Interwencje/Pilne - Fundacja Ogony - Kontrola w hodowli Rat's Baradwys
PACZEK - Pon Paź 15, 2012 19:23
Oli, to nie ironia.
Powiem tak: dla mnie Paulina wymyśliła sobie że będzie żyć ze zwierząt.
Szczury których odzyskaniem jest zainteresowana to zwierzęta atrakcyjne pod kątem rozmnażania i tyle. Porównanie z osobą o której piszesz jest całkowicie nietrafne. Już chyba bardziej przypomina osobę z naszej ulubionej fundacji, która zrobi wszystko dla kasy.
Oli, po prostu pozostańmy przy swoich zdaniach i tyle. Co do P. zdania nie zmienię oczywiście mógłbym napisać jak usiłowaliśmy jej pomóc ale to bez znaczenia dla szczurków.
Paulinę interesuje tylko ona sama a cała reszta jest po to by zaspokajać jej potrzeby czy zachcianki.
[ Komentarz dodany przez: AngelsDream: Pon Paź 15, 2012 20:49 ]
Ostatnie, czego potrzebujemy na Allo, to wojna z fundacjami. AD.
Edytowałam post (usunęłam literki wskazujące na wiadomą organizację).
Bel - Pon Paź 15, 2012 19:25
PACZEK, i bardzo dobrym przykładem na to była akcja oddawania przez nią szczurów, które nie przydały jej się do hodowli z powodu polskich rodowodów bądź bycia kundelkami na rzecz nowych szczurów, które mogła rozmnażać do woli.
Layla - Pon Paź 15, 2012 19:35
Oli, to już rozmawiaj z Fundacją, ja prawdę mówiąc na misjonarkę się nie nadaję (nie mówiąc, że daleko mieszkam). A co do kadry - ludzie nie garną się tabunami na taki wolontariat.
rudziak - Pon Paź 15, 2012 22:06
Oli napisał/a: | jak widać, fundację Ogony wpuściła |
W filmie jest powiedziane, że "Paweł jako inspektor ma prawo wejść i skontrolować stan zwierząt". Czyli chyba nie miała wyjścia (?)
Oli - Pon Paź 15, 2012 22:46
no i o to chodzi, żeby miał prawo jako inspektor kontrolować taką osobę co jakiś czas. dlatego zapytałam (ale w całej tej dyskusji moje pytania giną ) czy jest to w fundacji prawnie uregulowane, czy jest coś w podobie.
Mai-ah - Wto Paź 16, 2012 09:36
Oli, to nie jest tak, że Paulinie najpierw nie próbowano pomóc. W drugiej dyskusji na ten temat, tam gdzie PACZEK naświetlił całą sprawę niektórzy atakowali PACZKA czemu wie o wszystkim i dopiero po dwóch miesiącach (?) zakłada taki temat. Ano właśnie dlatego, że na początku PACZEK wraz z zaufanymi osobami próbował pomóc Paulinie. Ale tak jak zostało już napisane - osoba musi po pierwsze chcieć dać sobie pomóc a przede wszystkim być świadoma, że krzywdzi zwierzęta, które ma pod opieką. A tej świadomości u Pauliny nie było. Więc dla dobra zwierząt trzeba było niestety zadziałać inaczej.
Zizollo - Wto Paź 16, 2012 10:25
brawo dla PACZKA i Fundacji bardzo podziwiam takich ludzi jak Wy
Co do pomocy Paulinie uważam tak jak Bel ,że na siłę nie da się nikomu pomóc jeśli osoba potrzebująca nie wykazuje odrobiny chęci i współpracy.
L. - Wto Paź 16, 2012 11:01
Obejrzałam w końcu reportaż.
PACZEK, super wyszło niczego nie było za mało, niczego za dużo.
Wiem, że chciałbyś więcej szczegółów, więcej sensownych informacji, ale w tak krótki materiale niestety się nie da, wszystko ogranicza czas. Według mnie to co najważniejsze zostało przekazane
FundacjaOgony - Wto Paź 16, 2012 17:51
Oli my możemy pomagać ale tylko osobom które chcą pomocy. Mamy jeden warunek ODDANIE zwierząt niestety jak wiecie P. nie chce spełnić tego warunku.
jancia - Śro Paź 17, 2012 21:49
Bardzo dobry materiał. Masz cudowną żonkę:) Podziwiam
Noelle - Sob Paź 20, 2012 07:41
Właśnie oglądam to w TTV, więc postanowiłam poszukać czegoś na ten temat na forum. Aż się płakać chce jak te szczurki były traktowane dobrze , że Paczek i jego żona tak swietnie sie nimi opiekuja
EdenRaj - Pon Paź 22, 2012 13:29
Czytam, czytam, czytam....
