O szczurach ogólnie - Kto dla kogo?
Nisia - Czw Paź 18, 2007 11:10
AngelsDream napisał/a: | Powiem tylko, że są wyjątki: szczury, które same dokonały wyboru, że wolą samotność znając i uroki stada i ból mieszkania samotnie. |
Ale nie człowiekowi o tym decydować. Decyzje musi podjąc szczur.
A trudno powiedzieć, jaką decyzję podejmie szczur, jesli nie da się mu spróbować i tego i tego.
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 11:13
Nisia, to podstawa. I Cid i Orbith znają stado - wybrały drogę luzu w klatce, zawsze pełnej miski bez bicia się o kąski, a my zapewniamy im to, co tylko możemy, żeby były szczęśliwe. To nasz obowiązek.
Nisia - Czw Paź 18, 2007 11:15
AngelsDream, ja wiem, że Ty wiesz, że to podstawa
Ale chciałam jasno podkreślić, aby Krolik opacznie nie zrozumiała tego, co napisałaś (tj. nie odczytała tego jako przyzwolenie na trzymania jednego szczura).
Anonymous - Czw Paź 18, 2007 13:51
Czytając wasze posty przez moment zastanawiałam się czy nie zaproponować aby ktoś dołączył do swojego stada moją Mimi,gdyż po odejściu Miki i Fiki została sama,a ma obecnie 10 mies.nawet zacęłam pisać post z taką propozycją,ale zmazałam go bo wydaje mi się,że dla niej było by to mimo wszystko ogromnym stresem zmieniać miejsce pobytu i wejść w całkiem nieznane stado,takie mam odczucia po tym jak próbowałam połączyć moje dwie półtoraroczne szczurzyce z moim nowym szczurkiem tj.Mimi.Gdyby ona musiała znów przechodzić tą samą gehennę może odrzucenia przez inne to obawiam się,że jej zdrowie i tak wątłe pogorszyło by się.Mam wrażenie,że może Fiki żyła by jeszcze gdyby nie stres związany z pojawieniem się Mimi,której wręcz od początku do samego swojego odejścia nie znosiła i tylko dlatego,że wyeliminowałam ich wzajemne kontakty jakoś to było.Kontakt miały tylko przez kratki klatki,które stały od siebie w bezpiecznej odległości.To moje przykre doświadczenie jest też między innymi powodem dla którego rozumiem,że ktoś nie decyduje się na dołączenie do swojego pupila nowego towarzysza.Stres dla obu szczurów był ogromny a mi nawet przez myśl by nie przeszło,że mogła bym małą oddać.Raczej jestem zwolennikiem,że owszem brać szczurki przynajmniej dwa,ale z dołączaniem do posiadanych to trzeba być przygotowanym i na to że się będzie miało dwa odrębne stadka.Fiki będąc nawet u kresu swoich dni gdy czuła Mimi to się jeżyła natomiast starą towarzyszkę Miki przyjmowała bez stresu.Może to śmieszne,ale uważam,że rację macie i wy,którzy tyle lat zajmujecie się szczurkami oraz "królik",który z tego co pisze daje swoim zwierzętom to co ma najlepszego swoją przyjażń i myślę,że te zwierzęta to doceniają.Zupełnie inną sprawą jest postępowanie jej koleżanki,która żywcem utopiła niewinne zwierzę,trzeba było się kogoś poradzić tj weterynarza i rzeczywiście humanitarnie je uśpić.
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 13:57
Ewa K napisał/a: | Kontakt miały tylko przez kratki klatki,które stały od siebie w bezpiecznej odległości. |
Kontakt przez kratki jest najgorszy dla szczurów - bardzo stresuje i zwykle pogarsza sytuację. Owszem zdarzają się szczurzy samotnicy, ale nie można z góry zakładać, że mój szczur na pewno woli samotność, jeśli nie wie się jak reaguje na inne szczury. A co do dołączania szczurów - z doświadczenia najłatwiej dołączać szczurki 5 tygodniowe, najwięcej 6 tygodniowe.
Anonymous - Czw Paź 18, 2007 14:11
Kontakt przez kratki klatki był wówczas gdy szły spać każda w swoją pierzynkę drzwiczki obu klatek były stale otwarte tak,że wszystkie wchodziły na klatki i noskami się obwąchiwały,ale gdy znalazły się na kanapie czy na fotelu w każdym razie na jednej powierzhni to Fiki atakowała,nawet wchodziły wzajemnie do swoich klatek,tylko,że Mimi była wówczas przezemnie w razie ataku Fiki odłączana do swojej klatki,może to tak wyglądało w moim poście jak bym trzymała szczurki w dwóch klatkach zamkniętych obok siebie jak w sklepie zoologicznym,ale tak nie było.Błąd zrobiłam,że kupiłam tylko jedną taką młodą mogłam kupić ją z siostrą,ale pani w sklepie powiedziała że z łączeniem nie będzie problemu a ja zawsze marzyłam o szczurze kapturowym.Te które miałam to albinos i taka cała szara z białym brzuszkiem już za tęczowym mostem. Niestety kupując Mimi nie miałam jeszze komputera. Mimi jak ją kupowałam to właśnie miała 5 tyg./tak mówiła sprzedawczyni\.Niewiem czy to była prawda bo ma 10 mies a jest siwa na pyszczku.
