Alloszczur Strona Główna Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Następny temat
Szczur nie oswojony i malutkie szcurki - pomocy!!!!!!!!!!!
Autor Wiadomość
Brukselka 



Dołączyła: 12 Maj 2016
Posty: 21
Skąd: Bruksela
  Wysłany: Czw Maj 12, 2016 22:23   Szczur nie oswojony i malutkie szcurki - pomocy!!!!!!!!!!!
   Zwierzątka: Tad Cooper, Richard i Gal


Witam serdecznie,

Jestem nowicjuszem na zarówno na forum jak i "świeżą" właścicielką szczurów, dlatego bardzo, bardzo proszę o poradę! Postaram się opisać problem jak najbardziej treściwie:

Od dawna przymierzaliśmy się z moim mężem do nabycia parki szczurów - mąż uwielbia te gryzonie, cały czas mi opowiadał jakie są mądre, pokazywał filmiki na youtubie itp. Ja kocham wszystkie zwierzęta, całe życie z psami, kotami i chomikami,szczurów niestety wcześniej nie miałam. Podeszliśmy do temu najlepiej jak umieliśmy, czytaliśmy o szczurach i ich hodowli w internecie, kupiliśmy nawet poradnik jak je uczyć przez zabawę. Po podjęciu ostatecznej decyzji kupiliśmy ogromniasta klatkę, 3 poziomy, hamaki - jednym słowem byliśmy gotowi na przyjęcie nowych lokatorów.

No i tu pierwszy "błąd" - impulsywna decyzja o kupnie szczura. Pod koniec lutego wybraliśmy się do zoologa żeby kupić karmę dla naszych przyszłych pociech i parę brakujących rzeczy do klatki- domek, rury etc. I u owego zoologa kupiliśmy naszego szczura Tadka. Był tam trzymany w pustym akwarium, sam, w tym akwarium było mu na pewno gorąco. Zapytałam sprzedawce, czemu jest sam i dowiedziałam się że szczurki z tego miotu były kupione w parach, tylko i będzie przeznaczony na rozmnażanie - jeżeli nikt go nie kupi.
Szybka decyzja i Tadek był nasz. Według sprzedawcy, miał 6 tygodni.

Dostaliśmy małe kartonowe pudełko w którym mieliśmy go zabrać do domu - sprzedawca złapał go do tego pudełka bezpośredni z akwarium, nie dotykając go. Tadek był po prostu ekstremalnie przerażony. Ten zoolog był beznadziejny i niestety widzę to dopiero teraz: po pierwsze sprzedawca powiedział, że Tadek jest dziewczynką. Po drugie, że mamy go zostawić w spokoju i ciszy przez najbliższy tydzień, po trzecie, że szczury wcale nie muszą być w parach, nic mu nie będzie samemu. Same bzdury, ale tak bardzo było mi szkoda Tadka że postanowiłam go kupić - nie chce rozpatrywać tego w kategorii błędu, bo mam nadzieję na lepsze życie dla niego, tylko że wciąż nie umiem sobie z nim radzić.

Przynieśliśmy Tadka do domu, wsadziliśmy do nowej klatki, mimo mojego amatorstwa szybko zorientowałam się że jest chłopcem :wink: . Tadek był dalej przerażony - nie mogliśmy go dotknąć, chował się w kącie klatki. Postanowiliśmy dać mu odpocząć i powolutku go socjalizować - ale jego przerażenie nigdy nie zniknęło, a Tadek ma już około 5 i pół - 6 miesięcy.

Oczywiście staraliśmy się go oswoić. Szybko nauczył się swojego imienia, podbiega na zawołanie, je mi z ręki, wskakuje mi na kolana (kiedy jego klatka jest otwarta a ja siedzę na fotelu przed nią.) Niestety, nie możemy go pogłaskać. Robi uniki albo stara się chwycić ząbkami rękę. Nie gryzie, tylko podszczypuje - ugryzł mnie tylko raz, do krwi ale nie bardzo mocno - dosłownie kropelka to była - przy zabawie (codziennie się z nim bawię i wydaje mi się, że on traktuje mnie jak szczura - stara się delikatnie łapać moje palce, biega po całej klatce, reaguje na moje klaskanie). Nie wiem, czy te zabawy to był dobry pomysł - teraz automatycznie stara się złapać mnie za rękę, kiedy próbuję go pogłaskać. Nie wiem, jak mogę go tego oduczyć? Bawię się tak z nim, ponieważ poza karmieniem go z reki, jest to nasza jedyna forma kontaktu, a nie chcę go jeszcze bardziej izolować. Czy powinnam przestać?

Poważnym problemem jest to, że Tadek strasznie boi się mojego męża. Mąż nie może się z nim bawić, Tadek nie chce brać od niego jedzenia (bardzo dużo czasu mija zanim podejdzie do ręki i potem natychmiast ucieka), wystarczy że mąż gwałtownie wstanie albo kichnie i on cały się trzęsie i ucieka do rury. Tak było od początku, ale my niestety pogłębiliśmy ten problem. Kiedy pierwszy raz czyściliśmy jego klatkę - a więc zaraz po tym jak go przynieśliśmy do domu - przy wyjmowaniu dolnego poziomu z klatki Tadek wywinął się i zwiał nam pod kanapę która stoi obok klatki. Bardzo długo staraliśmy się go złapać i w końcu mojemu mężowi się udało - złapał go w rękę, a Tadek wyrywał się i darł wniebogłosy, jak by żywcem obdzierano. Od tego czasu, czyli w zasadzie od początku, naprawdę bardzo boi się męża. Wiem, że była to dla niego trauma i bardzo żałuję że tak nam się wtedy wymknął - powinniśmy uważniej tę klatkę czyścić - ale czy może to kosztować tak długi strach do jednej osoby? Jak to naprawić, jak pomóc mu zaufać?