I postanowiłam wkleić tutaj to, co napisałam już na FB:
Ja także odniosę się do filmu, kiedy to Pan Ludwik mówi jak był ze szczurami po interwencji u weterynarza. Zacznę może od początku. 28 lipca br. została zamieszczona na grupie przez Fundację Ogony informacja z prośbą o pomoc w transporcie chorego szczurka do weterynarza. Zostało podane iż osoba posiadająca szczurka mieszka w okolicach Gorzkowic. Jestem z Bełchatowa i mam tu swojego weterynarza. Doszłam do wniosku, że skoro to tak niedaleko, to mogę zabrać tego szczurka do swojego weterynarza. Po co ciągnąć szczurka do Warszawy. Odezwałam się więc do Fundacji z propozycją pomocy. 30 lipca br. ponowiłam pytanie i ofertę pomocy. 31 lipca br. ponowiłam pytanie co z chorym szczurkiem. W końcu minęły już 4 dni plus ktoś miał w domu szczurka potrzebującego weterynarza przez nie wiadomo ile dni. Jednak w godzinach popołudniowych otrzymałam telefon od Pani z Fundacji, a następnie otrzymałam telefon od osoby szukającej weterynarza dla szczurka. Już na drugi dzień umówiłam się z Panem Ludwikiem, który prócz chorego szczurka miał i przywiózł także 3 inne. Chory szczurek – Szary z forum alloszczur – był tym, który potrzebował opieki medycznej. Szczurek prawdopodobnie miał problemy neurologiczne, według opisu P. Ludwika spadł, ponoć miał opuchnięty pyszczek, ale jak powiedział P. Ludwik czekał aż opuchlizna zejdzie. Weterynarz podał leki, P. Ludwik dostał do domu także pewne leki, które miał podać szczurkowi zgodnie ze wskazówkami lekarza. Następnie zostały zbadane pozostałe 3 szczurki – wśród nich Xander. Lekarz stwierdził, że ich stan zdrowia nie jest zły, nic im nie dolegało, trzeba je podkarmić. Wcześniej P. Ludwik ostrzegał, żebym uważała gdyż mogą mnie ugryźć. Nic takiego nie miało miejsca. Szczurki nie gryzły. Dzień był dość ciepły, więc postanowiłam odwieźć P. Ludwika do Kamieńska, gdzie miała po niego przyjechać Żona. Chciałam z nim zaczekać, ale twierdził, że nie ma sensu. Jeszcze tego samego dnia, tj. 01 sierpnia dostałam od Fundacji informację, że Pa. Ludwik jest zadowolony. Od tego czasu miałam mały kontakt z P. Ludwikiem. Stan szczurka raz się poprawiał, raz pogarszał. Pod koniec miesiąca P. Ludwik powiedział iż prawdopodobnie będzie trzeba skrócić cierpienie Szarego. Umawialiśmy się wstępnie na eutanazję do „mojego” weterynarza. Któregoś dnia P. Ludwik zadzwonił i powiedział, że ze szarym coraz gorzej, już sam nie je, a Oni go przewracają z boku na bok i obmywają. Podjął decyzje o eutanazji. Był jakoś koniec sierpnia. Byłam umówiona z nim i Szarym u weterynarza, miałam odebrać P. Ludwika ze szczurkiem, a po, podwieźć do Kamieńska. Byłam w pracy gdy dostałam telefon od spanikowanego P. Ludwika, że jest u niego policja, chce odebrać szczurki Pauliny i że potrzebuje pomocy. Po rozmowie z Panią z Fundacji postanowiłam pojechać i zobaczyć w czym rzecz. Gdy przyjechałam już nie było ani śladu policji. P. Ludwik powiedział abym sama zawiozła Szarego na eutanazję a przy okazji jeśli można zabrała Czarusia na operację. Zgodziłam się. Gdy zobaczyłam szarego chciałam wziąć transporterki i szybko jechać. P. Ludwik zaczął się jednak rozgadywać o policji i pokazywać mi inne ogonki. Powiedziałam więc, że jadę a Ogonki pooglądam innym razem. Jechałam i ryczałam – moim zdaniem szczurek był w stanie agonalnym. Weterynarz