To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Archiwum - Psiaki XXI

jokada - Wto Lis 10, 2015 08:30

mmarcioszka, biedny psiun :(

ema0505, - maluch super :serducho:

czartoria - Wto Lis 10, 2015 09:17

Gamabunta, może skontaktuj się z wolontariuszami z tego schroniska? zapytaj jak tam(w tym schronisku) jest i co oni o tym myślą
Gamabunta - Wto Lis 10, 2015 09:26

czartoria, sunia już od wczoraj od 20 jest w schronisku,nie miałam innego wyboru. Ale jeśli właściciel się po nią nie zgłosi w ciągu tych trzech tygodni kwarantanny to zabiorę ją z tego schroniska i znajdę dom. Nie mogę przeżyć myśli, że wczoraj tak sie ucieszyła na mój widok kiedy poszłam jej zanieść smakołyka do boksu i myślała, że po nią przyszłam. Obiecałam sobie, jej i wszystkim wokół, że wyciągnę ją stamtąd.

Napisałam do kilku fundacji wczoraj. Dzisiaj dostałam odpowiedź od Fundacji Węgielek. Mają się ze mną skontaktowac i "pomyślimy jak pomóc".

Lavi - Wto Lis 10, 2015 13:27

Ja mam dziś przebojowy dzień od rana. O 8 pojechałam odwieźć faceta do pracy, na drugi koniec miasta. Podjeżdżając do niego do pracy na pasach na ulicy stał pies. Ludzie go odganiali, a ten patrzył zdezorientowany. Zatrzymałam się, zawołałam, pies zszedł na bok w boczną uliczkę, jak tylko go wołałam zaczął szczekać i szczerzyć przednie ząbki, ale nie agresywnie, jak ten pies z filmiku ,,guilty dog". No i merdać ogonkiem. Nie podeszła, a że wracałam sama do domu, nie miałam nawet jak jej złapać do auta. Zawinęłam się, pojechałam do domu po smycz, po drodze dzwoniąc do mojej przyjaciółki, która zamiast iść przymierzać suknie ślubną pojechała ze mną szukać psa :serducho: Łaziłyśmy półtorej godziny w deszczu po okolicy, gdzie psisko uciekło jak odjeżdżałam. Trafiłyśmy na budowe, gdzie panowie robotnicy powiedzieli nam, że pies od jakiegoś tygodnia regularnie przychodzi do nich na ,,śniadanko". Że się tu błąka i ogólnie nie wiadomo czyj jest. Szukalyśmy, łaziłyśmy, wołałyśmy - nic. W końcu zrezygnowane poszłyśmy do auta i już miałyśmy jechać do domu zdołowane. I w tym momencie pies wyszedł nam na drogę.
Brudny, mokry, wystraszony. Przekupiłyśmy go smaczkami i wpakowałyśmy do auta. Ma dużą ranę na karku, chociaż zabiedzony nie jest.
Pojechałyśmy u weta, tam okazało się, że to sunia, może mieć coś koło 5 lat wzwyż i ma tatuaż w uchu, który jest całkowicie nieczytelny. Wiadomo tylko tyle, że jest zielony, pierwsza litera to albo P albo D albo B (kojarzycie w jakim oddziale tatuują na zielono?), wet dał jej tabletki odrobaczające, zdezynfekował i oczyścił ranę. Zawinęłyśmy ją do mnie do domu, wykąpałyśmy, nakarmiłyśmy i teraz szukamy jej właściciela....
Sunia jest przekochana, ułożona, w samochodzie jechała pięknie, zna komendy, dała się bez problemu wykapać i wysuszyć suszarką po wierzchu. No cudo.
Najbardziej zabolał mnie fakt ludzkiej znieczulicy. Nikt psa nie próbował złapać, by nie wpadł pod auto na ruchliwej ulicy, nikt go z nami nie szukał, nikt nie kojarzył a jak kojarzył, to stwierdzał ,,no, widziałam/łem jak tu łaził". Tyle.
Psina miała na sobie zdezelowaną skórzaną obrożę.
Dzień pełen wrażeń, ale serce rośnie, że się udało.

Z samego rana, jak ją zobaczyłam. Nie podeszła, więc zrobiłam jej zdjęcie i wrzuciłam na trójmiejską grupę zaginionych/znalezionych zwierząt: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/q85/s720x720/12226938_1480495775315637_7903948868556321812_n.jpg?oh=1941a2827cd8ee600417c895b67415f4&oe=56EFA0A9

Tuż po złapaniu w psiowozie: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfa1/v/t1.0-9/s720x720/12193540_1480532208645327_6887886190821202811_n.jpg?oh=eca6be2929295c576633d8fbae5870ff&oe=56B2C556

Czekając u weterynarza: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/s720x720/11062109_1480544375310777_7613019776578202676_n.jpg?oh=0b2776b4b9cfecd6cfca0471b36e8943&oe=56B37EBB

I po kąpieli z moim szajbusem: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/s720x720/10959631_1480581398640408_6309584656812196383_n.jpg?oh=9b1c2fbbcbdc718f693bbf03d46c8001&oe=56B83721

ema0505 - Wto Lis 10, 2015 13:46

Lavi, jaka piękna! Oby znalazła szybko dom :kciuki:

A właśnie nasunęło mi się pytanie. Co myślicie o chipowaniu/tatuazach? Jaką metodę polecacie i ile to kosztuje? Na razie młody ma dzwoneczek przy obroży z kartką w środku Ale to może zgubić ( Pimpkowi jak u nas był kupiliśmy i zgubił po kilku dniach).