Tadek źle znosi "wymianę" sprzętów w klatce - nowe łóżeczko (bo stare zasikane), nowe albo wyprane szmatki, wyprany hamak itp. Nie chce wtedy korzystać z nowych rzeczy, długo zajmuje mu przełamanie się, a jak je musimy wyjąć aby je umyć to ucieka przerażony. Potem siedzi w kącie po parę godzin.

No i meritum: oczywiście szczury to zwierzęta stadne, dlatego od początku planowaliśmy dokupić Tadziowi towarzysza. Jednak był tak bardzo odizolowany, że cały czas odkładaliśmy decyzje na później, starając się codziennie go oswajać i pracować nad nim. Nie chcieliśmy kupować nowych szczurów kiedy nie możemy Tadka pogłaskać czy podnieść - w związku z czym nawet zaniesienie go do wanny będzie dużym problemem i wielkim stresem dla niego. Ale teraz zdecydowaliśmy, ze nie możemy dużej czekać. Wyczytałam też, że oswojone szczury mogą pomóc temu nieoswojonemu się przystosować, więc zdecydowaliśmy się na dokupienie mu dwóch towarzyszy.

Tym razem postanowiliśmy kupić oswojone szczury, nie ze sklepu zoologicznego. Szukaliśmy odpowiednich na forum w kraju w którym mieszkamy (Belgia) i natknęliśmy się na ogłoszenie o dwóch maleńkich szczurkach do oddania, uratowanych od bycia żywym pokarmem, których osoba, która je uratowała, nie może zatrzymać. I znów szybka decyzja, szczurki są nasze.

Maleństwa mają po 5 tygodni, są malusieńkie, bardzo ruchliwe, oswojone, przyzwyczajone do kontaktu z człowiekiem. Bierzemy je na ręce bez problemu, wkładamy pod bluzy, one niczego się nie boja, nawet długa drogę do naszego domu zniosły bardzo dzielnie.

Są u nas już 5 dni. Pierwsze dwa dni w kompletnej izolacji (klatka w innym pokoju niż klatka Tadka), później klatki w tym samym pokoju, dziś postawiliśmy ich klatki tuz obok siebie. Przekładamy szmatki z jednej klatki do drugiej, papierowe tuby itp. Maleństwa nie boją się Tadka, nie reagują w żaden negatywny sposób na jego sąsiednią obecność.
Natomiast Tadek jest jednocześnie w szoku/podekscytowany/przerażony.

Nie umiem powiedzieć, czy jest agresywny, ale czasem stroszy futro i wąsy. Dziś cały dzień biega po klatce jak szalony, wskakuje na pręty, stara się wywąchać chłopców, nawet wyciąga łapki przez pręty. Po głaskaniu chłopców dałam mu rękę do powąchania - bardzo intensywnie wąchał, lizał, nie ugryzł ani nie szczypnął mnie ani razu. Kiedy maleństwa zaczynają się kotłować i jeden z nich zapiszczy - Tadek podskakuje jak oparzony i widać, że się boi.

I teraz moje pytania: jak ich zapoznać? Czy ta sytuacja jest bardzo trudna do rozwiązania? Czy Tadek jest na wpół dzikim szczurem, czy jest szansa, że zrani chłopców?
Bardzo chcę, żeby był szczęśliwy. Ostatnio (zanim przynieśliśmy maluszki do domu) był bardziej niż zwykle apatyczny, spał albo siedział w kącie z otwartymi oczami, naprawdę zrobię wszystko żeby uczynić jego życie normalnym. Ale martwię się też o maluszki - co jeżeli je zaatakuje, albo zrani przy poznawaniu? ;( Zapomniałam dodać, że na dodatek jest w wieku w którym zaczynają szaleć hormony, ma pomarańczowe, tłuste futerko- wcześniej tak nie było.

Jak powinniśmy przeprowadzić łączenie, żeby było jak najbardziej bezpieczne dla wszystkich?

Przepraszam za ten długi post, chciałam wyjaśnić wszystko dokładnie.

Pomocy!
 
     
Senthe 



Dołączyła: 07 Lut 2016
Posty: 796
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pią Maj 13, 2016 13:37   

Bardzo mnie ciekawi ten temat, bo mam podobny problem z bardzo strachliwym, i do tego dość agresywnym szczurem.

Z moich doświadczeń póki co wynika, że Pix nie nadaje się do zsocjalizowania. U mnie jest o wiele gorzej niż u Ciebie zresztą, bo nie dośćże się nas boi, to jeszcze mocno gryzie przy każdej próbie kontaktu. Ucieka gdzie pieprz rośnie przy każdym ruchu, boi się/nie chce wychodzić z klatki albo nawet z konkretnego domku. Potrafi się w jednym miejscu zabunkrować na amen i siedzieć tam wiele godzin. Niestety z biegiem czasu wcale mu się to nie poprawia, powoli zaczynam akceptować, że mieszka u mnie taki trochę autystyczny dziwak. Gdybym jeszcze raz miała wybierać, nigdy nie wzięłabym szczura z miejsca innego niż normalna hodowla. (Choć żeby nie było, mój drugi szczur, pochodzący ze sklepu, jest normalny, radosny i kochany.)

