To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Interwencje/Pilne - Interwencja - złe warunki w sklepie zoologicznym

Licho - Wto Cze 02, 2009 17:38

raz byłam w zimie i zwróciłam jej uwagę, że zwierzęta marzną, to mi powiedziała, że je ogrzewa od dołu i rzeczywiście jak włożyłam rękę, to w akwarium było ciepło...
dream* - Śro Cze 03, 2009 02:33

Layla napisał/a:
Szlag mnie trafia już z tymi sklepami... Przecież ze sprzedaży małych gryzoni wcale nie ma wielkiego dochodu...


pratycznie nie ma zadnego :) ale klienci lubia wracac do sklepów gdzie kupili swoje pupilki i kupować im tam karmę i inne akcesoria :)

Martuha - Śro Cze 03, 2009 10:28

A u mnie w sklepie babka powiedziała,że na żadnym zwierzaku nie zarabia tyle co na szczurach,nawet chomiki jej tak "nie schodzą" jak ogonki :( więc to różnie jest.Nawet miała osobne akwarium dla matek z młodymi i zawsze były pełne,bo oczywiście żadne płcią oddzielone nie były.Smutne to jest!
dream* - Śro Cze 03, 2009 12:20

no bo szczury w zoologach są jak świerszcze czy inne mączniaki - głównie na pokarm dla gadów, te matki to pewnie też, na oseski - nie ma się więc co dziwic, że schodzą. terrarystyka jest teraz coraz modniejsza i to tylko bedzie sie zaostrzać.
Martuha - Śro Cze 03, 2009 12:51

Off-Topic:
fairy*, ja to doskonale wiem,problem w tym ,że na pokarm były osobne szczury,te które były w akwarium wystawione kupowane były jako zwierzaki domowe,bądź maskotki dla małych dzieci :evil: więc popyt był ogromny,na zapleczu pani miała osobno szczury na karmę,które brała gdzieś z hodowli np bez 1 oczka,lub inne wady miały,ale nie zdrowotne.Do dziś nie mogę zapomnieć widoku tego szczurka bez oka,który się do mnie wyrywał na rękę(do dziś mam do siebie żal,że mimo to go nie wzięłam:( ),zgłosiła sprawę tam gdzie trzeba,ale niestety podczas interwencji ich już nie było-pewnie jakiś terrarysta je już kupił,a szkoda bo można było szumu narobić

karola - Pon Cze 29, 2009 15:28

Co jest nie tak z ludźmi pracującymi w zoologach?! :/
Jakiś czas temu byłam w chyba największym zoologicznym w Opolu (ZooNatura w C.H. Karolinka) i zwróciłam jednej z pracownic uwagę, że w jednym z akwariów szczurki zepsuły poidełko (jakoś odgryzły(?) tą rureczkę, z której leci woda i cała wylała się na akwarium, a maluchy zostały bez wody). Panna powiedziała, że ok i zaraz to zmieni.
W zeszłym tygodniu znowu tam zajrzałam żeby kupić karmę (mieli Xtra Vital w promocji) i zauważyłam, że koszaty są podpisane jako "myszoskoczki" i zamiast wody mają w misce syf i błoto. Przy kasie stała znowu ta sama dziewczyna i była jedyną osobą z obsługi, którą widziałam. Podeszłam i powiedziałam w czym problem, a ona do mnie, że tego nie zrobi, bo nie może odejść od kasy. Poprosiłam żeby zawołała kogoś innego, a ona wróciła z kierowniczką. Pani kierownik mnie wysłuchała i wysłała pannę żeby zmieniła wodę przyznając mi rację.
I teraz najlepsze... Dzisiaj znowu byłam w ZooNatura żeby sobie z bliska obejrzeć casitę 100. Przy okazji zerknęłam na gryzonie. W akwarium gdzie było kilka szczurków (chyba z 7) w misce na wodę leżał drewniany żwirek :anger: Poprosiłam żeby przyszedł ktoś z personelu. Znowu pojawiła się ta sama dziewczyna i strzeliła wielkiego focha- no, bo to przecież normalne, że zwierzęta kopią i woda może się wylać... Ale ogony wody nie miały już dłuższy czas, bo jak przy mnie nalała im świeżej to WSZYSTKIE obstąpiły miseczkę i piły, piły, piły.

