W kupie raźniej - szczury są stadne - SAMICE - łączenie samic w różnym wieku
Irsa - Sob Gru 28, 2013 15:56
O poidła nie ma walki,o hamaki też nie,zresztą gdy wysprzątałam klatkę,to je wyprałam. Dołożę jeszcze jedną miskę. Może dać ją na dół klatki,skoro jedna stoi u góry? Tylko domku teraz nie chcę wyjmować,ogony tam często śpią,a co ciekawe,nie zawsze wyganiają stamtąd Czarlę,tylko czasami. Głównie wtedy,gdy jest tam Smilla lub Malka. One się nie gryzą,tylko ją gonią,straszą,mała siedzi pod schodkami lub w rurze najczęściej.
Kami - Sob Gru 28, 2013 16:19
Irsa, to nie tylko chodzi o walkę o domek/hamak, ale też o to, żeby zmusić je do przebywania razem. W pustej klatce moje baby kładły się razem z nowymi w kącie i razem spały (kilka dni trzymałam je w pustej klatce, spały na ściółce w szmatkach). W umeblowanej strasznie się ganiały, było dużo pisków. Niby nie robiły sobie krzywdy, ale dzieciaki zaczynały bać się "dużych" i strasznie od nich uciekały. Potem stopniowo dokładałam jeden duży hamak, jedną półkę itd.
Ninek - Sob Gru 28, 2013 16:29
Ja łączyłam szczury nie tak dawno. Na początek dałam jeden duży hamak - od razu wszystkie się do niego wpakowały
Irsa - Sob Gru 28, 2013 23:26
Na jakiś czas (ok. 1,5 godz.) zamknęłam Smillę awanturnicę i małą Czarlę razem w transporterku. Raz był spokój,raz Smilla doskakiwała do Czarli i atakowała ją. W końcu obie usiadły po przeciwnych stronach transporterka, Smilla ostentacyjnie odwrócona do Czarli tyłe, Czarla skulona i czujan w drugim kącie. Po jakimś czasie z powrotem obie do klatki, było trochę spokoju,ale Smilla znów zajrzała do małej pod schodki i na nią naskoczyła. Czarla boi się chyba Smilli,tak ja to widzę, bo ta co jakiś czas na nią naskakuje. Malka uspokoiła się. Natomiast Perełka,gdy Czarla chciała wejść do hamaka, w którym ona siedziała, przegnała ją. Z kolei, gdy w hamaku jest np. Ima czy Fiona lub Pepin, problemu nie zauważyłam. Nie wiem, od czego to zależy. Tak więc różnie to bywa, ale Czarla generalnie nadal siedzi pod schodkami i tam jest jej miejsce. Ponieważ żadne inne ogony wcześniej nie przesiadywały tam nagminnie,toteż nie jest stamtąd wyganiana, to samo dotyczy rury leżacej na dole klatki. Tylko nie wiem,co zrobić ze Smillą i jej podejściem do Czarli. Jak sprawić, by Smilla ją zaakceptowała?
Pyl - Nie Gru 29, 2013 02:32
Cytat: | Dostałam gwiazdkowy prezent od siostry | Cytat: | Tylko nie wiem,co zrobić ze Smillą i jej
podejściem do Czarli. Jak sprawić, by Smilla ją zaakceptowała? | Dać im czas i nie spieszyć się. Od gwiazdki minęło parę dni, być może potrzebują go więcej, żeby ustalić relacje.
I usunąć z klatki elementy, które mogą powodować zachowania terytorialne.
Ratanka - Nie Gru 29, 2013 08:31
u mnie na szczęście poszło łatwo,kilka wspólnych wybiegów,dokładne wyczyszczenie klatki,jeden duży hamak i pierwsza wpuszczona nowa szczurzynka a za jakieś 10 min.rezydentka
trochę się kotłowały,obwąchiwały i za jakiś czas spały wtulone
ale od razu było widać która rządzi...
