To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Ogonowy offtopic - Wasze śmieszne oraz przerażające historie z ogonami

nutaka - Wto Cze 02, 2009 15:05

Layla napisał/a:
U mnie baby to potrafią wejść po mnie na ramię jak stoję


moje też :lol:

Licho, heh dobra jest :lol:

baradwys - Pon Sie 03, 2009 13:48

moja historia dziś mnie śmieszy choć te kilka lat wstecz wpadłam w prawdziwą furię a było to tak...:
Hektor miał 14 dni, był jedynym moim szczurem Wędrownym przez te wszystkie lata. Spędzaliśmy razem 24h na dobę... Spaliśmy w jednym łóżku aż pewnej nocy coś zaczęło mi się pchać do ust a że nie mogło się tam dostać to do nosa... Dziurka była za mała więc to samo coś zaczęło wpychać mi się do ucha i nawet zapierało się do wciśnięcia pod powiekę. Obudziłam się i przeniosłam na podłogę razem z kołdrą i poduszką. Hektora zawinęłam w jego sweterek i poszłam spać. Zapadłam właśnie w lekki półsen i było mi dobrze choć twardo :/
Znów mnie coś obudziło:/, najwyraźniej to samo bo też się wszędzie pchało a na końcu zaczęło lizać jak opantane w sam czubek nosa... To też był Hektor!! Wpadłam w szał i niestety musiała już sypiać w transporterku...

Gadzina przelzała z łóżka na podłogę tylko po to żeby być blisko mnie...

Mao - Pią Sie 07, 2009 22:51

O matko XD

Wczoraj szczury spędzały ze mną przesympatycznie czas na kanapie przed telewizorem. Spały na oparciu pod ścianą i nic ich nie ruszało, nawet odgłosy przygotowywania posilku przeze mnie :P Kiedy usiadłam z powrotem na kanapie, z kotletem na talerzu na kolanach, Hexe obudziła się, powęszyła trochę i myk myk sprawdzić, co ja tam mam. Zabieram ją od talerza i kładę na oparciu. Myk myk, zjeżdża po oparciu i dalej do talerza. Drugi raz odkładam i drugi raz to samo. Za trzecim razem odłożona Hexe postanowiła zajść mnie z drugiej strony. Zaczęła biec na koniec oparcia, sadząc wielkimi susami i... zasadziła o jednego za dużo i poszybowała na podłogę.
Na szczęście nic się nie stało :)

Neverestin - Sob Sie 08, 2009 03:02

Było strasznie gorąco w domu a Raito buszował po klatce ,więc poszliśmy na krótki spacerek na podwórko. Puściłam chłopaka na trawę na smyczy i kręciłam się pozwalając mu buszować po całym trawniku. Nagle słyszę jak ktoś idzie , Raito widocznie też to usłyszał bo zrobił surykatkę i razem zemną patrzy się na podchodzącego mężczyznę z uśmiechniętą i zafascynowaną córeczką. Facet do mnie ‘ o to świnka morska!’ [ tutaj wielki foch Księciunia :lol1: ] W tym samym momencie Raitek w podskokach skoczył mi na łydkę i wspiął się mi na ramie z takim rozpędem ,że ledwo zrozumiałam co się dzieje. Facet obok mnie mina w stylu ‘wtf?!’ jego dziecko w płacz. Spokojnie zdejmuje szczura z ramienia i odkładam powrotem na trawę. Jak tylko go puściłam znowu sprint ,no to ‘uciekam’ a Light za mną. W pewnym momencie truchtając znowu czuje jak coś się po mnie wspina. Zszokowany ‘Tatuś’ stał tam jeszcze nie zwracając na płaczące dziecko z dobrych parę minut. W końcu po trzeciej próbie oddalając się na inny trawnik podobna sytuacja tylko tym razem przechodził sąsiad z bloku. Dałam za wygraną i pozwoliłam już mu siedzieć na ramieniu gdzie już spokojnie zajął się myciem. Wciąż się zastanawiam czy faceta bardziej zdziwiło ,że to szczur czy to ,że był taki ‘sprawny’ x.D
Anonymous - Sob Sie 22, 2009 11:35