Co można komuś takiemu kwa zrobić? :damagewall: Bo kierowniczki się chyba panna nie boi :zlosc:
Ale ma pecha, bo pracuję bliziutko więc jestem gotowa CODZIENNIE tam chodzić i pilnować czy zwierzaki mają czego im trzeba. Albo coś się tam zmieni, albo postawią przy wejściu ochroniarza żeby mnie nie wpuszczał! :twisted:

madzial13 - Pon Cze 29, 2009 18:26

karola, dobrze zrobiłaś i dobrze robisz, może Twoja upierdliwość da im się w kość i zaczną się starać.

Jakuiś czas temu pisałam o Kakadu w Carrefourze we Wrocławiu. Byłam tam dwa dni temu i spotkało mnie miłe zaskoczenie - szczurki rozdzielone płciami, za to wymieszane uszami, a na akwarium dwie różne ceny. Czyli jednak można. Tylko musi się znaleźć upierdliwy klient, który zwróci uwagę.

Wytrwałości w misji nawracania życzę :-)

dream* - Pon Cze 29, 2009 21:21

madzial13 napisał/a:


Jakuiś czas temu pisałam o Kakadu w Carrefourze we Wrocławiu. Byłam tam dwa dni temu i spotkało mnie miłe zaskoczenie - szczurki rozdzielone płciami, za to wymieszane uszami, a na akwarium dwie różne ceny. Czyli jednak można. Tylko musi się znaleźć upierdliwy klient, który zwróci uwagę.


rozdzielanie swin i szczurów na płcie to raczej standard w kakadu ;o które dodatkowo ostatnio bardzo sie zaostrzyły :) oczywiscie in plus dla zwierząt.
inaczej rzecz ma sie z myszami np, które też się przecież szybko mnożą, acz niekoniecznie w warunkach sklepowych :) tyle, że łatwo dostać kinderniespodziankę.

Mao - Czw Lip 23, 2009 14:08

Ja jestem dumna z siebie, w zeszłym tygodniu w przypływie odwagi zwróciłam u siebie w Auchan w zoologicznym uwagę, że mają wolną jedną klatkę i mogliby porozdzielac szczury płciami. W ciężkim szoku byłam, kiedy się zgodzili i poszli rozdzielac :shock:
Sky - Sob Sie 15, 2009 10:58

A ja chciałam opisać sytuację, która zaszła w jednym z tych 'szanowanych' sklepach zoologicznych, mianowicie chodzi o Filemona w Pasażu Grunwaldzkim we Wrocławiu.
Jak zwykle weszłam pooglądać zwierzaki, które trzymane są tam w dobrych warunkach, szczurki są rodzielone, zawsze mają pokarm i wodę, zawsze mogę tam z porozmawiac z kimś konkretnym itp.

Jak zwykle zatrzymałam się przy gryzoniach, gdy jedna z pracownic sklepu wyjęła młodziutką myszkę i włożyła ją do słoja z namalowanych weżęm. Wiadomo, po co. Zdziwiło mnie to, że zamiast straszej myszki którą ciężej było by sprzedać, wybrała naprawdę młodziutką i śliczną mysz. Ale nie w tym rzecz.

Mój TŻ zdzwił się bardzo, strasznie żal zrobiło mu się zwierzęcia, zaczął wygłaszać na głos komentarze w stylu "że ludzie tu pracujący są bez serca". Usłyszała to druga pracownica, która pozostawiającym wiele do życzenia tonem powiedziała, że bardzo się myli, przecież nie dadzą wężowi papierowej myszy.

I wtedy wtrąciłam się ja. Zapytałam, czemu nie podają wężowi myszy martwej, zabitej już humanitarnie, np. uśpionej gazem.
Pracownica powiedziała, że jak to, przecież mysz bardzo by cierpiała, że 'pani przecież nie wie, jaki to ból, zostać uśpionym gazem, przecież taki gaz musztardowy, cyklon B (:o) to potworność, dla myszy jest lepiej zostać zabitą przez węża."

Mój TŻ odpowiedział, że przecież nie wszystkie węże dysponują neurotoksynami, niektóre posiadają jad, który rozkłada ofiarę żywcem, co na pewno jest bardzo bolesne.

Pani odpowiedziała na to, że jadowite weżę duszą swoją ofiarę, a nie ją kąsają.