Irsa - Pon Gru 30, 2013 21:40
Smilla,Czarla,Malka i Perełka są razem w oddzielnej klatce,dotąd nie używanej dla nich,dla moich ogonów. Na razie mają szmatki i ręczniki papierowe zamiast żwirku. No i karmę bez miseczki oraz poidło. To dopiero trwa od ok.2 godzin. Malka,Perełka,spokojne,ale jakby zrezygnowane,Smilla strasznie niespokojna,pobudzona,Czarla chowa się pod szmatką,ale gdy wejdzie w drogę Smilli to ta ją gania. Co ciekawe,Czarla próbowała się zbliżać do Smilli sama,jakby chciała nawiązać z nią znajomość,jednak Smilla na to nie pozwala... Boję się,co dalej?
[ Dodano: Sro Sty 01, 2014 14:23 ]
No i panna diablątko,czyli Smilla,jeszcze potrafi pogonić Czarlę,choć czasem widywałam ją i inne panny śpiące razem w domku. Naprawdę nie wiem,od czego zależą kaprysy Smilli? Nie wiem,czy jest na nią jescze jakaś metoda?
emyla.o - Czw Sty 16, 2014 07:15
Czy jesli zapoznywalam Gnoje (5tyg) z Krowami (1rok 2miesiace) wpierwszej kolejnosci przez klatki ozniej lataly razem po lozku a wczoraj jak je "wrzucialm" do jednej klatki to troche sie potarmosily a potem zjadly i poszly spac to znaczy ze.. JUZ?
smeg - Czw Sty 16, 2014 09:15
emyla.o, "już" jest wtedy, gdy śpią przytulone Zazwyczaj potrzeba kilku spotkań poza klatką, nie powinno się wrzucać ich razem do jednej po pierwszym.
emyla.o - Czw Sty 16, 2014 10:01
Gnoje mialy 3 tygodnie jak trafily do mnie a teraz maja 5 wiec przez 2 tygodnie biegaly razem a dopiero wczoraj sie odwazylam włozyc je do jednej klatki. Myslalam ze bedzie lata sie krew i latalo futro ale nic takiego sie nie dzialo.
Irsa - Nie Sty 19, 2014 20:38
Moje panny wreszcie się tolerują. Smilla już nie zaczepia Czarli,nawet razem śpią. Tylko Malka ma jeszcze czasem jakieś fochy czy co,bo strasznie ganiała ostatnio małą,ale teraz znów jest spokój. Generalnie Czarla lubi dużo siedzieć we wspólnym domku i raczej nie jest z niego wyganiana. Najbardziej Czarla lubi trzymać się blisko Imy. A Imka nie ucieka od niej,ale nie zawsze z nią siedzi w jednym miejscu.
Itu - Czw Lut 13, 2014 21:40
W poniedziałek przygarnęliśmy do naszego stadka nową samiczkę - Marcelka to starsza, około 1,5-roczna pani, która boi się własnego cienia. Ostatnie dwa tygodnie spędziła sama (jej przyjaciółka odeszła przy niej, Marcelka zakryła ją własnym ciałkiem i nie chciała oddać). Mieliśmy nadzieję, że łączenie przebiegnie znośnie, ale tak różowo to nie było i nie jest..
Na początek umieściliśmy szczury na neutralnym gruncie, żeby się poznały. Na pierwszy ogień poszła Kluska, obwąchała Marcelkę i nic sobie z tego nie zrobiła, następna była Plamka, która od razu zaczęła iskać nową. Dalej było jednak tylko gorzej. Fasolka nie wykazywała zainteresowania, ale Usia, Łatka i Perła mocno sponiewierały Marcelkę. Postanowiliśmy więc, że noc spędzi z Plamką w chorobówce, skoro się dogadały od samego początku.
Następnego dnia rano chłopak zabrał Marcelkę, Plamkę i Perłę na kontrolę do weta, dodatkowo za karę do transportera trafiły Usia i Łatka. Było chłodno, po drodze je wytrzęsło, najadły się u weta stracha i wszystkie leżały zbite w piękną, szczurzą kupę futra. Myśleliśmy, że sprawa załatwiona i zaryzykowaliśmy włożenie całego stada do klatki. Marcelka zasnęła przy Usi, dołączyła później do nich Łatka, w klatce panowała cisza i spokój i wydawało się, że łączenie przebiegło sprawnie i w miarę bezproblemowo.
