O szczurach ogólnie - Koszty utrzymania szczurów (żywienie, leki, wet)
Oluś - Czw Cze 06, 2013 22:37
susurrement, fakt, ta konkretna lecznica najwięcej zarabia na psach i kotach. Ale do tego weta jeździ całe Powiśle również z gryzoniami, fretkami, gołębiami czy gadami.
Ponadto skoro powoli ściągają sprzęt także pod małe gryzonie to ten profil im się powoli rozszerza. W tej sytuacji niewykluczone, że jednak ceny wzrosną.
Devona - Czw Cze 06, 2013 22:57
susurrement napisał/a: | takie koszty o jakich piszesz nie zwracają nawet kosztów materiałów | Jakoś w to nie wierzę, bo nas takie koszty to norma. Za przegląd szczura plus leki płacę 10-20 zł, czasem więcej, gdy leku trzeba więcej lub jest droższy (za kocie czasami jest to 30 zł zamiast 20). Badania typu usg, rtg to zazwyczaj 30-50 zł (w przypadku szczura, kociego cennika na razie nie znam), zabieg to ok. 100 zł (kastracja kocura, kastracja szczurzego samca, usunięcie kotu kamienia nazębnego pod narkozą), za kastracje samic jest więcej (jakieś 150-160 zł).
nimka - Pią Cze 07, 2013 00:08
Devona napisał/a: | susurrement napisał/a: | takie koszty o jakich piszesz nie zwracają nawet kosztów materiałów | Jakoś w to nie wierzę, bo nas takie koszty to norma. Za przegląd szczura plus leki płacę 10-20 zł, czasem więcej, gdy leku trzeba więcej lub jest droższy (za kocie czasami jest to 30 zł zamiast 20). Badania typu usg, rtg to zazwyczaj 30-50 zł (w przypadku szczura, kociego cennika na razie nie znam), zabieg to ok. 100 zł (kastracja kocura, kastracja szczurzego samca, usunięcie kotu kamienia nazębnego pod narkozą), za kastracje samic jest więcej (jakieś 150-160 zł). |
A utrzymanie lokalu w Warszawie?
Zakupienie wszystkich sprzętów diagnostycznych, aby były zawsze pod ręką?
Dyżury do 23 w tygodniu?
Narkoza wziewna (na iniekcyjnej się boję, stąd koszty - skoro mogę to korzystam)?
I - co chyba ważne: doświadczenie i wykształcenie lekarzy... to ileś lat pracy i duża odpowiedzialność (jak coś nawet raz napsują, to się szybciutko rozejdzie po internecie i lekarz straci zaufanie u ludzi, nie mówiąc już o samej odpowiedzialności za życie zwierzęcia).
Czy w małych miastach leczycie skutecznie szczury z tych chorób, z których z powodzeniem są leczone w dużych miastach? Takie pytanie mam. Chętnie przeczytam przykłady
Trochę bronię tych wysokich cen, bo nie uważam, że lekarze mają pracować za darmo. A dla mnie liczy się wygoda (wizyta kiedy tylko chcę, bez czekania) i jakość (bo robię co się tylko da, a nie to na co mały gabinet weterynaryjny pozwala).
Devona - Pią Cze 07, 2013 00:25
Nimka, utrzymanie lokalu czy zakup sprzętu to nie są koszty materiałów zużytych przy zabiegach . Tak, jak pisałam, w gabinecie, który jako jedyny wykorzystuję w nagłych przypadkach (nie odmawiają pomocy małym zwierzakom) koszt takiej wizyty w dzień wolny lub po godzinach to 100 zł plus leki, mają pełną aparaturę na miejscu, łącznie z laboratoryjną. Czy jest narkoza wziewna dla większych zwierząt - nie wiem, dla gryzoni w moim mieście nie ma. Pracuje tam 5 weterynarzy i chyba 3 techników, co sprawia, że to duża lecznica w takim mieście, jak moje. Twarz lecznicy ma takie doświadczenie z większymi zwierzakami, że z okolicy przyjeżdżają ludzie na konsultacje (jej godziny pracy są osobno wypisane na stronie). Jest to jedno z tych miejsc, gdzie akurat za wszystko sobie liczą (wypisanie papierka - 10 zł, każda wizyta płatna plus koszt leków itp.), a jednak ceny są kilka razy niższe.