Zdenerwowana jej idiotyzmem odpowiedziałam, że nie zna się wogóle na tym, co mówi.
Kobieta zaś oświadczyła, że się dobrze zna, ponieważ jest WETERYNARZEM, oraz sama zajmuje się swoimi zwierzętami, po czym stwierdziła, że nikt nie zapraszał nas siłą do tego sklepu.

Mój TŻ tylko odpowiedział, że współczuje jej zwierzętom, po czym wyszliśmy.

Prze cały następny dzień byłam roztrzęsiona odpowiedzią tej kobiety, szczególnie, kiedy oświadczyła, że skończyła weterynarię. Często kupowałam w tym sklepie, dażyłam go zaufaniem, szczególnie, że mój TŻ zna dobrze rodzinę, która założyła całą ich sieć.

Jednak najbardziej żal mi myszki. Nie jest to sprawa jednorazowa, ponieważ można zauwazyć na regałach z terrariami specjalny słój na ofiary, a wiedza pracowników pozostawia wiele do życzenia.

Czy mogę coś na to poradzić? Nie mam czasu i siły, by chodzić tam codziennie i nagabywać pracowników.

Oli - Sob Sie 15, 2009 11:07

Sky napisał/a:
Kobieta zaś oświadczyła, że się dobrze zna, ponieważ jest WETERYNARZEM
trzeba było poprosić o jakiś dokument - dyplom albo chociaż pieczątkę lek wet. Każdy może sobie powiedzieć, że jest weterynarzem. No i może to że pracuje ona jako sprzedawca w sklepie, o ile jest faktycznie wetem, o czymś świadczy. :roll:
Mangusta - Sob Sie 15, 2009 21:36

dwie sprawy:

Sky napisał/a:
Zdziwiło mnie to, że zamiast straszej myszki którą ciężej było by sprzedać, wybrała naprawdę młodziutką i śliczną mysz.
jeśli ta młodsza mysz była mniejsza to nie rozumiem zdziwienia - węże nie wybierają myszy kolorystycznie tylko wielkościowo i kolor oraz ładność nie ma tu nic do czynienia. jeśli wąż był jeszcze młody to podanie jemu większej myszy wiązałoby się z dużym ryzykiem (wymioty i trauma, pogryzienie przez mysz jeśli wąż był niedoświadczony).

Sky napisał/a:

I wtedy wtrąciłam się ja. Zapytałam, czemu nie podają wężowi myszy martwej, zabitej już humanitarnie, np. uśpionej gazem.
Pracownica powiedziała, że jak to, przecież mysz bardzo by cierpiała, że 'pani przecież nie wie, jaki to ból, zostać uśpionym gazem, przecież taki gaz musztardowy, cyklon B (:o) to potworność, dla myszy jest lepiej zostać zabitą przez węża."

Mój TŻ odpowiedział, że przecież nie wszystkie węże dysponują neurotoksynami, niektóre posiadają jad, który rozkłada ofiarę żywcem, co na pewno jest bardzo bolesne.

Pani odpowiedziała na to, że jadowite weżę duszą swoją ofiarę, a nie ją kąsają.


tutaj to w sumie nawzajem rzucaliście sobie bzdurne argumenty... widziałam myszy zabijane uściskiem i takie zabijane jadem i niestety nigdy nie jest to metoda w 100% humanitarna, ale raz, że w Polskich zoologach nie znajdziecie jadusów, a dwa jeśli to spory dusiciel to efekt jest bardzo szybki... i szczerze mówiąc, jeśli ktoś nieudolnie ubija karmę to niech to zostawi jednak wężom albo osobom doświadczonym.

głupotą główną tej pani jest fakt obnoszenia się ze swoją bzdurną wiedzą oraz to, że hodowlę karmową mają na widoku... słój na ofiary? dajcie spokój :roll: - to jak proszenie się o aferę. niestety nic nie jesteś w stanie zrobić z tym faktem, jeśli z punktu higienicznego jest wszystko w porządku to żaden sanepid ani toz się nie doczepi.

