To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - Kto dla kogo?

Krolik - Pon Paź 15, 2007 01:25
Temat postu: Kto dla kogo?
Postanowilam, ze jednak rozwine temat, ktory zostal poruszony przy okazji mojego tematu o "zupach", a mianowicie bytowanie ze szczurem.
Temat dla mnie w sumie bardzo istotny, bo niektore osoby na tym forum swoim podejsciem przekonuja mnie, ze to wlasnei my, ludzie, jestesmy dla (w tym przypadku) szczurow.
Ja rowniez kocham mojego ogoniastego przyjaciela (hmm, dokladniej przyjaciolke), ale nie oznacza to, ze mam jej pozwolic wchodzic sobie na glowe(jak juz wspominalam, doslownie i w przenosni). Okreslenie "przyjaciel" w kontekscie naszych zwierzakow oznacza towarzysza, kogos komu dobrze sie z nami zyje, ale i odwrotnie - z kim nam jest w zyciu dobrze.
Ostatnio przytoczylam historie z wymiana moich pierwszych szczurkow tzn: "1 dotkliwie gryzl, 2 uciekal i niszczyl jak szalony, 3 rowniez bardzo agresywny, a do tego zlosliwy, 4 mial biegunke od kupienia i niestety przezyl ze mna caly jeden dzien... " w odpowiedzi otzrymalam (nie wiem, czy autor chcialby zostac przedstawiony, wiec bez zgody nie podam nika): "(...)Wybacz, ale dla mnie oddanie szczura tylko dlatego ze byl agresywny, duzo niszczyl itp. to gruba przesada. (...). No dla mnie wlasnie to jest troche przesada, co ze niby mam pozwolic zeby moj szczur niszczyl mi mieszkanie, albo ciagle atakowal?(bo bycmoze niektorym to nie przeszkadza).
Nie mowcie tylko, ze skoro czlowiek decyduje sie na zwierzaka, to musi sie liczyc z konsekfencjami. Bo tu wlasnie powstaje kolejny podtemat, a mianowicie dobor szczura. Dlatego wymienialam szczury (ja ogolnie nie mam szczescia do charakterkow moich zwierzat), bo naprawde nie potrzebuje niszczyciela, tylko pociechy. Moze uznacie, ze jestem egoistka, nawet nie zaprzecze, bo cos w tym jest, ale wiem, ze jest wiecej ludzi takich, jak ja, ktorzy nawet nie zglaszaja sie nigdzie o pomoc. Dlaczego tyle zwierzat trafia do schronisk? Ludzie czesto oczekuja czegos od zwierzat, czesto niestety niemozliwych rzeczy. Kazdy z nas rowniez ma jakies oczekiwania, jedni mniejsze, drudzy wieksze. Uwazam, ze jesli chcemy przygarnac jakiegos malucha dobrze by bylo poznac troche jego charakter (hmmm, tylko pytanie jak??). Dostalam krolika od dziewczyny; twierdzila, ze nie ma dla niego czasu, ale ogolnie kochana i milutka. Taka byla kochana, ze musialam sie z pokoju wyprowadzic, a w rezultacie krolika oddac do hodowcy, bo nie dalo sie z nia zyc - dzien przesypiala, albo przelezala, a calusienka noc (od ok godz 21 do 6 rano - z dokladnoscia do godziny) "kopala"w klatce pazurami robiac halas i niesamowity balagan. Czy kochalibyscie takiego zwierzaka pelna piersia? Moj pierwszy szczur (wytrzymalam prawie miesiac....) to byla samiczka(kupiona w Czechach, bo tam mieszkalam) byla bardzo agresywna. Ugryzla mnie do krwi, kiedy wstawialam jej miseczke z jedzeniem rano drugiego dnia pobytu u mnie. Z klatki nawet wychodzila, ale przy probie wyciagniecia reki natychmiast ja atakowala(i zapewniam, nie dla zabawy, jak moja Miu). Do zmiany sciolki musielismy ja lapac sloikiem, bo kolezanke tez ugryzla.Najezona siersc, pieklo w oczach, normalnie jak wscieklizna Czy takie zwierze tez byscie trzymali w domu i kochali cala piersia? Nie ze wszystkimi idzie sie dogadac, zupelnie jak miedzy ludzmi. Ale czy naprawde mamy na wszystko im pozwalac z milosci? Gdzie nasz rozsadek?
Powracajac do tematu glownego, czyli "kto dla kogo" chyba rowniez wszyscy wiemy, ze baaaardzo czesto to rodzice kupuja swoim dzieciom zwierzatko "do zabawy", jak to okreslaja. Efekty sa rozne. Czasami faktycznie taki stworzak spelnia swoja role i oczekiwania swoich wlascicieli, ale czesto rowniez takie zwierzaki zle koncza i nawet dobor charakteru nie pomoze. Pisala tu jakas dziewczyna o znajomej, ktorej szczur byl posluszny, jak pies, wytresowany. Widocznie bardzo jej to odpowiadalo, mam nadzieje, ze szczurowi rowniez. Moj kumpel mial rowniez szczura tresowanego, juz daaaaawno temu, ale pamietam, ze maluch nie byl jakos specjalnie zasmucony swoim zyciem, a byli bardzo zzyci ze soba (tzn kumpel ze swoim szczurkiem).
Uwazam, ze naprawde powinnismy byc na rowni z naszym zwierzyncem, aczkolwiek to czlowiek jest ta mondrzejsza i inteligentniejsza istota i powinien wyznaczac jakies granice.

