Alloszczur Strona Główna Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja porażka w łączeniu szczurków
Autor Wiadomość
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 09:24   Moja porażka w łączeniu szczurków

Hej,

zgodnie z radą smeg podzielę się z Wami moją porażką w łączeniu moich klusek. Ponieważ opisywałem to już to w dużej części poniższy post jest sklejką moich poprzednich wypocin.

Zaczęło się od tego, że kupiliśmy sobie parkę super chłopaków:

http://i.imgur.com/yETLIqx.jpg

Czarny - Czarek
Łaciaty - Gutek

Gutek po czasie okazał się pociesznym grubaskiem przytulaskiem, Czarek z kolei supermęskim mężczyzną, który obsikiwał wszystko, wszystko jest jego i to on rozdaje karty :) Szczurki dogadały się ze sobą mimo znaczących różnic w charakterze, czeszą się, śpią razem. Zdarzają się też kłótnie ale przymykamy na to oko bo w końcu chłopaki są w kwiecie wieku i z tego co poczytaliśmy to normalne.

Coś strzeliło nam do głowy kiedy mieliśmy kryzys w ich relacjach. Wydawało nam się, że dobranie dwóch kolejnych spowoduje, że stadko będzie weselsze a grubasek będzie miał z kim się bawić i do kogo się przytulać. Kupiliśmy za ciężkie pieniądze Savic Royala i czekaliśmy na nowych domowników. Nowi, adoptowani koledzy to:

Biało-szary - Rysiek
Brązowy - Bronek

Rysiek był w momencie adopcji maleństwem, troszkę większy niż mój kciuk, Bronek w wieku około 3 miesięcy (mieliśmy wziąć 2 maluchy ale Bronek z tego co się dowiedzieliśmy miał być karmą dla węży więc generalnie sami rozumiecie, że spakowany został w 3 sekundy :) ). Rysiek, nasz maluch był od początku bardzo strachliwy, nie męczyliśmy go, daliśmy mu dojść do siebie, podrosnąć, oswoić się z nową sytuacją. Bronek natomiast okazał się najfajniejszym szczurkiem na świecie! :) Przychodził, wchodził na ręce, sam, od razu! Był połączeniem ciekawskiego Czarka z lekkim adhd i przytulaśnego Gutka, lepiej być nie mogło :) Zgodnie z poradami, zacząłem wymieniać im szmatki, domki, w końcu zestawiliśmy klatki obok siebie żeby mogły się powąchać. Klatki stały tak:



przez klika dni. Niestety w międzyczasie okazało się, że nowe chłopaki mają robaki i łączenie musimy odłożyć. I to, z perspektywy czasu uznaje za największy problem całej sytuacji. Musiały minąć całe 3 tygodnie zanim mogliśmy pójść krok dalej. W międzyczasie nowe chłopaki ustaliły sobie oczywistą hierarchię (wiadomo, małe Rysiątko nie było w niej na szczycie) a napięcie miedzy Czarkiem a Bronkiem przez kraty zaczęło narastać:

https://www.youtube.com/watch?v=gsBPFsgTJbA

Po tym jak zaczęliśmy u Bronka obserwować takie zachowania natychmiast klatki zostały od siebie odstawione, chłopaki po jakimś czasie skończyli kurację na robaki i przyszedł czas na neutralną dla wszystkich czterech kanapę. I co? I klops, bo przy pierwszym spotkaniu Czarek skarcił Bronka i od tej pory zaczął się nasz dramat. Bronek przy wypuszczaniu uciekał od razu na kolana, zaczynał wydawać siebie przeraźliwe dzwięki kiedy tylko Czarek lub Gutek zbliżali się do niego:

http://www.youtube.com/wa...eature=youtu.be

I powiem Wam, że to jeszcze nic, bo to z czasem minęło. Wydawało się nam, że nasze stare szczurki mają już ich totalnie w nosie, i tak było, latały sobie obok i ignorowały nowe, grubasek nawet kilka razy się do nich przytulił :) Bronek niestety od pory tej bójki był bardzo wystraszony i nieufny. Zignorowaliśmy to, wydawało nam się, że to kwestia czasu i skoro tamte je ignorują to damy radę, wyjęliśmy wszystko z dużej klatki, generalne porządki, nowe meble i wpuściliśmy, najpierw Bronka i Ryśka, później starsze szczurki.