Siedze wczoraj przed komputerem a tu nagle słyszę takie kopanie i skrobanie :shock: , wchodzę do salonu patrze a tam Zeusa wysypał cała ziemie z doniczki ... :evil: zaczełąm sprzątać i rozglądać sie za nim . Nie mogłam go znalesc , a on w najlepsze bujał się na palmie , myślałam że go zamorduje :evil:
Karolina1709 - Pon Sie 24, 2009 12:39

Przedwczoraj leżałam sobie na łóżku, a Stefan biegał po pokoju. On jak to on, zaczął mnie podgryzać. Jak już się z nim posiłowałam i go wygłaskałam to zaczęłam pisać sms-a to kumpeli. W tym momencie słyszę jakieś skrobanie i bum. Patrzę, a tu ogon wywrócił pojemnik z jedzeniem. Patrzę się tak na niego, a on na mnie. Jako, iż jego klatka stoi obok łóżka, a za łóżkiem mam kable przejście za łóżko zasłoniłam wysokim pudełkiem od gry. Jak już przestał na mnie patrzeć wzrokiem z serii "ja nie chciałem" skoczył na pudełko od gry, które zasłaniało przejście za łóżko. Pudełko się wywróciło i mu przytrzasnęło ogonek :( wyskoczył z pułapki i zaczął piszczeć jak oszalały. Wzięłam go na ręce i głaskałam, a on z miną pokrzywdzonego wbijał we mnie wzrok, ale po chwili stwierdził, że nic mu się nie stało i biegał dalej, ale pudełko omija z daleka ;p.
babayaga - Czw Lis 12, 2009 22:23

ja Wam opowiem historie która przytrafiła mi się chyba 3 lub 4 lata temu... i przy okazji może uda mi się przestrzec Was przed 'profesjonalnymi lecznicami dla małych zwierząt' :/ Historia dotyczy szczurki o imieniu Irma.. Irmę dostałam od pewnego chłopaka, który chciał się pozbyć szczura.. A że ja kocham wszystkie psioczki, myszki, chomiczki, szczurki, żółwie i co się tylko rusza i patrzy słodkimi maślanymi oczkami przygarnęłam szczurkę :) dostałam ją kiedy już miała mniej więcej rok.. od razu wzięłam ją na ręce (nie była agresywna ani nie stawiała oporów ^^ ) chłopak od którego go dostałam zdziwił się, że tak od razu dała się dotknąć :P P wszystko było ładnie, pięknie i różowo. Była tak przyzwyczajona do moich rąk, że kiedy tylko widziała, że wchodzę do pokoju zaczynała szaleć, piszczeć, skakać i robić wszystko, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę i wziąć ją na ręce i się z nią pobawić :P P tak było przez może rok.. aż pewnego dnia.. :| zauważyłam, że stała się bardzo spokojna.. leżała w swojej norce.. straciła apetyt... podczas chodzenia bujała się na boczki.. :( więc jak najszybciej poszłam z nią do weta.. podczas drogi cały czas siedziała mi nieruchomo na ręku.. była wyjątkowo spokojna jak nigdy... bałam się o nią strasznie bo człowiek ma to do siebie, że szybko się przywiązuje.. :| dotarłam z mamą i szczurka do weta.. :| pamiętam, że była akurat młody lekarz, może praktykant nie wiem.. zaczął 'badać' Irmę.. to co robił z nią przeraziło mnie! i poprosiłam, żeby ja zostawił ;| co z nią robił? :( wyglądało to jak gniecenie plasteliny :( nie wiem w jakim celu ją tak ściskał i miętolił.. (dokładnie tak to wyglądało! ;( ) odłożył szcurkę na blat.. :( nigdy nie widziałam jej w takim stanie! była przerażona piszczała i próbowała uciekać! ale nie mogła.. :( podczas 'badania' a raczej gniecenia zwierzaczka 'lekarz' musiał jej uszkodzić kręgosłup, bo nie mogła poruszać tylnymi łapkami :( zaczęłam ryczeć jak małe dziecko! chciałam ją wziąć na ręce i uspokoić, ale była w takim amoku, że po raz pierwszy (i ostatni :( ) mnie ugryzła.. :( o on po prostu powiedział: 'ona już jest stara i trzeba ją uśpić'. płakałam jak największa beksa.. uśpił ją.. :( pamiętam jak niosłam ją już sztywną do domu w pudełku :( to było straszne.. 'kupie ci nowego' mama ciągle powtarzała.. 'to tylko szczur daj już spokój..' od tamtego czasu.. nie miałam szczura.. do dziś.. niestety nie miałam możliwości aby wziąć ogoniastego z jakiejś hodowli lub od kogoś po prostu do adopcji.. dlatego poszłam do zoologicznego.. była tylko ona :) mały szaro srebrny ogoniasty gryzoń ;p ale też będę musiała się wybrać do weta z nią (spokojnie innego na pewno :) ) bo zauważyłam, że ma dziwny strupek za uszkiem.. (tak, tak, wiem, wiem, że zwierzaczki z zoologicznego to jak kupowanie kota w worku lub 10 w cenie 1) myślę, że to może być po prostu alergia na inne zwierzęta w sklepie (ptaszki, chomiki, myszy) no ale poobserwuję.. i jak za parę dni jak ją uda mi się oswoić i jak już nabierze zaufania ( bo jest bardzooooo płochliwa, ale myślę, że to dlatego, że nie miała kontaktu z ludzkimi dłońmi w sklepie :| ) aaaa co do tego 'wspaniałego weterynarza' -,-' poszłam tam kiedyś z moim żółwiem stepowym bo się chciałam dowiedzieć jaka jest opinia 'specjalisty' na temat jego kondycji zdrowia i takich tam pierdół.. wiecie co usłyszałam? 'cooo toooo jest?! Boże ja się na żółwiach nie znam! pierwszy raz takiego dużego widzę!' i oczy jak pięciozłotówki.. -,-' po prostu bez komentarza...

