Alloszczur

[Emilia]

Jedna z moich pannic takze sie zmienia kiedy jestesmy w innym otoczeniu. W moim mieszkaniu w Warszawie Mint prawie zawsze na wybiegu spi gdzies po katach a jak jestem u rodziny z nimi to przychodzi pod koc albo pod moja bluzke i wytyka pyszczek zeby ja miziac. Probuje ja zachecac nie raz do tego w mieszkaniu ale zostaje tylko minutke i ucieka juz dalej Nie wiem o co chodzi. Teraz bylam u mamy na 5 tygodni i nie ma opcji zeby tam sie nie czula jak w domu czyli nie moze to miec nic z tym wspolnego ze szuka schronienia i pociechy bo nie zna dobrze srodowiska. Wrecz przeciwnie, mialam wrazenie ze super sie tam czuje.
Czasu poswiecam im tyle samo tu i tam.
Zauwazylam jednak ze jak jestem u rodziny robi sie tez pewniejsza siebie. Nie wiem czy to nie przez to ze tam jest rodzenstwo, rodzice i jakby stado sie robi wieksze... o ile mozna to nazwac stadem. W mieszkaniu jest stary uklad: Ja i dwie panny, przy tym jedna zazdrosnica oraz przytulanska - Mokka i wlasnie Mint - indywidualistka. A u rodziny Mokka robi sie troche bardziej spokojna i grzeczna, za to Mint zaczyna szalec, biega, panuje nad wszystkim i jest bardziej zwawa i mizialska.

A co do klatki w innym otoczeniu to bardzo pomaga zabrac ze soba hamaki i szmatki ktore wczesniej lezal juz w starej klatce przez dwa dni - od razu poczuja sie bezpieczniej.

[ema0505]

Ja się niedługo przeprowadzam i się zastanawiam jak na to zareagują moje maluchy. Na pewno będą miały więcej spokoju oraz swobody, bo pokój będę zajmowała tylko ja i szczury.
A co do klatki - jak zmieniałam na większą, to przez pół godziny bały się zejść na dół. Dosyć komicznie wyglądały, kiedy próbowały zejść, dotknęły ściółki i spierdzielały na góry jak poparzone .