Mioty adoptowane - Ogony z pięciolinii, czyli dzieciaki Nutki :-)
Selldine - Pią Maj 23, 2014 08:33
Co tak ucichło i nic nie piszecie?
Karena - Pią Maj 23, 2014 11:38
Selldine, bo u mnie spokój
KGK - spokojniejsza plastelina. Grzeczniejsza od siostry. Jak się wczoraj okazało - lubi wodę.
Wczoraj na wybiegu zrobiłam basenik na 5mm wody i pięknie sama wchodziła.
Totalnie bezwładna przy braniu na rece, mozna robić z nią co się chce. No i jej sieeeerść
Banshee - powód dlaczego mam osiatkowanego Perfecta
Jedyna uciekająca. Ciekawska, energiczna i na wiecznym trybie czuwania. Za to na rękach równie bezwładna co siostra. Naczelny gryzak prętów.
Obie pięknie słuchaja komend. Jak już coś broją [zazwyczaj razem] to wystarczy klasnąć i powiedzieć 'nie wolno' a zmykają z miejsca brojenia i po chwili przychodza przeprosić [częściej KGK].
W ogóle cięzko mi uwierzyć, że one zbliżają się do ukończenia roku skoro zachowuja się jak typowe 3-4miesięczne szczurzyce z fiu-bździu w głowach
jancia - Sob Maj 24, 2014 13:56
Karena napisał/a: | KGK - spokojniejsza plastelina. Grzeczniejsza od siostry. Jak się wczoraj okazało - lubi wodę. | też pisałam dziś u siebie w temacie o dobrej reakcji na wodę Reksia i Jasperka
U nas też spokój.
Reksio- szczuplutki i zwinny. Uwielbia przytulać pyszczek do mojego policzka jak kładzie się na moim ramieniu.
Jasper- grubiutka podskakująca kulka. W dłoniach przelewająca się plastelinka. Czasem tylko robi mi na złość i nie chce wyjść spod kanapy
Selldine - Śro Maj 28, 2014 08:18
U nas Czuczu rewelacyjnie dogaduje się ze stadem i uwiebia być miziania i drapana
Uwielbia też wodę, normalnie w niej nurkuje i się kąpie
WAŻNE!!!
Robiliśmy wymazy na mykoplazmoze u dr Piaseckiego (badania jakieś prowadził) i u Czuczu wyszło aż z wykrzyknikiem, czyli ogromne ognisko. Reszta stada po prostu ma wynik pozytywny, albo negatywny.
Czuczu nigdy u nas nie chorowała, jest zdrowa, ale jest nosicielem i to jak wspominałam, aż wykrzyknik obok wyniku ma. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że całe jej rodzeństwo i matka też tak ma, więc możecie przeprowadzić wymazy u siebie, żeby mieć to pod kontrolą.
jancia - Sob Lip 05, 2014 10:09
Wszystkiego najlepszego dla Misiaków! Kończą dziś rok!
Karena - Sob Lip 05, 2014 13:03
Zdrówka dla rodzeństwa od Banshee i KGK
Selldine - Pon Wrz 01, 2014 22:17
Czuczu pozdrawia swoje rodzeństwo i informuje, że ją i Tośkę czeka niedługo łączenie z trzema innymi babami.
Dodaje też, że nadal nie lubi mojego starego stada i jedynie je toleruje z daleka w innej klatce...
jancia - Śro Wrz 03, 2014 20:53
Selldine, czyli Czuczu mieszka sama?
Oby udało się ją połączyć
Selldine - Pią Wrz 05, 2014 19:26
jancia, no skąd
Czuczu mieszka z Tośką, miały jeszcze w stadzie wcześniej Cykorię i Julka, ale niestety są już na TM.
W innym stadzie mam Tequille, Nestea i Mimi, w kolejnym Caliope i Fiore (niedawno przyjechały, są leczone i będą łączone z Tośką i Czuczu), plus Mike, która jest obecnie sama, też u nas krótki czas, leczona i będzie prawdopodobnie łączona z Tośką, Czuczu, Caliope i Fiorą. Tak się u nas porobiło ciekawie
Karena - Pią Paź 10, 2014 12:09
Dziewczyny są tak plastelinowe, że czasami przebijają ciastowatością typowego samca.
A do tego bez uczenia/nagradzania doskonale znają komendę 'nie wolno'.
Tak mnie dziś na zachwyty wzięło.
jancia - Czw Sty 01, 2015 13:12
Hej. Dostałam ważne info od domku, który ma 3-ciego braciszka. Pies ma guza przysadki.
Poza tym chciałam powrócić do tych badań na mykoplazmozę Czuczu. Czy mała ma jakieś objawy teraz?
Selldine - Pią Sty 02, 2015 02:32
13 bab w klatce, a Czuczu zaczęła ganiać maluchy... Kocham ją, ale odgryzę jej tą piękną dupkę
Szczury, które do niedawna nienawidziła i rzucała się na nie, teraz kocha nad życie
jancia, ona nie ma kompletnie żadnych. Cały czas jest zdrowa, nawet jak stado mi choruje, to ją omija.
Sigyn - Czw Lut 05, 2015 18:30
Witam,
nawiązując do poruszonego wcześniej tematu, chciałam tylko dać znać, że w dniu dzisiejszym naszą gromadkę opuścił Pies Tropiciel Zabójca Ropuch Junior/Drugi.
W grudniu zdiagnozowano u niego guza przysadki. Tak na prawdę od samego początku kiepsko tolerował leki. Jak stwierdziła pani weterynarz był to przypadek bardzo szybko rosnącego guza. Ostatnie dwa tygodnie były już wiecznymi wahaniami, gdzie raczej przewagę brałby te złe dni. Wczoraj w nocy pojechaliśmy z nim na dyżur, dostał sterydy i witaminy ale praktycznie na nie nie zareagował. Dlatego podjęliśmy dzisiaj ciężką decyzję, żeby mu pomóc, bo przedłużanie jego życia o kolejnych kilka dni mijało się z celem.
Mam nadzieję, że reszta rodzeństwa będzie się cieszyć zdrowiem jeszcze przez długi czas.
Karena - Czw Lut 05, 2015 18:39
Sigyn, Przykro
Karena - Śro Maj 27, 2015 13:58
Hej, jak tam rodzeństwo?
|
|
|