W każdym razie, z moich porad.

Po pierwsze, jeśli możecie i jeśli się da, nie łapcie go rękami "na chama", starajcie się go raczej wabić w pułapki. Dobrze się łapie szczura np. w sweter, w transporter albo zawijając w kocyk, zwykle się w takim zamkniętym ciemnym środowisku czują bezpieczniej niż schwytane dłonią, i można je spokojnie gdzieś przenieść. Ja Pixa łączyłam z Merlinem przenosząc go na teren neutralny i z powrotem albo w transporterze, albo razem z klatką. O spokojnym złapaniu ręką do tej pory nie ma mowy, każda taka próba to gryzienie, wrzaski i trauma.

Po drugie, nerwowy charakter szczura może wynikać z osamotnienia. Dużym błędem było zostawienie go samego przez tyle czasu, bo szczur do dobrego samopoczucia przede wszystkim potrzebuje towarzystwa innych szczurów, a nie oswojenia z ludźmi. W stadzie powinien czuć się dużo pewniej w świecie straszliwych zagrożeń niż zupełnie sam. Nic dziwnego, że teraz prezentuje całe spektrum reakcji emocjonalnych na osobniki tego samego gatunku. Postarajcie się ich połączyć kiedy tylko się pojawi taka możliwość (sugeruję podjąć próbę natychmiast, a jeśli się nie uda, powtórzyć po kastracji).

Po trzecie, no właśnie, wykastrujcie szczura, skoro jest cały w porfirynie i chodzi zdenerwowany. Problemy hormonalne mogą mocno wpływać na jego niezrównoważenie, a jest to u samca relatywnie prosty i nieszkodliwy zabieg, o ile zostanie wykonany przy odpowiednim znieczuleniu przez doświadczonego weterynarza.

Po czwarte, nie warto stawiać klatek nieznajomych szczurów obok siebie, tak że się słyszą i widzą, ale nie mogą dotknąć, to je tylko denerwuje, ale nie pozwala na faktyczne zapoznanie się, a więc ma raczej negatywne skutki.

Po piąte, nie bój się łączenia. Przy pierwszych spotkaniach możesz obserwować, jak się zachowują wobec siebie szczury, i jeśli okażą się agresywne i wrogie, będziesz miała czas, by zareagować. Jest szansa, że szczur w okresie dojrzewania będzie bezsensownie konfliktowy i agresywny, ale pogryzienia do krwi czy zagryzienia młodych to rzadkość. Szczury wobec innych szczurów czasem zachowują się zupełnie inaczej niż wobec ludzi. Dodatkowo wasi nowi towarzysze to jeszcze dzieci, więc jest szanse, że nie będą w ogóle skore do walki o dominację i naturalnie się podporządkują starszemu, a on z kolei nie będzie ich w ogóle traktować jak konkurencji. Po połączeniu nie muszą się od razu bardzo kochać, na początek wystarczy, żeby nie walczyły ze sobą non stop. Dopiero po jakimś czasie wspólnego mieszkania sytuacja w stadzie się bardziej klaruje.

Po szóste, czy w ogóle pozwalacie mu na wolne wybiegi poza klatką? Jeśli nie, to trzeba zaaranżować taką przestrzeń, szczur siedzący non stop w klatce, który nie ma okazji bezpiecznie eksplorować świata Na Zewnątrz, faktycznie może mocniej reagować strachem na zmiany w niej albo obiekty poza nią.

I na marginesie, nie polecam pozwalać szczurowi, który już Cię ugryzł, na podgryzanie palców albo łapanie za rękę. Jeśli sama nie odbierasz tego pozytywnie, to jest szansa, że to nie objaw przyjaźni, tylko próba zaznaczenia dominacji i ostrzeżenie. Lepiej darować sobie taką zabawę, niż go zachęcać do walki z Tobą. Prawdopodobnie zresztą przejdzie mu to po kastracji.
 
     
quagmire 



Dołączyła: 16 Maj 2008
Posty: 12121
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 13, 2016 14:35   
   Zwierzątka: Mati, Cielo oraz Finn


Brukselka, jakkolwiek piszesz, że on jest wpół dziki, to Twój opis mi bardziej pasuje do szczura (przynajmniej w relacji z Tobą), który jest jak najbardziej oswojony, tylko nie lubi dotyku.

Z jednej strony szkoda, że tyle czekaliście i że szczur zdążył wejść w wiek dojrzewania.

Druga szkoda to to, że postawiliście klatki obok siebie. To nigdy nie jest dobry pomysł (chociaż niektórzy to zalecają), bo Tadek widzi kumpli, czuje ich, a nie może dotknąć, zdominować, ustalić hierarchii, nakręca go to tylko i raczej nie doprowadzi do niczego dobrego.

Trudno jest powiedzieć, jak zareaguje na chłopaków, zwłaszcza, że jest w wieku dojrzewania, aczkolwiek to, że chłopcy są tak młodzi jest niewątpliwie zaletą. Nie stanowią dla niego konkurencji, aczkolwiek szalejące hormony potrafią zrobić swoje zawsze.

Proponuję przede wszystkim odstawić klatki od siebie. Niech będą w tym samym pokoju, ale sporo dalej. I zacząć klasyczne spotkania na terenie neutralnym. To nie musi być wanna, często jest tam szczurom bardzo nieprzyjemnie. Ale dobrze by było to miejsce zupełnie nieznane Tadkowi, takie, gdzie nikt nie będzie mógł uciec ani się gdzieś zchować, czyli takie, żebyście mieli pełną kontrolę i mogli reagować. Może to być np. duże kartonowe pudło (trzeba pilnować, żeby zwierz nie wyskoczył).

