W kupie raźniej - szczury są stadne - Śmierć jednego szczurka z dwóch - co robić?
AngelsDream - Śro Paź 26, 2011 14:00
quagmire napisał/a: | że ten konkretny szczurek dość kiepsko znosi to, że został sam. |
I to jest bardzo kluczowe. Kukri nie był nigdy specjalnie stadny, kiedy został sam, po prostu został sam i tyle. A kiedy brakowało mu obecności czegoś bardziej futrzastego, miał Baaja. Zawsze chętnego do bycia czworonożnym termoforem iskającym.
furburger - Śro Paź 26, 2011 14:02
U mnie nawet dołączenie szczura nie pomogło, tęsknota za bratem zwyciężyła...
babyduck - Śro Paź 26, 2011 14:11
Podobny temat już był: http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=3849
Detarame - Śro Paź 26, 2011 14:58
Jeśli chodzi o psa to nie bardzo. Taki głupek ze schronu, zazdrosny niesamowicie.
Ok, to ja na razie poczytam temat o wygaszaniu stada, postaram się dopieścić maksymalnie Ciućmoka i zobaczę jak to się rozwinie. I tak na razie żadnego ruchu nie mogę wykonać bo na środę jesteśmy umówieni na usg, ekg i jeśli dobrze wyjdą to od razu na operację, no a potem dochodzenie do siebie itd.
[ Dodano: Wto Lis 08, 2011 16:38 ]
Operacja nam się odwleka, już myślałam, że Ciućmok podąży za Ogryzkiem... Ale udało się, cudowni lekarze z Ogonka (love technik Asia, love dr Dorota) postawili mi szczura na nogi i jutro najpewniej kroimy.
Doszczurzać się nie będę, ani na stałe ani tymczasowo bo po prostu serce Ciućmoka mogłoby tego nie wytrzymać.
Ciućmok nie jest już taki osowiały, mogłabym powiedzieć, że właściwie całkowicie wrócił do siebie. Ja właściwie cały czas (gdy jestem) jestem z nim bo jak nie leki, jak nie nebulizacja, jak nie jedzenie to zabawy, iskanie (polecam szczotki, takie dla ludzi, do włosów, tylko w rozmiarze xxs), drapanie, gilgotanie a on rozdaje mi (znów!) buziaki albo po prostu zasypia na moich rękach i śpi
Embargo - Sob Lip 28, 2012 23:45
Myślę że mój problem podchodzi pod ten temat.
Tosia rozpacza po śmierci Mieci... Myślę że rozpacza to dobre słowo.
Wiek Tosi szacuję na rok i 4 miesiące. Od samego początku były trzymane razem z Miecią, trafiły do mnie tego samego dnia z różnych miejsc. Łączenie przebiegło bardzo sprawnie - cały czas zero awantur, przepychanki i ciąganie się za kark miały miejsce sporadycznie. Przytulały się, spały razem, piły razem, pod włosami siedziały mi razem. Wczoraj niestety Miecia przegrała walkę z zespołem przedsionkowym. Zwyrodnienie postępowało błyskawicznie - była mała, była albinoskiem i zawsze coś nie tak było z jej układem nerwowym [np potrafiła podskoczyć w miejscu, wbiec mi na ręce i jakiś kwadrans nie kontaktować]. Po prostu wczoraj rano znalazłam ją z szyjką skręconą w świder o prawie 360 stopni, wywracającą oczkami i wijącą w miejscu bez kontroli. Nawet przez pół godziny drogi do weta jej stan się zauważalnie pogorszył. Z pękającym sercem podjęłam decyzję o uśpieniu, mała swoje ostatnie tchnienia wydała na moich rękach i przytulona do mnie. Jeszcze w międzyczasie do kliniki trafił kot po wypadku i zostałam z nią sama w gabinecie. Śpiewałam jej ostatnią kołysankę i ryczałam.
[*]
Tosia jest od wczoraj nie do poznania. To zrozumiałe, bo były z Miecią bardzo zżyte i od początku chowane razem. W klatce leży plackiem na domku i ledwo je. Skusiła się tylko na gotowaną fasolkę i trochę arbuza. Staram się, żeby spędzała czas poza klatką tak często jak się da. Noszę ją na kolanach, na rękach, puszczam na łóżko, do klatki daję ją tylko na moment żeby się załatwiła. Ale i tak na łóżku zakopuje się w koc albo ręcznik i nie chce stamtąd wyjść. W końcu to moje ręce wyjęły jej towarzyszkę z klatki i nie przyniosły jej już z powrotem.
