To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

W kupie raźniej - szczury są stadne - Szczur odtrącony przez stado

CzarneSłoneczko - Pią Cze 19, 2009 21:20
Temat postu: Szczur odtrącony przez stado
Jeśli był taki temat to proszę mnie przekierować.
Zastanawia mnie i trochę martwi pewne... ‘zjawisko socjologiczne” które prezentuje moje męskie stado. Dawno mnie na forum nie było, bo problemów nie miałam, a czytając o problemach z łączeniem i współżyciem samców opisywanych przez innych użytkowników, trochę egoistycznie się uśmiechałam, bo u mnie wszystko gra i tańczy. Niestety. A oto opis mojego problemu, od początku:

Postanowiłam założyć stado samców, bo lubię samcole. Na allegro nabyłam samca Syjona. Miał mieć 3 miesiące, miał chyba ponad 6, w każdym razie wielki, baaardzo wielki szczur, ale taki... no... dziwny. Weterynarz nie stwierdził żadnych chorób, ja tez nie zaobserwowałam by mu cos somatycznie dolegało, ale on był i jest dziwny. Zachowuje się jak zabawka, jak go położysz tak on leży, w ogóle nigdzie nie łazi, niczego nie zwiedza, tylko taki o... flegmatyk.
Po jakiś czasie, bo długo zajęło mi by zrozumieć że „on-taki-jest-i-się-nie-zmieni” wpadłam na pomysł by zapewnić mu kolegę. Do domu trafił mały Blu. On z kolei miał mieć 3 miesiące i miał. Łączenie było dość burzliwe, bo młody się sadził, ale Syjon mu ustąpił, co było z reszta do przewidzenia, i mając swoją hierarchie sobie egzystowali, choć miłości miedzy nimi nie było. To znaczy spali oddzielnie, mało się iskali. Taki lekki chłód, ale akceptacja. Wiadomo – alternatywy żaden nie miał.

No ale...

Pojawiła się okazja na przygarniecie dwóch małych chłopców, braciszków.
Wiadomo: kilka pięknych dni, jacy oni słodcy, bla bla bla. Łączenie: wszystko w porzadku1 Blu był jak mamusia. Małe szczurki bardzo „rozgarnięte” i podporządkowane. Fajnie.
Miało to miejsce jakieś 8-9-10 dni temu. Przez ten czas dało się zaobserwować zmianę w strukturze społecznej. Blu i Bliźniaki żyli sobie jak rodzeni bracia, no sielanka. Syjon zamieszkał na półce. W ogóle z niej nie schodził. Nawet tam kupę robił i nie chodził jeść na druga półkę. Dostawał oddzielną miskę ale jadł z niej tylko wtedy kiedy inni byli na dole. Nawet jak jakiś był na sąsiedniej półce (i nawet jak mały) to Syjon wciskał zad w kąt, w pręty i tak jakoś... smutał się. Zaczął się bać ręki. W ogóle dotyku, nie dał się złapać i wyjąc z klatki. Wczoraj został pogryziony, a weterynarz po obejrzeniu stwierdził, ze ma na pysku ślady po wcześniejszym „dokuczaniu” (których ja nie zauważyłam).

I tak teraz siedzę i myślę, co z tym szczurem takim.. wyalienowanym dalej czynić. Niby na początku było dobrze, ale teraz on się boi szczurów. Boi się nawet człowieka, w ogóle wszystkiego, robi kupę pod siebie, jak się go dotknie i piszczy strasznie i takie.. „obronne” zachowania demonstruje. Nie wiem, jak tak naprawdę jest ze szczurza psychika, ale z całą pewnością on teraz bardzo cierpi.

Przepraszam ze się tak rozpisałam, ale ja nie mam w otoczeniu nikogo z kim mogę porozmawiać o szczurach. Kiedyś jak powiedziałam koleżance że szczur jest chory to usłyszałam „wywal go”. Chyba wielu z was cos takiego słyszało. Ja generalnie jestem odporna no ale... ALE źle jest, a do tej pory było dobrze, a ja jestem sama z tym szczurem który od początku z Księżyca jest...

Czy ktoś z Was ma jakieś alternatywy prócz kastracji całej trójki (która pewnie i tak by nie pomogła bo to chyba nie jest testosteron tylko coś... eee... wyższego? To wygląda jak nasza polska młodzież...)

Zdjęć niestety nie dam, bo aparat mi padł kilka dni temu, ale właściwie to niema czemu robić zdjęcia, szczury jak szczury – cztery nogi i ogon. Żaden z nich nie wygląda na barbarzyńcę...