Nie wiem, jak skonczy ten post i temat. Czarno to widze, ale powiedzialam "a" w tej sprawie, na "b"juz nie ma miejsca, przynajmniej w tym poscie, a pisac duzo to ja lubie i umiem. xD
Pozdrawiam wszystkich "zeszczurzonych"

marhef - Pon Paź 15, 2007 01:36

I szczur dla człowieka i człowiek dla szczura.
Ale z przewagą "człowiek dla szczura".
Bo skoro biorę zwierzę, to muszę się liczyć z jego potrzebami i z tym, że zwierzę będzie indywidualnością. Muszę się liczyć z tym, że nie będzie takie jak ja bym chciała, żeby było. I muszę wiedzieć, że to nie upoważnia mnie do oddania zwierzaka do schroniska, bo "nie spełnia moich oczekiwań".

Mam szczurę, Fetkę, z którą nie mam żadnego kontaktu. Ucieka, nie daje się wziąć na ręce. I co? I co z tego? Czy to jest powód, żeby ją odnieść do zoologa i "wymienić na lepszy model"?
Szczur niszczy? To Ty jesteś od tego, żeby mu to niszczenie uniemożliwić.

Jeśli bierzesz zwierzę, to ze świadomością, że jest indywidualnością.
I ze świadomością, że zwierze to nie jest tylko przyjemność.
Że czasem trzeba będzie nad takim zwierzęciem popracować.
Krolik, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że nad agresywnym zwierzęciem można pracować aby wyeliminować jego agresję a nad płochliwym można pracować tak, aby zmniejszyć jego płochliwość.
I to jest strasznie smutne. Że ludzie traktują zwierzęta jak zabawki. Że biorą je do siebie nic o nich nie wiedząc. Że mają w stosunku do zwierząt postawę roszczeniową. Że nie respektują ich indywidualności. Że wymieniają w sklepach, bo zwierzę im w czymś nie odpowiada. W skrajnych przypadkach nie leczą gdy zwierzak zachoruje, bo przecież taniej kupić nowego.

Jeśli ma się taką postawę, to lepiej kupić sobie tamagotchi.

Layla - Pon Paź 15, 2007 05:59

Miałam również szczurę, z którą nie miałam żadnego normalnego kontaktu. Nie dawała się głaskać, brana siłą na ręce wrzeszczała okropnie, w pokoju robiła mi apokalipsę niszcząc co popadnie. Jednak biorąc ją do domu, decydowałam się na przyjęcie hmmm zagadki. Bo zwierzę, jak człowiek, jest zagadką... Z Aiko wypracowałam jedynie to, że jak chowałam stado do klatki, dla niej to był sygnał, że czas wracać. Sama wracała do klatki, ja otwierałam drzwiczki i wchodziła, bez głaskania.

Ja od szczurów oczekuję, żeby były szczurami. Po prostu. To czy mnie lubią jest mniej ważne niż ich relacje w stadzie. Dla mnie zgoda w stadzie (a w moim przypadku w dwóch stadach) jest ważniejsza niż to, czy szczury będą miziaste. Większość moich jest urocza i do tulenia, ale jakby tak nie było, to tragedii bym nie robiła.

Drugim "ciężkim" przypadkiem był Lenin, którego "właściciel" miał wywalić na dwór "bo gryzł". Zgadza się, gryzł. Ale po 5 tygodniach pracy z nim wychowaliśmy może nie przytulankę, ale naramiennego "ziomala", z którym można się pobawić i który na nasz widok się cieszy. I nawet bez kastracji się obeszło, bo gryzienie było powodowane lękiem, a nie hormonami.