Powiem tak, to była porażka sezonu. Ryk jaki wydawał z siebie Bronek jak tylko którykolwiek ze starych szczurów podchodził do niego był przerażający. Ale cóż, powiedzieliśmy A, trzeba powiedzieć B, zostawiliśmy je obserwując ciągle przez 5 do 6 godzin. Bronek siedział praktycznie bez ruchu, przyjmując tylko pozycję obronno/agresywną i drąc się jak Czarek próbował podejść. Wydawało mi się, że jest szansa, że się uda, Czarek mimo wszystko ignorował go, nie było ryzyka że coś się stanie. Problem pojawił się mniej więcej po 6 godzinach kiedy Czarka zaczęło to darcie japy denerwować. Zaczął stawać przed nim, trząść tyłkiem i syczeć. Może to błąd ale ze strachu wyciągnąłem Bronka i Ryśka i powędrowali do starej klatki. Stwierdziłem, że ilość stresu z tym związana nie jest warta dalszych prób, za krótko żyją chłopaki. Radziłem się różnych, doświadczonych osób, ponoć próba puszczenia ich w stresujących dla nich warunkach mogłaby pomóc, ale ja już chyba nie chcę. Nie chcę obarczać bogu ducha winnych klusek konsekwencjami swoich błędów przy ich łączeniu, wystarczy im stresu, tak mi się wydaje.

Najgorsze jest to, że Bronek, z najfajniejszego szczurka świata stał się kłębkiem nerwów. Całe dnie siedzi w domku, nie chce wychodzić mimo że przecież mieszka teraz tylko z Ryśkiem. Nie wiem co mam zrobić, jest mi go strasznie szkoda, uwielbiam go. Plan jest taki, że dziś kupuję mu nową dużą klatkę, może w niej odżyje. Taką mamy nadzieję.

To nie jest właściwie wątek z pytaniem o pomoc (chyba, że ktoś podpowie jak wyciągnąć Bronka z depresji to przyjmę każdą radę), chciałem podzielić się naszą historią i być może pomóc komuś uniknąć błędów, które my popełniliśmy.
 
     
Karena 
SITH HAPPENS



Dołączyła: 14 Wrz 2010
Posty: 5324
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 09:32   
   Zwierzątka: szczurze damy


Stawianie zamkniętych klatek obok siebie, to w duzym skrócie 'szczucie' i 'nakręcanie' szczurów na siebie.
Nie mają możliwości się obwąchać i poznać, więc zakładają z góry, że to ktoś obcy i zły.

Łączenie powinno sie odbyć na neutralnym terenie, a nie na kolanach właściciela i faworyzowaniu głaskaniem jednego ze szczurów.
_________________
♥♥♥  Zapraszamy do naszego wątku ♥♥♥ 

🐭 -Hamaki na forum-
▶ -Facebook : Hamaki od 'Wilki Szpilki"-
 
 
     
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 09:38   

To nasze pierwsze szczury, całą wiedzę jaką mamy na ten temat czerpaliśmy z internetu, okazało się, że wiele rzeczy zrobiliśmy źle, nie szukam potwierdzenia tego, że tak się nie robi bo to już niestety wiem :)
_________________
Pozdrawiam!
 
     
smeg 



Dołączyła: 18 Cze 2009
Posty: 2238
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 10:45   
   Zwierzątka: brak


Hoggu, według mnie rozwiązaniem jest kastracja Bronka. Kastracji najczęściej wymagają szczury, u których nadmiar samczych hormonów powoduje agresję, ale zdarzają się przypadki, w których kastracja pomaga u szczurów nadmiernie panikujących - te nerwy też są wywołane przez burzę hormonalną. Sam zauważyłeś, że Bronek swoimi piskami tylko prowokuje inne szczury do bójki.

Sama miałam na DT szczurka, który zachowywał się podobnie - piszczał wniebogłosy na każdy ruch innego szczura, był bity, stał się kłębkiem nerwów i większość czasu spędzał zawieszony w kącie klatki. Po kastracji u nowej właścicielki uspokoił się i dał się połączyć ze stadem.
_________________
Za TM: Ally, Majka, Lidka, Benia, Chrupka, Gaja, Basiek, Poziomka, Czarny, Luna, Krówka, Haszczyk, Duży, Zaraz, Haszczak, Piratka, Mariusz, Felicja, Mioli, Ciri, Pchełka, Halinka SR, Oliwka, Lili, Margolcia SR, Mortadelka SR, Rudolf Czerwononosy SR, Frotka, Flaszka <:3 )~~
Ostatnio zmieniony przez smeg Pon Wrz 22, 2014 10:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
limomanka 



Dołączyła: 10 Wrz 2012
Posty: 6679
Skąd: Koty na Górnym Śląsku
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 10:45   
   Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza


Hoggu, to nie jest najtrudniejszy przypadek łączenia, jaki znam. Nie ma ugryzień, zszywania rany, nawet puszenia się (nie zauważyłam na filmikach). Moim zdaniem Bronek przestanie się stresować tylko wtedy, kiedy prawidłowo połączysz oba stada, chyba że masz możliwość trzymać 2 klatki w zupełnie osobnych pomieszczeniach, tak samo robić wybiegi i myć oraz przebierać się za każdym razem kiedy idziesz od jednej klatki do drugiej...
Wiele naszych błędnych decyzji bierze się zwyczajnie z braku doświadczenie i tego, że nie wiemy kiedy wkroczyć, jak dokładnie zareagować. Jeśli samce nie są w wieku burzy hormonalnej lub nie przeżyły jakiejś traumy (np. pogryzienie z szyciem i zestaw zastrzyków później), łączy się je stosunkowo łatwo, oczywiście z dostosowaniem reguł do konkretnych egzemplarzy.

Powiem Ci, co ja bym zrobiła, bo miałam kiedyś przyjemność dołączać takiego panikarza do stada i obserwować jego niesamowitą przemianę (jeśli Cię ta historia interesuje, wyszukam posty o Tośku w swoim wątku i mogę Ci podesłać).
1. Całkowite odizolowanie stad na kilka dni - ile to zależy od reakcji szczurów.
2. Sukcesywna wymiana szmatek, smarowanie szmatkami grzbietów szczurów. Ten etap powinien nadal odbywać się w izolacji klatek i trwać około tygodnia. Równocześnie możesz podawać panikarzowi coś na uspokojenie (u mnie to była neospasmina, ale Tosiek ze strachu gryzł i nie myślał logicznie), ale wydaje mi się, że Bronek nie jest aż takim panikarzem i to w waszym przypadku nie jest konieczne.
3. Przyniesienie wysokiego (na pewno powyżej pół metra, by ogony nie wyskoczyły) kartonu o niewielkiej podstawie, postawienie go na przykład na stole w kuchni (czy gdzieś, gdzie żadne ze stad nie biegało) i włożenie wszystkich szczurów do niego w kolejności: młodsi członkowie stada, starsi członkowie stada.
4. Obserwacja zachowań w kartonie. Ogony nie mają szans uciec, a my im w ucieczce nie pomagamy. Jeśli któryś próbuje wyskoczyć, wkładamy go z powrotem i obserwujemy dalej.
5. Kolejny etap zależnie od wyników naszych obserwacji - od razu po kartonie albo po kilku sesjach w kartonie - mały transporter i wyjście na spacer/do weta/nawet tylko do sąsiada na kawę.
6. Jeśli szczury w transporterze zachowują się w porządku dłuższy czas (czasem może to być kilka dni, czasem wystarczy kilka godzin), czas na małą klatkę. Ale naprawdę małą, może być wielkości transportera, nie powinny jej znać żadne nasze szczury i dobrze, żeby poza ściółką była zupełnie pusta. Po wstępnym ustaleniu sytuacji, dodajesz do klatki poidełko lub 2, sypiesz jedzenie na ściółkę i czekasz. Czekasz aż ogony się dogadają - kilka dni, tydzień, do skutku. Jak jest naprawdę dobrze, możesz próbować dodawać hamaczek/domek/rurę - zobaczyć jak reagują na temat.
7. Ostatnim etapem powinna być stała klatka stada - wymyta porządnie, wyparzona, pozbawiona zapachów i wyposażenia (poza tym, które uniemożliwia upadek z wysokości). Tam zaczną się od nowa przepychanki, ale zwykle nie trwają jakoś mega długo. Pomału można dodawać akcesoria.

Jeśli którykolwiek z etapów nie przebiega zgodnie z tym, jak ma - cofamy się etap wcześniej; a na etapie klatki - wynosimy ją do innego pomieszczenia.
Całe łączenie musi być z naszej strony spokój - nie stójmy nad ogonami, nie stresujmy dodatkowo. Wkraczajmy dopiero kiedy łapią się zęboczynów (ale futro niech lata, jeśli musi). Obserwujmy z daleka, żeby było bezpiecznie, ale dajmy im się dogadać.

Poprawnie połączone stado może się jeszcze jakiś czas przeganiać, ustawiać i przepychać. Ale to mija.

Niedobrze jest rezygnować z łączenia kiedy jest jeszcze szansa na jedno stado. A panikarz w stadzie naprawdę może się wyluzować.
Ja tylko raz zrezygnowałam z dołączenia szczura - kiedy poharatał mi niepostrzeżenie alfę. Szyliśmy 3 cm na karku. Z tym, że to był naprawdę dziwny szczur - mieszkał z bratem i czuł się najlepiej w tandemie. Duże stado było mu zbędne. Z tego co piszesz, Bronek nie wyluzował w towarzystwie Rysia.