Najwcześniej w środę trafią do mnie dwie młodziutkie dumboszki, które mam nadzieję zsocjalizować z Tosią. Do tego czasu jednak nie przestanę się martwić o Tośkę, skoro tak źle to znosi. Zwłaszcza że od poniedziałku wracam do pracy. Gdybym miała pewność, że mi nie zasika/pogryzie pościeli, brałabym ją na noc do łóżka, ale to chyba nie najlepszy pomysł. Może wyłożyć ścinkami jakiś kartonik, zaopatrzyć ją w jedzenie i miskę z wodą i postawić na krześle obok wyra, tak żeby przeszła sobie do mnie jeśli zechce? No i nie próbowałam wcześniej łączyć dwóch dzieciaczków ze starszym szczurem, w dodatku przytłoczonym po odejściu koleżanki. Możliwe, że w takim wypadku Tosia będzie bardziej agresywna niż przy 'zwykłym' łączeniu samic ze sobą?
quagmire - Nie Lip 29, 2012 09:56
Myślę, że nie. Jeśli będzie jej po prostu brakowało towarzystwa, to raczej się ucieszy. Na razie po prostu spędzaj z nią jak najwięcej czasu, ale nie musisz kombinować niczego na noc, bezpieczeństwo powinno być najważniejsze.
makrelcia - Wto Gru 11, 2012 23:05 Temat postu: strach ma wielkie oczy Witam, od 2 tygodni miałam dwa szczurki (samce). po tygodniu nagle jeden zdechł. od samego poczatku obydwa nie chciały wychodzic z klatki. Ten co został sam w dalszym ciągu boi sie wychodzic z klatki. jak go wypuszczam to panicznie szuka drogi do klatki i szybko wskakuje do niej. Jak wkładam rękę zeby go wyciągnąc to się kuli i nie chce. Dużo do niego mówię, daje rózne smakoszki, nie lubi sie głaskac. W klatce ma rury, pięterka ale z nich właściwie nie korzysta. Raczej siedzi na miejscu.Bardzo prosze o podpowiedź jak go przekonać do tego zeby wyszedł, zeby sie tak strasznie nie bał.
Ela
Kasik - Wto Gru 11, 2012 23:08
Zapewnić mu przede wszystkim kolegę. Szczurki w towarzystwie są śmielsze, w samotności cierpią. No i poszukaj odpowiedzi w odpowiednich tematach o oswajaniu istniejących już na forum I kolejna ważna rzecz - czy przyczyna śmierci szczurka została określona przez weterynarza?
AngelsDream - Wto Gru 11, 2012 23:30
makrelcia, scaliłam Twój temat z odpowiednim istniejącym.
AD
minimilka - Śro Sty 02, 2013 15:11 Temat postu: uspienie jednej z siostr-1,5 roku- wziac zastepczynie witam, od 1,5 roku mialam 2 slodkie szczurzyce. Niestety jedna z nich zostala dzisiaj uspiona. Mam pytanie, czy znalezc tej ktora zostala kumpelke w podobnym wieku?? bo jak wezme mlodziutka to moze atakowac chyba??
czy moze byc sama/?? dziekie za odp
quagmire - Śro Sty 02, 2013 15:17
minimilka, nie powinna być sama, zwłaszcza, że przy dobrych wiatrach ma jeszcze przed sobą co najmniej rok życia.
Wiek szczura, którego dla niej weźmiesz, powinien zależeć od Twoich planów. Jeśli chcesz jeszcze w przyszłości mieć szczury, to weź malucha, a najlepiej dwa*, jeśli masz warunki. Małego szczurka jest ze starszym zazwyczaj dużo łatwiej połączyć niż starszego, oczywiście przy zachowaniu wszelkich reguł łączenia: http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=13141
Jeśli chcesz zrezygnować ze szczurków, to dobrze będzie znaleźć jej koleżankę w podobnym wieku - i wciąż łączyć je zgodnie ze sztuką.
*dwa małe szczurki będą mogły się ze sobą bawić, a jak Twoja dziewczynka odejdzie, to nie zostaniesz znowu z jednym szczurem.
AngelsDream - Śro Sty 02, 2013 15:44
minimilka, Twój temat został scalony z odpowiednim wątkiem.
AD
Kaola - Wto Mar 05, 2013 15:38 Temat postu: Śmierć szczurka, czy szukać nowego towarzysza? Witam!
Od niecałego miesiąca jestem właścicielką 2 chłopców. Właściwie to byłam bo jeden z nich odszedł 2/3 godziny temu...
Widzę, że szczurek, który został szuka tego drugiego, cały czas śpi i jest mi straszliwie źle. Nie chciałabym żeby przechodził starość samotnie. I tutaj pojawiają się moje pytania, szczurek, który u mnie został ma problemy z płucami, które nie mijają. Weterynarz powiedziała, że to prawdopodobnie jakieś ropnie. Jest tez dość stary. Czy powinnam szukać innego chłopca, w wieku ok półtora roku żeby mu towarzyszył? Czy lepiej nie ryzykować tego, że się zarazi chorobą?
Szczególnie, że rudy i tak pewnie z tymi ropniami bardzo długo nie pociągnie ....
Cegriiz - Wto Mar 05, 2013 16:09
Kaola, jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi... Ale jednak bym mu kolegi szukała. Nikt nie chciał by na starość zostać sam, jeśli przez większość życia miał kolegę.
Jeśli ten co teraz odszedł nie był chory, to nowy może też nie będzie.
pszczoła - Wto Mar 05, 2013 16:46
Kaola, a może pomysl o dwóch młodych ogonach, żeby za jakis czas kolejny nie został sam...
|
|
|