nimka napisał/a: | jak coś nawet raz napsują, to się szybciutko rozejdzie po internecie i lekarz straci zaufanie u ludzi, nie mówiąc już o samej odpowiedzialności za życie zwierzęcia | Chyba życia nie znasz . Od 2009 roku wiem o bardzo poważnej wpadce polecanego szczurzego weta (prawdziwy specjalista, z dużego miasta), pojawiło się też kilka innych niepewnych historii, ale po osobach, które korzystają z usług tego weta, cała historia raczej spływa .
nimka napisał/a: | Czy w małych miastach leczycie skutecznie szczury z tych chorób, z których z powodzeniem są leczone w dużych miastach? Takie pytanie mam. Chętnie przeczytam przykłady
| A jakich to chorób nie leczymy w małych miasteczkach? Większość moich szczurów zmarła na choroby nieuleczalne (np. nowotwór płuc, wylew krwi do płuc) lub niezdiagnozowane w porę z powodu braku objawów (np. ropne zapalenie płuc, pęknięcie nieoperacyjnego guza narządów wewnętrznych), druga grupa to zatrzymanie krążenia w podeszłym wieku, inne powody(np. zatrucie) to pojedyncze przypadki.
nimka napisał/a: | Trochę bronię tych wysokich cen, bo nie uważam, że lekarze mają pracować za darmo. A dla mnie liczy się wygoda (wizyta kiedy tylko chcę, bez czekania) i jakość (bo robię co się tylko da, a nie to na co mały gabinet weterynaryjny pozwala). | To, o czym piszesz, jest dostępne w innych miastach, w rozsądnych cenach. Nie wierzę, że koszty są takie wysokie, to raczej kwestia progu, poniżej którego dany weterynarz nie chce zarabiać, a że ma wąską specjalizację i jest dobry - to bez skrupułów sytuację wykorzystuję. Nie przekonują mnie informacje o sprzęcie, długich dyżurach, dostępności niektórych usług, bo praktycznie każda spora lecznica w średnich i dużych miastach oferuje mniej więcej to samo.
Oluś - Pią Cze 07, 2013 00:47
Devona napisał/a: | Większość moich szczurów zmarła na choroby nieuleczalne |
U mnie podobnie: nowotwór jamy ustnej, guz w uchu wewnętrznym, ostra niewydolność nerek... W dużym mieście te choroby skończyłyby się tak samo jak u mnie na prowincji - eutanazją.
Wszystkie inne, jak zapalenia płuc, ropnie czy problemy kardiologiczne, były z powodzeniem leczone.
Czy to, że nie mieszkam w dużym mieście znaczy, że nie powinnam mieć szczurów, bo nie zapewniam wystarczającej opieki weterynaryjnej? Moim zdaniem ta opieka jest wystarczająca, zwłaszcza, że lecznica wciąż się rozwija w kierunku gryzoni.
cornflakegirl - Pią Cze 07, 2013 06:41
nimka napisał/a: | Czy w małych miastach leczycie skutecznie szczury z tych chorób, z których z powodzeniem są leczone w dużych miastach? Takie pytanie mam. Chętnie przeczytam przykłady
|
A jakie to choroby masz na myśli?
Ja mało tego, że nie mieszkam w Warszawie, to jeszcze leczę szczura w lecznicy, która mieści się we wsi pod Olsztynem.
Z panią weterynarz znam się wiele lat i widzę, że jej wiedza na temat szczurów systematycznie się powiększa. Jeśli ma jakieś wątpliwości szuka, dokształca się i uważam, że z powodzeniem leczy moje szczurki, które nie są okazami zdrowia.
Co do cen w Warszawie - bez urazy myślę po prostu, że Warszawa to Warszawa, gdyby lecznica mieściła się w mniejszej miejscowości, z takim sprzętem i tak pewnie byłoby taniej. Nie oszukujmy się, to oni dyktują ceny, bo takich specjalistów jest na tyle mało, że mogą sobie na to pozwolić.