Przewagą myślę że jest "człowiek dla szczura"... Bo to my jesteśmy ludźmi i naszym obowiązkiem jest spełniać potrzeby zwierzęcia, które przyjęliśmy do domu.

sachma - Pon Paź 15, 2007 09:14

do poki szczurow nie ma jeszcze u mnie, to one sa dla mnie - kolejny szczur zeby zaspokoic chec posiadania wiekszego stada.. z chwila kiedy zwierze przekracza prog mojego domu ja jestem dla niego.. akceptuje wszelkie niedociagniecia, bo ja tez nie jestem idealna.

Krolik, a moze obecnemu szczurowi przeszkadza twoj wyglad zapach czy zachowanie? moze on tez chetnie by ciebie oddal do schroniska i wziął sobie cos lepszego - a co z bezinteresowna miloscia i przywiazaniem? gdzie to jest jesli oddaje sie zwierze bo komus nie pasuje..

Biorac zwierze do domu stajemy sie za niego odpowiedzialni, musimy je wychowac, nauczyc naszych zasad - nie mozemy wymagac by zwierze te zasady juz znalo - to bzdura i glupota zyc w przekonaniu ze zwierze zawsze bedzie takie jak sobie wymarzylismy..

Kami nie byla szczurem wymarzonym - wrecz przeciwnie, byla wredna i agresywna. z zapamietaniem polowala na rece, ale zdarzalo sie tez ze potrafila przyjsc usiasc na kolanie i dawala sie delikatnie glaskac.. po wielu miesiacach udawalo mi sie ja nawet podniesc.. nie znosilam tego szczura - ale nigdy nie przeszlo mi przez mysl zeby ja oddac! miala najlepsze warunki jakie moglam jej stworzyc, miala opieke weterynaryjna - kiedy wykrylismy u niej raka, mimo tego ze byla bardzo problematyczna, chodzilam z nia do weta, zaplacilam za operacje i mase zabiegow po operacji.. wtedy prawie stracilam palec (nerw mam uszkodzony) - mimo tych wszystkich przezyc, ciesze sie ze do mnie trafila, ciesze sie ze jakos sobie bytowalysmy obok siebie i ze nauczylysmy sie tolerowac siebie..

A Bandyta? starsi userzy znaja go.. szczur marzenie! a w zoologu byl tak dlugo bo sprzedawcy mowili ze jest agresywny..

A Vani? na poczatku byly wielkie problemy z lekliwoscia - a teraz? przylazi do mnie, siada na kolana, daje sie zlapac i co najwazniejsze nie przejawia jakiej kolwiek agresji..

Gaja tez byla lekliwa i uciekala - jest u mnie od sierpnia i juz mamy wielkie postepy, szczur nie ucieka, z ciekawoscia podchodzi, jeszcze troche sie boi podnoszenia.

gdyby idac twoim tokiem myslenia... hymmm to musialabym oddac wszystkie moje szczury procz Bojki i Ozzyego.. bo Ozzy byl bardzo stary kiedy do mnie przyszedl i z racji wieku nie sprawial zadnych klopotow.. a Bojka jako fuzz (do tego od Nezu) od zawsze jest miziasta i proludzka..

idac dalej takim tokiem myslenia to uspilabym Bandyte trzy miesiace wczesniej, bo przeciez co jakis czas mial biegunki i brudzil w pokoju..

powinnam tez uspic Elke ktora po ciazy zrobila sie na dwa miesiace nietykalska.. a to ze pozniej wrocil charakter misia to juz inna sprawa..

jesli ktos nie potrafi stanac na wysokosci zadania, wykazac sie determinacja i odpowiedzialnoscia i wychowac problematycznego szczura, to nie powinien miec zadnego.. bo w roznych okresach zycia szczur moze sprawiac rozne problemy - TO NIE ZABAWKA i nigdy nie bedzie taki jakiego sobie wymarzylismy..
czlowiek uwaza sie za istote wyzsza - jesli tak jest to nasza wyzszoscia powinna byc umiejetnosc poswiecania sie dla innych - rowniez dla zwierzat..

ja moge powiedziec otwarcie, ze jestem dla moich szczurow - bo beze mnie nigdy nie poradzily by sobie, bo jestem odpowiedzialna za ich rozwoj i zdrowie, za stworzenie im najlepszych warunkow z mozliwych.. to nie jest relacja "moje zwierzeta" tylko "ja opiekun"...

sue - Pon Paź 15, 2007 09:26

Człowiek dla szczura. Zdecydowanie.