o kurdę.. rozpisałam się trochę.. ;P P no ale musiałam to napisać.. :( i przestrzegam Was kochani przed takimi miejscami gdzie męczą i zabijają zwierzęta.. :(

pozdrawiam BabaYaga i jej ogonek Buffy ^^

Bema - Czw Lis 12, 2009 23:56

Off-Topic:
babayaga, ten strupek to może być świerzb(często mają go szczury z zoologów), strupków może być więcej, przejdź się do dobrego weta; po drugie, szczur to zwierzę stadne, powinien mieć towarzysza tej samej płci, jeżeli odmiennej, to oczywiście powinien być wykastrowany; poczytaj fporum, to skarbnica wiedzy

babayaga - Pią Lis 13, 2009 07:20

Bema, wiem wiem :) najpierw to maleństwo chce postawić na nogi ;) a jak wszystko będzie już z nią ok (między innymi jak już tego strupka nie będzie) postaram się o drugą szczurkę :) no i drugą klatkę na wypadek jakby się nie polubiły ;)
komosa - Pią Lis 13, 2009 13:59

to moja opowieść, niezbyt fajna jak sobie przypomne... Poszłam na balice zostawiając dzieciaki ze współlokatorką. Stefan, z racji tego, że Bazyl go nie tolerowal pozostał na wybiegu, siedząc pod kołdrą. Gdy wróciłam, rozmawiając ze znajomymi, wychodząc na fajkę na korytarz, wziełąm Stefana ze sobą... Potem poszłam spać... Rano budzę sie pomęczona... i zaczynam szukać Stefana. Nigdzie go nie było!

Przerazilam się, że nie wzięłam go spowrotem z korytarza i tam został na noc, co byłam pewna że tak nie było, bo pamiętam że go brałam! Wybiegam na korytarz, i każde piętro po kolei przeszukuję kaj on jest...

Zapłakana i zrezygnowana wracam na swoje piętro, ryczę na korytarzu, dzwonie do faceta, że Stefan zginął. Wpadłam w histerię. Brakowało mi tchu... Po 10 minutach na korytarz wbiega zziajana współlokatorka, przybiegłszy w trakcie zajęć, wbiega do pokoju, przychodzi, podaje mi stefana i mówi: "Idiotko, pomyśl najpierw"...

