To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - O fuzzach - opinie, wnioski

Anonymous - Pią Gru 07, 2007 23:27
Temat postu: O fuzzach - opinie, wnioski
Wydzielone z tematu miotu N, hodowli Rats Troop :)



To ja też zaofftopię. :)
nezu, ja też ostatnio mam pewne przemyślenia dotyczące fuzzów. Byłam przeciwna tej odmianie. Po co rozmnażać prawie nagie szczury? To tak samo bezsensowne jak u innych zwierząt. Bałam się też, że jednak będą upośledzone, w niewielkim może stopniu, ale będą, przez wibrysy.
Teraz nie jestem już przeciwna, choć nadal nie wiem po co taka odmiana. Nie uzdrawia ich to, nie przedłuża życia... Nadal uważam, że poskręcane wibrysy to nie najlepszy pomysł, choć nie widzę u swojego łysego puchacza żadnych patologii, u innych też nie. Fuzzy podbiły moje serce bezapelacyjnie, nie mam nic do gadania. Uwielbiam je za charakter, niesamowite płączenie adhd z przytulakiem i najsłodszym miziakiem. Podarowany mi Bobik jest całkowicie powalający, wyjątkowy i niesamowity. Nie żałuję i z całą pewnością to nie mój ostatni fuzz, wręcz przeciwnie, marzę o stadku golasków. I z tej fuzzowej miłości i uwielbienia rodzi się jedno pytanie. Czy nie ma szans na fuzzy z prostymi, długimi pięknymi wibrysami?

nezu - Sob Gru 08, 2007 01:05

Mogę prosić moderację o wydzielenie tematu?Napisałabym wtedy więcej, a nie chce już offtopicować w temacie justki....

Off-Topic:
Niestety Viss, są sprawy nie do zrobienia.
Proste wąsy to mają sphynxy. Łamliwe do tego, kruche i sztywne jak druty.

Mutacja powodująca pojawienie się fuzza odpowiada jednocześnie za słabsza, delikatniejszą strukture wibrysów i ich jednoczesne zawijanie. Proste i normalne wąsy u fuzza nie są w tym przypadku do osiągnięcia. Tylko nowa, spontaniczna bezwłosa mutacja z normalnymi wąsami by ten problem rozwiązała


[ Dodano: Sob Gru 08, 2007 01:32 ]
Dzięki angelsdream powstał ten temat, mogę więc bez przeszkód wkleić to, co wymodziłam.. ;)
(ostrzegam, długie)

Rexy też mają skręcone wąsy. LH i satyny mają słabszą strukturę wibrysów. Albinosy poza bardzo słabym wzrokiem mają udowodnione upośledzenie powonienia, a tak naprawde to właśnie węch jest najważniejszym zmysłem u szczura (albinosy - albino. PEW. NIE MYLIĆ z pink eyed diluted).
A co do "kalectwa" fuzzików..

Na goosmoose (niestety, zgubiłam link wraz z danymi na kompie swego czasu :( , czego do teraz żałuję) znalazłam temat - dyskusje o schorzeniach odmian bezwłosych. Bo wszędzie, nie tylko w Polsce ale i w USA kwestia szczurów bezwłosych jest sporna i zawsze kończy się wielką kłótnią ;) . Tam do tego nie odróżniają odmian zbyt dobrze.

W tamtym temacie zainteresował mnie jeden, bardzo długi post dziewczyny pracującej w jednym z sklepów zoologicznych w USA( do tego stopnia, że nie mogę go zapomnieć). Jedna z samic w sklepie, fuzzik właśnie, z pięknie poskręcanymi szczątkowymi wibryskami, ciemnooka, uciekła. Z opowieści wynika, że w ciąży, uciekła z klatki oraz ze sklepu. Zamieszkała pod sklepem, w takim podpiwniczeniu do którego pracownicy nie mogli się dostać. Przez kilka (o ile pamiętam około 7 ) tygodni grała sprzedawcom na nosie. Była zima. Co prawda był to jeden z cieplejszych regionów i temperatura wynosiła około 0 stopni Celsjusza, ale musicie chyba przyznać, że to nie letnie upały, a już zwłaszcza dla szczura bezwłosego. Co prawda sprzedawcy musieli ją dokarmiać w międzyczasie (i dokarmiali, w końcu była to samica która nie zna dzikiego życia i nie potrafiła sama znaleźć sobie odpowiedniej ilości pokarmu), ale dziewczyna żyła sobie na wolności przez cały ten czas. Urodziła 13 albo 14 maluszków. WSZYSTKIE co do łapki bezwłose i wszystkie co do łapeczki odkarmione przez mamusię i żywe. W końcu udało się całą ferajnę wyłapać w żywołapkę. Żadne nie padło ofiarą drapieżnika, choć bez problemu mogły się tam dostać koty, psy, łasicowate jakieś. Golaski poradziły sobie. Przeżyły, z niewielką pomocą człowieka (dokarmianie), przy której przeżyłby również niebieski standard.

