Alloszczur Strona Główna Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: AngelsDream
Nie Kwi 08, 2012 21:37
Szczury dzikie i ich potomstwo w hodowli
Autor Wiadomość
Viss
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 31, 2008 01:16   

Świeża krew jak najbardziej, ale pewna krew. Zagraniczne hodowle czy np. z lab ze szczepu niskorakowego. Świeżość genów dzikich jest.. wątpliwa.
 
     
nezu 



Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 12 Lip 2006
Posty: 5870
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 03:00   

Sachma.. ;)
Nie ma co idealizować Timony, ona była faktycznie miła, ale dla ciebie i Seby, bo to WY ją wychowaliście i tylko wam ufała. U mnie to był kłębek nerwów i stresu, nie chciała jeść ze strachu i tęsknoty za tobą i bardzo schudła, nie zaszła też (na szczęście) w ciążę. Nie gryzła, nie chowała się w kącie, ale widziałam że jej u mnie źle. To był dziki szczur, którego ktoś przyzwyczaił do ludzkiej obecności. Dzikie zwierzę w zoo w którym opiekunowie nawiązują z nim bliższy kontakt zachowuje się identycznie. Od tamtego czasu zmądrzałyśmy i więcej chyba takiego błędu nie popełnimy..

Nie ukrywajmy jednak że takie zaufanie szczurka właśnie w stosunku do opiekuna to podstawa.

W przypadku szczurzycy hodowlanej, samica musi pozwalać gmerać przy dzieciach od ich pierwszych dni i nie może ich ze strachu czy stresu porzucić, lub co gorsza, zabić. Nie może być też agresywna. To utrudniałoby wszystko, a najbardziej wstępną socjalizację, która, nie ukrywajmy, w przypadku dzikusów czy półdzikusów jest najważniejsza. I właśnie tę cechę najbardziej cenię u swoich przyszłych matek (nie licząc oczywiście zdrowia samicy oraz samca w chwili krycia, bo to oczywiste, w końcu nie po to płacę za okresowe badania potencjalnej przyszłej matki i ojca, nie robiłabym tego gdybym miała to w czterech literach).
Zobaczmy na przykład taką Abrę. Mimo, że do idealnych matek nie należała (gubiła dzieci, a raz podgryzła pojnik i woda przytopiła gniazdo), to jednak pozwalała mi robić z malcami praktycznie wszystko. Jej cechą charakteru była ufność, ale i nadaktywność z tendencją do ucieczek z klatki i biegania poza nią (przybiegała zawsze na zawołanie) i to był właśnie problem. Byłe szmer wywoływał podbiegnięcie do drzwiczek klatki, nie patrzyła że ma przyczepione do siebie maluchy i nie zbierała ich do gniazda tylko chciała TERAZ i ZARAZ wyjść i pobiegać. A dopiero po tamtym pogryzieniu pojnika dowiedziałam się, że taki typ samice Marty zgryzają notorycznie i uczą się tej sztuki od siebie nawzajem.
Niemniej, mimo że NIE JESTEM jej panią, mimo że u mnie spędziła zaledwie 4 tygodnie od chwili przybycia do chwili porodu, pozwoliła z dziećmi zrobić WSZYSTKO od pierwszego dnia. Mam dowody, liczne zdjęcia z tego okresu.
Dziką czy półdziką samicę zapewne nie da się doprowadzić do takiego stopnia oswojenia (mówię o takim zachowaniu jak to Abry, w stosunku do obcego człowieka którego po raz pierwszy poznała na 4 tygodnie przed porodem), a nawet jeśli, to potrzeba dużego wysiłku i pracy przez całe ich szczurze życie, tylko spytam się, po co taki wysiłek skoro dzikusy wcale nie są od moich hodowlanych kluch zdrowsze czy bardziej długowieczne?
Pominę już sam aspekt przymusu socjalizacji takiego szczura przez całe życie, nawet półdzikusy merch idealne nie są, te IVY niszczą bardziej niż którakolwiek moja hodowlana samica (o samcach nie wspominając) i są nieufne w stosunku do obcych (domownikom ufają choć o ile wiem, mają swoje sympatie i antypatie), krótki okres przebywania w innym pomieszczeniu niż ludzie skończył się co prawda krótkotrwałym, ale jednak ZDZICZENIEM tych samców. Żaden z moich szczurów mimo braku przebywania ze mną w pokoju ( z wyjątkiem przyszłych mam i maluchów, oraz staruszków, a także wieczornego wybiegu pozostałego stada) nie zdziczał do tej pory, mało, ludzie mówią że mam doskonale zsocjalizowane szczury i to i własne, i maluchy. Oczywiście szczury te widują mnie codziennie, ale tak samo było z chłopcami IVY i jak widać, efekty były niezbyt miłe.