niewiele pytając dokonał szybkiej eutanazji. Był zaskoczony, że trzymała szczurka w takim stanie. Tłumaczyłam się iż to nie mój ogonek. Wstydziłam się. Czaruś niestety nie mógł mieć od ręki operacji, było już dość późno i lekarz stwierdził żebym przyszła w piątek (był poniedziałek), że to nic groźnego (ufam mu – jest chirurgiem). Więc ponownie wróciłam do P. Ludwika. Oddałam ciałko Szarego oraz Czarusia i umówiłam się z nim na piątek. W czwartek dostałam telefon od P. Ludwika, że w piątek ma ważne sprawy i prosił o przełożenie operacji na poniedziałek. Ok – załatwiłam to. W sobotę 01 września byłam u Pauliny. Na jej prośbę. Była to wizyta towarzyska. Paulina była zszokowana, gdy jej powiedziałam, że w poniedziałek byłam na uśpieniu ze Szarym. Zapytała „W ten co był?! Dopiero?!” I wtedy powiedziała, że szczurek leżał u P. Ludwika w stanie katatonii dobry tydzień. Wywołało to u mnie szok. W niedzielę około godziny 21 zadzwonił do mnie P. Ludwik, z pretensjami, że byłam tak niedaleko i nie przyjechałam do niego. Z początku nie miałam pojęcia o czym mówi. Dopiero zaświtało mi, że chodzi o wizytę z dnia poprzedniego u Pauliny. Delikatnie mówiąc ochrzaniłam P. Ludwika za nietaktowne zachowanie i pilnowanie mnie. P. Ludwik rozłączył się. I obraził. W poniedziałek na wizytę operacji z Czarusiem nie stawił się, nawet sam nie zadzwonił do weterynarza z odwołaniem spotkania. Jak się później dowiedziałam – był na operacji u weterynarza w łodzi, jak mi napisała pewna osoba „Tego weterynarza z Łodzi znał i bywał już u niego wcześniej. Kilka razy już mi o nim kiedyś pisał.”. Byłam zdumiona – jak to? Miesiąc temu szukał weterynarza…. Przecież sama mu pomagałam, przez Fundację. Podsumowując – nie było takiego stwierdzenia przez weterynarza, że jeszcze 24 godziny a byłoby po szczurku. Oczywiście uwierzycie komu będziecie chcieli. Mimo wszystko nadal jestem osobą neutralną. Nie znoszę jednak kłamstw, wkładania mi w usta słów, których nie wypowiedziałam i powoływania się na mnie bez mojej zgody i wiedzy. Jeśli chodzi o Paulinę – jeśli kiedyś się wyda, że mnie z premedytacją okłamywała, myślę, że Ona zdaje sobie sprawę iż nie będzie miała nawet możliwości się wytłumaczyć. Staję po jej stronie – bo miałam możliwość poznania obu stron.
fazolus - Pon Paź 22, 2012 14:50
Mi to co napisała Eden Raj bardzo dużo mówi o Ludwiku,ale każdy będzie mieć swoje zdanie na jego temat.....2 dni temu byłem u Pauliny, to co opisuje fundacja i sam Ludwik na temat tego w jakich warunkach żyją zwierzęta u niej, daleko odbiega od rzeczywistości.....
Moim skromnym zdaniem sami osobiście powinniście zobaczyć te warunki....
Dla mnie w reportażu pokazali tylko to, co sami chcieli...
Wiem że moje zdanie sie tu nie liczy bo jestem "nowy" i nikt mnie tu nie zna.....
Pozatym nadal czekam na opublikowanie przez fundacje oświadczeń specjalisty weterynarza do którego trafiły szczurki na badania......
Bel - Pon Paź 22, 2012 17:46
fazolus, ale takie warunki u Pauliny to żadna nowość więc wybacz... już nie pierwszy raz jej szczury musiały znaleźć nowych właścicieli, nie pierwszy raz były w tak fatalnym stanie. To, że sprzątnie klatkę przed cudzą wizytą to żaden dowód na to, że jest dobrym właścicielem.
EdenRaj - Pon Paź 22, 2012 18:09
Tak dla kontrastu http://www.epiotrkow.pl/artykul/5,12519
|
|
|