I do czego zmierzam...
W niektórych dzikich populacjach szczurów, spotyka się znaczenia z białym. Istnieje spore podejrzenie, że szczurki te są skutkiem mezaliansu z wypuszczonym domowym ogonem, najczęściej znaczone dzikusy spotyka się w zamkniętych, dużych pomieszczeniach, halach, stodołach etc. Jednak zapewne sam rodzic już dawno padł ofiarą drapieżnika. Bo nie ma się co łudzić, zwierzę oswojone, nawet jeśli zdziczeje, prędzej zginie niż nauczy się unikać zagrożeń, przed którymi uciekają ich dzicy pobratymcy, czy zdobywać samodzielnie ilość pokarmu pozwalającą im na przeżycie. Myślę, że tak samo mogłoby być z fuzzami. Różnica między nimi polega tylko na tym, że ludzie częściej pozbywają się z domów kapturów niż tych "innych szczurków bez futerka", na których dodatkowo można przecież zarobić (podobno, jak sądzą niektórzy...) ;) . Tak samo Dumbo i wszelkie podobne recesywy. Nie jestem pewna jak z dominującymi rexami i velveteenami. Więc po prostu nie było możliwości sprawdzenia tego "w naturze". Myślę też, że gdyby ta odmiana pojawiła się w naturze, miałaby szanse na przeżycie, po prostu jej populacja bardziej rozwijałaby się w cieplejszych regionach Europy czy USA.
Jak wielokrotnie pisał pituophis jest znany przypadek półdzikiej populacji mysich hairlessów, które doskonale radziły sobie z życiem na własny rachunek, wśród drapieżników, w zimnie i bez pomocy człowieka.
I o ile szczurzym sphynxom by się to raczej nie udało (brak grasicy, upośledzony układ immuno), o tyle fuzzy, które tego problemu nie mają, mogłyby sobie poradzić.
Znana jest też zasada, że brak jednego zmysłu natura nadrabia rozwinięciem innych, doprowadza też czasem nawet do zmian zachowań behawioralnych gatunku. Co prawda pojawienie się fuzzów w świecie to tylko wina i robota człowieka, ale mimo wszystko ich życiem rządzi natura. I ta właśnie natura rekompensuje fuzzom ograniczenie możliwości poznawania świata przez wibrysy.
Mam w domu przypadek, który pokazuje jak radzi sobie fuzzik pozbawiony jednego ze zmysłów, zmysłu wzroku, mogę go opisać zainteresowanym na pw. Każdy kto miał okazję się z nim zetknąć, nie może wyjść z podziwu JAK ten szczur sobie radzi, jakim cudem biega, szaleje, skacze, zwiedza, przytula się do człowieka, iska, dogaduje ze stadem, wspina się w miejsca do których mniej ciekawscy pobratymcy z futrem nawet nocha nie wsciubią. I wcale nie spada i nie obija boleśnie o przedmioty. Gdyby wierzyć w fuzzowe upośledzenie z braku porządnych wibrysów, ten szczur powinien żyć we własnym, niemal autystycznym świecie, zamknięty w czterech ścianach umysłu, z jednym zaledwie dobrze rozwiniętym zmysłem który na nic mu się nie przyda. Tymczasem nie... wypracował w sobie metodę na węch i dotyk. Duuużo więcej znaczy. Nie tylko moczem, ale również zapachem ciała (ociera się o przedmioty). Kiedy już pozna cały teren w swój osobliwy sposób, porusza się po nim tak, jakby widział, węszy i biegnie, nie obijając się o żaden przedmiot, nie spadając, często skacząc! bez błędu. Oczywiście on w naturze bardzo szybko by zginął, nie wyczuwszy drapieżnika. Jak każdy ślepy szczur, ale przecież nie każdy Fuzz jest slepy.