Anonymous - Sob Cze 20, 2009 08:09

CzarneSłoneczko, skoro to nie somatycznie coś mu dolega, to pewnie jest to natury psychicznej. Nie wiemy co się działo ze szczurem u poprzedniego właściciela, a może tam działo się coś co szczura uczyniło takim jaki jest. A może to taki charakter. Sama mam szczura, który jest na dystans z własnego wyboru, choć mógłby sobie znaleźć bliższego kolegę pośród 9tki ze stada.

Jednak to, że zmiany nadeszły wraz z rozszerzeniem się stada jest niepokojące. Może twój Syjon, żyjąc poprzednio sam nie umie się dostosować i nauczyć szczurzego zycia na nowo. A może nie chce.
Jeśli w żaden sposób nie walczy o wyższą pozycję, to niestety często się zdarza, że te szczury najniżej (lub stare) są nękane przez młodsze. To właśnie dzieje się u ciebie.
Ja bym go oddzieliła od tego stada, dała osobną klatkę i dała odetchnąć, a potem dała mu kolegę, tego najspokojniejszego, najstarszego.
Na wybiegu nadal mogą biegać razem, byle potem Syjon mógł wrócić do siebie i mieć spokój.
Sytuacja jaka jest teraz nie może trwać dłużej, bo go smarkacze zamęczą i będzie coraz gorzej.
Poświęć mu więcej czasu jak bedzie sam w klatce (powiedzmy przez tydzień-10 dni) i obserwuj co i czy się zmienia w jego zachowaniu.

Anonymous - Sob Cze 20, 2009 08:26

Zgadzam sie z Viss. Widac, ze szczurek jest wycofany i sobie nie radzi z sytuacja. Jesli zostanie dluzej w stadzie mlodzikow to mozliwe, ze przez to meczenie podupadnie na zdrowiu i w koncu odejdzie.

Czytalam taki artykul kiedys, ze obserwowano zachowanie hodowlanych szczurow robiac dla nich zagrode na dworze i nie ingerujac w stado. Pierwsze co, jak sie zadomowilo stado w nowym miejscu i ustalila hierarchia to w warunkach zblizonych do naturalnych zameczyly najslabszego i najmniej rezolutnego szczura. Po prostu ten szczur po miesiacu odszedl. Zrobiono sekcje i nic nie wykazala. Szczur byl zdrowy. Szczury wyeliminowaly najslabsze ogniwo :]

Sadze, ze w warunkach domowych raczej rzadko sie to zdarza, ale jesli jest duza roznica wieku to ten najbardziej spokojny starszy szczur moze byc gnebiony. Jak maluchy stana sie mlodzikami to moze byc coraz gorzej.

U mnie byla podobna sytuacja. Mam b spokojnego kastrata, ktory jednak w razie potrzeby umie sie dobrze bronic i ma odpowiednie gabaryty. Problem w tym, ze on do samego konca woli uniknac konfrontacji i tez jest troche dziwny i np. boi sie piskow i wszystkiego co nowe. Adoptowalam malucha do moich dwoch i na poczatku bylo ok, ale jak maluch podrosl zobaczyl, ze kastrat taki b ugodowy i woli uciec niz sie bic i zaczelo sie meczenie, szarpanie za futro. Kastrat byl doprowadzony do ostatecznosci wiele razy. Zauwazylam, ze podupadl na zdrowiu, z oczu i nosa lala mu sie porfiryna ciagle i zaczal sie mnie bac troche. Maly sie wyprowadzil i wszystko wrocilo do normy. Chlopaki sie czasem leja, ale juz jest ok.

CzarneSłoneczko - Sob Cze 20, 2009 12:50

Dziękuje za odzew. Miałam podobne myśli, może nie tak dokładnie formułowane. Ale i tak dzięki. Syjon po pogryzieniu jest oddzielony, dostał maść na te ranki, a takie leczenie ze stadem jest bardzo trudne. Wiec mieszka sam i dalej siedzi w kącie. Fakt, ze to dwa dni niecałe od zdarzenia. No ale ja go takiego naprawdę wesołego od kiedy go posiadam – nie widziałam. Bardzo możliwe, ze u poprzedniego właściciela miało miejsce coś, co mu się tak w psychice zapisało. Szkoda mi tego szczura, bo to taka... „dobra dusza”. Racje bytu ma przysłowie: nie bądź za dobry bo cię zjedzą. Eh, szczury robią się coraz bardziej „ludzkie”
Anonymous - Sob Cze 20, 2009 18:02

Moze wypadaloby mu skombinowac ugodowego (moze kastrowanego) starszego kompana, ktory by go wyiskal, uglaskal i uspokoil?

