To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - Uszczurawianie rodziny/przechodniow/znajomych

Ever - Sob Maj 19, 2012 17:12

Jak byłam 1 raz z Dexterem na wizycie po kastracji (na zastrzyku), to jak wyszłam już z gabinetu, przyszło mi do głowy żeby go zważyć (chciałam zobaczyć ile schudł). To biorę go na ręce, kładę na wagę. Za mną jakaś para z dzieckiem też chcieli zważyć szczeniaczka. Mama do dziecka - Czekamy chwilkę teraz szczurek się waży. :)

Ogólnie ludzie zaciekawieni "co to to tam mam w torbie" :roll: . Jeden gościu przechadzał się tak w te i we wte, zagląda mi do torby: "To szczur?" Ja mówię, że tak. On tak się popatrzył, ale nic nie powiedział.

Jeszcze przed kastracją też poszłam go zważyć. Sadzam na ramię i wychodzę z gabinetu do poczekalni (tam jest waga). No i go ważę. A za mną głos jakiejś kobiety - Patrz, pani ma szczurka. :mrgreen:

Cegriiz - Śro Maj 23, 2012 10:46

Ostatnio wyszłam z Belis na spacer i spotkałam sąsiadkę...
W pierwszej chwili przestraszyła się małej...

Okazało się ze dzień wcześniej odwiedził ją w ogródku dziki szczur i gdy go zobaczyła w ogródku, to tak się przestraszyła, ze uciekła z powrotem do domu...
W następnej chwili zaczęła się małej przygladąć i stwierdziła, że szczury jednak takie straszne nie są, choć sie nadal bała...


Za to tego samego dnia spotkałam innego sąsiada, to jak zobaczył co mam na ramieniu to uciekł aż się za nim kurzyło :lol:

majlena - Śro Maj 23, 2012 22:37

a moja sąsiadka (właścicielka mopsa -championa) zaczepia mnie na klatce i wypytuje, jak się gryzonie trzymają. raz nawet pomogła mi gałęzie zdobyć.

a dziś dziewczyna, której daję korepetycje odwiedziła mnie, pierwszy raz trzymała na rękach szczura. wygłaskała wszystkie szczurki i pokochała Lulu.
przemiłe uczucie, kiedy ludzie po spotkaniu z Twoimi pociechami rozprzestrzeniają dalej informacje, że to fajne zwierzaki :)

zaszczurzona - Wto Sie 28, 2012 17:23

Moim znajomym nie przeszkadza to, ze mam szczurka. Wrecz przeciwnie-sa zachwyceni i zazdroszca, ze rodzice pozwalaja je trzymac. Pocieszam ich... :glaszcze: Raz to nawet kolezanka gadala ze mna o moich malenstwach i 'super uczuciu' bardzo dlugo jak naparzona. ale smutna troche bo jej mama ma fobie. Smiac mi sie chcialo z tego co mowila ale nie wypada. :lol:
limomanka - Pon Wrz 10, 2012 17:07

Nasze szczurki też budziły zainteresowanie na ulicy. Często mylono je ze świnkami morskimi, może dlatego, że w transporterku nie było widać ich ogonków. Kiedyś jakieś dziecko uznało, że "to chyba mysy, a nie to jednak nie są mysy". Ale ogólnie nie słyszałam przykrych komentarzy.
Co innego w rodzinie - niektóre ciotki mówiły wręcz "fuj!" kiedy braliśmy przy nich szczurki na ręce. Chyba największy problem ludzie mają z ogonem szczura. Mało kto da się przekonać, żeby go dotknąć i uwierzyć, że wcale nie jest łysy i okropny jak mówią. No i podobno zapach szczurków jest nie do zniesienia, choć mają regularnie sprzątane i myte sprzęty :?
Natomiast znajomi w podobnym do naszego wieku są raczej zwolennikami naszej pasji.
A kiedy przychodzą do nas z kilkuletnimi dziećmi to szczurki są lepsze niż telewizja :mrgreen: Nawet roczne dzieciaki potrafią wysiedzieć pół godziny bez przerwy przed klatką i obserwować co porabiają maluchy :lol1:

aberrant - Nie Wrz 16, 2012 16:07

jak bylam jeszcze w gimnazjum nauczyciel biologii zgodzil sie abym przeprowadzila lekcje o szczurach ;) denerwowaly mnie te wszystkie stereotypy jakie slyszalam od ludzi (np. ze szczur ma w ogonie trucizne :shock: ), albo ze sa obrzydliwe i jak ja w ogole moge w domu cos takiego trzymac. wiec opowiadalam o nich, jakie szczury sa naprawde, probowalam zwalczyc mity, ten kto chcial mogl nawet poglaskac ogonka :) po tej lekcji uslyszalam od czworki ludzi ze sami chca sobie kupic szczura, ze ogon wcale nie jest taki obrzydliwy jak mysleli i jeszcze na rece brac chcieli ;) (mieszkalam 3 minuty od szkoly wiec byly ze mna tylko na czas lekcji)
za to jak mieszkalam w internacie i przywiozlam ze soba moje dwa ogony, zdazylam tylko otworzyc drzwi a kolezanka juz w drugim koncu pokoju przerazona. zapoznalam moje wspollokatorki z nimi, to tylko pozniej siedzialy na lozkach i mizialy, nawet ta kolezanka co spanikowala ;)
za to moja babcia do tej pory kaze mi "wyrzucic szczury" albo "obciac im te paskudne ogony".

seal28 - Sob Wrz 22, 2012 19:44

Ja ze szczurami to miałam tak:
Flickę kupiłam w drodze na zawody(10 czerwca), trzy dni mieszkania w torbie, a ja tylko maluchy z podstawówki odganiałam, żeby trener nie zauważyła. Jak przyjechałam do domu to pierwsze co to powiedziałam tacie, bo ktoś musiała mi pomóc w przywiezieniu klatki, jedną noc spędziła w kartonie, jak mama zobaczyła klatkę to spytała się co to jest, a ja że klatka, a mama po co mi? A ja że na szczura, a ona zdziwienie, jak mogła tego nie zauważyć, potem 10 sekund milczenia i wybuchła śmiechem. Delila kupiona również bez zgody mamy razem z Epiką od Eweliny. Mam przerażona, gdy po dwóch dniach zobaczyła (poinformowana oczywiście przez tatę), że na dnie klatki biegają dwa małe potwory. No tym razem się wkurzyła, ale dlatego, że były 3 a nie dwa. Ale Ewka swojego niedługo zabrała (jak tylko kupiła klatkę) więc mama przeżyła, ale dała zakaz na kolejne szczury bez jej zgody, a nawet jeśli bym chciała to wiem że nie wezmę z zoologa więc mamę trzeba było przekonać na kolejnego z hodowli. Taka reakcja mamy na szczury, na mysz, o której dowiedziała się oczywiście od taty też była zła, ale jak Buba zdechł, to na kolejną wyraziła zgodę. Przed tatą nie da się niczego ukryć na więcej niż tydzień. A liczbę szczurów mam ograniczoną w ten sposób, że jak bd śmierdziało to nie ma być więcej, a jak nie śmierdzi to przeżyją rodzice. I tylko babci mówi, że moja mama jest biedna i żebym to wszystko wyrzuciła, a koleżanki same szczury chcą mieć. Chociaż z jedną jak się ciągle kłócę, to jak wejdzie do domu to pierwsze co to, że śmierdzi, a tylko ona czuje, bo jak inne wchodzą to mówią że dopiero w pokoju czuć, ale ja też niewinna nie jestem, bo ostatnio się pożarłyśmy o to co jest głupsze/inteligentniejsze - york czy szczur. I tak to w kółko się o zwierzaki kłócimy. Najgorsza reakcja rodziców na szczury jest kiedy coś pogryzą. Tata ostatnio zaczął wszystkich wyzywać, że się na szczurach nie znają. Jak mi plecak pogryzły to zaczął, ze na śmietniku powinny mieszkać, resztki że stołu dostawać itd. Lepiej nie komentować. A tak ogółem to u nas nawet dużo osób ma szczury.

Chichiro - Czw Gru 06, 2012 16:40
Temat postu: Niechęć do adopcji
Cześć! Udało mi się namówić mamę na szczurki, lecz jest problem... Mama nie chcę adoptować... Jest zniechęcona wizytą obcych w domu, ja natomiast nie chcę brać z zoologa.

Hehe, zachodu więcej niż ze zdobyciem psa. :)

Scaliłam posty z już istniejącym tematem. Kluska

Ebia - Czw Gru 06, 2012 18:28

Chichiro, spróbuj porozmawiać z mamą, że nikt nie będzie zaglądał do każdego pomieszczenia :) Czasami osoba przychodzi na wizytę przedadopcyjną już ze szczurkiem i zanim go odda chce zobaczyć klatkę, karmę, czyli tylko to, co dotyczy szczurka :)

Możesz też poszukać osoby, która zgodzi się oddać szczurka bez wizyty przedadopcyjnej, a tylko po podpisaniu umowy adopcyjnej :) Poczytaj forum, rozwiązań jest wiele

szczurowata - Czw Gru 06, 2012 18:46
Temat postu: Re: Niechęć do adopcji
Chichiro napisał/a:
Jest zniechęcona wizytą obcych w domu