DOPISANE:
Oczywiście Tosiek był już kastratem, więc nie mogliśmy go ciachnąć ponownie :] U nas pomogła farmakologia, połączona z długim, wieloetapowym łączeniem. Może faktycznie warto zastanowić się nad kastracją panikarza.
_________________
Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?

Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran
 
     
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 13:52   

smeg, zastanawiałem się nad tym, rozważamy taką opcję ale póki co chcemy żeby doszedł do siebie

limomanka, dzięki za odpowiedź, powiem szczerze - dla mnie najważniejsze jest to żeby im było dobrze u nas. Bardzo się do nich przywiązaliśmy i jeśli miałoby finalnie okazać się, że musimy je trzymać osobno i przez to poświęcać wszystkim siłą rzeczy 2 razy tyle czasu, to tak będzie. Daję póki co Bronkowi jeszcze tydzień na dojście do siebie, późnej będziemy się zastanawiać co z tym dalej zrobić :)
_________________
Pozdrawiam!
 
     
Kasik 
Firestarter



Dołączyła: 27 Cze 2011
Posty: 1788
Skąd: inąd
Wysłany: Pon Wrz 22, 2014 17:41   

Hoggu, zgadzam się, to wcale nie jest najtrudniejszy przypadek. Chociaż na pewno ma prawo być stresujący, szczególnie dla osoby mało doświadczonej. Puszenie się, syczenie, nawet trzęsienie ogonem - to są oznaki, że szczur czuje się zagrożony, jednak nie jest to sytuacja, w której trzeba przerywać łączenie. Są to raczej objawy strachu przed nowymi szczurami, niż agresji - szczur ostrzega, żeby się do niego nie zbliżać, bo zaatakuje, chociaż wcale tego nie chce. Ja w podobnej sytuacji wykastrowałam mojego szczura, a był to szczur 1,5-roczny, który swoje wcześniejsze życie spędził całkiem sam. Łączenie okupione było na szczęście tylko jedną raną jednego z moich chłopaków.
 
     
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro Wrz 24, 2014 14:08   

Prawdopodobnie jest tak jak mówicie, to nie jest najbardziej dramatyczny przypadek w dziejach (i całe szczęście ;) ), niemniej jednak dla nas był wyjątkowo stresujący. Kupiliśmy nową klatkę dla Bronka i Ryśka i chłopaki zdecydowanie lepiej się w niej czują. Czytałem w międzyczasie sporo na ten temat i wniosek jest dla mnie prosty... Powinno się na początku brać tyle szczurków ile chce się trzymać żeby oszczędzić sobie i im stresu :) Jeszcze nie zdecydowaliśmy co zrobimy w naszej obecnej sytuacji ale najwyżej zostanie tak jak jest. Dzięki za podpowiedzi.
 
     
limomanka 



Dołączyła: 10 Wrz 2012
Posty: 6679
Skąd: Koty na Górnym Śląsku
Wysłany: Śro Wrz 24, 2014 17:01   
   Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza


Hoggu napisał/a:
Powinno się na początku brać tyle szczurków ile chce się trzymać żeby oszczędzić sobie i im stresu

Albo zdobyć doświadczenie w łączeniu, by nie musieć za każdym razem wygaszać stada, czekać aż ostatni szczur odejdzie...

Można funkcjonować na 2 stada, więc nie jest to złe wyjście. A jeśli kiedyś dojrzejecie do łączenia, służę zdalną pomocą :)
_________________
Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?

Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran
 
     
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro Paź 08, 2014 19:49   

Trochę czasu minęło, chłopaki żyją sobie w osobnych klatkach i wszystko niby gra ale okazało sie w międzyczasie, ze Bronek jest zdecydowanie zbyt agresywny. Decydujemy sie na kastrację, nie chce poddawać zabiegowi jednego szczurka bo za chwilkę możemy mieć odwrotna sytuacje wiec pewnie wykastrujemy i Bronka i Rysia. Rysiu jest strasznie strachliwym szczurkiem i ciagle ucieka, wydaje mi sie, ze to skutek agresywnego zachowania jego kolegi. W związku z tym jak będzie po wszystkim i dojdą do siebie pewnie spróbujemy łączenia stadek ponownie :)
 
     
smeg 



Dołączyła: 18 Cze 2009
Posty: 2238
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Śro Paź 08, 2014 19:55   
   Zwierzątka: brak