Okazało sie, że Stefana zamknięto na noc do szafki, bo wszedł na moja współlokatorkę w nocy dwa razy, budząc ją...
Ale skąd miałąm wiedzieć, że jest zamknięty w szafce na taśme klejącą?? :oops:

Paskudnik, ani nie podrapał w drzwiczki

scorpio80 - Śro Lis 18, 2009 22:14

moja znajdka Lucky wpierw miała być u mnie tylko na tymczasie bo miałam już zarezerwowanego chłopaka więc nie chciałam łączyc ani też kastrowac jednego z nich..tak więc Lucky czekała na nowy domek ale nie bardzo ktoś chciał się zgłosić nie wiem czy to dlatego , że mała była leczona na pasożyty czy też z innego powodu a może tak właśnie poprostu miało być..tak sobie żyjąc z tą glizdą i będąc nastawiona na chłopaka pewnego dnia jak to zwykle bywało siedząc na fotelu Lucky sobie biegała i czasem chowała pod nakrycie .. nie mineło trochę czasu jak zaczełam ja wołać .. patrzę pod nakrycie a ona leży jak martwa dosłownie jak martwy ogonek na boczku z wyciągniętymi łapkami ..pomyślałam boże tylko nie to ..zaczełam ją wołać po imieniu ale zero odruchów ..szok .. zaczełam ja głaskać i ruszać zeby sprawdzić co się dzieje a tu po chwili suprise i ta łobuziara sie obudziła ..okazało sie , że ona tak sobie spała jak zabita ... potem wiele razy to sie powtarzało ale już wiedziałam, że to nic strasznego :o
Od tego zdarzenia zakochałam się w niej i Lucky została u mnie już na zawsze a chłopaka wymieniałam na siostrę dla małej :)

tomcio524 - Nie Mar 21, 2010 15:37

Moja historia zalicza się chyba do tych tragicznych ponieważ gdyby nie mały "cód" Miki teraz by tutaj nie było. Otóż kiedy kupiłem ją w Szczecinie w drodze powrotnej do domu w samochodzie chciałem ją wziąć na rękę (wiem, mój błąd), ale ona niestety była jeszcze wystraszona i w jednej chwili uciekła :( Schowała się w samochodzie nie wiadomo gdzie. Było już późno i nic nie było widać dlatego się zatrzymaliśmy. Trochę jej szukaliśmy ale nic. Więc pojechaliśmy do domu. Tam w końcu wyszła. Ganialiśmy ją po samochodzie z 2h tak że było koło 1 w nocy. Kiedy nam się to znudziło wróciliśmy do domu. A że był piątek, następnego dnia miałem cały dzień na jej łapanie. Z tatą skonstruowaliśmy pułapkę (to znaczy klatkę taką która się zatrzaskiwała po pociągnięciu za ser) niestety szczur był sprytniejszy od nas. Odgryzał żyłkę na której był ser :? Po paru nieudanych próbach zrobiliśmy sobie małą przerwę. W tym czasie Mika weszła jakimś cudem pod kierownicę i coś przegryzła. Kiedy tata musiał koniecznie gdzieś jechać, po powrocie opowiedział że są poważne szkody.(np.szyby same się otwierały :lol: ) Więc niestety musiałem zastawić pułapkę na myszy żeby nie było już więcej szkód ;( Ale jakimś cudem kiedy już zastawiłem pułapkę ona wyszła. Więc szybko zabrałem pułapkę i wymyśliłem coś nowego. Wziąłem klatkę ale tym razem ręczne ją zamknąłem po przez żyłkę. Do środka włożyłem ser. Nareszcie weszła a ja puściłem żyłkę. Była moja :) Wszystko dobrze się skończyło :wink:
Diekasia - Pon Mar 22, 2010 20:20