On się na pewnie w pierwszej kolejności zdenerwuje nowym miejscem, może nawet (ale nie musi) w ogóle nie reagować na kolegów, nie zauważać ich. Ale taka sytuacja nie oznacza, że jest dobrze i można przejść do kolejnego etepu łączenia.

Na pewno się nie spieszcie.
_________________
"I'm not going to ask you if you just said what I think you just said because I know it's what you just said."

Moje Słonka za TM: Syriusz, Lavian, Fado, Miluś, Ayanek, Oliś, Bibuś, Piesio, Ryjek, Zefirek, Nikuś, Deduś, Jumiś, Viguś, Jazzik, Hiruś, Karmelek, Ilduś, Indi, Szuwarek, Zeze, Ledusia, Mauryś, Kleoszek, Naboo, Przemysław, Remus, Marysia, Tosia :serducho:
 
     
Brukselka 



Dołączyła: 12 Maj 2016
Posty: 21
Skąd: Bruksela
Wysłany: Pią Maj 13, 2016 15:25   
   Zwierzątka: Tad Cooper, Richard i Gal


Hej,

Bardzo dziękuję za odpowiedzi i porady!

odpowiem po kolei :)

1. Nigdy nie łapiemy go rekami "na chama" - tylko ten jeden raz, jak nam uciekł z klatki i nie chciał wrócić - i widzę w tym naprawdę duży błąd, bo od tego czasu bardzo boi się dotyku mojego męża. Zawsze cierpliwie czekam aż wyjdzie i podejdzie do reki, nigdy go do niczego nie zmuszałam, ale nie wiem czy to było dobre? Wyszłam z założenia, że lepiej nie przyspieszać na siłę, że powolutku, z cierpliwością i okazywaniem czułości, uda mi się go zupełnie oswoić. Efekt jest taki, że podchodzi do mojej dłoni bardzo chętnie, je z niej, liże, zaczepia, ale nie mogę go pogłaskać bo łapie zębami albo ucieka. Czytałam na forum, że czasem dobrze jest próbować w rękawiczce, żeby go przyzwyczajać do głaskania mimo wszystko - czy tak powinnam zrobić?

2. Tak, wiem że to był duży błąd :( . bardzo tego żałuję. Wiem, że połączenie jak najszybciej jest najlepszym wyjściem - ale najważniejsze to żeby było bezpieczne dla zwierząt, więc staram się być przygotowana na wszystko.

3. Ciężko jest mi tak jednoznacznie określić, czy Tadek chodzi zdenerwowany z powodu hormonów. Jego umaszczenie jest czarno białe i po bokach właśnie białe, dlatego dobrze widać że futerko ma po bokach tłustsze. Ale nie rzuca się na nic w klatce, nie biega jak szalony, nie wykazuje agresji na nas. Był bardzo podekscytowany kiedy przestawiliśmy klatki małych obok jego klatki. Nie furczał ani nie machał ogonem, ale nastroszył wąsy i futro - na chwilę. Cały czas wdrapywał się na pręty klatki i niuchał.

4.Po waszych poradach odstawiłam klatkę małych od jego klatki. czytałam że jest to dobry sposób w poradniku który mamy, ale nasza sytuacja nie jest typowa - bardzo Wam dziękuję za te poradę :)

5. dzięki za uspokojenie mnie! Właśnie bardzo boję się łączenia, chociaż mam świadomość że mój spokój jest ważny. Nie chce popełnić błędu którego kosztem będzie zdrowie (albo tfu tfu życie) moich szczurków. Karton (wysoki prawie na metr) przygotowany. Rzecz w tym, że Tadek nie wydaje mi się agresywny z natury. Moje męża dziabnął tylko raz ze strachu, mnie raz przy zabawie - nie wyglądało to na agresywne zachowanie, nie uciekł po tym, nie stroszył się, chciał się bawić dalej. Ale jest bardzo płochliwy, boi się głośnych dźwięków i gwałtownych ruchów. Boję się, że może być agresywny do małych ze strachu. Ale chyba za dużo o tym myśle i za bardzo się boję :) . Czas przejść do akcji i zacząć łączenie.

6. Pozwalamy mu, ale on bardzo się boi. Jedynym miejscem na jakie wychodzi poza klatką jest wielki fotel, który przystawiam do otwartej klatki, i on na niego wskakuje. Czuje się tam coraz bardziej komfortowo, ale nigdy nie próbuje z niego np. zeskoczyć na podłogę. Kiedy siedzę na tym fotelu wskakuje mi na kolana :) (tak go nauczyłam wchodzić na ten fotel). Ale wystarczy np. że mój mąż wstanie z kanapy i on już ucieka z fotela do klatki.