Hoggu, super, że się zdecydowaliście na zabieg :) Po kastracji trzeba poczekać ok. 2-3 tygodnie na opadnięcie poziomu hormonów, wtedy szczury zaczynają się uspokajać i można łączyć ;)
_________________
Za TM: Ally, Majka, Lidka, Benia, Chrupka, Gaja, Basiek, Poziomka, Czarny, Luna, Krówka, Haszczyk, Duży, Zaraz, Haszczak, Piratka, Mariusz, Felicja, Mioli, Ciri, Pchełka, Halinka SR, Oliwka, Lili, Margolcia SR, Mortadelka SR, Rudolf Czerwononosy SR, Frotka, Flaszka <:3 )~~
 
     
limomanka 



Dołączyła: 10 Wrz 2012
Posty: 6679
Skąd: Koty na Górnym Śląsku
Wysłany: Śro Paź 08, 2014 19:59   
   Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza


Hoggu, czasem taki strachliwy osobnik prowokuje agresywne zachowania dominującego ogona, więc decyzja jak najbardziej słuszna. Daj znać, jak się chłopaki czują po kastracji :)
_________________
Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?

Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran
 
     
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Paź 18, 2014 21:50   

Nie mieliśmy niestety póki co czasu na załatwienie zabiegu, obecnie już wszystko wróciło do normy i czekamy na wyznaczenie terminu w przyszłym tygodniu. W międzyczasie zastanawiałem się nad tym wszystkim i chyba jednak kastrować będziemy Czarka z 1 klatki i Bronka z 2giej. To są najbardziej agresywne i dominujące samce i przez ich zachowanie nie udało nam się wcześniej ich połączyć. Co o tym myślicie?

Dodatkowo powiedzcie mi proszę, ile samiec zazwyczaj dochodzi do siebie po kastracji? Trzeba zdejmować szwy czy raczej stosują samowchłaniające się? Czy muszę mieć kolejną klatkę żeby dochodził do siebie w odosobnieniu? No i najważniejsze, czy behawioralnie pozostaną takie jak są? Czy to ich nie zmieni w leniwe, nic nie chcące kluski?
_________________
Pozdrawiam!
 
     
limomanka 



Dołączyła: 10 Wrz 2012
Posty: 6679
Skąd: Koty na Górnym Śląsku
Wysłany: Nie Paź 19, 2014 07:58   
   Zwierzątka: 2 kocury (Wolfgang i Nutek), ONkowa Masza


Hoggu, u nas to było około tygodnia rekonwalescencji, czasem wystarczyło kilka dni - będziesz widział. Nasza wetka robiła kastrację bezszwową, ale pierwszy ogon miał szwy, które zdejmowaliśmy sami po tygodniu właśnie.
Ale hormony schodzą różnie, czasem po 2 tygodniach, czasem trzeba odczekać miesiąc.
Klatka do izolacji jest wskazana, zwłaszcza w pierwszych dobach po zabiegu, kiedy rana może się jeszcze paprać - łatwiej utrzymać czystość w mniejszej klatce wyłożonej np. ręcznikami papierowymi, często wymienianymi. Potem warto obserwować czy samiec nie grzebie sobie przy szwach (co się raczej rzadko zdarza).

Charakter się nie zmienił, tylko pozbyliśmy się napadowej agresji - ale kastrowaliśmy zawsze do 8 miesiąca, w okresie burzy hormonalnej. Nie miałam też problemów z mniejszą aktywnością kastratów.

Trochę więcej na temat samej kastracji i opieki po niej znajdziesz tutaj
_________________
Dbajmy o pisownię i polskie znaki. Jest różnica, czy ktoś robi "łaskę" czy "laske", czyż nie?

Za Śmiercią Szczurów odeszli: Czesio, Stefan, Cyryl, Pan Mysz, Tosiek, Fenek, Twix, Mars, Errol, Erwin, Anatol, Fiubździul i Ach, Edek, Harnaś, Franek, Viggo, Nam i Malina oraz Solo, Aria i Sopran
 
     
Hoggu 



Dołączył: 17 Wrz 2014
Posty: 50
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Paź 20, 2014 15:38   

Dzięki za info, rozmawiałem z lekarzem, który będzie robił zabieg, całość na wziewce + ponoć zamiast szwót teraz jakoś klei się te tkanki. Generalnie strasznie odchorowuję to, z jednej strony wszystko wskazuje na to, że to nic poważnego i że nie ma innego wyjścia, z 2giej strony czuje się jakbym kumplowi robił wielką krzywdę. Nigdy nie przypuszczałem, że tak się zwiąże z tymi kluskami.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.23 sekundy. Zapytań do SQL: 12