O szczurach ogólnie - KnAS, czyli Klub (nie)Anonimowych Szczuroholików
limomanka - Śro Cze 26, 2013 23:48
Anka. napisał/a: | bo osoba ratująca szczury jest już nimi zawalona |
To zawalmy siebie - świetny powód
Nie no, ja wymiękłam przy 5 klatkach. Dobrze, że choć Harnaś już wyadoptowany
AngelsDream - Czw Cze 27, 2013 11:43
Zacznę od tego, że do ratowania zwierząt zawsze podchodziłam bardzo rozsądnie. Kiedy robiłam inaczej, dostawałam przez łeb i nauczyłam się, że miękkie serce naprawdę wymaga twardej całej reszty.
Po roku przerwy postanowiłam sobie, że stado będzie złożone wyłącznie ze szczurów z rodowodem. Nie dlatego, że te rodowody sobie wieszam na ścianie i nimi szpanuję, bo w większości nie znam ich dalej niż jedno pokolenie, ale z powodu świadomego wspierania zaplanowanego rozrodu, gdzie zwierzęta mają zapewnione odpowiednie warunki.
Idąc dalej, uważam, że zwierzę zasługuje na jak najlepszą opiekę, ale przede wszystkim zwierzę, które już mam w domu, za które już jestem odpowiedzialna. Mam siedem (dziwne, wciąż była chęć, by napisać osiem) szczurów, najstarszy ma trochę ponad dwa i pół roku, jest bardzo chory (arytmia, guz przysadki, problemy z wątrobą i z tytułu wieku niesprawne łapy), w tym samym stadzie żyje jeszcze zupełnie niewidomy szczur, jak również roczny młodzian z przeznaczeniem do kastracji, bardzo zdecydowany samiec alfa (niemal dwuroczny), oraz reszta. Gdybym do takiego miszmaszu chciała dorzucić kilkumiesięcznego samca, musiałabym tego samca wpierw wykastrować. Musiałabym się liczyć z tym, że z kimś się nie dogada albo łączenie będzie długie. Nie mam warunków na dwa stada w dwóch klatkach, więc... rezygnacja z adopcji czasem ma sens, nawet jeśli zwierzę domu potrzebuje na już. Ja mam tak, że przede wszystkim myślę o tych szczurach, które już u mnie są. Jeśli miałabym naruszyć ich komfort dla swojego GMR (a w tym przypadku dla "zapchaj dziurę innym szczurem, będzie bolało mniej"), zaczęłabym uważać, że mam coś mocno nie tak z głową.
Jeśli ktoś ma warunki na kilka klatek, ma oddzielny pokój dla szczurów i zapasy finansowe z dużym marginesem, to wtedy faktycznie jeden szczur nie robi różnicy. W naszej sytuacji, gdzie szczur dodatkowo nie może bać się panicznie psów (a na pewno nie może reagować na nie agresją), nie powinien być wszędobylskim włóczykijem oraz powinien być w miarę zgodny z innymi, pewne kroki byłyby tylko i wyłącznie przejawem egoizmu. Tak, uważam, że można ratować zwierzęta egoistycznie. Widziałam masę takich przypadków choćby na psim forum.
Ninek - Czw Cze 27, 2013 11:53
Pyl napisał/a: | Ninek, poprawię Ci humor - mam 4+1 moich klatek (jedna Prosiaka, więc nieco się nie liczy, choć sprzątać trzeba) + 5 klatek ogonów Starszej Pani na wywczasach. Tak, takie doświadczenia pomagają. |
Miałam taki etap, ze miałam tych klatek 8. Własnych Ale wtedy szczury miały swój pokój więc mogły tam sobie spokojnie śmierdzieć.
Teraz mieszkają ze mną i niestety już je czuć. Dlatego zero adopcji dopóki solidnie nie zejdę z ilości.
Dzisiaj w ogóle tak mnie LeeLee wkurzyła, że mam ich dość Taki dzieciak a już wygryza dziury w kuwecie...