Na chwilę wyszłam z domu, po chwili przyszedł mój chłopak, w domu nie było nikogo raptem kilka minut i to, co zastaliśmy przypominało kadr z horroru – wszędzie była krew i strzępy futra. Marcelka miała głębokie rozcięcie na pyszczku, obok nosa, sporego, krwawiącego dziaba na czole (tuż nad oczkiem), kilka krwawiących dziabów na boczku, mnóstwo zadrapań i wyrwanego futerka. Plamka, która jej nie odstępowała na krok i, jak podejrzewamy, stanęła w jej obronie, miała zdartego wielkiego strupka z karku (po nieumiejętnym zastrzyku nie naszej wet) i olbrzymią rankę nad łapką (do dzisiaj się brzydko goi i okazjonalnie krwawi) – z niej prawdopodobnie poleciało najwięcej krwi. Perła, największa agresorka i, jak podejrzewamy, główna prowodyrka walki miała małą rankę na karku, Fasolka musiała przy okazji oberwać, bo miała na pleckach wyrwane futerko i była ubrudzona krwią, zaś Usia miała uszkodzone trzy pazurki na jednej z tylnych łapek. Natychmiast rozdzieliliśmy dziewczyny, żeby nie polało się więcej krwi. Marcelka z Plamką zostały w klatce i tak spędziły noc, resztę od nich odizolowaliśmy – liczyliśmy na to, że Marcelka nabierze siły (fizycznej i psychicznej – zwłaszcza tej drugiej), zapozna się z klatką i wybiegiem, zostawi swój zapach i zacznie się bronić. Problem w tym, że ona ani myśli się bronić, nie chce iść do miseczki, boi się nawet pić wodę – musimy ją osobno dokarmiać i podsuwać trochę nalanej wody, żeby się nie odwodniła.
Wczoraj podjęliśmy bardziej zdecydowane kroki – zanieśliśmy całe stado, łącznie z Marcelką do kuchni, polożyliśmy je na blacie, gdzie miały mało miejsca, włączyliśmy suszarkę do włosów, której dźwięk je przeraża i zostawiliśmy je na jakiś czas. Pomijając całą masę streskupek, widok był cudowny – wszystkie leżały wtulone, na dnie leżała Marcelka, dziewczyny nawet nie miały w głowie żeby cokolwiek jej zrobić. Potem trafiły do transportera i porządnie je wytrzęśliśmy, po czym znowu kuchnia i suszarka. Na koniec wszystkie upchnęliśmy w takiej malutkiej klateczce i jak tylko któraś się sadziła na Marcelkę, włączaliśmy suszarkę i była cudowna cisza. Tak spędziły całą noc, pilnowaliśmy ich i nie działo się absolutnie nic złego. Perła tam już od razu pękła, była chyba najbardziej przerażonym sytuacją szczurem. Usia nie pozwalała się dotknąć Marcelce, odsuwała się na tyle, ile mogła, jednak już nad ranem sama do Marcelki się tuliła. Dzisiaj rano znowu wpuściliśmy je do klatki, jednak bez najbardziej agresywnych – Perły i Usi. Oczywiście klatka wyszorowana, wszystko wymyte, więc nie było żadnych zapachów. Kluska ignoruje Marcelkę, Plamka za nią lata i ją iska, Fasolka fuka i skacze wokół niej, żeby przestraszyć, ale to taka nieszkodliwa idiotka, nic nie zrobi. Łacia natomiast cała się jeży i tłucze Marcelkę.
Żeby były to zwykłe walki o ustalenie hierarchii nie robilibyśmy takiego problemu, ale Marcelka panicznie się boi, przy każdym szczurze z wyjątkiem Plamki drętwieje i wcale się nie broni, a co godzinę przybywają jej kolejne ranki i zadrapania. Boimy się, że może tak długo nie pociągnąć, ma już swoje (szczurze) lata, nic nie je, nie pije (musimy ją dodatkowo karmić i poić), prawie się nie porusza po klatce, pewnie się czuje tylko przy Plamce i w naszym towarzystwie.
To nie jest nasze pierwsze łączenie, ale pierwsze przy takiej ilości krwi, w ogóle z krwią. Nie wiemy już, co robić, na razie Marcelka siedzi w osobnej klatce z Plamką, od razu schowała się w polarkach i nie chce wychodzić.