7. Dzięki za wypowiedzenie się o łapaniu za rękę i podgryzaniu. A czy próba pogłaskania go w rękawiczce to dobry pomysł? teraz już nie pozwalam mu na łapanie za palce - kiedy łapie robię "tssss" (wyczytałam to na forum) i nie cofam ręki, a on od razu puszcza. Czy to dobre rozwiązanie?

quagmire , wydaje mi się że masz racje. Czytałam tu kilka razy na forum określenie "w pół dziki szczur" i zastanawiałam się czy nasz Tadek tez taki jest, bo nie możemy go pogłaskać. Ale on właśnie z drugiej strony jest bardzo kochany. Wydaje mi się też, że jest bardzo inteligentny i szybko się uczy. Kiedy tylko przychodzę do domu i go wołam on bardzo się cieszy, skacze na kraty klatki, czeka na mnie. jak się z nim witam zawsze podbiega do mojej ręki, liże. Kiedy klaskam w dłonie biega po całej klatce, kiedy przestaje on przestaje biegać. Reaguje na swoje imię, nie boi się już być na moich kolanach, wczoraj pierwszy raz wskoczył mi na ramię ;) . Dlatego tez bardzo, bardzo żałuję że tak długo był bez szczurzego towarzystwa, bo zdaje mi się, że w "normalnych" warunkach był by z niego super fajny i przyjazny szczur. I mam nadzieję że będzie! Tylko ten problem z głaskaniem... czy powinnam to forsować, próbować go głaskać na siłę? Co o tym sądzisz? A co myślisz o kastracji, czy w tej sytuacji jest rozwiązaniem/ koniecznością?

Więc tak: już odstawiłam klatki od siebie, przeniosłam klatkę małych do osobnego pokoju. Dziś jeszcze idę do poleconego weterynarza aby porozmawiać o jego doświadczeniu ze szczurami i opcji ewentualnej kastracji Tadka.

jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc! :mysza:
 
     
Senthe 



Dołączyła: 07 Lut 2016
Posty: 796
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pią Maj 13, 2016 15:58   

Brukselka napisał/a:
Czytałam na forum, że czasem dobrze jest próbować w rękawiczce, żeby go przyzwyczajać do głaskania mimo wszystko - czy tak powinnam zrobić?

A czy próba pogłaskania go w rękawiczce to dobry pomysł? teraz już nie pozwalam mu na łapanie za palce - kiedy łapie robię "tssss" (wyczytałam to na forum) i nie cofam ręki, a on od razu puszcza. Czy to dobre rozwiązanie?


Próbowałam głaskania w rękawiczce, mój szczur czasem wydawał się bardzo niezadowolony i nieufny, a czasem kompletnie to ignorował, ale nigdy nie wydawał się zrelaksowany i zadowolony.

Ostatecznie głaskanie ma chyba być miłe dla was obojga, i jeśli szczur tak bardzo protestuje, to nie ma co go zmuszać na siłę.

Choć z drugiej strony istnieje też powiedzmy "iskanie dominujące", które jest generalnie przyjazne, ale z wyraźnym zaznaczeniem "ja tu rządzę, a ty masz leżeć i dać się miziać". Może wasz szczur tak właśnie odbiera Twój dotyk i wymigując się od niego próbuje "negocjować" z Twoją dominacją (którą powinien przyjmować bez gadania). Więc istnieje szansa, że to kwestia nie nielubienia dotyku jako takiego, a ustawienia waszej relacji, i jeszcze mu to przejdzie.

Co do dobrej reakcji na gryzienie, nie bardzo Ci mogę powiedzieć, my próbowaliśmy nie cofać ręki, próbowaliśmy karania, różnych rzeczy, efekt jest taki, że szczur po prostu gryzie nas mocno do krwi i nie ma szans go tego oduczyć. Zbliżam się do niego tylko w rękawicach. Ale wydaje mi się, że u was nie jest tak źle, więc może uda się dogadać tak po dobroci : )

Cytat:
Karton (wysoki prawie na metr) przygotowany.


Oj, nie z takiego kartonu przestraszony szczur wyskoczy ; ). Polecam przywalić górę kartonu czymś, przez co widać, co się dzieje, a czego szczur nie da rady zrzucić(ja użyłam kratki będącej elementem klatki).

Ogólnie to zgadzam się, że sytuacja absolutnie nie wygląda na tragiczną. Wasz szczur nie wydaje się agresywny, tylko lękliwy i nieśmiały, a do tego w okresie dojrzewania. Nie ma powodu, żeby się specjalnie bać łączenia albo martwić, że nigdy się nie da w pełni oswoić. Dobrze, że macie do niego tyle cierpliwości i serca, widać, że to przynosi dobre rezultaty : )

I jeszcze co do relacji szczura z mężem, no niestety, ale nad nią musiałby popracować Twój mąż. Możliwe, że szczur się do niego zraził, a potem nie bardzo miał z nim pozytywny kontakt i już tak zostało. Można spróbować"łączenia" (np. w formie łagodnego mówienia i podawania smakołyków) tak jak z innym szczurem, spędzając trochę czasu na neutralnym terenie, z którego nie można uciec. Ale to tylko moja luźna koncepcja.
 
     
quagmire 



Dołączyła: 16 Maj 2008
Posty: 12121
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 13, 2016 22:30   
   Zwierzątka: Mati, Cielo oraz Finn


Ja bym nie głaskała, jeśli on tego nie lubi. Możliwe, że z czasem mu przejdzie bycie niedotykalskim.
I tak, kastracja mogłaby pomóc, ale nie ma pewności, czy pomoże. Zależy z czego wynika to, że on się nie lubi głaskać.
Gdyby się okazało, że jest niejasny podczas łączenia, to możecie rozważyć kastrację. Jak na razie, na podstawie Twojej opowieści, nie widzę szczególnych wskazań do niej.
_________________
"I'm not going to ask you if you just said what I think you just said because I know it's what you just said."