Mówisz o niszczeniu. Zu gryzła co popadnie, szczególnie w okresie dojrzewania. Wata z łóżka latała po pokoju, końcówki zasłon znajdowałam za szafą, ale w końcu powiedziałam 'koniec'. Oczywiście wiedziałam, że nic się nie zmieni z dnia na dzień, tylko będę musiała dziewczynę pilnować na każdym kroku, czasem się wydrzeć, albo wytłumaczyć po szczurzemu, że to nieładnie, poprzez kładzenie na pleckach. A za tym szczury nie przepadają. Jak się skończyło? Po kilku miesiącach 'pracy' Zu nie ruszała już mebli, nie zżerała mi zeszytów. Kwestia cierpliwości i odpowiedniej metody.

Ucieka, żyje własnym rytmem dnia? Nic na siłę. Szczur nie jest od przytulania i leżenia na kolanach, one mają własne życie, nie wiem czy wiesz, ale dziki szczur śpi w dzień, a budzi sie w nocy. Po jakimś czasie szczury sie przyzwyczajają do tego, że 'dzień' jest wtedy, jak Ty jesteś. Co do tego nikłego kontaktu. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka to ogromna satysfakcja, gdy po jakimś czasie (czasem dłuższym, czasem krótszym) szczur się do Ciebie przekonuje, nie ucieka na Twój widok, nie musisz go wywabiać. Taki szczur to skarb, który sami zdobyliśmy :)

Podsumowując. Ekhm. Podpiszę się pod Marhefa i Laylą. Kupując zwierzaka, nie możesz od niego oczekiwać idealnego charakteru, zdrowia, etc. To ty chwili zakupu bierzesz za niego odpowiedzialność i Twoja w tym głowa, żeby sobie poradzić, współpracować ze zwierzęciem i nie ważne, czy to szczur, czy pies, czy koń. Nie można ich 'wymieniać'. Wybacz, ale to pasuje mi do rozpieszczonych dzieciaków, które mają kaprys, że chcą mieć 'pieśka'..

Krolik - Pon Paź 15, 2007 09:47

Rozumiem to, o czym Wy piszecie, ale mam nadzieje ze i Wy, chociaz postaracie sie, zrozumiec mnie.
Ja decydujac sie na zwierze nie jestem gotowa przyjac pewnych rzeczy, mimo iz sie z nimi licze. Co do mojego szczura niszczyciela, to jak moglam cierpliwie pracowac nad nim i liczyc na to, ze kiedys przestanie doprowadzac moje rzeczy do stopnia uniemozliwiajacego ich uzywanie? Nowa suszarka, poklejony kabel od radia, nowe ubrania, nowe buty. Za szczura zaplacilam 60koron czeskich, a przez pare dni kosztowal mnie ponad 1000kc! Pracowalam codziennie po 12 godzin i dla niego nie mialam jak widac duzo czasu. Wiem, ze znajomi tez probowali do niego dotrzec (moze to wlasnie byl blad??), ale rowniez nieskutecznie.
sachma napisał/a:
idac dalej takim tokiem myslenia to uspilabym Bandyte trzy miesiace wczesniej, bo przeciez co jakis czas mial biegunki i brudzil w pokoju..

To zabrzmialo tak, jakbys sadzila, ze ja uspilam ostatniego szczura.... :shock: , a to nieprawda. Maluszek byl juz chory, jak wzielam go ze sklepu. Wybralam ja pod katem spokoju, bo byla najlagodniejsza ze wszystkich i jak wsadzilam reke do akwarium podeszla do mnie i zaczela sie na nia wspinac. Dopiero w domu zauwazylismy, ze ma biegunke i nsek wygladal jak przy katarze (cos charczalo jak oddychala), no i nastepnego dnia rano.... sachma, ja jej nie uspilam!
Nie umialabym meczyc sie ze zwierzakiem (np. agresywnym), bo uwazam, ze meczylibysmy sie razem. Teraz mam wspanialego ogoniastego malucha! Wiadomo, tak jak mowicie, jest indywidualista, ale przy tym grzeczna (no, poza lapaniem krolika). Nie mam z nia wiekszych problemow, zyjemy sobie razem i wydaje sie byc szczesliwa. Tylko nad tym jedzeniem musimy popracowac jeszcze :)