Mimo wszystko wolę pracować nad szczurami hodowlanymi (niekoniecznie z rodowodem, ale sprawdzonych), ewentualnie szukać dostępu do innych niskorakowych linii laboratoryjnych niż wistary, ich problemy płucne mnie niepokoją. Te szczury od pokoleń są z człowiekiem i nawet zdziczałe czy po przejściach łatwiej jest zsocjalizować niż dzikusy czy półdzikie maluchy, które nie znały nigdy ludzkiej ręki. Angels miała okazję przekonać się jak zmieniła się Hera po ciężkich przeżyciach i traumie ciężkiego macierzyństwa a Layla i Marta do teraz widzą co wyrosło z Gucia i Ludwika, szczurach po koszmarnej traumie przeżytej w dzieciństwie. Ale, no właśnie, to są szczury hodowlane. A jeśli w jakiejś linii hodowlanej pojawiają się notorycznie takie problemy behawioralne, to się ją po prostu wyklucza z dalszego rozmnażania.
W innych krajach prace hodowlane doprowadziły do ustabilizowania się wieku szczurów hodowlanych, ale te kraje mają szczury dłużej niż my, dłużej niż Czechy. I o ile wiem nie bazowali ani nie bazują na dzikusach.

Każdy szczur zasługuje na dom, ale według mnie na dalsze rozmnażanie zasługuje zwierzę nie tylko zdrowe, ale i dobrze rokujące w kwestii współżycia z człowiekiem. Bo gatunek ten został udomowiony najpierw do celów laboratoryjnych, jednak szczury trafiły do rąk pasjonatów nie po to żeby oglądać je za szybką terrarium, czy ciągle pracować nad ich socjalizacją a każdych kilka dni nieobecności przepłacać powrotem do punktu wyjścia w kwestii kontaktów z ogonem.
Są hodowane, bo została doceniona ich inteligencja i po to żeby człowiek miał przyjaciela. Nie jedzenie czy coś co można postraszć pukaniem w szybkę, tylko przyjaciela. I wyjątki od tego powinny być rzadkością a nie regułą.
Człowiek jest dla szczura tak samo jak szczur dla człowieka. TAK SAMO. I trzeba brać pod uwagę oba aspekty tego zagadnienia a nie kurczowo trzymać się jednej z tych dewiz.

I pomimo tego, że nie wszystkie moje mioty były szczęśliwe, że nie zawsze trud w to włożony okazał się dla potomków moich szczurów szczęśliwy, mimo że przepłaciłam to ciężką depresją w przeszłości i przeżywam za każdym razem choroby moich wnuków, prawnuków czy praprawnuków, to jednak będę się upierać przy obecnej pracy hodowlanej. Przy wprowadzaniu do hodowli szczurów również z innych krajów niż Czechy co zmniejsza a nawet wyklucza inbreed, czy wpisywaniu do księgi wstępnej szczurów, choćby i z karmówki, ale takich po których wiem, że nie skończę z chorym na kokcydiozę całym stadem. Od tego jest KW i etyka hodowlana żeby przestać je rozmnażać w przypadku pojawienia się choroby dziedzicznej. I rozmnażanie tych nie tylko zdrowych, ale także i NA RÓWNI ze zdrowiem dobrze zsocjalizowanych zwierzaków z nieskrzywionym dzikością charakterem. Dzikusów w tym nie widzę.