EDIT: dodam, że gdy miałam wątpliwości co do jednego z guzów u mojej szczurzycy, pojechałam do specjalisty i oprócz tego, że tak to jest guz i zapłacenia 30 złotych nie dowiedziałam się nic więcej, czego nie powiedziałaby mi moja wetka.
nimka - Pią Cze 07, 2013 11:07
cornflakegirl napisał/a: | nimka napisał/a: | Czy w małych miastach leczycie skutecznie szczury z tych chorób, z których z powodzeniem są leczone w dużych miastach? Takie pytanie mam. Chętnie przeczytam przykłady
|
A jakie to choroby masz na myśli? |
Nie wiem, myślałam na przykład o usuwaniu guzów szczurom w podeszłym wieku bez narkozy wziewnej z lekko uszkodzonymi nerkami, czy podobnym przypadku. Wtedy zabieg na iniekcyjnej pewnie bardziej mógłby się skończyć śmiercią niż na wziewnej.
Albo o leczeniu uleczalnych nowotworów.
Mam wrażenie że ta dyskusja nie ma sensu
Kłócimy się o to, że lecznice specjalistyczne w Warszawie mają wysokie ceny mimo braku niezadowolenia z tego powodu ich klientów
Ja tam się cieszę, że mogę do tych lecznic chodzić.
Off-Topic: |
A zbaczając z tematu: moje koty leczy już tylko jeden lekarz, znów od jakiegoś czasu. W przerwie gdy do niego nie chodziłam drugi lekarz "zdiagnozował" chłoniaka u mojej wtedy 1,5 rocznej kotki, mimo widocznych nawet dla mnie zmian w płucach na rtg, bardzo mocno podwyższonych leukocytach i braku wykrytych jakichkolwiek zmian w wyciętym węźle chłonnym który został wysłany na badanie. Powiedział, że kotka niedługo umrze. - a ona miała po prostu najzwyczajniejsze zapalenie płuc, którego on nie chciał wykryć. Żadnego chłoniaka, który w tak młodym wieku w ogóle nie występuje u kotów. Zdarł ze mnie jakieś 1500 zł, a wystarczyło dać antybiotyk na 2 miesiące i nie rozcinać całego brzucha kotce (ma bliznę na ponad 15 cm).
Ja już po prostu nie mam zaufania do niespecjalistów...
Nie będę ryzykować życiem i zdrowiem swoich zwierząt. |
susurrement - Pią Cze 07, 2013 12:32
Devona, widzisz, na co dzień zamawiam do lecznicy wszelkie leki i materiały, także jestem świadoma cen. sama też zostawiam tam niemałe pieniądze mimo, że jestem zupełnie inaczej rozliczana jako pracownik. w Warszawie nawet za fryzjera zapłacisz np 80 zł, a w małym mieście 40 zł.
quagmire - Pią Cze 07, 2013 12:55
Off-Topic: | susurrement napisał/a: | w Warszawie nawet za fryzjera zapłacisz np 80 zł |
I się cieszysz, że tak mało. |
Ogólnie takie są ceny w Warszawie. Mamy za dwie typowo specjalistyczne lecznice.
Mimo wszystko nie wszystko da się wyleczyć, jak wszędzie. Wizyty bywają droższe ze względu na szersze możliwości diagnostyczne, z których sami chcemy korzystać.
Mi jest źle z tym, że wydaję dużo. Ale decyzję o większości badań podejmuję samodzielnie.
AngelsDream - Pią Cze 07, 2013 13:02
quagmire, z drugiej strony zwierzętom trudno odmawiać, serio.
quagmire - Pią Cze 07, 2013 13:04
Tyle, że mi bardziej chodzi o sytuację, w której ja mówię 'chcę zrobić RTG, bo...'.
Niż gdy mi wet mówi 'Przyda się zrobić RTG, bo...'.
Naprawdę tych pierwszych sytuacji jest więcej.
AngelsDream - Pią Cze 07, 2013 13:08
quagmire, i to mam na myśli.
Robię, bo uważam, że zwierzak potrzebuje, albo na wszelki wypadek, albo do informacji o miocie/linii.
zuuzuushii - Pią Cze 07, 2013 14:15
Off-Topic: | susurrement napisał/a: | Warszawie nawet za fryzjera zapłacisz np 80 zł, a w małym mieście 40 zł. | ej, w Lublinie płacę minimum 90 zł tak więc nietrafne porównanie ) |
nimka napisał/a: | Nie wiem, myślałam na przykład o usuwaniu guzów szczurom w podeszłym wieku bez narkozy wziewnej z lekko uszkodzonymi nerkami, czy podobnym przypadku. Wtedy zabieg na iniekcyjnej pewnie bardziej mógłby się skończyć śmiercią niż na wziewnej.
