O szczurach ogólnie - Kto dla kogo?
Anonymous - Pon Paź 15, 2007 10:08
A ja uważam, że człowiek opiekując się i będąc odpowiedzialny za zwierzęta jednak często w tym przesadza. Ja jestem zwolenniczką układu zwierzę dla człowieka. Po pierwsze to zdrowy i prawilny układ. JA jestem formą życia dominującą, ja daję i odbieram. Myślę, że nie ma w tym nic zdrożnego, chorego, czy sadystycznego. Taka jest kolej rzeczy. Moja postawa nie oznacza także, że jestem mniej dbającą, kochającą czy odpowiedzialną w stosunku do zwierząt. Ja jestem po prostu zdroworozsądkowa. Nie rozpieszczam do granic, nie szkodzę z miłości (przekarmianie, źle pojęta opieka itp.). Zwierzęta mieszkające ze mną są zadbane, zdrowe, maja fantastyczne warunki życia, ale jednocześnie wiedzą co im wolno, a czego nie. Ja wyznaczam granice, ja je każę, nagradzam, wychowuję. Dokładnie jak z dziećmi. Nikt nie lubi tych "wychowanych bezstresowo", to samo tyczy sie zwierząt. Uważam, że właśnie oznaką odpowiedzialności i dbałości jest zapewnienie zwierzęciu "ułożenia". Jest mniejsza szansa, że zrobi sobie krzywdę, mniejsza szansa, że będzie czuło sie mało bezpiecznie, itd, itp.
Moje szczury, wszystkie 9, doskonale reagują na wołanie, na imię. Wiedzą czego im nie wolno i prawidłowo reaguja, gdy mówię "nie", "nie wolno". Nauczyły sie także, że niektóre rejony mogą być zagrożeniem i dzięki temu nie wchodzą tam, bądź są bardzo ostrożne.
Przykładem może być kuchnia. Gorące jedzenie, gorące naczynia, blat kuchenki, czasem ślisko. Gdybym nie pozwoliła im przekonać sie, że gorące parzy, nie byłyby uważne, nie wiedziałyby, że trzeba odejść, zostawić, ominąć miejsce. Czy to automatycznie oznacza, że je gotowałam we wrzątku? Czy może, że w kontrolowanych warunkach pozwoliłam poczuć gorąco i nauczyć reakcji?
Stosuje także tzw. zimny chów. Nie trzęsę sie nad nimi tak, jak niektórzy. Są przeciągi, są otwarte okna cały rok, nie jedzą na stałe rzeczy smacznych acz niezdrowych, ale jeśli upolują jednego chipsa, to go im zostawiam. Nie jest to metoda "co nie zabije, to wzmocni", ale nie jest to też przesadna dbałość.
Moje szczury są zdrowe, szczęśliwe i niczego im nie brak. Trzymając je krótko nie szkodzę im w żaden sposób.
marhef - Pon Paź 15, 2007 10:14
Viss, ale Ty napisałaś tu dokładnie to samo, o czym my wszyscy piszemy.
Że to człowiek jest od tego, żeby zwierzaka wychować i zapewnić mu właściwą opiekę.
Krolik - Pon Paź 15, 2007 10:15
Wiec zacznijmy od tego, ze "dostep do wiedzy" to ja mam od ok.czerwca tego roku, a kontakt z pierwszym szczurem od listopadam roku zeszlego. Moja wiedza ograniczala sie wtedy do doswiadczen ludzi mi znajomych. Teraz Wy piszecie zupelnie inne rzeczy niz ja sobie wpoilam.
Dalej marhef napisał/a: | ja mam na miesiąc 500 złotych na wszystkie swoje wydatk |
ja mam 900 na oplaty, zycie i do odlozenia na wesele.
Zawsze mialam wpojonw, ze to szczur jest dla czlowieka, choc nie zgadzalam sie z tym, sadzac, ze nie ma konkretnej zasady, bo powinnismy byc dla siebie nawzajem.
Dziekuje, za zrozumienie.