Na mojego rudzielca wlasnie tak kojaco dziala jego przyjaciel z klatki. Obaj sa w podobnym dosc zaawansowanym wieku, a jego kolega jest dusza towarzystwa i jest b spokojny i zawsze jak rudzielec sie stresuje to go uspokaja i przytula.

Mi sie wydaje, ze cos u wlasciciela musialo mu sie stac. Rudy zostal np. znaleziony w zimie w parku i teraz to sie zachowuje juz normalnie i jest wesoly, ale na poczatku byl zagubiony, agresywny, wszystkiego sie bal itd. Wydawalo mu sie, ze inne szczury chca mu zrobic krzywde i dalej dosc niechetnie akceptuje nowych kolegow, ale wiele nauczyl sie od towarzysza.

Poswiecaj mu duzo uwagi, na wybiegach niech ma kontakt z kolegami dalej. Po jakims czasie powinien odsapnac :)

gabi30 - Nie Wrz 05, 2010 20:09
Temat postu: Co radzicie w sprawie szczura, którego stado nie toleruje?
Kochani poradźcie. Planuję oddzielić mojego łysego Jajusia, bo już dłużej nie mogę nerwowo. Stado go nie znosi, on najmniejszy ale waleczny. Nie poddaje się i próbuje innym udowodnic swoją wielkość. Źle na tym wychodzi. Jajusia nie wykastruję, bo malutki, wiecznie kichający. Boję się,że może nie przeżyć narkozy. Myślę aby go oddzielić i trzymać w klatce z Adim, który jest najłagodniejszy w stosunku do niego.
Dzisiejsze zdjęcia Jaja, wygląda jakby go Edward Nożycoręki okładał:
To tylko brzuch, reszty nie dało się obfocić, mały jest spanikowany

hefi - Nie Wrz 05, 2010 20:44

Ja bym go odizolowała od stada i zostawiła tylko z Adim skoro piszesz że jest w stosunku do niego nie agresywny. Ale starałabym próbować na neutralnym terenie łączyć i obserwować, może wkońcu zostanie zaakceptowany.
gabi30 - Nie Wrz 05, 2010 20:48

Łaczenie nic tu nie da, one żyją razem już prawie rok. Problem występuje cyklicznie, ale efekty widać
Czarodziejowa - Nie Wrz 05, 2010 21:13

jeny, jak to strasznie wygląda :(
podpisuję się obiema rękami pod tym co pisze hefi. niech zostanie z Adim. tak będzie lepiej niż narażać go na obrażenia i ogromny stres...

omry - Nie Wrz 05, 2010 21:23

Oj, biedny Jajuś :(
Jak najbardziej, Gabi. Zostaw do z Adim. Nie będą samotni, a Jajuś na pewno będzie czuł się spokojniej.

baradwys - Nie Wrz 05, 2010 21:40

Moja lara wyglądała tak samo, dla nie to nic dziwnego. Chłopaki muszą ustalić hierarchię w stadzie a że jest fuzzem to właśnie tak wyglądać będzie do pewnego czasu. U mnie po 2-3 tygodniach nastała cisza i skóra Lary jest znów bez skazy ;)
Devona - Nie Wrz 05, 2010 21:48

gabi30 napisał/a:
Jajusia nie wykastruję, bo malutki, wiecznie kichający. Boję się,że może nie przeżyć narkozy.
Kastrowałam samca, który ma prawdopodobnie problem z przegrodą nosową, wydaje z siebie takie dziwne świszczące dźwięki, które pojawiają się okresowo i znikają, zauważyłam je po raz pierwszy niedługo przed operacją, tygodniami leczyłam go antybiotykami (oczywiście nie jednym ciągiem ;) ), chociaż akurat kastracja była przekładana z powodu pasożytów zewnętrznych, które były oporne na leczenie. Szczurek bez problemu przeszedł zabieg, był mały jak na samca, dopiero z czasem trochę się rozrósł, szkoda, że raczej wszerz. W momencie operacji miał już kilka dobrych miesięcy, ile dokładnie - nie wiem. Nadal świszczy, jest regularnie osłuchiwany, więc to nie ma podłoża infecyjnego, bo nie kicha, nie ma wydzielin żadnych, drogi oddechowe czyste, widocznie taki już jego urok. W każdym razie ja poszłabym na kosultację do weterynarza, który z powodzeniem przeprowadza zabiegi na małych zwierzętach i zapytała, czy rzeczywiście narkoza może mu zaszkodzić. Jeśli jest taki nadpobudliwy, to nawet w dwuosobowym stadzie będą ciągłe bójki, poza tym jeżeli ta "nadmierna waleczność" ma podłoże hormonalne, to szczurek będzie się całe życie męczył.