Moje Słonka za TM: Syriusz, Lavian, Fado, Miluś, Ayanek, Oliś, Bibuś, Piesio, Ryjek, Zefirek, Nikuś, Deduś, Jumiś, Viguś, Jazzik, Hiruś, Karmelek, Ilduś, Indi, Szuwarek, Zeze, Ledusia, Mauryś, Kleoszek, Naboo, Przemysław, Remus, Marysia, Tosia :serducho:
 
     
Brukselka 



Dołączyła: 12 Maj 2016
Posty: 21
Skąd: Bruksela
Wysłany: Nie Maj 15, 2016 13:51   
   Zwierzątka: Tad Cooper, Richard i Gal


Hej!

A więc jestem po pierwszym łączeniu! Jezu, co za stres... nie wiedziałam, że ze mnie taka panikara! Dobrze że mąż mnie cały czas powstrzymywał przed interweniowaniem bo ja chciałam je rozdzielać jak tylko troszkę gwałtowniej się zachowywały. Ale postarałam się i chyba wszystko poszło dobrze :mrgreen:

Musiałam zrezygnować z łączenia w kartonie:
Żeby zminimalizować stres Tadka, przetransportowaliśmy go do kartonu w klatce (klatka na kółkach) i dopiero potem złapałam go delikatnie w kocyk i wsadziłam do kartonu. Natychmiast próbował wyskoczyć, karton metrowy, przykryty przezroczystą pleksą (dzięki za podpowiedź Senthe :wink: ) - ale Tadek omal nie dostał tam zawału. Drapał ściany, próbował się wspiąć, bardzo się trząsł i popiskiwał. Uznałam, że damy mu odsapnąć i wczoraj spróbowaliśmy łączenia na innym neutralnym gruncie - na kanapie.

obstawiliśmy kanapę wysokimi tablicami korkowymi i wypuściliśmy na nią maluchy, a potem Tadka prosto z klatki - tam bardzo chętnie wyszedł, pewnie wyczuł młodych. Widać było, że był bardzo wystraszony nowym miejscem, ale tez bardzo podekscytowany dzieciakami. Dzieciaki nie robiły sobie z niego nic, w ogólnie nie zwracały na niego uwagi.

Ogólnie wyglądało to tak, że Tadek latał za nimi i obwąchiwał je. Bałam się trochę tego obwąchiwania, bo dociskał łapą głowę Richarda do ziemi i tak wąchał - czy to normalne? Bardzo starł się tez obwąchać jego jajca - cały czas mu tam wciskał pyszczek :roll: . Nie wyglądał agresywnie, nawet się nie puszył. W trakcie procesu nie było ani jednego pisku. czy to normalne?
Potem Tadek zaczął biegać po kanapie, skakać, chyba był zadowolony. Małe dalej nic - jeden sobie chodził powolutku, jak zwykle, a drugi jak zwykle zasuwał jak wystrzelony z procy.
Na kanapie spędziły godzinę, a potem każdy poszedł do swojej klatki. Dziś planuję to powtórzyć ale wydłużyć czas do 2 godzin. Czy jak wszystko pójdzie dobrze, to mogą już dziś spać razem? czy lepiej się nie spieszyć?
Mój mąż mówi, żeby zamiast kanapy wsadzić je do wanny przykrytej ręcznikiem - bo na kanapie mogą się schować w szpary między materacem , albo jak się bardzo wystraszą do wyskoczyć - czy sądzicie że lepiej dziś je wsadzić do wanny? Zdaje mi się, że lepiej kanapa, bo wczoraj nie wyglądało, jakby się siebie bały, a dla Tadka każde przeniesienie to straszny stres.

W każdym razie wielkie dzięki za pomoc i dobre rady - naprawdę mi pomogliście!


Senthe, jak długo już masz swojego nie oswojonego szczura? Ile ma miesięcy? wykastrowałaś go? Ja na razie się wstrzymam z kastracją Tadka. Nie ma żadnej agresji z jego strony w stosunku do młodych ani do nas, dalej się boi męża ale wczoraj w ekstazie podbiegł do niego i wąchał jego dłoń, może towarzystwo nowych szczurów go ośmieli. Tak sobie tez myślę, że zobaczę co będzie jak młode wejdą w stan dojrzewania - już teraz są przebojowi i śmiali. Boję się, że jak wykastruję Tadka, to potem mogą go gnębić, a on jest i tak nieśmiały z natury.
Ale na razie nie ma się co martwić na przyszłość. Najważniejsze żeby się dogadali teraz. :serducho:
 
     
quagmire 



Dołączyła: 16 Maj 2008
Posty: 12121
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 15, 2016 14:29   
   Zwierzątka: Mati, Cielo oraz Finn


Brukselka, Tadek zachowywał się bardzo ładnie w stosunku do maluchów. Normalne, że obwąchiwał im jajka i że używał przy tym trochę siły.
Skoro Ty uważasz, że dla Tadka mniej stresująca będzie kanapa, to kontynuujcie łączenie na niej.

Jeśli będzie ok, to możesz włożyć ich razem do klatki. Tylko lepiej, żeby to nie była klatka Tadka, którą zna i której może bronić. Lepiej ich włożyć do innej, nawet za małej. Nic im się przez kilka dni nie stanie. Jeśli jednak zdecydujecie się włożyć ich do klatki Tadka, to musi być dokładnie wymyta i pusta. Ważne żeby na początek w klatce nic nie było, żeby nie było miejsc, gdzie się można schować albo których warto bronić. Jak będzie ok, to się powoli dokłada kolejne meble. Wiesza hamaki.