[ Dodano: Czw Paź 18, 2007 15:30 ]
przepraszam, i poprawiam się bo napisała tak jak by "królik"była mężczyzną a wszystko przez to,że zasugerowałam się "królikiem",jeszcze raz przepraszam za ten błąd.
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 15:06
Ewa K napisał/a: | drzwiczki obu klatek były stale otwarte tak,że wszystkie wchodziły na klatki i noskami się obwąchiwały |
Ewa K napisał/a: | nawet wchodziły wzajemnie do swoich klatek |
I właśnie to było bardzo niedobre.
Inna sprawa, że wiele osób zbytnio panikuje przy łączeniu ogonów.
Anonymous - Czw Paź 18, 2007 15:30
Raczej nie panikowałabym gdyby Fiki nie rzucała się Mimi wprost do gardła,jakoś wolałam aby nie straciła w tak młodym wieku życia.A fukanie i walenie ogonem było doprawdy bardzo grożne i to za każdym razem przy zetknięciu.Myślę,że Fiki to był szczur samotnik,gdyż nawet Miki nie dawała się w czasie rui wyspać gdyż ciągle ciągnęłają za futerko i często wolała sama spać na szafce w kalendarzu lub kocyku niż z nią.Miki natomiast często się przenosiła do kartonowego pudełka,gdy Fiki spała w klatce,dopiero na starość się dotarły.Wyrażnie Mimi była da nich za młoda,ale myślę,że chyba zboczyliśmy od głównego tematu.Dodam jeszcze,że próbowałam je przyzwyczajać do siebie przez pół roku.Miki natomiast imi tolerowała ale uciekała pod moją bluzkę przed jej amorami.
[ Dodano: Czw Paź 18, 2007 16:42 ]
Zresztą to były moje pierwsze w życiu próby,komputera wtedy nie miałam a więc i dostępu do tak fachowej wiedzy.Moje próby tłumaczenia się wynikają raczej z tego,że chciałabym powiedzieć,że człowiek biorąc zwierzątko powinien być jego przyjacielem,a przyjaciel stara się nie krzywdzić chociaż nie zawsze ich przyjażń jest może w oczach innych książkowa.
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 22:44
Ewa K, to dobrze, że próbowałaś. Zawsze warto próbować - szczególnie, jeśli chodzi o szczęście podopiecznego. Szczury to dla wielu osób zwierzęta trudne: niekontaktowe, brudne, śmierdzące i do tego żyją za krótko. Część naszych znajomych mówi o nich tak, jakbyśmy zafundowali sobie hodowlę dżumy i cholery, a przecież one mają mimikę, emocje: dobre i złe dni. Potrafią pokazać czego od nas potrzebują, tylko trzeba się nauczyć ich języka - trzeba chcieć. My damy trochę, to i one dadzą trochę. A może nawet więcej. Bo zwierzęta nie są dwulicowe i zdradliwe, nie okłamują, choć potrafią udawać. Osobiście uważam, że sam akt oswojenia położył na naszych barkach odpowiedzialność za los mniejszych braci. A to, że nie wszyscy są idealni... Szkoda, że szczura nie można zapytać, czy nie miałby ochoty oddać kogoś do hurtowni dwunogów albo zafoliować i do rzeki... Prawda?
Krolik - Czw Paź 18, 2007 22:56
Eh, jakos tak uszczypliwie nawiazanie do mnie...:/ AngelsDream, ja naprawde nie bede sie juz powtarzac, ze nie umialam postapic inaczej, jesli chodzi o oddanie. Probowalam z nowym wlascicielem (byl jeden, ktory znal sie ponoc bardzo na szczurach), ale brak bylo chetnych. Tak poza tym nasowa mi sie pewna mysl, wnioskujac troszke na podstawie reakcji danego szczura na roznych ludzi ( i troche na przykladzie psiaka, przedstawionego wczesniej - przepraszam, nie pamietam kto, a nie mam czasu szukac. Prosze o wybaczenie ). Moze wlasnie szczurowi, ktory jest dla nas agresywny nie odpowiada nasza osoba? Moze gdyby mial mozliwosc, to by nas sobie zmienil? Jak moj facet kupil szczura, to byl maly, wystraszony i na kazdy dzwiek reagowal panicznie. Przy wyciagnieciu reki najchetniej wbil by sie w prety sciany przeciwnej. A jak ja przyjechalam, podeszlam, otworzylam klatke, wyciagnelam reke i...podszedl, a pozniej nawet wyszedl na nia. Nie bal sie mnie (dlatego pewnie nazywa mnie "szczurza mama" ). Moze swoja agresja zwierze daje do zrozumienia, ze nas hmmm..., jak by to ujac "nie chce", nie akceptuje.