Nie panikowalibyśmy, gdyby to był młodszy szczur, wtedy zawsze znajdowaliśmy jakiś sposób i problemu nie było. Półtora roku (według poprzedniej właścicielki) to może nie jest bardzo dużo, jednak Marcelka wygląda i zachowuje się na więcej, dlatego też mamy podejrzenia, że jednak jest starsza.
Pomyślałam, by w skrajnym wypadku kupić drugą, większą klatkę i tam trzymać tylko Plamkę i Marcelkę (Plamkę wpuszczać do dziewczyn, by jej nie zapomniały i uniknąć ponownego łączenia). Nie wiem czy to dobry pomysł, jednak szczerze mówiąc chcemy oszczędzić tego całego stresu Marcelce i dać jej spokojną starość.
mmarcioszka - Czw Lut 13, 2014 22:40
Itu, według mnie za bardzo się śpieszcie. Dziewczyny mogłyby posiedzieć razem w chorobówce kilka dni, a dopiero później wrócić do docelowej klatki ALE bez nadmiaru wyposażenia, gdzie mogłaby zwiać i się schować Marcelka, z więcej niż jednym poidłemi karmą rozsypaną na ściółce lub w kilku miejscach. Jedna miska czy poidło generują u samic dodatkową agresję, bo "walczą" o zasoby.
Trzymam kciuki, żeby się udało
szczurza mama - Śro Lut 19, 2014 11:28
U mnie łączenie ok. 1,5 rocznej szczurci z nową, 5 tygodniową odbyło się dość łagodnie. Najpierw dziewczyny spędziły ok. godziny na neutralnym gruncie- materac ze świeżym prześcieradłem. Najdziwniejsze było to, że mała była chyba mniej zestresowana niż ta "stara". Mała siedziała przy transorterze, potem spacerowała po materacu. Andzia, czyli ta "stara" obwąchiwała ją, zaczepiała, fukała, ale potem zauważyłam, że stara się uciekać z tego materaca i bardzo chciała schronić się u mnie (obserwowałam je z pewnej odległości). Rozlewu krwi nie było, natomiast "nowa"-Baśka chodziła za Andzią jak cień. Potem do dobrze umytej klatki dałam obie panny. Mała siedziała przez cały kolejny dzień na samym dole w kącie. Andzia co jakiś czas schodziła na dół, pozaczepiała ją, poobsikiwała i wracała na górę. W trzeci dzień już spały razem na górze. Andzia stała się dużo żywsza niż wcześniej. Do tej pory (prawie upłynął miesiąc) młoda wpatrzona jest w nią jak w obrazek i ją naśladuje, chodzi za nią. Obecnie dogadują się całkiem dobrze...
Irsa - Sob Mar 08, 2014 23:26
Jestem bardzo zadowolona,że moje panienki tak się bardzo ze sobą zżyły ,bo nawet po dołączeniu do nich niecały miesiąc temu Mai nie było między nimi większych sprzeczek. A Czarla podrosła,ma już 4 miesiące,i pokazuje wszystkim,że ona także jest ważna w stadku . Tylko Maja wygląda,jakby miała lekko podrapane przy oczku,taką ciemniejszą barwę sierści,ale byłam u wetki,pokazywałam jej,mówiła,że to nic takiego,żeby się nie przejmować. Wydaje mi się,że to może być efekt ubocznych drobnych sprzeczek pomiędzy Mają a Smillą,ale nie są to poważne bójki,tylko drobne przepychanki. Musiała ją Smilla niechcący pazurkiem drapnąć koło oczka. Bo Maja często chodzi za Smillą,zaczepia ją,dla zabawy chyba,ale Smilla rzadko ma ochotę na zabawę. W końcu jest już dojrzałą,dosyć spokojną panną . Maja jest tylko o miesiąc od niej młodsza. Zresztą Maja od początku,gdy poznawała się z moimi pannami,już gdy były razem w klatce,pokazała im od razu,że w razie czego to ona nie pozwoli się zaczepiać i na dzień dobry zdominowałą jedną z zaczepiających ją panien.
|
|
|