O szczurach ogólnie - Uszczurawianie rodziny/przechodniow/znajomych
Karena - Sob Gru 27, 2014 18:07
pituszly, Scaliłam z istniejącym już tematem.
monijjca - Pon Gru 29, 2014 02:17
pituszly, Może włącz tacie na youtubie jakieś filmiki ze szczurkami, jak robią sztuczki itd? Poczytaj forum, ludzie ciekawe historie opowiadają o szczurkach. I mu poopowiadaj. A najważniejsze, nie poddaj się po tygodniu,bo utwierdzisz tate w przekonaniu że on ma racje. Ja Ci powiem tak, mój tata nie lubi wgl małych zwierząt. Zwierze to pies typu doberman, owczarek.. Ale co mu do tego że jego córcia ma fizia na punkcie szczurów? Przecież to Ty zwierzakowi sprzątasz,karmisz i się bawisz. Przekonaj tate że chcesz być odpowiedzialny akurat za szczurka, bo to taki mały pies Tata nie musi zwierzaka lubić, niech go po prostu akceptuje. A myśle,że jeśli pokażesz mu pare słodkich fotek szczurków to zmieni zdanie... Różnią się ciut od tych dzikich... Życze powodzenia i obyś przekonał tate!
pituszly - Pon Gru 29, 2014 07:49
Dzięki, monijjca
oxxy - Pon Gru 29, 2014 11:07
pituszly, ja swoją mamę namawiałam ponad rok. Zawsze było jakies "ale". Nie wiem co ją przekonało... możliwe, że moment, w którym zobaczyła jak szczur lgnie w ramiona człowieka?
Pomysł z filmikami jest dobry, ja bym jeszcze spróbowała znaleźć kogoś kto już ma szczura i mógłby do Ciebie z nim przyjść - zeby pokazać, ze mozna je wychowac i tak jak monijjca napisała, ze sa jak mikro psy. )
Starsza Pani - Pon Gru 29, 2014 12:52
cornflakegirl napisał/a: | http://www.youtube.com/watch?v=u2aQzTZ3gv4
a to moja uszczurowiona mama. A kiedyś bała się wejść do pokoju ze szczurami, nie mówiąc o dotykaniu. Jedzenie wrzucała im przez pręty |
Ja też jestem uszczurowioną mamą od ponad ośmiu lat. Od czasu pierwszego szczura ze sklepu, który został kupiony tylko dlatego, że córka chciała szczura, złamała rękę (branie na litość), a szczury krótko żyją, przez nasz dom przewinęło się kilkaset DTciaków i około 50 naszych własnych koszmarów.
Więc to kolejny przykład na to, ze rodziców daje się przekonać.
Naomi - Wto Sty 27, 2015 22:42
Ogólnie, to witam
Moja rodzina jak 3 lata temu usłyszała, że będę miała szczury to usłyszałam "NIE".
W sumie postawiłam przed faktem dokonanym, oswoili się wszyscy i dali radę.
Mama aż do dnia wczorajszego nie mogła patrzeć na golaski. Jak dziś przyniosłam, to się.. rozczulila i zakochała
Nie polecam takiego działania jak ja, jeżeli wiadomo, że domownicy mają jakikolwiek wpływ na to, czy zwierzęta będą w domu, czy nie.
Wiem, że ludzie nienawidzą szczurzego ogona bo przypomina im gada. Ale to on jest najlepszy dla mnie
limomanka - Śro Sty 28, 2015 13:55
Naomi, to z pewnością nie jest odpowiedzialny sposób pozyskania ogonków. Zdarzało się, że domownicy pozbywali się w ten sposób nabytych szczurów - oddając je do sklepu, wypuszczając czy wystawiając w kartonowym pudełku na klatkę schodową lub po prostu na śmietnik...
Temat ma podsuwać sposoby na "uszczurawianie" czyli proces pozyskiwania przychylności otoczenia dla szczurzego gatunku - napiszesz jak to u Was wyglądało? W jaki sposób przyzwyczajałaś mamę do szczurków od czasu, jak się u Ciebie pojawiły (zakładam, że na początku było bardzo ciężko, skoro nie miałaś jej zgody na trzymanie tych zwierząt)?