Mam trzy historie związane ze szczurami. Jedna z nich jest ot taka sobie zwykła dla posiadaczy szczurów, jak sądzę. Szczury są bowiem prześmiesznymi zwierzętami. Dwie inne zaś z lekka makabryczne, chociaż jako że osnute mgłą wspomnień, w tej chwili straciły pewnie na emocjach.
Pierwsza historia.
Moja pierwsza szczurzyca baaardzo przypadkowo kupiona w zoologu, mieszkała ze mną w pokoju w akademiku(pozdrawiam Wrocław!;-) Bardzo szybko stała się trzecią studentką w pokoju, rzadko przebywając w klatce.Moje łóżko uznała z swój teren,pozwalała i nie pozwalała siadać na nim ludziom, wedle własnego uznania kto może, a kto nie. Ja oczywiście byłam stałym lokatorem łóżka, no i największym pupilkiem Szczurindy(jej imię). Przecież to ona mnie oswoiła i co więcej pozwoliła przebywać na swoim łóżku;-) Łaskawie siadać na tym łóżku, mogły także dwie inne lokatorki z pokoju, lecz tutaj wedle aktualnego humoru księżniczki. Oczywiście główna jej misją było zjadanie pościeli, co pozostawię bez komentarza, tym bardziej że w akademiku nie można trzymać zwierząt...
Któregoś wieczoru poszłyśmy z koleżankami do klubu Gumowa Róża we Wrocku(czy jeszcze istnieje?-tu zwracam się do Wrocławiaków jak widzę licznych na tym forum). Tego wieczoru który tradycyjnie skończył się około czwartej nad ranem wyproszeniem nas z pubu, poznałam faceta, który wyraził ochotę spotkania się ze mną raz jeszcze.Nie uprzedziłam go niestety, że mieszkam ze Szczurindą. Kolega gdy przybył do akademika siadł sobie niczym macho na moim łóżku, zachwycony ślicznym szczurkiem i że w ogóle to takie egzotyczne. Szczurinda dziwnie sztywna obchodziła go wokół.Konwersacja z nowym kolegą trwała miło aż do momentu, kiedy ten chciał wymiziać ślicznego "chomiczka". Wtedy Szczurinda po raz pierwszy i ostatnio w swoim życiu pogryzła go w rękę tak mocno że biedak nie mógł zatamować krwi. Nie muszę dodawać że była to nasz pierwsza i ostatnia randka, a Szczurinda triumfowała. Pewnie tak chciała dać mi naukę że przyszłego faceta w knajpie się nie pozna;-)
Druga historia
Kiedy zmarła Szczurinda, byłam zrozpaczona i jednocześnie nie wiedziałam co robić, bo tego dnia miałam wyjechać. Jako że Szczurinda była najważniejszym moim przyjacielem, chciałam ja pochować tam gdzie sama chciałabym być pochowana czyli oczywiście w górach. Jechałam z koleżanką na stopa w Karkonosze. Wzięłam więc transporter a w nim nieboszczyka Szczurindy ze sobą(!) Tak sie złożyło, że wziął nas na stopa pielęgniarz z łodzi, który zaczął bardzo usilnie adorować moją koleżankę. Uznał chyba tą podróż jako wstęp do jakieś większej przygody, bo nawet pomógł nam zakwaterować się z pewnym domu wczasowym w Szklarskiej Porębie. Jako że jego konkury nie działały na koleżankę chwycił się a ostateczną broń i postanowił nas upić. Odgrażał się nawet że ma spitus w bagażniku. To mnie zainteresowała więc zażartowałam czy nie byłby łaskaw zakonserwować nieboszczyka szczurzego. Facet zdębiał Do końca wieczoru nie dał mi spokoju abym pokazała nieboszczyka, robiąc mi po drodze wykłady o zakażeniu i że koniecznie trzeba ją wsadzić do lodówki. W końcu pokazałam mu Szczurindę. Jak stał z browcem w dłoni tak usiadł na kanapie. Ten widok był bezcenny. Potem Szczurinda za wstawiennictwem pana pielęgniarza z łodzi spoczęła w lodówce domu wczasowego jako....kanapki.... Nazajutrz pochowałam ją z honorami wśród skał w Szklarskiej Porębie, gdzieś przy szlaku z, albo do Szklarek.
Na trzecią historię nie mam siły bo widzę że tu niezła nowelkę odwaliłam....a jest opowieścią o ludziach którzy przypisują szczurom demoniczne atrybuty.

komosa - Pon Mar 22, 2010 20:41

Diekasia, dawaj jeszcze! :D fajnie się Ciebie czyta :DD
Lotya - Pon Mar 22, 2010 20:48

Diekasia, bardzo ciekawie napisane i interesujące przygody :mrgreen:
Prosimy o wiecej!

P.S.: Gumowa Róża jak najbardziej wciąż istnieje i można tam balować do godzin porannych :P



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group