Pragne jeszcze dodac, ze w chwili obecnaj razem z Miu dogadujemy sie (no znow wykreslmy tylko kwestje jedzenia) i jestesmy razem szczesliwe. Oczekiwania spelnione. Jest ze mna od kwietnia i naprawde lepszego szczurka wymarzyc sobie nie moglam (odpukac! Oby tak dalej)
marhef - Pon Paź 15, 2007 10:17
Cytat: | ja mam 900 na oplaty, zycie i do odlozenia na wesele. |
Więc co zrobisz w momencie, kiedy (tfu tfu, odpukać!) Twoja szczurcia zachoruje i okaże się, że leczenie będzie kosztować kilkaset złotych?
Krolik - Pon Paź 15, 2007 10:19
Tak jak nawias podkresla ODPUKAC! Wtedy bedziemy myslec inaczej, ale poki co jest w porzadku i staram sie o tym nie myslec.
Viss, to jest wlasnie tak, jak ja czuje! Moze Ty to lepiej okreslilas, niz ja. Dziekuje
Nisia - Pon Paź 15, 2007 10:21
Krolik, nie chcę Cię urazić, ale przesadzasz.
Krolik napisał/a: | Nie mowcie tylko, ze skoro czlowiek decyduje sie na zwierzaka, to musi sie liczyc z konsekfencjami. |
Zawsze kiedy się bierze zwierzaka do domu, trzeba liczyć się z konsekwencjami. To żywy organizm i do tego mobilny. Ma swoje potrzeby i uczucia.
I właśnie - najważniejsze jest poznać te potrzeby i uczucia. Jest to trudne, wiem, ale... bez tego nie da się ułożyć ze zwierzakiem życia.
Na przykład mam patyczaki. Wiadomo, że patyczak nie musi wychodzić z terrarium, które z kolei winno być przestronne, bogato urządzone, ze świeżymi listkami. Ale szczur jest inny, jest eksploratorem, ergo - dla jego zdrowia psychicznego musi wychodzić z klatki.
A wtedy się okazuje, że szczur to gryzoń. I tego się nie przeskoczy. Co się chce mieć całe - trzeba zabezpieczyć.
Bardzo mnie zdziwiło podejście "jest nie taki, jak bym chciała, to go wymienię". Pomyśl sobie, co zwierzak w tej chwili czuje. Postaw się na jego miescu. Jesteś malutka, boisz się, wsadzili Ciebie w jakieś miejsce, myślisz, że to już koniec zmian otoczenia, a tutaj - znów gdzieś noszą. I znów się boisz. I znów szukasz stabilizacji. Jak tak można? (Nawiasem mówiąc, to wielka krzywda dla zwierzaka, potem może być chory psychicznie i kolejni właściciele będą mieli większy problem)
Albo, bardziej obrazowo, spójrz na szczurka, czy królika, jak na własne dziecko. Czy oddałabyś własne dziecko, samodzielnie urodzone, dlatego, że... płacze nocami? Zamiast szukać przyczyny i próbować zaradzić złu, oswoić dziecięcy świat, przegnać jego demony?
Zgodzisz się pewnie też, że dziecko niszczy pewne rzeczy i nie da się tego przeskoczyć. Przecież nie wyjaśnisz niemowlęciu, żeby nie śliniło wszystkiego wokół?
To czemu chcesz, aby zwierzak był inny?
Powiem Ci tak: zwierzak i małe dziecko są, pod względem psychologicznym i fizjologicznym, bardzo podobne. Tak powiedziała moja koleżanka, która ma małe dzieci. Powiedziała: czemu się denerwujesz, że ci coś pogryzie szczur? Każdy zwierzak niszczy (chyba, że to jest rybka). A nawet jak sobie sprawisz dzidziusia - to też niszczy. Jeśli chcesz mieć idealny dom, to musisz mieszkać sama. Od tej pory przeszedł mi idealizm, zaczęłam myśleć, zabezpieczać.
Ale też muszą być pewne granice, z tym się zgadzam. Ale te granice muszą być dostosowane do możliwości tego, komu się ustala granice. Dla przykładu, nie zakażesz dziecku ślinienia wszystkiego wokół, czy płaczu, gdy jest głodne. I tak samo nie przeskoczysz tego, że szczur będzie niszczył, że będzie piszczał i iskał, że będzie chodził w nocy po klatce, jadł i pił z hałasującego poidła, kopał w ściółce. Królikowi też tego nie zakażesz. To zwierzęta nocne. I do tego trzeba się przyzywczaić. A nie od razu oddawać...