Lavi - Wto Lis 10, 2015 14:15

ema0505, tatuaże mają psy tylko z hodowli, chipowanie jak najbardziej tylko trzeba aktualizować dane w bazie.
Sorgen - Wto Lis 10, 2015 14:37

Tatuaże są gówno warte zazwyczaj. Moja starsza suka ma tatuaż który jakieś 2-3 miesiące po odbiorze szczeniaka był już nieczytelny. Nawet ja wiedząc jaki tam jest numer nie umiem go przeczytać. Aktualnie w hodowli też się odchodzi od tatuowania psów. Chip jest dużo lepszy o ile jest zarejestrowany choć w jednej bazie. W schronie gdzie miałam wolontariat trafiały się nam psy z chipem bez wpisu do bazy. Taki chip jest bezwartościowy, pewnie wet dał dupy chipując psa.
Ja starszej muszę wreszcie chip założyć, adresówek nie mają bo ciągle gubią niezależnie od rodzaju. Zastanawiam się czy nie kupić blaszki i nie przynitować do obroży. No i przymierzam się do zakupu nadajnika GPS dla suk ale to spory koszt a ja bym musiała dwa kupić.

czartoria - Wto Lis 10, 2015 14:42

Pies rodziców miał kilka tych adresówek-dzwoneczków i w ciągu kilku dni się otwierały, a zawartość gubiła. Ja polecam grawerowane. Swojemu przyczepiłam do obroży p.kleszczowej więc ma ją zawsze przy sobie.
noovaa - Wto Lis 10, 2015 16:26

Sorgen, wet mógł dać dupy, lub "bezpłatne chipowanie" nie założyło wpisu ( choć powinien powiadomić ), lub tak jak w Białymstoku, mogłam taniej zarejestrować tylko w bazie białostockiego schroniska, lub drożej w Polskiej bazie + schronisko ( podobno nie zawsze im się chce ogólnopolskie bazy sprawdzać ).

ema0505, uważam że chip wraz z wpisem do bazy powinien być obowiązkowy i narzucony ustawowo. Tak łatwo się teraz wyprzeć psa, jeśli ktoś go znajdzie. To fajna sprawa, obrożę czy adresatkę łatwo zgubić, lub wyrzucić ( np. po kradzieży psa ). Z chipem nie jest tak łatwo. Jak dobrze pamiętam sam wpis do bazy (np. safe animal ) to koło 40zł ( trzeba sprawdzić ), a za chip płaciłam 15 albo 30zł - coś takiego.

czartoria - Wto Lis 10, 2015 17:01

Są też weci oszuści. Siostra zaczipowała swojego psa na jakiejś akcji (chyba taniej niż zwykle miało być). Zapytałam ją czy wie do jakiej bazy go wprowadzli. Nie wiedziała. Poszła zapytać a wet zaczął ściemniać że to będzie wprowadzać do bazy kobieta, która czipowała, że za x dni, potem że za tydzień i tak się przeciągało. W końcu nie wiem czy się dowiedziała i czy w ogóle wprowadzili do jakiejkolwiek bazy. Nie jest rzadkością że do schronisk trafiają psy zaczipowane a tych czipów nie można znaleźć w głównych bazach. Swojego adoptowałam już z czipem. Sprawdzałam w bazie i jest wprowadzony na schronisko ale z moim numerem telefonu. Jak zmieniłam nr to wysłałam info schronisku żeby zmienili w bazie. Bałam się że oleją ale zmienili :)
ema0505 - Wto Lis 10, 2015 21:42

Myślałam, że to trochę bardziej kosztowna inwestycja. Dobrze wiedzieć, porozmawiamy o tym przy wizycie. Dzięki za odpowiedzi ;)
wilczek777 - Wto Lis 10, 2015 22:10

Wpis do bazy kosztuje a to jest wpisywanie przez formularz... też kosztuje? http://psilos.org/safe-animal-formularz/
noovaa - Wto Lis 10, 2015 22:54

wilczek777, na stronie mają napisane że przez ich formularz jest bezpłatnie. Ciekawe czy później nie ma problemów ze zmianą danych.
wilczek777 - Śro Lis 11, 2015 00:16

W formularzu jest data i miejsce zabiegu. Pewnie zarejestrowane mogą być tylko psy kastrowane.
czartoria - Śro Lis 11, 2015 08:26

wilczek777 napisał/a:
W formularzu jest data i miejsce zabiegu. Pewnie zarejestrowane mogą być tylko psy kastrowane.

Raczej chodzi o datę i miejsce zaczipowania a nie kastracji ;)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group