Szczury - Sposoby zabezpieczania bytu szczurów przed adopcją i po niej
bronxck - Pon Lis 26, 2012 20:48
To skoro szczur jest wart kilka tylko złoty (taka prawda), a załatwienie karmy dla węża jest proste to dlaczego trafiają się barany za przeproszeniem które wyłudzają zwierzątka? tego już nie jestem w stanie zrozumieć.
Jeżeli chodzi o samą wizytę PA to w moim przypadku jest to stosunkowo trudne. Po pierwsze nie zawsze mam czas na takie rzeczy, po drugie tak samo jak umowa, najnormalniej w świecie odpycha mnie to od adopcji. Co nie oznacza że nie nadaje się na opiekuna.
Nie myślał nikt na forum o takiej grupie osób zaufanych i chętnych do sprawdzania ewentualnego kandydata który chce adoptować? Coś w stylu Pierwszej Lini Pomocy <---- tylko i wyłącznie czyste rozważanie
Noxa - Pon Lis 26, 2012 21:01
Cytat: |
Nie myślał nikt na forum o takiej grupie osób zaufanych i chętnych do sprawdzania ewentualnego kandydata który chce adoptować? Coś w stylu Pierwszej Lini Pomocy <---- tylko i wyłącznie czyste rozważanie |
Ale o co Ci w tej chwili chodzi? Bo jeśli o PA to jest lista wizytatorów, a jeśli na liście z okolicy nikogo nie ma to zapewne moderacja z chęcią udzieli informacji, kto jest zaufany.
Ja z kolei nie rozumiem jakie problemy mają ludzie z zaproszeniem kogo na kawę w ramach PA, czy z podpisaniem umowy, która generalnie nie ma żadnych sankcji finansowych i na swoim celu ma jedynie zapewnienie dobrostanu zwierzaków.
bronxck - Pon Lis 26, 2012 21:15
Noxa napisał/a: | Ja z kolei nie rozumiem jakie problemy mają ludzie z zaproszeniem kogo na kawę w ramach PA, czy z podpisaniem umowy, która generalnie nie ma żadnych sankcji finansowych i na swoim celu ma jedynie zapewnienie dobrostanu zwierzaków. |
Po prostu to mnie odpycha i tyle zawracanie gitary (w moim przypadku).
Stworzyłem ten temat żeby wymyślić, ulepszyć ewentualnie zmienić coś w tym systemie który jest teraz. Gdyby nie Pyl i zaufanie Martini to pierwsza moja adopcja na pewno nie doszła by do skutku. W sumie teraz tak sobie pomyślałem, że każda sprawa jest indywidualna i każdy kto chce oddać szczury i tak zrobi to po swojemu..
Niamey - Pon Lis 26, 2012 22:48
bronxck napisał/a: | zawracanie gitary (w moim przypadku). | a cykanie fotek klatki z ustawionym z tyły komputerem nie jest zawracaniem gitary? A co jak mam klatkę w innym pokoju niż komputer? Zresztą - umowa jest czymś więcej niż pokazaniem, że mam w porządku klatkę - zawiera informację o podstawowych wymogach opieki nad szczurem.
Nie każda adopcja jest poprzedzona wizytą, ale umowa jest też zabezpieczeniem dla osoby adoptującej. Jeden podpis to jednak mniej kłopotu niż robienie zdjęć.
Inna sprawa - czy wyłudzenia szczurów na karmę są tak częste? Nie sądzę. Tak jak pisała Layla:
Layla napisał/a: | Uważam, że więcej problemu wcale nie nastręczają terraryści (którzy mają pełen dostęp do karmówki na forach swoich), ale ludzie "od nas", którzy jak się okazuje po czasie nie chcą leczyć, nie chcą przygarnąć towarzysza. Ile problemów mają hodowcy rasiaków, bo co któraś osoba olewa obowiązek sekcji zwłok i przysparza problemów z ciągnięciem linii. Ile problemów mamy z userami forum, którzy, jak się okazuje, nie są w stanie dotrzeć na czas do weta. |
I dlatego umowa jest ważniejsza niż nawet 10 zdjęć z różnymi ustawieniami komputera w tle
Jest jeszcze aspekt psychologiczny - ja bym wolała oddać swoje wychuchane szczurki komuś, kogo mogę zidentyfikować po imieniu, nazwisku i innych danych, a nie tylko zdjęciu klatki w tle.
