 20, 2015 16:04
Młody ma złamanego małego palca w przedniej nodze. Głupek podszedł pod drzwi windy, kiedy ta się zamykala i nie zdarzylam odepchnac drzwi... biedny kuleje, boli go. A ja mam ogromne wyrzuty sumienia ...
Lama - Pią Lis 20, 2015 20:14
ema0505, zdarza się. Ja Fali kiedyś przycięłam drzwiami do windy ogon (dlatego kocham kopiowane psy ).
Gamabunta - Pią Lis 20, 2015 21:02
Pamiętam jak latem zajmowałam się psami mojego brata i siostry mojej bratowej. I goldenowi przycięłam ogon drzwiami od bramy, bo nie zauważyłam, że jeszcze nie wszedł do końca i je puściłam. Biedny narobił takiego wrzasku, że myślałam, że mu ten ogon odpadł.
Lavi - Pią Lis 20, 2015 21:51
Ja raz przycięłam naostrzonymi na maksa nożycami język psu. Obcinałam mu uszy i chlasnął jęzorem. Dobrze, że zdążyłam zatrzymać nożyczki, chociaż krew się lała, jakbym mu go obcięła. Okazało się, że rana była minimalna i wet powiedział, że bez problemu w kilka dni się zagoi. Tyle strachu się najadłam, że szok. Od tamtej pory nie strzygę sama uszysk psiakowi rodziców - raz na pół roku zabieram go do fryzjera
A ja dziś miałam szczeniakoterapię:D A Astro robił za socjal dla maluchów <3
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12274412_1486450881386793_7905604884097315242_n.jpg?oh=e423c67e5e6038d1276c11e073cbe888&oe=56E5F60A
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/s720x720/12122507_1486450958053452_623636458580900140_n.jpg?oh=e97975a7b1f41e0cf25b5f56fb6be4bb&oe=56EB1A65
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xta1/v/t1.0-9/s720x720/12274589_1486450981386783_7375119850218786074_n.jpg?oh=ffdcc65cd484e3e58cbad1b145d88f29&oe=56F257B1
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xlt1/v/t1.0-9/s720x720/11219650_1486451001386781_820169032141796538_n.jpg?oh=1eaf327cb2c41674d92f33d711f8f6c4&oe=56E653FA
Cud, miód i orzeszki
oxxy - Pią Lis 20, 2015 22:17
Lavi, szczeniaczki.
Ja dzisiaj stanęłam na uchu Kory (pies mojej babci). Wydała z siebie jakiś taki dziwny dźwięk, więc zaraz zeszłam. Co pies zrobił? Rzuciła się na mnie z językiem, merdając ogonem. Dzisiaj więc doszłam do wniosku, że ona jest niespełna rozumu.
Lavi - Pią Lis 20, 2015 22:36
Ano szczeniaczki <3 Cuuudowne są!
W ogóle byłam świadkiem brzydkiej sytuacji przed żabką. U nas przy sklepie jest taki metalowy uchwyt, przy którym można przywiązać psa. Tuż obok sklepu stała grupka kilku osób z trzema wilczakami, chyba czekali na kogoś, kto do sklepu wszedł. Zza zakrętu wyszedł jakiś inny koleś z małym psiakiem, przywiązał go do tej ramy i poszedł do sklepu. Po chwili pojawił się jakiś zapity chłopaczek, podszedł do uwiązanego psa i perfidnie go kopnął. Psina zaczęła skomleć, tamten od wilczaków podbiegł do kolesia i przyfasolił mu z kopa, aż pijaczek się wywrócił. Stoi nad nim i krzyczy: I co, fajne tak? Kopnąć jeszcze raz chu***u?
To mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie uwiążę nigdy Astro nawet na momencik, bo kto wie, jaki debil może przyjść w tej krótkiej chwili. I jednocześnie odzyskałam wiarę w ludzi, że jednak potrafią zareagować.
Gamabunta - Pią Lis 20, 2015 22:47
Lavi, bardzo brzydka sytuacja.
Mnie aż trzęsie jak słyszę od kogoś "a jaki to problem na chwile uwiązać psa pod sklepem?" Oprócz tego, że właśnie nie wiadomo co lub kto tego psa spotka, tyle słyszę o kradzieżach psów, że jestem przerażona. I również nigdy nie zostawię Odiego pod sklepem. Wychodze z założenia, że albo do sklepu, albo z psem na spacer, nie wszystko na raz.
|
|
|