Nie ma zdjęć reszty ciała, ale w kwestii brzucha - gdyby miał sierść, to być wielu tych zadrapań nawet nie zauważyła ;) . Jeśli szczurek ma taką skórę, że łatwo na niej powstają ranki, to "łysość" wzmaga ten efekt. Czy on poza zadrapaniami ma np. ugryzienia? Być może te ślady są efektem zupełnie niewinnych "sprzeczek", ale nie wiem, na ile zdjęcie oddaje rzeczywistość (czyli jak głębokie są te urazy). U moich łysolin też często pojawiają się zadrapania, ale one mają taką skrórę, że za dzień-dwa nie ma prawie śladu. Nie mówię, że te zadrapania należy ignorować, ale może nie ma co przesadnie panikować ;) .

wuwuna - Pon Wrz 06, 2010 02:19

Mój Góró też tak wyglądał, on tylko zaczynał i on tylko tak wyglądał. I po kastracji jak ręką odjął. Koniecznie go oddziel. Gdybyś mieszkała w wawie to bym proponowała kastracje, mimo problemów ze zdrowiem, ale w tym przypadku bez dobrego weta najsensowniejsze jest, aby zamieszkał tylko z jednym.
gabi30 - Pon Wrz 06, 2010 07:42

Dzięki dziewczyny, potrzebowałam upewnienia się w słuszności decyzji. Jajo jest u mnie od listopada ubiegłego roku. Od początku z chłopakami. Problemy raz maleją raz sie nasilają. Najbardziej gnębi go czarny Pele. Chociaż czasami obserwuję innych panów jak go gonią. Jajo fruwa wtedy po całej klatce jak ptaszek. Tak jak pisałam , problemy są cykliczne. Miesiąc względnego spokoju, tylko drobne przepychanki. A potem wojna na całego.
Jajo oprócz podrapanego brzucha i boczków ma ugryzienia na plecach. Nie są specjalnie głębokie, nie krwawią. Szkoda mi chłopca, jest przekochanym szczurasem z wielkim ADHD w małym ciałku.
Spróbuję go przenieść do osobnej klatki i zobaczę jak będzie jego i pozostałych chłopców reakcja.

Anonymous - Nie Sie 19, 2012 13:59
Temat postu: Odrzucona ze stada po chorobie
Mamy 7 samiczek (5 młodszych 8 m-cy, dwie starsze 14 m-cy), niesterylizowanych. Jedna z nich, na nieszczęście jedna z najsłabszych - Plamka, przeziębiła się. Zabraliśmy do weterynarza, odseparowaliśmy na kilka dni, żeby nie zaraziła innych. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, mała przestała "gruchać" w końcu po 5 dniach lekarz orzekł koniec choroby.

Nieszczęście jednak zaczęło jak wsadziliśmy zdrową już Plamkę z powrotem do wspólnej klatki. Nie mieliśmy pojęcia, że szczury - żyjące do tej pory w dobrej komitywie (jadły i spały razem, dokuczały sobie czasami, ale bójki bywały rzadkie) nagle znienawidzą małą. Wydawało mi się, że ustalą hierarchię i się skończy, ale niestety mocno ją pocięły zanim zdążyliśmy ją zabrać. Nie było jej ledwie kilka dni.

Potem zrobiliśmy błąd, przez 2 dni klatki były blisko siebie i całe stado syczało na Plamkę. Chciałem, żeby zapachy z klatek trochę przeszły, ale najwyraźniej nie tędy droga.

W chwili obecnej próbujemy je łączyć sztuka po sztuce, ale jest bardzo ciężko. Wybraliśmy jedną ze spokojniejszych do pierwszego kontaktu - Kuro. W wannie wszystko jest OK, przez 20 minut nie było kłopotu. Szczurki się wąchały, nie zaprzyjaźniły się ale obyło się bez walki. Potem wspólna klatka. Są już około 24h razem, jedzenie dostały dopiero rano. Kuro nie dąży do zwarcia ale nie jest przyjazna, widzę, że też potrafi być agresywna. Plamka znów jest wystraszona. Śpi w niewygodnej pozycji i widzę, że szacuje każdy ruch przed wykonaniem - strasznie mi jej szkoda.

Będę wdzięczny za ewentualne rady. Co jeszcze można by zrobić? Kuro wydaje się najspokojniejsza ze stada, ale mogę jeszcze spróbować z innymi. Trzy najtłustsze panny odpadają od razu bo są agresywne nawet w wannie. No i jeszcze jedno mnie ciekawi: czy takie odrzucenie to normalny proces?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group