I jeszcze jedno.
Wiecie, krzyżowanie dwóch niespokrewnionych szczurów nie gwarantuje ich zdrowia. Przekonałam się o tym niejednokrotnie i nie tylko ja, ale i tysiące hodowców na całym świecie. Dzikusy nie są pod tym względem żadnym wyjątkiem.
Szczerze mówiąc, drażni mnie już to gloryfikowanie szczurów nieudomowionych, to nie bogowie ani uberszczury, nie roboty tylko zwierzęta które chorują niemniej niż nasi klatkowi pupile. Mam nadzieję że w końcu to dotrze do wszystkich..
Tak wiem, nadzieja matką głupich, ale istnieje jeszcze przysłowie "Głupi ma zawsze szczęście", a skoro już niejednokrotnie mnie od idiotek, głupków i kretynek wyzywano, to może tym razem owe nadzieje płonne nie będą. :roll: ;)


Pozdrawiam i przepraszam za tępy słowotok.
Tym samym kończę swoje wypowiadanie się w tym temacie.
 
     
Nisia 
ofiara losu


Dołączyła: 28 Mar 2006
Posty: 3881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 09:35   
   Zwierzątka: ogony


krwiopij napisał/a:
Cykoria Mychy - ponad 2,5 roku
Edi - ok. 2,5 roku

Dwa wędrowne szczury to znaczący procent wszystkich, które mieli użytkownicy forum.

Ale stanowczo za mały, aby cokolwiek mówic o zdrowotności dzikich szczurów. Nawet uwzględniając wszystkie dzikie szczury użytkowników.
Mazoku napisał/a:
a Arala ma 2 lata i 10 miesięcy i jest sklepowcem i żyje.

A Alifek prawie 2 lata i 11 miesięcy, tata i mama rodem ze sklepu...
AngelsDream napisał/a:
No chyba, żeby ktoś miał w miarę usposobionego samca, który zdrowo dożyłby dwóch lat i wtedy kryć nim samicę ze sprawdzonej linii z zagranicy na przykład.

Dokładnie. Wprowadzanie do linii takiego szczura z kompletnie nieznanymi przodkami, wydaje mi się mocno ryzykowne. Samca zdrowotność można jeszcze sprawdzić, ale samicy?
Sorgen napisał/a:
bo Delira ma teraz ok 6 miesięcy

No to ostatni dzwonek na ciążę.
_________________
Wśród Aniołków: Henia, Fatka, Alif Matsura, Hela, Lola, Beba, Iskierka, Šamsi, Tomiś, Calypso, Tamarka, Morelka, Szpulka, Śliwka, Ahirka i Zdenka :(
 
 
     
Viss
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 31, 2008 10:33   

nezu napisał/a:
Szczerze mówiąc, drażni mnie już to gloryfikowanie szczurów nieudomowionych, to nie bogowie ani uberszczury, nie roboty tylko zwierzęta które chorują niemniej niż nasi klatkowi pupile.
mnie to drażni tym bardziej, że wszędzie gdzie czytam o dzikich szczurach (mam tu na myśli naukowe materiały) jak wół stoi, że średnia życia szczura dzikiego to rok. Jeden rok.

Zupełnie nie potrafię zrozumieć dlaczego nie bierze się pod uwagę faktu, że szczury dzikie i udomowione dzieli ogromna przepaść. I nie mówię tu o samym behawiorze, a właśnie o całym cyklu życia, o jego jakości. Stado dzikich szczurów, wszystko jedno czy składające się z 15 czy 50 osobników stawia na ilość a nie jakość. I jest to typowa "strategia" dla wielu innych gatunków! Nie jestem w stanie pojąć jak osoba tak miłująca dzikusy nie wie tak podstawowych rzeczy o nich. :roll: Dzikusy nie są lepsze, są inne. Żyją według innych zasad i w całkowicie innym środowisku.
 