kasia2406 - Śro Mar 25, 2015 18:23
Opowiem wam moją historię ze zwierzakami
Ja namawiałam moją mamę na konia . Że uzbieram itd . Ale nic z tego . Później się okazało że może będziemy mieć psa . No ,ale nic . Następnie przypałętał się do nas jakiś kocur którego w ogóle nie dało się wygonić z podwórka . No to z wujkiem (bez wiedzy mamy) na Wielkanoc oswoiliśmy tego kocura który później okazał się kotką . Na początku był to ta Tadzik ,ale zmieniłam imię na Tadzika . I tak już zostało . Niestety Tadzia nie jest wpuszczana do domu jest po prostu zaprzyjaźnioną ciekawską kotką podwórkową która uwielbia włazić na tarasowy stół i pożerać latem naleśniki Ale mimo to chciałam mieć zwierze które towarzyszyło by mi w domu . Namawiałam mamę na szczury ,ale ona tym pomysłem nie była zachwycona .Ojczym nie miał nic przeciwko uważała że to bardzo mądre stwory W zoologu moja mama zobaczyła myszy i bardzo się jej spodobały jak śmigały i bawiły się razem . Mama stwierdziła że może zaproponuje mi myszy . Byłam taka szczęśliwa! Zapomniałam o szczurach i poszliśmy na poszukiwanie . Klatkę dość dużą dostałam po koleżanki chomiku . Kupiłam w zoologu (bo wtedy nie wiedziałam o tm że przenoszą choroby itp.) cztery myszki albinoski . Jedna z nich była w ciąży i tak się cieszyłam W końcu na świat przyszło sześć małych słodziaków z tego co pamiętam pięć z nich to były albinoski a jeden taki szary z kręconym futerkiem. Później pozdychały bo najwyraźniej były chore . Została mi jedna najdłużej żyjąca (około pół roku) Pusia . Była kochana i ie czuła się samotna była bardzo szczęśliwa . Aż w końcu zmarła [*] Zrobiłam sobie rok przerwy od klatkowych zwierzaków i wreszcie 4 lutego kupiłam dwie ogoniaste dziewczynki Pralinkę i Malinkę
Ojć troszkę się rozpisałam
metalowa - Nie Mar 29, 2015 12:45
Moi rodzice byli bardzo negatywnie nastawieni do szczurów. Kiedy któregoś dnia po szkole nudziłam się czekając na autobus zaszłam do zoologa i zobaczyłam szczurki biegające po klatce, na mój widok podbiegły i wyciągnęły pyszczki w moją stronę. Wtedy już jakiś czas myślałam, że chciałabym mieć swoje własne zwierzątko, za które byłabym odpowiedzialna. A szczurki mnie po prostu urzekły. Wróciłam do domu, kolejne kilka tygodni próbowałam ich namawiać. Tata kategorycznie mówił, że nie, bo mamy wystarczająco dużo szczurów w piwnicy, a poza tym są obrzydliwe, z mamą było tylko troszkę lepiej. W końcu zgodzili się na jednego szczura. Ale wtedy już wiedziałam, że szczury są stadne, więc nie wzięłam zwierzaka. Porzuciłam temat, bo w wakacje na miesiąc jechałam do Hamburga. Kilka dni po powrocie przyszłam, usiadłam i zaczęłam tym razem zupełnie spokojnie z nimi rozmawiać: będę się szczurami zajmowała sama, wypuszczane będą u mnie w pokoju, oni nie będą ich nawet widzieć jeśli nie wejdą itd. Po czym dałam im kilka dni na przemyślenie.
Niecały tydzień później przywiozłam do domu dwóch szczurzych panów. Napisałabym, że niestety z zoologa(teraz wiem, że powinno się brać stamtąd zwierząt), ale prawda jest taka, że choć więcej zwierząt stamtąd nie wezmę, zakupu moich dwóch pociech nie żałuję. Rodzice na początku strasznie się krzywili, w ogóle nie zbliżali do klatki. W którymś momencie to się zmieniło. Jeśli mieliśmy jakiś gości, przyprowadzali ich do mojego pokoju. Raz kolegę taty, który zapytał, czy mam już młode. Raz sąsiadów, którzy tylko się wzdrygnęli na widok ich ogonów. Mój chłopak polubił moje szczury, moi przyjaciele to samo, tylko że od mojego faceta nie uciekają, a od przyjaciół tak.
Tak czy siak... kiedyś jak wchodziłam do kuchni ze szczurem na ramieniu to dostawałam polecenie odwrotu. Dzisiaj nikt już na to nie reaguje. Poza mną nikt z domowników ich nie wypuści, nie pogłaszcze ani im nie posprząta, ale kiedy wyjeżdżam na weekend, nie ma żadnego problemu, żeby ich nakarmić czy dać świeżej wody. Kiedy są zamknięci, ktoś z rodziny czasem sam przyjdzie popatrzeć i choć nie rozpływa się w zachwytach, nie widzę tego obrzydzenia, co na początku. Mało tego. Kiedy chodziłam ze Zgredkiem do weterynarza, wystarczyło poprosić i już byliśmy w drodze po to tylko, żeby na kilka minut zajrzeć do lecznicy. Raz nawet nie musiałam płacić, bo mama zrobiła to za mnie.