Mam świadomość, że łączcie z maluchami, z którymi często się łączy dużo łatwiej. Jednak dlatego, że to Wasze pierwsze łączenie, a Tadek jest w trudniejszym okresie, to warto żebyście robili wszystko powoli i zgodnie ze sztuką łączenia :)
_________________
"I'm not going to ask you if you just said what I think you just said because I know it's what you just said."

Moje Słonka za TM: Syriusz, Lavian, Fado, Miluś, Ayanek, Oliś, Bibuś, Piesio, Ryjek, Zefirek, Nikuś, Deduś, Jumiś, Viguś, Jazzik, Hiruś, Karmelek, Ilduś, Indi, Szuwarek, Zeze, Ledusia, Mauryś, Kleoszek, Naboo, Przemysław, Remus, Marysia, Tosia :serducho:
 
     
Senthe 



Dołączyła: 07 Lut 2016
Posty: 796
Skąd: Wrocław
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 13:46   

Gratuluję pomyślnego pierwszego etapu łączenia, wszystko co opisujesz brzmi bardzo optymistycznie : )

Brukselka napisał/a:
Senthe, jak długo już masz swojego nie oswojonego szczura? Ile ma miesięcy? wykastrowałaś go?

Mam go od 4 miesięcy, wykastrowałam z dwa tygodnie po przywiezieniu, bo nie dało się go połączyć z drugim, gryzł nas przy każdym kontakcie i siedział cały dzień nastroszony, wkurzony i przestraszony. Ma około 9 miesięcy, nie wiem ile dokładnie. Agresja mu przeszła, ale ciągle jest jakiś trzepnięty - przestraszony, powolny i nieprzewidywalny. Dręczony przez drugiego szczura albo głaskany przeze mnie zastyga w bezruchu. Czasem jestem w stanie go pogłaskać, ale nigdy w sumie nie wiem, czy mnie nagle nie udziabie jak jakiś wąż bez ostrzeżenia. Na wybiegu ucieka przede mną. Nie powiedziałabym zresztą, że jest nieoswojony - on po prostu nie lubi albo boi się nas, świata, drugiego szczura, jedzenia, wszystkiego : P. Przynajmniej przez większość czasu, w niektóre dni wydaje się niemal normalny, a potem znowu popada w stupor na tydzień. Taki dziwak. Możesz poczytać więcej o nim w moim temacie. http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=18253

W każdym razie, Twój szczur naprawdę zachowuje się dziesięć razy lepiej niż ten mój indywidualista, nie ma co się zamartwiać. Naprawdę mogło być gorzej ; ). Jestem przekonana, że jeszcze się wam wszystko poukłada : )
 
     
Brukselka 



Dołączyła: 12 Maj 2016
Posty: 21
Skąd: Bruksela
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 15:24   
   Zwierzątka: Tad Cooper, Richard i Gal


Hej,

No i cała ekipa siedzi razem w jednej klatce.

Drugie łączenie odbyło się jednak w wannie, bo na kanapie był straszny chaos, Tadzio zamiast poznawać chłopaków wdrapywał się na oparcie i cały czas schodził nam na ściąganiu go na dół, maluchy poszły jego śladem i też próbowały ucieczki. Przenieśliśmy więc ich do wanny (Tadka w chlebaku - nie pytajcie :roll: ) i w tej potwornej i przerażającej wannie siedzieli razem dwie godziny. Było naprawdę dobrze, żadnych pisków, spokojne obwąchiwanie, a potem maluchy przytulone do siebie spały, a Tadek siedział wystraszony w niewielkiej odległości. Uznałam więc, że czas na wspólny domek.

Do wyszorowanej i pustej klatki (tylko z nowymi hamakami) trafiły najpierw maluchy, a z pół godziny dołączył Tadek. Oczywiście od razu poznał swoja klatkę, ale że zmieniliśmy nawet układ drabinek, to trochę zajęło mu zwiedzanie i poznawanie wszystkiego od nowa.

Potem spotkał się z małymi i tak: tego starszego, 6 tygodniowego Richarda obwąchał, przyparł do ziemi a potem obsikał (tak jak wcześniej przy poznaniu) - małego sparaliżowało, nie ruszał się, nie piszczał, bez problemu. Natomiast drugi młody, 5 tygodniowy Gal, cały czas piszczy. Tadek zaczyna go obwąchiwać (Gal już zaczyna piszczeć) potem Tadek chce go przewrócić na plecki - czasem mu się udaje, a czasem mały się stawia, staje na dwóch łapach, piszczy jak szalony, a potem ucieka. I tak się gonią, turlają, Tadek małego przewraca, spadają nawet z pięter klatki - wygląda to dla mnie groźnie. Dwa razy interweniowałam - dmuchałam w sam środek tego kotłowiska - i działało, ale oczywiście nie jest to rozwiązanie. Co robić, czy takie zachowanie jest normalne? Czemu to 5cio tygodniowe maleństwo się stawia???
Wydaje mi się, ze nie jest to problem na tle terytorialnym - Tadek nie odpędza ich od jedzenia czy wody, nie broni swojej klatki. Chyba jest to kwestia ustanowienia hierarchii. Martwi mnie, ze mały kilka razy już się poddał, leżał brzuchem do góry, a Tadzio i tak jak tylko go spodka w klatce to go próbuje znów zdominować.
Więc to była dla mnie stresująca noc - kilka ciągle się budziłam, martwiłam i wyganiałam męża aby sprawdził czy wszystko jest dobrze :D . Dobry trening zanim będziemy mieć dzieci :lol:
Więc tak to wygląda. Na razie nie zaprzyjaźnili się szczególnie, młode śpią na górnym pięterku w kącie przytulone, a Tadek na samy dole tez w kącie. Nie bawią się, raczej zdaje mi się, że się siebie boją. Ale to dopiero pierwsza doba leci, więc wierzę że będzie lepiej. Teraz właśnie wstał i poszedł obwąchać młodych, wlazł na nich bez pardonu i znów przyparł do ziemi. Czy powinnam zacząć się martwić?