I teraz pytanie zasadnicze. Czy można zaprzeczyć, że gdyby ta konkretna mutacja spontanicznie pojawiła się w DZIKIEJ szczurzej populacji, nie miałaby szans na przetrwanie i rozwój?
Patrząc na to wszystko?

Anonymous - Sob Gru 08, 2007 13:30

nezu napisał/a:
Gdyby wierzyć w fuzzowe upośledzenie z braku porządnych wibrysów, ten szczur powinien żyć we własnym, niemal autystycznym świecie
JA tego nie sugerowałam, moje pytanie o proste wibrysy jest związane raczej z estetyką i myśleniem laika, że to co już wypróbowane jest lepsze od nowego, niż z obserwowanymi u fuzza "kalectwami", o czym zresztą pisałam.
nezu napisał/a:
mogę go opisać zainteresowanym na pw
ja oczywiście poproszę, choć chyba lepiej było by opisać to także w tym temacie. :)
nezu napisał/a:
Czy można zaprzeczyć, że gdyby ta konkretna mutacja spontanicznie pojawiła się w DZIKIEJ szczurzej populacji, nie miałaby szans na przetrwanie i rozwój?
Wydaje mi się, że to zależy od dwóch czynników szczególnie. Gdzie się pojawia taka populacja. Wiadomo, że środowisko i klimat potrafią pomóc jak i przeszkodzić. A po drugie, czy kwesta możliwości przeżycia i jeszcze dodatkowo rozwoju nie jest związana raczej z, powiedzmy, ogólnymi możliwościami gatunku/odmiany/rodzaju? Szczury są wyjątkowe przez swoją umiejętność dostosowania się do niemal każdych warunków bytowania. Czy w takim razie każda odmiana szczura, wyhodowana sztucznie przez człowieka, która jest zdrowa (mam tu na myśli ogół cech organizmu) i może się rozmnażać bez problemów nie ma takiej samej szansy na przetrwanie i rozwój w środowisku pozbawionym intencyjnej pomocy człowieka (bo nie intencyjnie już pomagamy szczurom, zapewniając im stały dostęp do pokarmu przy skupiskach ludzkich)?
pituophis - Sob Gru 08, 2007 14:34

To na ratbehavior jest wzmianka o populacji dziko żyjących bezwłosych myszy z Anglii. Wchodziły na zimę do pomieszczeń, ale to samo robią przecież myszy owłosione ;) .

Pewnie też wszyscy wiedzą o nagich psach z Meksyku i Peru, które od przynajmniej 1000 lat radziły sobie, często bez opieki człowieka. W przeszłości podobne rasy żyły w Afryce, Tajlandii, Chinach (grzywacze), Grecji, Turcji. Amerykańskie nagusy mają zmniejszoną ilość zębów, co nie przeszkadza im jeść kości, polować.

Myślę, że w ogóle pojęcie "upośledzenie" jest względne, bo człowiek też ma wiele "upośledzeń" jeśli porównamy go z szympansem, a psa z wilkiem. Szczury wędrowne też są "upośledzone" w porównaniu np. z wiewiórkami, bo nie są za bardzo w stanie przeżyć z dala od siedlisk ludzkich zimą.

nezu - Sob Gru 08, 2007 15:27

Viss napisał/a:
Wydaje mi się, że to zależy od dwóch czynników szczególnie. Gdzie się pojawia taka populacja. Wiadomo, że środowisko i klimat potrafią pomóc jak i przeszkodzić. A po drugie, czy kwesta możliwości przeżycia i jeszcze dodatkowo rozwoju nie jest związana raczej z, powiedzmy, ogólnymi możliwościami gatunku/odmiany/rodzaju? Szczury są wyjątkowe przez swoją umiejętność dostosowania się do niemal każdych warunków bytowania. Czy w takim razie każda odmiana szczura, wyhodowana sztucznie przez człowieka, która jest zdrowa (mam tu na myśli ogół cech organizmu) i może się rozmnażać bez problemów nie ma takiej samej szansy na przetrwanie i rozwój w środowisku pozbawionym intencyjnej pomocy człowieka (bo nie intencyjnie już pomagamy szczurom, zapewniając im stały dostęp do pokarmu przy skupiskach ludzkich)?