Ale można nauczyć szczura, aby nie gryzł. Ale do tego wymagana jest specjalna nauka. Psy mają swój język i w swoisty sposób się je tresuje, "uczy". Ze szczurami jest tak samo.
Kazdy zwierzak (pies, szczur, tygrys) gryzie, gdy się boi. Ale to jest objaw strachu. Przy odrobinie pracy i wiedzy można strach zażegnać - i, co za tym idzie, sprawić, ze szczurek nie będzie gryzł.
A to jest kwestia wczucia się w potrzeby zwierzęcia.
Przy pytaniu "kto dla kogo" odpowiem tak jak marhef. Owszem, szczury mi też coś dają od siebie. Dają mi swoją radość życia, to taki dla mnie "kop" energetyczny. A patyczaki? Też dają. Są ładnym bibelotem. I to mi wystarcza.
Ale my też jesteśmy dla zwierząt. I dlatego, że jesteśmy mądrzejsi, inteligentniejsi, silniejsi, rządzimy światem (choć nie robimy tego zbyt mądrze), to naszym obowiązkiem jest opieka nad naszymi zwierzętami, zapewnianie im jak najlepszego życia, poznawanie ich potrzeb i umożliwianie ich realizacji. Nawiasem mówiąc, to jest właśnie ekologia - jakby kto nie wiedział...
I jeszcze na koniec. Zwierzę nie jest rzeczą. To nie jest slogan. To prawda. Pamiętaj o tym.
marhef - Pon Paź 15, 2007 10:23
Krolik napisał/a: | Tak jak nawias podkresla ODPUKAC! Wtedy bedziemy myslec inaczej, ale poki co jest w porzadku i staram sie o tym nie myslec. |
Krolik, ale o tym do jasnej cholery trzeba myśleć! PRZED chorobą, a nie w momencie, kiedy dopadnie szczurka i okaże się, że nie ma kasy i taniej jest uśpić niż patrzeć, jak szczur bez leków się męczy.
Większość z nas ma odłożone jakieś pieniądze na wypadek szczurzej choroby.
Tobie też radzę co miesiąc odkładać kilka złotych, żeby później nie obudzić się z rękę w nocniku.
Nisia bardzo mądrze napisane, podpisuję się pod tym wszystkimi rękami i nogami!
sue - Pon Paź 15, 2007 10:25
Cytat: | Tak jak nawias podkresla ODPUKAC! Wtedy bedziemy myslec inaczej, ale poki co jest w porzadku i staram sie o tym nie myslec. |
Lepiej pomyśleć teraz, bo gdy wtedy będzie problem z pieniędzmi, to co zrobisz?
Krolik napisał/a: |
Viss, to jest wlasnie tak, jak ja czuje! Moze Ty to lepiej okreslilas, niz ja. Dziekuje |
Ja Ciebie zupełnie inaczej zrozumiałam. Zrozumiałam to tak, że spodziewasz się szczura który będzie dla Ciebie idealny, będzie spełniał Twoje oczekiwania, a to co innego niż napisała Viss. Viss podkreśliła, że sama doszła do tego, ze jej szczury są świetnie ułożone, nie były takie od początku, musiała z nimi pracować i uświadomić im wiele rzeczy. To dwa różne stanowiska jak dla mnie.
Anonymous - Pon Paź 15, 2007 10:29
Nisia napisał/a: | Zawsze kiedy się bierze zwierzaka do domu, trzeba liczyć się z konsekwencjami. To żywy organizm i do tego mobilny. Ma swoje potrzeby i uczucia. |
Co nie zmienia faktu, że szczur jest dla człowieka - nie odwrotnie. W końcu to odmiana hodowlana. Człowiek dla szczura - w wersji dikiej (szczura - nie człowieka), w baerdzo ograniczonym zakresie.