Layla - Pon Paź 15, 2007 09:49

Krolik napisał/a:
Tylko nad tym jedzeniem musimy popracowac jeszcze :)


I nad sprawieniem jej towarzystwa TEJ SAMEJ płci :roll:

Moje szczury łącznie zniszczyły mi mnóstwo kabli, tapetę w nie moim mieszkaniu, Betty krótko przed śmiercią załatwiła mi najlepszą spódnicę ze skóry, nie liczę innych ubrań, kurtek w szafie, rajstop, tapicerki. Nie liczę tego, że świeżo malowane ściany zachlapały gerberem, że chłopaki leją mi na klawisze, że każdy ciuch jest obsikany. To są zwierzęta! Nie roboty, nie pluszaki z Ikei :roll: Już nie mówię o tym, że leczenie łącznie pochłonęło mi duże pieniądze, ale nawet nie sadziłam, że można tak to traktować O_o

marhef - Pon Paź 15, 2007 09:50

Krolik napisał/a:
Za szczura zaplacilam 60koron czeskich, a przez pare dni kosztowal mnie ponad 1000kc!

Za Tuśkę zapłaciłam 8 złotych w zoologu, a jej leczenie kosztowało mnie około 300 złotych w ciągu tygodnia.
Analogia jest ta sama.

Krolik - Pon Paź 15, 2007 09:53

Hmmm, ja juz wspomnialam, ze to tez nie takie proste. Co zrobie, jesli kolejny szczurek bedzie agresywny zarowno do niej jak i do mnie?

marhef, dla mnie 300zl, to okiolo 3 tygodnie mojego zycia! :shock:

Anonymous - Pon Paź 15, 2007 09:53

Ja to rozumiem... Nic więcej.
Layla - Pon Paź 15, 2007 09:55

Krolik napisał/a:
marhef, dla mnie 300zl, to okiolo 3 tygodnie mojego zycia! :shock:


Niestety może być tak, że twoja szczura zachoruje. I co wtedy? Tu na forum wszyscy kojarzą jak mi zaczęły chorować szczury. I nie było zmiłuj. Chore = trzeba leczyć. Bo to mój pierniczony obowiązek.

Poza tym samiczki najczęściej łączą się bez problemów większych. Tylko czasu trzeba i stosowania do zasad łączenia.

marhef - Pon Paź 15, 2007 09:56

Krolik napisał/a:
marhef, dla mnie 300zl, to okiolo 3 tygodnie mojego zycia! :shock:

Krolik, ja mam na miesiąc 500 złotych na wszystkie swoje wydatki. Wtedy zadłużyłam się paskudnie, ale miałam ją uśpić dlatego, że nie miałam pieniędzy? A były potrzebne zastrzyki, kroplówki, nowe leki, nutridrink, bo nic nie jadła.

Wszystko to kwestia odpowiedzialności. Biorę zwierzę i jestem za nie odpowiedzialna.

A Ty co byś zrobiła w takiej sytuacji?
Bo wbrew pozorom szczurze chorowanie jest zazwyczaj potwornie drogie.

sachma - Pon Paź 15, 2007 09:56

Krolik, nie chodzilo o to ze ty uspilas.. ale o pozbywanie sie problemu..
sue - Pon Paź 15, 2007 09:58

Pamiętam, jak kiedyś na którymś forum chłpak napisał, ze jego szczurek jest prawdopodobnie chory. Po wizycie u weta stwierdził, że za szczurka dał 6 zł, a za leczenie zapłacił aż 30 złotych! I że to bez sensu! On się nie spodziewał czegoś takiego!!

Królik. Trzeba było poczytać o szczurach na forum, zorientować się o ich niszczycielskich zapędach, o tym, ze NIE SĄ IDEALNE. A nie mieć pretensje do swiata, że pogryzły kable. Trzeba się odpowiednio przygotować, bo może się wydaje że to pikuś, ale tak naprawdę trzeba umieć sobie radzic w każdej sytuacji i być przygotowanym na wiele rzeczy.

Anonymous - Pon Paź 15, 2007 10:00

sue napisał/a:
Trzeba było poczytać o szczurach na forum, zorientować się o ich niszczycielskich zapędach, o tym, ze NIE SĄ IDEALNE.

Otóż to. Pies jest bardziej przewidywalny. Kot.

Jednym słowem rozumiem, ale nie pochwalam - żeby było jasne.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group