Viss, pisałam ci o Jumim na pw ;)
Ale napisze na ogólnym.
Jumanji jest dość specyficznym samcem, w latach swojej burzliwej młodości i hormonalnego dojrzewania (późno mu się zaczęło), próbował dominować inne samce. Przy czym nie robił tego jak większość znanych mi samcoli. Nie gryzł. On prowadził formę zapasów. Pchał głowę pod brzuch samca(w okolice tylnych łapek) i próbował go podważyć/przewrócić. Rzadko mu się to udawało, bo generalnie to mój najmniejszy samiec, Część moich samic jest od niego większa (ta konkretna linia fuzzów nie charakteryzowała się nigdy wielkimi gabarytami). Z racji swojej wielkości przeważnie przegrywał. Mam w stadzie samca, który dla odmiany kopie, wierzga i kopie. Chodzi tutaj o Corwinka. Wcześniej Jumi mieszkał z tą grupą wraz z Gufim i do dziś tego żałuję.
Jak łatwo się domyślic Jumi próbował Corwina zdominonować, a Corwin kopał i wierzgał. I wybił Jumiemu oko... Oczyszczenie gałki ocznej pod narkozą udało się świetnie. Jumi wybudził się bez cyrków. Mieliśmy nadzieję, że sytuacja się nie powtórzy, brałam to na karb nieszczęśliwego przypadku. Jumi znowu zamieszkał ze "swoim" stadem.
Kilka dni później spotkał go na moich oczach ten sam uraz. Tym razem oko co prawda się nie wylało, ale i tak trzeba je było usunąć, uszkodzenia się nie goiły..
Kolejna narkoza, oczyszczanie oczodołu i bezproblemowe wybudzenie Jumiego. No i od tego czasu Jumi mieszka już tylko z arcytolerancyjnym i spokojnym Gufiakiem. Zdecydowałam, że nie chcę więcej podobnych wypadków. Jumi oczu by już nie stracił, bo ich już po prostu nie ma, ale co gdyby inny szczur zdarłby mu skórę na głowie albo mocno podrapał pysiek? Dwa miesiące po wypadku Jumiemu przeszły terytorialne zapędy, ale kontakt z innymi chłopakami ma już tylko na wybiegu. A ja do dziś mam moralnego kaca, że naraziłam go na podwójny ból i niebezpieczną przecież narkozę.

Resztę znacie (jego zachowanie opisałam wyżej). Jeśli idzie o czynnik którny mógłby wpłynąć na ewentualne przetrwanie fuzza jak i innych "egzotycznych" odmian szczura w dzikiej populacji, zgadzam sie z tobą w zupełności.
Natomiast prawda jest taka, że gdyby nie mutacje, często przypadkowe, nie byłoby ewolucji. Nie twierdzę, że fuzzy to następny stopień w ewolucji szczura, twierdzę, że obie odmiany mogłyby żyć obok siebie i myślę, że by sobie radziły.

Tak jak pisał pitu. W Meksyku i ogólnie Ameryce Środkowej i Południowej były i nadal są półdzikie populacje zdziczałych nagich psów i kotów, które doskonale sobie radzą z przeżyciem w tak trudnych warunkach (a podobno są takie delikatne?...). Jak widać, dzikie odmiany bezwłose radzą sobie najlepiej w ciepłym klimacie.

Nisia - Pon Gru 10, 2007 12:34

pituophis napisał/a:
To na ratbehavior jest wzmianka o populacji dziko żyjących bezwłosych myszy z Anglii.

Na ratbehavior jest też przegląd artykułów o szczurach domowych żyjących na wolności. Wynika z nich, że znakomicie sobie radzą - potrafią zachowywać się jak dzikusy (kopanie norek, szukanie pożywienia), potrafią też nawiązać normalne relacje ze szczurami. Dzikim szczurom wcale nie przeszkadza odmienny kolor (przeszkadza im co innego - ale o tym wszyscy wiedzą). Jedynym problemem są drapieżnicy, dużo białego nie maskuje...