Ninek - Pon Paź 15, 2007 10:32
Ktoś z poprzedników (skleroza, nie pamiętam kto) napisał, że szczur jest dla niego dopóki nie pojawi się w domu, później role sie zamieniają. Ja sie z tym zgadzam, choć nie zawsze w 100%. Afere i Misie wzięłam bo nikt ich nie chciał, od początku ja byłam dla nich ale w pewnym sensie one dla mnie, pomogły zaspokoić GMR, wiele mnie nauczyły i pokazały na co stać szczura. Jestem odpowiedzialna za swoje zwierzęta i robie wszystko żeby zapewnić im godne warunki, akceptuje je takie, jakie są, to jest odpowiedzialność. Mam 2 gryzące szczury, Afera gryzie przy każdym kontakcie, tylko ja jej dotykam. Ale przygarnęłam ją, zapewniłam jej dom, stałam się za nią odpowiedzialna i ta odpowiedzialność skończy sie dopiero gdy zostanie pochowana... Vanilla niszczy wszystko co napotka na swojej drodze i co mam ją trzymać w klatce żeby nic nie zniszczyła, czy oddać? Jeden z moich kotów zniszczył więcej niż cała reszta razem wzięta, ale nadal jest z nami, ma też pazurki których używa na wszystkim, choć proponowano nam usunięcie ich (razem z fragmentem paluszka)
Biorąc zwierze trzeba być świadomym, że to tylko zwierze, każde ma inny charakter, jak człowiek, i nie zawsze da mu sie 'wytłumaczyć' co wolno a co nie...
Krolik - Pon Paź 15, 2007 10:35
sue, ale moj obecny szczur jest dla mnie idealem! Idealeny nie do konca przewidywalnym, nie namalowanym, z obrazka, ale to jaka jest mi wystarcza.
marhef, o moje odlozone sie nie martw, mowie Ci ze jesli trezba bedzie, to pieniazki sie znajda. Pije natomiast do tego, ze niestety ale nie mam ich na tyle, zeby "latac" szkody po szczurze. O to mi chodzi co do wydatkow. Zakup nowych mebli to nie bulka z maslem.
Nisia napisał/a: | I jeszcze na koniec. Zwierzę nie jest rzeczą. To nie jest slogan. To prawda. Pamiętaj o tym. |
a dlatego boje sie o nowego towarzysza/ke dla Miu. Skoro ktos mnie zrozumie, to uswiadomi sobie jak trudne jest dla mnie AZ TAKIE poswiecenie. To dlatego chcialabym miec choc w niewielkim stopniu sprawdzonego zwierzaka. Nie ma robic" siad:, czy "podaj lape", wcale nie o to mi chodzi, tylko o to co wczesniej wspomnialam o spokoj. Wezme jakiegos "wariata"z zoologa i nie bede umiala sobie z nim poradzic? Wlasnie problem w tym, ze ja nie chce brac i oddawac zwierzakow, ale naprawde moja psychika nie poradzi sobie z trudnym lub uciazliwym osobnikiem. I dlatego chce byc przygotowana na drugiego malucha. Dla mnie to juz nie oznacza ide do sklepu, biore, wychodze i zyjemy sobie. Ale teraz nie mam juz czasu o tym pisac, bo praca wzywa. Miego dnia
Anonymous - Pon Paź 15, 2007 10:37
A ja uważam, że jeśli nie można sie dogadać ze swoim zwierzęciem, to można je oddać osobie, która sie dogada. Nie mówię tu o schorniskach, ale o zmianie właściciela.
Nie widzę żadnego rozsądnego powodu, dla którego mielibyśmy sie razem męczyć, skoro można zwierzęciu znależć dom i opiekuna, z którym będzie lepiej funkcjonował. Jest w tym odpowiedzialność. Jeżeli mnie nie odpowiada np. pies, a i jemu nie odpowiadam ja, to zdaje sie moja odpowiedzialnościa jest znalezienie mu domu, który pies akceptuje. Proste.