Oli - Nie Sie 16, 2009 00:23

toz się może ewentualnie doczepić do tego słoja, ze względu na szkodliwość społeczną czy jak to się nazywa, ale to też chyba nie jest jakaś "afera"
Selena - Śro Lut 24, 2010 15:37
Temat postu: ZWIERZĘTA W TRAGICZNYCH WARUNKACH Z ZOOLOGICZNEGO CIERPIĄ!;(
A JA NIE WIEM JAK IM POMÓC I BŁAGAM O TĄ POMOC WAS ;(

Mieszkam w tczewie na pomorskim(blisko Gdańska).Jest tu parę zoologicznych które prowadzą nie ludzie,a potwory.To jest niestety pewne.

WSZYSTKIE(jest ich ok 5) mają T R A G I C Z N E warunki,i cholernie duży popyt ;(

Dam przykład,jest to kropla w oceanie.

1..Zwierzęta CHORE.W jednym panuje jakaś choroba u Szczurów, zakaźna, co jest pewne.Najpierw 2 szczury kupiła moja znajoma.Szczury pomimo interwencji weterynarza umarły.Dowiem się od niej dokładnie co to było,ale zakaza objawiała się bodajże wydawaniem przez szczury dziwnych dźwięków,sapaniem,katarem(nie znam się na szczurach).
Potem kupił tam jej kolega(kawał czasu potem).Szczury skończyły IDENTYCZNIE. Kupiła szczuta także tam inna moja koleżanka,szczur także umarł.

Szczury przetrzymywane w maleńkim akwarium,które Z A W S Z E jest zaparowane od środka-mają MAŁY DOSTĘP POWIETRZA (męczarnia niesamowita) ,brudną wodę i brudne trociny często.Bardzo często samice ciężarne z młodymi, i ogółem wszystkie gatunki zwierząt pod względem płci trzymają razem -samce z samicami.

2.Papużki faliste z BIEGUNKĄ,w małej klatce z niesamowitą ilością ptaków,brud na ziemii,brudna woda,sam słonecznik do jedzenia,duża utrata piór,powyrywane ogony.CHORE PAPUŻKI.

3.Nimfy,w tragicznie małej klatce,z 2 plastikowymi patykami,które UGINAJĄ SIĘ pod masą papugi.Do jedzenia sam słonecznik,zanieczyszczona woda,brudne podłoże.PAPUGI MAJĄ POWYRYWANE PIÓRA,mają często zabrudzone od kału pupy. ;(

2.Chomiczki "warunki" takie same jak u szczurów,tylko nie zauważyłam zaparowanej szyby.

3.Koszatniczki lub szynszyle(na przemian mają) w małym akwarium,a w nim (zajmujący większość wolnej powierzchni) ZA MAŁY KOŁOWROTEK, w którym aż płakać się chce jak biegają i ugina im się kręgosłup- śmiertelne zagrożenie urazem kręgosłupa(koszatniczki biegają cały czas w tym)

4.Myszki są MALEŃKIE, o wiele za małe do sprzedaży,to samo tyczy się świnek morskich(T R A G I C Z N I E małe),królików(tragicznie małe) i szczurów!!!!!!!

5.Myszki w maleńkich boxach,mają biegunkę.


W ten sposób opisałam okropności dziejące się bezbronnym zwierzątkom.

Opisałam wszystkie zoologiczne na raz.

W jednym mają samce i samice niby oddzielnie,"pokarm" i wodę też,ale zbyt małe są powierzchnie,zwierzątka tłamszą się na sobie, i są TRAGICZNIE MAŁE świnki morskie,myszki i króliki. Te malutkie myszki w sprzedaży miały biegunkę.



POMOCY!!!!Nie wiem,co robić...Czy TOZ,czy co...Co oni zrobią tym bydlakom?Obawiam się,że nic ;(

Bel - Śro Lut 24, 2010 17:23

Selena, po pierwsze oczywiście możesz to zgłosić do TOZ-u.Ja osobiście nasłałam TOZ na swojego proboszcza,który przy swojej parafii prowadzi"zagrodę ursynowską"-kilka owieczek,dwa kucyki,kurki,bażanty,króliki,kaczki.Zwierzątka miały betonowy wybieg,stare zgniłe obierki zamiast jedzenia większość wyglądała na chorą.Pomogło.Pewnie ślubu mi nie udzieli ale co mi tam :DD
Po drugie.. uświadom swoich przyjaciół by nie kupowali w zoologach :roll: im więcej osób kupi tym więcej zwierząt znów tam trafi...skoro jest tylu chętnych to interes się kreci...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group