Ale jak sami widzisz, wszystko da się zrobić, bo mimo Twojej niechęci do niektórych procedur udało Ci się adoptować szczury
noovaa - Wto Lis 27, 2012 11:32
bronxck napisał/a: | zawracanie gitary (w moim przypadku). |
Wybacz, ale w sytuacji kiedy czasem walczę o odebranie zwierząt, leczę je, wykarmiam, oswajam, ogólnie daję im szansę na normalne życie ( nie zawsze tak jest, ale czasem trzeba się natrudzić by szczurka w ogóle odebrać a później doprowadzić do stanu kwalifikującego go do adopcji ), robię też wszystko, by mój trud nie poszedł na marne, by zwierze które otrzymało swoją szansę mogło z tej szansy skorzystać - czyli pójść do na prawdę dobrego, kochającego, odpowiedzialnego domu.
W takiej sytuacji uważam że podpisanie papierka w którym jest "zobowiązuje się do: nie rozmnażania, leczenia, karmienia, dbania i nalania wody do poidła" ( tak w skrócie ) jest niczym odpychającym dla osoby która nie chce rozmnażać, chce leczyć, kochać i karmić szczura.
Dla mnie umowa adopcyjna to podstawa i osoba która twierdzi że chce dobrze, ale boi się złożyć przy swoich słowach ( w pewnym sensie ) podpisu, jest niegodna zaufania.
Jeśli ciężko komuś jest "kiwnąć palcem" to niech sobie szczura kupi. Mi nie zależy, a nie ufam osobom które nic od siebie nie dają.
Layla - Wto Lis 27, 2012 11:39
Ja sama proszę o wizytę przedadopcyjną, ale nikt mi jej nie złożył Podejrzewam, że w moim wypadku działa magia rangi administratora, jakoś chyba zaufanie budzę, mimo, że wolałabym być traktowana jak każdy w ubieganiu się o adopcję. Tym, co mnie boli, jest zerowe zainteresowanie po adopcji. Uważam też, że wyłudzeń jest już znacznie mniej niż kilka lat temu.
noovaa - Wto Lis 27, 2012 11:45
Ja staram się co kilka miesięcy wszystkie umowy jakie zebrałam przelecieć i napisać zapytanie odnośnie szczurków ode mnie. Pomijam tylko osoby, które piszą o nich na bieżąco w temacie i wiem co się z nimi dzieje
Często zastanawiam się, czy jak szczurek odejdzie zostanę powiadomiona ( o co prosiłam ), czy dowiem się dopiero jak zapytam sama .
Layla - Wto Lis 27, 2012 11:47
noovaa, ja przestaję informować, gdy widzę brak zainteresowania. Pomysł ze zdjęciem to dla mnie więcej pitolenia niż podpis na umowie lub/i wypicie u mnie kawki przedadopcyjnej.
Wampiwor - Wto Lis 27, 2012 11:56
A ja jestem rozżalona, moje pierwsze DT wysłałam konduktorką, w pożyczonym transporterze i... koniec. Dostałam informację, że dojechały i mają nowe imiona - od tej pory cisza przerywana smsami "byłam zajęta, jutro wyślę kupę pieniędzy, które władowałaś w wysyłkę". Nie dostałam pieniędzy od września, kontakt się urwał.
Jestem rozgoryczona, bo nie mogę zrobić nic. Czy to nie jest gorsze, kiedy szczury idą do domu, który się nie kontaktuje? Moim zdaniem problem leży właśnie tu, nie w istnieniu terrarystów, którzy mogliby chcieć wyłudzić gryzonie na skarmienie.
Co z takimi? Czy mam pisać do kogoś z okolicy, by zarządził wypad do nowego domu?