Podam przykład, który nas dotknął. Kupiliśmy sznaucera miniaturę. Mimo tresury, mimo max czasu jaki poświęcaliśmy mu, mimo wielu metod nigdy nie przestał nas gryźć, atakować innych i inne zwierzęta. I pewnego dnia zjawił się facet (był wtedy remont domu, facet był glazurnikiem), który miał taki jakiś naturalny wpływ na naszego sznaucera, że ten zachowywał sie przy nim zupełnie inaczej. Nie gryzł go, nie rzucał się, był bardzo karny i posłuszny. Szczęki nam opadły, bo w życiu ten pies sie tak nie zachowywał. Oddaliśmy psa temu facetowi i wiem, że i pies i facet są szczęśliwi. Morał z tego taki, że nie ma nic złego w oddaniu zwierzęcia komuś innemu, jeśli obojgu będzie lepiej.
Nisia - Pon Paź 15, 2007 10:39
marhef napisał/a: | ale o tym do jasnej cholery trzeba myśleć! PRZED chorobą, a nie w momencie, kiedy dopadnie szczurka |
Oj tak. Mam odłożony "fundusz" na szczury w razie czego. W euro, żeby nie kusiło. Owszem, leczę je i kupuję jedzenie za swoje "bieżące" pieniądze, ale gdyby ich zabrakło.... to w tym celu jest ten "fundusz".
marhef - Pon Paź 15, 2007 10:42
Viss napisał/a: | Morał z tego taki, że nie ma nic złego w oddaniu zwierzęcia komuś innemu, jeśli obojgu będzie lepiej. |
No oczywiście, ale to chyba co innego niż oddawanie kolejnych zwierzaków z powrotem do sklepu zoologicznego, prawda?
Anonymous - Pon Paź 15, 2007 10:43
i wlasnie dlatego, ze licze sie z konsekwencjami, mam w domu szczurki.
mam z nimi w domu coraz wiekszy klopot, z kilku powodow, ale glownie ja jestem dla nich klopotem, bo przestaje miec dla nich czas. swojego czasu Fea zwrocila mi uwage, ze moej szczury sa nieszczesliwe. zrobilo mi sie smutno, bo zdaje sobie sprawe, ze moze tak byc; pracuje przez 9 godzin dziennie i wracam do domu nieprzytomna (klade sie spac zwykle ok. 21:00, bo padam), przenieslismy sie do do wiekszego pokoju, bo wprowadzil sie do mnie facet (pokoju nie da sie dostosowac do szczurow z wielu powodow, a dodatkowo musze byc przezorna, bo jak szczury zepsuja cos memu chlopu, to bedzie goraco. Dlatego szczury maja okreslone meijsce do biegania, glownie kanape), szczury zjadaja swoje sprzety do zabawy, w tym hamak i nie pomaga wymiana, bo kolejne znikaja. No i moj facet, wiecznie kichajacy alergik, ktoremu szczury nie pomagaja. itp.
mam wyrzuty sumienia, ze nie zajmuje sie nimi tak jak powinnam, ale naprawde nie moge. i wlasnie dlatego moje stado kurczy sie z kazdym kolejnym szczurem, nie dobieram nastepnych. po pierwsze dlatego, ze chyba troche sie szczurzo wypalilam. szczury mialam od prawie 10 lat i byl to sposob na to, zeby mieszkajac z rodzicami miec cos swojego, za co moge bcy odpowiedzialna. ale w meidzyczasie rpzyszlo dorosle zycie, skonczyla sie beztroska i wiele rzeczy staje sie trudnych do pogodzenia.
ale wlasnie. przez to, ze czuje sie odpowiedzialna za te moje staruszki (najmlodsza ma prawie rok i 8 miesiecy, najstarszy - dwa lata i , nie przyszloby mi do glowy je oddac. bo kto by chcial byc oddanym na starosc? mysle, ze one to rozumieja, a ja im sie rewanzuje jak tylko moge, glownie smakolykami i braniem na rece. nie jest to latwe i nie jest to najlepsze rozwiazanie, ale najlepsze jakie znam w obecnej sytuacji.
wydaje mi sie, ze w tym wlasnie objawia sie moja 'odpowiedzialnosc za to, co oswoilam'. podobniez z kotem, ktory jest zdrowo piźnięty i demoluje mi mieszkanie oraz chce popelnic regularnie samobojstwo, ale w zyciu bym go nie oddala. chyba, ze zaczalby mis ie rzucac z pazurami na glowe o.O (ale takie rzeczy kwalifikuja sie, nistety, do uspienia)
|
|
|