     
Layla 
zawieszona



Dołączyła: 17 Lis 2006
Posty: 8055
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 10:40   
   Zwierzątka: owczarek szetlandzki - Burbon, świnia morska Samanta


Ja też uważam, że gloryfikacja dzikusów jest niezbyt dobrym pomysłem. Jeśli bym chciała rozmnożyć Ludwika bo ładny i duży, to natychmiast zostałabym skrytykowana, bo nie wiadomo, co wspomniany Ludwik ze sobą niesie. A jeśli rozmnaża się dzikusa, o którym nie tylko nie wiadomo, co niesie, to jeszcze jego zachowanie nie czyni go dobrym towarzyszem dla człowieka, to wtedy jest ok? Bo dzikus?
Szczur to nie tylko wygląd i zdrowie. Szczur rozmnażany winien odznaczać też się takim temperamentem i usposobieniem, by był dla człowieka przyjaznym towarzyszem. I tak jak pisze Vissnia, dzikie szczurki w naturze chcą żeby było ich jak najwięcej, mnożą się więc szybko i nie studiują swoich rodowodów :roll:
_________________
KUP E-BOOKA O SZCZURACH!!!

Za Tęczą Cyrus Wielki, Księżniczka Aiko, Bianca Tygrysek, Betty Chmureczka, Azjunia, Luter, Aria, Lenin, Europa, Nana, Ludwiś, Omar Rat's Troop, Harold, Kiko, Helmut, Alia, Vader, Larysa, Oczko, Gringo, Kalif, Sezam, Emir, Hassan, Bono, Alban...
 
     
Sorgen 



Dołączyła: 03 Mar 2007
Posty: 1293
Skąd: Tarnow
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 11:05   

Dziękuję wszystkim za wyczerpującą odpowiedź. Nie mam zamiaru bronić pomysłu wprowadzania dzikusów do hodowli bo mam spore wątpliwości co do ich przydatności.
Z warunkiem co do charakteru hodowanych szczurów zgadzam się całkowicie i myślę że nikt kto trzyma szczury jako domowe miziaki nie ma innego zdania w tym temacie. Szczur może być samodzielny, może ewentualnie podchodzić z rezerwą do obcych ale nie może być agresywny i z tym się chyba wszyscy zgadzamy.
Pytania były czysto formalne, bo nie wiedziałam czy wogólę hodowcy przyjmą wpis takiego szczura do KW. Gdybym miała samicę rodowodową i gdyby znalazł się samiec dzikusa, stary i nie agresywny zastanowiłabym się nad kryciem, tak samo (a może nawet bardziej) zastanowiłabym się nad kryciem samcem z nieznanymi przodkami który dożyłby w dobrym zdrowiu 3 lat. Takie szczury są, wet moich ogonów miał samca 4 letniego, szkoda że już nie żyje (szczur nie wet :wink: )

Nisia wiem w jakim wieku powinna być szczurzyca aby ciąża nie była zagrożeniem. Zaznaczyłam że Delira jest przykładem, mnożona nie będzie.
_________________
‎"Zawsze bądź sobą.
Chyba, że możesz być Batmanem.
Wtedy bądź Batmanem."
 
     
Nisia 
ofiara losu


Dołączyła: 28 Mar 2006
Posty: 3881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 13:16   
   Zwierzątka: ogony


Sorgen napisał/a:
zastanowiłabym się nad kryciem samcem z nieznanymi przodkami który dożyłby w dobrym zdrowiu 3 lat

Nie wyobrażam sobie, aby szczurek w tym wieku miał jeszcze chęci :) 2 lata, to co innego.
_________________
Wśród Aniołków: Henia, Fatka, Alif Matsura, Hela, Lola, Beba, Iskierka, Šamsi, Tomiś, Calypso, Tamarka, Morelka, Szpulka, Śliwka, Ahirka i Zdenka :(
 
 
     
nezu 



Zaproszone osoby: 1
Dołączyła: 12 Lip 2006
Posty: 5870
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 13:29   