Też na ratbehavior jest artykuł o typach futra i zależności od budowy włosa i skóry. Z tego, co kojarzę opisana jest tam zależność typu włosa od jego struktury, budowy mieszka włosa etc.
Opisana jest też zależnosć pomiędzy upośledzoną budową skóry sphinxów a ich krótkimi i łamliwymi włoskami. Może na podobnej zasadzie występuje zależność między budową skóry fuzza (która na pewno jest inna od standardów) a ich poskręcanymi wąsami? Może te wąsy tak w szczegółach są inne niż np. wąsy rexa? I z tego względu fuzz zawsze będzie miał pokręcone wąsy?

A co do pokręconych wąsów i uposledzenia. Gdyby rozpatrywac zagadnienie z punktu widzenia, jak szczur ze standardowymi wąsami się nimi posługuje, i nie uwględniać zmian, rzeczywiście, jest upośledzony. Ale...
Ale jak wiadomo mózg szczura (obszar receptorów odbierających sygnały od wibrysów) zmienia się w zalezności od tego ile ich jest, czy jakiś nie wypadł, etc. Czy nie jest możliwe, że mózg szczura z pokręconymi wąsami, też się dostował do sytuacji i w zasadzie radzi sobie równie świetnie jak mózg szczura z prostymi wąsami? Bazując tylko na obserwacjach zachowania szczurów. Moja Shamsula dzielnie macha swoimi skręconymi wibryskami, nosem pracuje jak każdy inny szczur i zachowuje się, skacze jak każdy inny (szczur w jej wieku oczywiście).

Anonymous - Pon Gru 10, 2007 13:05

Nisia napisał/a:
Wynika z nich, że znakomicie sobie radzą - potrafią zachowywać się jak dzikusy
Zfilmowany jest eksperyment, szczury laboratoryjne są wypuszczone na wolność i obserwowane przez dłuzszy czas. Postaram sie ten film wydębic od wykładowcy.
nezu - Pon Gru 10, 2007 13:13

Nisiu, dziękuję za tę wypowiedź :)

Viss, bardzo jestem ciekawa tego filmu, więc dobrze by było gdyby udało ci się dostać film :) .
Ogólnie, cieszę się, że ten temat powstał :)

pituophis - Pon Gru 10, 2007 19:27

Cytat:
Ale jak wiadomo mózg szczura (obszar receptorów odbierających sygnały od wibrysów) zmienia się w zalezności od tego ile ich jest, czy jakiś nie wypadł, etc. Czy nie jest możliwe, że mózg szczura z pokręconymi wąsami, też się dostował do sytuacji i w zasadzie radzi sobie równie świetnie jak mózg szczura z prostymi wąsami?


Wiadomo, że po usunięciu części zawiązków wąsów u noworodka obszary "puste", które normalnie przetwarzałyby informacje z usuniętych wąsików zajmują się przetwarzaniem informacji z wąsów pozostaswionych - i szczur radzi sobie np. w labiryntach równie dobrze.

Nisia - Wto Gru 11, 2007 08:50

pituophis, to też miałam na myśli. To wiadomo. Drugie zdanie to moja hipoteza, ale obawiam się, że nie robiono badań na ten temat?
pituophis - Sob Gru 15, 2007 17:16

Nie. Zresztą nie byłyby one zbyt przyjemne dla szczurów...
nezu - Pon Sty 07, 2008 20:58

Kochani, oto Jumi.

http://www.fotosik.pl/pok...7e12851148.html

Zdjęcie nieprzypadkowo jest tylko linkiem. Widok jest dość...szczególny i trzeba się do niego przyzwyczaić i go zaakceptować.
Jeśli ktoś chce, niech sobie zobaczy mojego mrówkojadka.

Dodam, że to jedyne zdjęcie na którym widac Jumisia a nie: ogon, tylną łapę uciekającego z kadru stwora, tudzież rozmazaną plamę...

AngelsDream - Pon Sty 07, 2008 20:59

nezu, Jumi jest bardzo uroczy ^^
Justka1 - Pon Sty 07, 2008 21:01

Slodziak z niego i baaardzo go podziwiam :)
Prawdziwy z niego mrowkojad ;)

pituophis - Pon Sty 07, 2008 21:02

Jest śliczny, ale uważam, że nieprzyzwyczajoną do szczurów osobę może cięzko wystraszyć ;) .

Jest tak upośledzony, że bije rekordy ruchliwości i żywotności:)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group