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 23:06
Krolik, bardzo możliwe, ale należy pamiętać, że oprócz wyjątkowych przypadków agresja zwierzęcia wynika [przykro to pisać, ale tak jest] z winy człowieka. Przykład psa podała Viss - i szczerze? Gdybym wiedziała, że któryś z moich ogonów będzie szczęśliwy gdzie indziej, to bym go oddała, ale na pewno nie do sklepu i nie do osoby z którą potem nie miałabym kontaktu. A najlepszy przykład mam w domu: alienację od szczurów Orbith zawdzięcza podejściu ludzi do niego. Szczur po wypadku, ze sporą traumą. 7 miesięcy mieszkał sam, bo źle reagował na inne szczury. Mi samej sporo zajęło ustalenie, że Orbith uwielbia szczury spokojne, ciche, uległe. W tej chwili w moim stadzie nie znajduje się tak stateczny osobnik, Orbith źle reaguje na młodzież, a ja nie mam zamiaru go zmuszać, bo w końcu z Rufusem mieszkał całkiem długo i było ok, ale Rufusa, Syfona i Azula już nie ma, więc wielkie niebieskie zostało samo. A próbowaliśmy nie raz i nie dwa. A nawiązanie nie miało być uszczypliwe, tylko szczere. A prawda potrafi zaboleć.
Anonymous - Czw Paź 18, 2007 23:07
Zgadzam sie z Krolikiem (nie sadzilam, ze to napisze ), ale tylko w tym jej ostatnim poscie.
Mam zywy przyklad w domu.
Lola jest z interwencji TOZ-u, po drodze z W-wy do mnie pogryzla do krwi jakies 5 osob. U mnie w domu poluje na mojego tate, mame, ugryzla mojego kuzyna, a ja moge z nia robic co tylko chce od pierwszego dnia.
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 23:09
Matylda, cóż... To tylko potwierdza, że szczury mają emocje, a my jako istoty inteligentne powinniśmy czasami pomyśleć też o tym, co one mogą czuć w danej sytuacji.
Krolik - Czw Paź 18, 2007 23:20
Matylda napisał/a: | Zgadzam sie z Krolikiem (nie sadzilam, ze to napisze ) |
a ja nie sadzilam, ze to przeczytam :P
AngelsDream, a ja uparcie powtorze. Bylam za granica, kiedy zdecydowalam sie jednak na szczurka. Mial byc moim towarzyszem, a nie sprawdzianem maturalnym mojej cierpliwosci. Przyznaje (i nigdy nie ukrywalam), ze decyzja byla zwiazana z moim egoizmem - moze szczurek mial mi zastapic krolika, ktory zostal w Polsce?? Sama nie wiem. Zamiar zakupu szczurka wiazal sie z moja przyjemnoscia (wiadomo, obowiazek, przyjemnosc, oddanie, itp),a nie z tym ze bedziemy sie obydwoje meczyc. Byl jeden chlopak (co wspomnialam), ktory mial juz wczesniej te zwierzaki, ale nie chcial przygarnac mojego agresora. Nikt inny (szczegolnie widzac co to za diabel) tym bardziej nie chcial. A wez na obczyznie znajdz i dogadaj sie z kims odpowiedzialnym, komu powierzysz zwierze. Sklep byl jedynym wyjsciem.
[ Dodano: Pią Paź 19, 2007 00:27 ]
Tak apropo, po smierci ostatniego szczurka (caly czas ten sam sklep) okazalo sie, ze zwierzaki byly chore, zarazone czyms. Chodzilismy tam codziennie na zakupy, a ja tesknie zagladalam do zoologa za ogonkami. Bylo ich coraz mniej, a dopiero za pare dni zobaczylam dwa martwe szczurki w akwarium i uswiadomilam sobie, ze znikaja raczej nie do nowych wlascicieli.... Czy w takim razie mozliwe jest, ze zachowanie ich bylo spowodowane wlasnie choroba? Moze czuly zblizajaca sie smierc? Czy to mozliwe?
AngelsDream - Czw Paź 18, 2007 23:27
Krolik, jeśli to uspokaja Twoje sumienie, to dobrze dla ciebie - w moich wartościach się nie mieści.
|
|
|