A ja jeszcze dodam, że długowieczny samiec wiosny nie czyni i wcale nie musi ponieść swoich długowiecznych genów dalej... W Czechach w miotach szczurzych są bracia i siostry które odchodzą ze starości w wieku 2 lat i 3 miesięcy i był taki Alf z Myshakova, który odszedł w wieku 3 lat i 4 miesięcy, a po raz ostatni ojcem został w wieku 2 lat i 8 miesięcy.
To kolejna sprawa która zależy bardziej od szczęścia niż od genetyki. Jak komuś się poszczęści, super, tyle że takie długowieczne samce można znaleźć też jak piszę wśród rodowodowców (jeszcze nie w polsce, ale pogadamy za jakieś półtora roku o tym.. ;) ), a za to te rodowodowce mają zasadniczą przewagę nad dzikusami. Charakter..
Nie przemawia do mnie długowieczny dzikus, one są dla mnie wykluczone z jakichkolwiek planów, to zbyt niezrównoważone i trudne zwierzęta, żeby ryzykować ich dalszy rozród dla długowieczności i tylko jej.
 
     
Nisia 
ofiara losu


Dołączyła: 28 Mar 2006
Posty: 3881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 31, 2008 14:25   
   Zwierzątka: ogony


nezu napisał/a:
A ja jeszcze dodam, że długowieczny samiec wiosny nie czyni i wcale nie musi ponieść swoich długowiecznych genów dalej...

Hmmm... jeden to wypadek losowy. Ale weź mojego Alifka. Wiemy, ile żył tata i ile żyła mama. Wiemy jak się czuje Alifek, nie wiem, co u jej brata u zirr, ale jesli zirr nic nie mowi, to moze wszystko dobrze.
Czy w tym przypadku mozna mowic o niesieniu dlugowiecznosci?

No, ale wlasnie. Alifek. Znamy braci, znamy rodzicow. A dziki szczur? Nic nie wiemy! I sie nie dowiemy. Juz ze sklepowcami, jesli dobrze pogrzebac, mozna wiedziec wiecej....
_________________
Wśród Aniołków: Henia, Fatka, Alif Matsura, Hela, Lola, Beba, Iskierka, Šamsi, Tomiś, Calypso, Tamarka, Morelka, Szpulka, Śliwka, Ahirka i Zdenka :(
 
 
     
blanny 



Dołączyła: 18 Sie 2010
Posty: 207
Wysłany: Czw Sty 06, 2011 15:25   
   Zwierzątka: szczurki


Przepraszam, że odkopuję.
A co jeśli skrzyżować by LH ze szczurem dzikim? Najlepiej samca LH (skoro samice mają problem z odchowem) z samicą dzikusa?
Skądinąd wiadomo, że dzikie szczury są bardziej odporne i zdrowsze niż te hodowlane (chociażby dlatego, że selekcjonowała je natura, pozwalając przeżyć jedynie najsilniejszym), co potwierdziła hodowla merch - kilka osób, z którymi rozmawiałam, i miały od niej młode po Czapeczce lub jej dzieciach, powiedziały mi, że owe szczury rzadziej chorują, są bardziej odporne i żyją dłużej niż szczury hodowlane. (Nie spotkałam się z opinią, że były bardziej chorowite niż hodowlane - jeśli tak, proszę mnie sprostować.)
Jeśliby spróbować skrzyżować jak najzdrowszego samca LH ze zdrową samicą szczura wędrownego, czy mogłoby to dać pozytywny efekt? Ewentualnie można by uzyskać jeszcze jeden taki miot, po zupełnie innych rodzicach i najsilniejsze i najzdrowsze samce LH z jednego miotu, skrzyżować z najsilniejszymi samicami nie-LH z drugiego.
Domyślam się, że SHSRP byłby zapewne przeciwny rozmnażaniu szczura dzikiego z rodowodowym lub rozmnażania LH. Pytam po prostu czysto technicznie, czy taki sposób mógłby wnieść nieco zdrowia i świeżyzny w LH, a co za tym idzie, poprawić ich stan zdrowotny i przywrócić je hodowlom?
_________________
<3 Paulie <3 Jimini <3 Neroś <3 Danteś <3 Fabiś <3 Nessiak <3 Zeroś <3