Gdyby te szczury wziął terrarysta - wiedziałabym, że postąpiłam źle. Teraz mam wyrzuty sumienia, że nawet nie mam pojęcia, czy to była dobra decyzja. Chciałabym móc coś zrobić po adopcji, a nie przed.
noovaa - Wto Lis 27, 2012 12:00
Wampiwor, w teorii umowa ma na celu umożliwienie zrobienia czegoś po adopcji. Miałam już sytuację kiedy na podstawie umowy zwierzęta odbierałam.. i to w sumie nie ja, bo działo się to 500km ode mnie, pomogły mi w tym zaufane osoby, umowa została anulowana, zwierzęta oddane i teraz są w domku, który zasypuje mnie zdjęciami i informacjami w sumie non stop - nie każdy tak robi, nie wymagam zdjęcia szczura co tydzień, ale mimo wszystko miło jest je oglądać.
AngelsDream - Wto Lis 27, 2012 12:09
Wampiwor, czasem zastanawiam się, czy nie na wszystko powinny być papiery, ale tu z kolei dochodzimy do absurdalnej sytuacji.
Z drugiej strony, ja przestałam wierzyć we wszystko i na słowo. Pomimo zgranego środowiska, zwartego i teoretycznie ludzi, których znam, zadbałam, żeby Avada była na umowie moja. Kto się miał na to burzyć, to się burzył. Kto zrozumiał, ten zrozumiał. Szczur jest rodowodowy, pod moją opieką, pod moim dachem, nie wyobrażałam sobie innego scenariusza. Ba, początkowo sama proponowałam umowę przekazania pod opiekę z zachowaniem własności (czy inne kombinacje), nie było odzewu, potem życie dołożyło swoje, zaufanie prysło, poszło prawnie.
Dla kogoś to może być podła gierka. Zabrałam prawo do szczura komuś, kto mi go powierzył.
A dla mnie to zabezpieczenie bytu tego szczura. Jasno wiadomo, kto odpowiada, na kim ciąży odpowiedzialność i kto jest decyzyjny.
Wampiwor - Wto Lis 27, 2012 12:14
AngelsDream, rozumiem, to trochę małostkowe, ale konieczne. Też czułam się jak ostatni akwizytor, gdy prosiłam o wysłanie fauna pocztą i zwrot 30 złotych, bo dla mnie to jednak pieniądz, nie zarabiam sama, utrzymują mnie rodzice i taka sytuacja jest dla mnie bardzo, naprawdę bardzo kłopotliwa. Z jednej strony chciałabym zapomnieć, że znowu ktoś sobie na mnie pojeździł na mój koszt, z drugiej ciągle mi żal i mam ochotę uprzykrzyć komuś życie i zawalczyć. Tylko co ja mogę?
Absurd na absurdzie, ale może warto?
AngelsDream - Wto Lis 27, 2012 12:19
Wampiwor, a kto by mi zagwarantował, że po dwóch miesiącach nie usłyszałabym: oddaj? (wierzę, że nie, ale wiara to rzecz osób jednak często naiwnych)
Inna sprawa, że bez takiego papieru, nie miałabym prawa poddać Avady zabiegowi. Wiadomo, że i tak bym to zrobiła, ale... nie miałabym prawa.
Jak się wczytać w umowy, które przygotował Michał, są o wiele bardziej drobiazgowe od wielu, jakie czytałam, a i tak na pewno można wymyślić czy znaleźć scenariusz, w którym zawiodą. Na pewno jest przykro, kiedy człowiek pomaga i w zamian nie oczekuje nie wiadomo czego, tylko uregulowania kosztów na zero, a musi się o to prosić.
Bel - Wto Lis 27, 2012 12:32
czego wymagac od domów dt skoro nawet hodowcy nie interesują się własnymi wnukami....?
Wampiwor - Wto Lis 27, 2012 12:35
Bel, nie równajmy w dół Wymagajmy tyle, ile uznajemy za słuszne, a jeśli hodowcy nie trzymają się własnych zasad własnych zabaw - ich problem, bez związku z nami.
|
|
|