kasia2406 - Pon Mar 30, 2015 18:19
Gamabunta napisał/a: | cornflakegirl, wow. Jestem pod wrażeniem. Moja mama dalej nie chce nawet na nie patrzeć i nie przestała się ich bać, ale kupuje im czasem coś dobrego, żebym dała nie sądzę, żeby kiedykolwiek dotknęła szczura |
Moja mama raz ! Dotknęła gdy były jeszcze malutkie . Nie mogłam uwierzyć ;p
Gamabunta - Pon Mar 30, 2015 18:23
kasia2406, od tamtego czasu sytuacja się już zmieniła. Mama dotknęła obydwie moje szczurzyce. Przerażona, bo przerażona, ale dotknęła.
limomanka - Pon Mar 30, 2015 18:25
metalowa, pozazdrościć rodzicieli Ty też fajnie i odpowiedzialnie to rozegrałaś
kasia2406 - Pon Mar 30, 2015 18:27
Gamabunta napisał/a: | kasia2406, od tamtego czasu sytuacja się już zmieniła. Mama dotknęła obydwie moje szczurzyce. Przerażona, bo przerażona, ale dotknęła. |
No a jak moje przyjechały to mama od razu . Ojej jakie śliczne ! I głasknęła Malinkę
A ja :mamo od kiedy głaszczesz zwierzęta
A mama : No one są przeurocze ,a raz nie zaszkodzi
RinKitaku - Sob Lip 04, 2015 22:52
U mnie sytuacja wyglądała tak:
Pewnego razu będąc z rodzicami w sklepie, ujrzalam szczurki. Oczywiscie razem z rodzenstwem polecielismy najpierw do taty (kocha zwierzęta), ale mama tez slyszala. Ku naszemu zaskoczeniu tata powiedzial ze za zadne skarby. Wtedy sie zaczelo kombinowanie o jakiekolwiek zwierze, a ja mierzylam wysoko- powiedziałam, ze chce papuge nimfe. Albo szynszyla. Koniec koncow mama powiedziala, ze moge kupic szczury, pod warunkiem, ze sama zaplace. A skonczylo sie tak ze polowe zapłacili rodzice.
Mama kazala mi sie do niej nie zblizac z tym "obrzydlistwem" blizej niz na dwa metry, bo ich ogony. Na szczescie, kiedy wyjechalam na tydzień, karmila je (kiedy wrocilam skarzyla sie ze jeden z nich chwycil jej palec zabkami).
Nie wyobrazacie sb mojego zaskoczenia, kiedy weszla do pokoju, wziela kawalek suchego chlebka i kazala Itasiowi robic obrot. Normalnie jak nie mama.
Tata i siostra oczywiscie potrafia siedziec przy klatce pol godziny i glaskac chlopakow. A brat uwaza, ze sa przeslodkie, ale ma wazniejsze sprawy niz zabawa z nimi.
Babcia stwierdzila, ze by ich w zyciu na rece nie wziela, druga babcia powiedziala ze nie lubi szczurów, ale są nawet ladna. Dziadek za to byl zachwycony kiedy kazalam Itachiemu zrobic obrot.
Kolezanki (zarowno moje jak i siostry) w wiekszosci twierdzaze sa slodkie i ze tez takiego chcą. W sumie to zadna jeszcze nie powiedziala mi w jakis niemily sposob, ze to obrzydliwe. Jedna byla tylko zaskoczona.
Za to sąsiadka stwierdzila, ze to obrzydliwe i ze jestem "poj*****" ze cos takiego w domu trzymam, ale jej opinia mn akurat obchodzi najmniej
metalowa - Pią Sie 07, 2015 23:08
U mnie w domu - postęp. Kiedy wyjechałam na tydzień na Woodstock, tata karmił szczury, zmieniał im wodę, nawet sprzątał. Wiedziałam, że jest solidny, więc nie miałam obaw podczas wyjazdu mimo że wiedziałam, że nie przepada za moimi pociechami. Wracam - karma leży w miseczce, woda świeżo nalana, koszyczki i kuweta czyste. Myślę sobie: muszę ładnie podziękować. Szybko poszłam spać. następny dzień: tata wraca po całym dniu pracy, od razu wchodzi do mnie do pokoju i mówi: muszę zobaczyć co u moich szczurów. Po czym siedzi, patrzy i opowiada, jak to im codziennie rano sprzątał, jak ładnie zjadali karmę, a nawet jak... ich głaskał. Stwierdził, że chociaż nie zgodziłby się na więcej ogonów to te, które mam nawet zaczyna lubić.
|
|
|