/blanny z innego forum. ;)
 
     
mataforgana
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sty 06, 2011 15:58   

blanny napisał/a:
Skądinąd wiadomo, że dzikie szczury są bardziej odporne i zdrowsze niż te hodowlane


to jest mit ;]
 
     
sachma 



Zaproszone osoby: 15
Dołączyła: 17 Lis 2006
Posty: 5423
Skąd: Pruszcz Gd
Wysłany: Czw Sty 06, 2011 16:42   

blanny, natura nie selekcjonuje dzikich szczurów - to nie jeleń czy sarna, który musi swoje przeżyć żeby się rozmnażać.. szczury idą na ilość nie na jakość, mioty są liczne, maluchy szybko dojrzewają i szybko i często się rozmnażają - samica zachodzi w ciążę zaraz po porodzie, dzięki czemu szczur nie musi być silny i odporny żeby się rozmnożyć ;)
 
 
     
blanny 



Dołączyła: 18 Sie 2010
Posty: 207
Wysłany: Czw Sty 06, 2011 16:54   
   Zwierzątka: szczurki


Skoro samica przeżywa mimo jednego porodu po drugim, to chyba jednak jest silna, prawda?
Tylko zapytałam, tyle.
_________________
<3 Paulie <3 Jimini <3 Neroś <3 Danteś <3 Fabiś <3 Nessiak <3 Zeroś <3

/blanny z innego forum. ;)
 
     
Oli 



Dołączyła: 14 Sty 2007
Posty: 13184
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 06, 2011 17:01   

blanny napisał/a:
Skoro samica przeżywa mimo jednego porodu po drugim, to chyba jednak jest silna, prawda?
nie bardzo, bo na ogół ma niewiele tych miotów, nie wiem czy ktokolwiek ma/miał szansę widzieć dzikie szczury, które są mniejsze (nie mówię tu o dużych spasionych śmietnikowcach które po prostu mają pod dostatkiem pokarmu) od naszych domowych, o wiele krócej żyją, częściej chorują. Taka samica szybko umiera, ale tego tak nie widać u dzikusów, bo są one do siebie podobne, poza tym jak w miocie urodzą się chociaż 2-3 samice, to strata w postaci matki jest niezauważalna.
_________________
Z nami: Jojo i Princeska; Duszek, Amidala i Zosia; Api i Kava
na dt: suczka Sarabi www.facebook.com/EkipaDuszka
 
 
     
Mangusta 
ICanHasASnake!



Dołączyła: 12 Lip 2006
Posty: 2458
Wysłany: Czw Sty 06, 2011 17:04   

ile żyją dzikie szczury średnio? coś koło roku czy coś w tym stylu? z czego większość ginie w wyniku deratyzacji, chorób, działalności kotów lub po prostu strzału z tego co akurat człowiek będzie miał pod ręką.

blanny, myślisz że szczury świadomie dążą do mieszania puli genetycznej? a figa, chów wsobny istnieje praktycznie zawsze bo stada są ze sobą spokrewnione a jak mówiła sachma, szczury idą przede wszystkim na ilość a nie na jakość (bo co im po jakości jak po roku coś je i tak dorwie). Biorąc szczura z odłowu robimy miks z jeszcze większą niewiadomą niż sklepowce.

nie mówiąc już o bardzo wysokim stopniu agresji dzikiego szczura względem człowieka. Na szczęście ludzie już dawno przestali myśleć, że maluch wzięty z odłowu będzie łagodniutki jak się go odpowiednio wychowa.

ogólnie cieszę się że ludzie już dawno porzucili ten pomysł. a co do Czapeczki Merch to coś mi świta że u niej też wcale nie było tak różowo z tym miotem, właśnie głównie ze względu na charakter. co z tego że szczur pożyje ponad 3 lata jak za każdym razem będzie chciał urwać palec właścicielowi? wielka mi frajda.
_________________
Gadzinowe: Haribo, Gary; Czterokołowe: Hondziaszek, Granatowa Krowa
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.28 sekundy. Zapytań do SQL: 12