Albo o leczeniu uleczalnych nowotworów. |
Faktycznie, niektóre cięższe przypadki udaje się wyratować na jakiś dłuższy lub krótszy czas tylko u specjalistów.
U mnie normalni weci ze zwykłą narkozą nie dawali rady ale jakby się zastanowić to śmiertelność moich szczurów była właściwie podobna zarówno gdy mieszkałam w Lublinie jak i w Warszawie.
U mnie pomijając z dwa przypadki kiedy szczura mi wykończyła narkoza były nowotwory, ropnie, bezobjawowe zapalenie płuc i choroby serca
olus_165 napisał/a: | W dużym mieście te choroby skończyłyby się tak samo jak u mnie na prowincji - eutanazją. | przy czym u specjalisty łatwiej wykryć wcześniej niektóre objawy ponieważ diagnostyka jest lepsza. Ale nie zawsze niestety wpływa to na wyleczalność (a na zawartość portfela już owszem)
Devona - Pią Cze 07, 2013 15:42
nimka napisał/a: | Kłócimy się o to, że lecznice specjalistyczne w Warszawie mają wysokie ceny mimo braku niezadowolenia z tego powodu ich klientów | Nie zauważyłam tutaj kłótni, tylko dyskusję i Twoje zdanie nie jest zbiorczą oceną wszystkich .
nimka napisał/a: | Nie wiem, myślałam na przykład o usuwaniu guzów szczurom w podeszłym wieku bez narkozy wziewnej z lekko uszkodzonymi nerkami, czy podobnym przypadku. Wtedy zabieg na iniekcyjnej pewnie bardziej mógłby się skończyć śmiercią niż na wziewnej.
Albo o leczeniu uleczalnych nowotworów. | W małych miejscowościach robimy po prostu zabiegi w narkozie iniekcyjnej, jest mniejsze parcie na wziewkę, bo jej po prostu nie ma. Dobry weterynarz przeprowadza taką operację bez większych problemów, pod warunkiem dobrego stanu zdrowia szczura. Zwierza w kiepskiej kondycji pewnie nie zoperowałabym nawet na wziewce. Nie do końca zrozumiałam tę część o uleczalnych nowotworach. Jakie leczenie i nowotwory masz na myśli?
susurrement napisał/a: | Devona, widzisz, na co dzień zamawiam do lecznicy wszelkie leki i materiały, także jestem świadoma cen. sama też zostawiam tam niemałe pieniądze mimo, że jestem zupełnie inaczej rozliczana jako pracownik. w Warszawie nawet za fryzjera zapłacisz np 80 zł, a w małym mieście 40 zł. | Nie do końca rozumiem, dlaczego te same materiały miałyby kosztować kilka razy więcej w stolicy, może po prostu warto zamówić je w innym miejscu? Porównanie z fryzjerem raczej nie trafione, u siebie płacę za taką usługę od 60 do 80 zł, ale nie widzę problemu, żeby pójść do małego zakładu w piwnicy i wtedy usługa jest tańsza, bo i koszty utrzymania salonu mniejsze, właściciel jest pracownikiem (często jedynym), nie ma całej rzeszy osób, które trzeba wysyłać na szkolenia, ale nikt mi tam nie wpiera, że to różnica w cenie materiałów .
Moje wpisy miały w zamierzeniu przekazać taką treść, że koszty leczenia szczurów nie są w ogólności takie, jak podają mieszkańcy stolicy. Nie rozumiem sensu odstraszania początkujących argumentem, który w ich przypadku często nie ma zastosowania. Pozostałe koszty, czyli utrzymanie zwierząt, są raczej porównywalne, tak więc tutaj możemy się dzielić rozwiązaniami optymalizacji wydanych kwot. Trzeba i warto oczywiście edukować w kwestii leczenia, bo szczury chorują sporo, a ich diagnostyka nie jest łatwa. Cenniki jednak różnią się znacznie od siebie, także w Warszawie, gdzie również są lecznice z powodzeniem diagnozujące i leczące szczury za mniejsze pieniądze.
AngelsDream - Pią Cze 07, 2013 15:45
I trzeba także uczciwie napisać coś jeszcze: w Warszawie nie są tylko dwie czy trzy lecznice, jest ich dużo więcej i coraz częściej oferują podstawową opiekę dla gryzoni.
|
|
|