AngelsDream napisał/a: |
Po roku przerwy postanowiłam sobie, że stado będzie złożone wyłącznie ze szczurów z rodowodem. Nie dlatego, że te rodowody sobie wieszam na ścianie i nimi szpanuję, bo w większości nie znam ich dalej niż jedno pokolenie, ale z powodu świadomego wspierania zaplanowanego rozrodu, gdzie zwierzęta mają zapewnione odpowiednie warunki.
|
Ja na tej zasadzie mam same kundelki (szczurze, kocie, psie i wszystkie inne też). Wole dać dom zwierzętom naprawdę potrzebującym zamiast tym celowo powoływanym na świat. Choć hodowle rodowodowe popieram w 100%. Ale dopóki stan bezdomniaków jest taki, jaki jest, wybieram kundle.
Choć wyjątkiem będą prawdopodobnie koty. Mam dość kociej sierści więc planuje kupno sphinksów, 'kiedyśtam'.
AngelsDream - Czw Cze 27, 2013 12:05
Ninek, niestety adopcje wciąż za często w mojej ocenie polegają na sprzątaniu po kimś, a nie realnej pomocy zarówno osobom, jak i zwierzętom potrzebującym, ale rozumiem i szanuję, że ktoś ma inaczej. Wszystko jest okej, póki ktoś nie kupuje w sklepie albo pseudohodowli (lub słabej hodowli teoretycznie zarejestrowanej), bo ma taki kaprys.
Ninek - Czw Cze 27, 2013 12:20
AngelsDream napisał/a: | Ninek, niestety adopcje wciąż za często w mojej ocenie polegają na sprzątaniu po kimś, |
Można uznać, że zawsze tak jest Zawsze to z winy człowieka rodzą się niechciane zwierzęta, więc zawsze jest to sprzątanie po kimś.
AngelsDream - Czw Cze 27, 2013 13:04
Ninek, no jednak nie, bo kiedy domu szukają zwierzaki od kogoś, komu np. gwałtownie pogorszył się stan zdrowia, to trudno to nazwać sprzątaniem po kimś.
Ninek - Czw Cze 27, 2013 13:48
AngelsDream, "jeden wyjątek potwierdzający regułę"
cornflakegirl - Czw Cze 27, 2013 22:30
Ja staram się kierować dobrem zwierząt, które już ze mną mieszkają. I chyba to najbardziej mnie hamuje przed braniem nowych bid. Nie mogę pozwolić sobie na to, by chęć pomocy bezdomniakom wpłynęła na pogorszenie warunków moich podopiecznych.
Kolejny szczur to tylko mój kaprys, mam tego świadomość i walczę z tym
limomanka - Czw Cze 27, 2013 23:39
cornflakegirl napisał/a: | Nie mogę pozwolić sobie na to, by chęć pomocy bezdomniakom wpłynęła na pogorszenie warunków moich podopiecznych. |
U mnie to też główna zasada. Zwłaszcza, że rzadko się zdarza, żeby tymczasy były bezproblemowe. I czasem muszą zostać...
Chyba nie zdecydowałabym się na bycie stałym DT, albo na odchowanie miotu - jak tu znaleźć czas? I gdyby tak któryś został, to pojawia się trud łączenia, ogromny stres dla chłopaków i to wszystko nagle - bo tymczasy zjawiają się nagle.
Mam ogromną chęć pomocy i nawet gryzoniowy pokój, ale mam też zdrowy rozsądek i plany na przyszłość. Oraz limit klatek i stad do ogarnięcia. I rodzinę a także koty, które też potrzebują mojego zaangażowania.
Ninek - Czw Cze 27, 2013 23:54
Ta, u mnie dwie tymczaski zostały na stałe.
Dwa szczury, które wzięłam na dt jako dorosłe i oba zostały. Maluchy oddawałam bez problemu.
mmarcioszka - Pon Lip 15, 2013 23:53
Cześć, jestem mmarcioszka i mimo 2,5letniej skutecznej walki z GMR wróciłam do nałogu...
AngelsDream - Wto Lip 16, 2013 00:03
mmarcioszka, cześć!
Ja, mimo rocznej abstynencji swego czasu, nadal miewam za miękki kręgosłup decyzyjny.
mmarcioszka - Wto Lip 16, 2013 00:07
Abstynencja w moim przypadku trwała 2 lata, później było przemyślane doszczurzenie, które nie miało za wiele wspólnego z GMR, ale teraz to już zdecydowanie nawrót choroby.
smeg - Wto Lip 30, 2013 12:34
Pomocy, naszlo mnie na malucha "na pocieszenie"
AngelsDream - Wto Lip 30, 2013 12:51
smeg, a masz realne warunki na tego malucha?
|
|
|