Moja tez była, ale obeszło się bez wizytą przed adopcyjną - pisałam z Panią od której brałam szczurka przez jakiś czas, mówiłam o warunkach, etc, a temu mama nie miała nic przeciwko, więc Ebia dobrze podpowiada - może faktycznie znajdź kogoś, kto odda szczurka tylko za podpisaniem umowy adopcyjnej, hę? :wink:

Ebia - Czw Gru 06, 2012 19:03

A tak poza tym dla mnie zachowanie niektórych mam jest nieco zbyt na wyrost. Jeśli nie ma nic do ukrycia, to w czym problem? Przecież koleżanki i koledzy mogą Cię odwiedzać. Gdy ktoś oddaje Ci zwierzątko, o które dbał i którym troskliwie się opiekował, to zasługuje na przekonanie się o warunkach, w jakich będzie mieszkało, na poznanie ludzi, którzy będą się nim opiekowali.
Nikt nie zagląda do każdego pokoju, tylko wchodzi zobaczyć klatkę i chwilę rozmawia.. Mam nadzieję, że Twoja mama jednak się przekona do wizyty. Chodzi o to, żeby wzrosła świadomość społeczeństwa, że wiele zwierząt jest źle traktowanych, a takie wizyty pozwalają przekonać się osobie dbającej o zwierzaczki od maleńkości, że oddaje zwierza w dobre, odpowiedzialne ręce. Powinny one być normą, wtedy szczury, psy, koty i wszystkie inne zwierzęta nie trafiałyby tak często w nieodpowiedzialne ręce. Dlatego uważam, że osoba nie mająca nic do ukrycia powinna dawać innym przykład. Pokazywać, że w szerszym spojrzeniu na problem maltretowanych zwierząt takie wizyty są dobre. Zarówno przed-, jak i poadopcyjne. Może spróbuj porozmawiać z mamą od tej właśnie strony :)
Ja dostałam szczurka bez takiej wizyty, ale jestem gotowa otworzyć drzwi w każdej chwili, gdyby ktoś z osób powierzających mi zwierzęta chciał się przekonać, czy rzeczywiście mam dobre warunki :)

agacia - Czw Gru 06, 2012 19:27

Chichiro, z psem się nie zgodze, bo jak chcesz psa z DT, a nie bezpośrednio ze schroniska to też są wizyty przedadopcyjne, a i nieraz "cioteczki" potem zamęczają po adopcji :P
Ninek - Czw Gru 06, 2012 19:55

Ja totalnie nie rozumiem tej awersji z wizytami przedadopcyjnymi.
Przecież to zwykłe spotkanie dwóch osób lubiących szczury. Dla mnie takie spotkania zawsze są mega miłe, lubie sobie chociaż chwile pogadać z ludźmi, którzy rozumieją o czym mówie. Na co dzień wiele z nas nie ma możliwości pogadać o szczurach, bo nikogo to nie interesuje.

Może po prostu nie nazywaj tego wizytą przedadopcyjną, tylko powiedz, że przyjdzie ktoś, kto Ci doradzi w paru kwestiach szczurzych?

Niamey - Czw Gru 06, 2012 20:33

No właśnie, po co w ogóle mówić mamie, że to jest "wizyta przedadopcyjna"? :) Po prostu ktoś przychodzi w odwiedziny czy przynosi szczurka i przy okazji porozmawia na ich temat.
Myslicielka - Czw Gru 06, 2012 23:35

Ninek, a mnie na przyklad paralizuje wrecz strach.. bardziej przed spotkaniem ludzi/ludzia ktorzy oczekuja czegos po mnie, ze nie wiem.. bedzie sie ze mna fajnie rozmawiac, spedzimy troche czasu :P .. bo wcale taka nie jestem :P a to, ze np osoba krecic bedzie nosem na to, ze mam male mieszkanie to juz inna sprawa.. ktore zreszta wczesniej mozna omowic wiec mniejszy problem..
ciezko mi to wytlumaczyc.. i nie chce wyjsc za wariata/kogos kto ma zlee warunki ktorych nie chce pokazywac. Nie boje w koncu sie poprosic w sklepie o jajka czy isc w potrzebie do weterynarza...

Mialam kontakt z osoba ktora adoptowalam szczury, odbieralam je od niej osobiscie tez. Nigdy brzuch z nerwow nie bolal mnie tak przy minutowym doslownie spotkaniu (bo transport spieszyl). Jak ja wymienilam sie umowami z tymi trzesacymi rekoma, nie wiem :lol: .

I tak przyznaje sie wiec ze wizyty przed odstraszaja mnie... powinnam pracowac nad swoim charakterem, ale to juz osobny temat, coz.. nie trwa to chwile a kocham ogonki.. nie chce kupowac isc w zoologich by unikac wizyt..

Nie badzcie ostre, prosze :oops:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group