Może to jednak kwestia klatki Tadzia - bo i na kanapie i w wannie wszystko było dobrze, zero problemów. Czy to naturalne ustawianie pozycji i tak powinno wyglądać?

Dzięki jeszcze raz za rady dziewczyny. Widać że jestem nowicjuszką i chyba nie jadłabym przez tydzień ze stresu, gdyby nie to forum.

Senthe, dziś wieczorem poczytam Twój wątek. Przejrzałam pierwsze posty i faktycznie ciężko, mam nadzieję że na dzień dzisiejszy jest lepiej. Szczur na zdjęciu śliczny :D postaram się wstawić zdjęcia naszych.
 
     
quagmire 



Dołączyła: 16 Maj 2008
Posty: 12121
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 15:29   
   Zwierzątka: Mati, Cielo oraz Finn


Brukselka, dobrze, że przemeblowaliście klatkę, chociaż nie wiem, czy bez wspólnego mieszkania nawet dobę w mniejszej, pustej, neutralnej klatce tak bym ich razem do umeblowanej dużej wpuściła.

W każdym razie raczej normalne, że Tadek ich dominuje. I to nie musi być kwestia klatki, ale tego, że jest starszy i dlatego, że chce im pokazać, że to on jest szefem.

A Gal chyba jest po prostu bardziej strachliwy, dlatego piszczy i boi się dać zdominować. Liczę jednak na to, że nie będzie źle.
_________________
"I'm not going to ask you if you just said what I think you just said because I know it's what you just said."

Moje Słonka za TM: Syriusz, Lavian, Fado, Miluś, Ayanek, Oliś, Bibuś, Piesio, Ryjek, Zefirek, Nikuś, Deduś, Jumiś, Viguś, Jazzik, Hiruś, Karmelek, Ilduś, Indi, Szuwarek, Zeze, Ledusia, Mauryś, Kleoszek, Naboo, Przemysław, Remus, Marysia, Tosia :serducho:
 
     
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 15:33   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


Brukselka, to zupełnie naturalne, to jest właśnie ustawianie hierarchii, ale przy tego typu gonitwach po klatce czy otwartym terenie istnieje większe ryzyko uszkodzenia ciała (zwykłe zadrapanie czy przytrzymanie pyszczkiem może przerodzić się w sporą ranę). Ja bym wróciła do kroku w którym ogony nie ganiają lub zmniejszyła im przestrzeń - do maleńkiej klatki lub transportera.
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
ema0505 



Dołączyła: 27 Wrz 2013
Posty: 2781
Skąd: Zielona Góra
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 15:40   
   Zwierzątka: 5 szczurzych panów i pies Collie nie border


Brukselka, uważam, ze za szybko chlopcy zostali dani do klatki docelowej i do tego umeblowanej. Pominelas 2 etapy. To bardzo dużo.
1. Kiszonka. Czyli bardzo mała klatka lub transporter. Szczury nie mają się gdzie pochować. Są skazane na swoje towarzystwo. Ja zawsze kiszę minimum 1 dobę (bardzo łatwe łączenia). Zazwyczaj dochodzi do tygodnia (normalne łączenia).
Osobiście uważam, ze jest to najważniejszy etap, bo szczury wtedy przenikają swoimi zapachami i zaczynają pachnieć jednakowo. Czyli jak stado.
2. Klatka docelowa nieumeblowana. Dokładnie w takim samym celu jak w pormprzednich etapach. Nie mogą mieć miejsca, żeby się schować. Muszą do siebie na maksa dotrzeć i ustalić hierarchię a to jest utrudnione kiedy np jeden ze szczurów chowa się w domku. W takim układzie trzymam szczury minimum kilka godzin zanim dodam element do klatki. Dopiero potem STOPNIOWO dodaje wyposażenie. Zależy od łączenia . Minimum co kilka godzin, choć zazwyczaj raz dziennie.

Spiesząc się można narobić wielkiej szkody.
Trzymam kciuki :kciuki:
_________________
Ze mną: Borys, Bobby Singer, Cookie spod Husarskich Skrzydeł, Gambit of Zirrael, Zen Rotta Taivas, Zick Rotta Taivas, Dave Incredible Rats <3

Za TM: Nodi vel Zdzichu, Scooby vel Pindol, Hienek, Arnold, Harry, Mortimier Pierwszy, Majki, Jessie, Tutek, Czarny

Nasz temat: http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=15302
Zapraszam :)
 
     
Brukselka 



Dołączyła: 12 Maj 2016
Posty: 21
Skąd: Bruksela
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 16:25   
   Zwierzątka: Tad Cooper, Richard i Gal


Dzięki za odpowiedzi,macie rację, już przeniosłam młodych do małej klatki.

Nie chciałam pomijać tych etapów, po prostu po tym, jak towarzystwo spotkało się razem na wybiegu kilka razy i w wannie, myślałam, że sprawa wygląda na tyle dobrze, że nie muszę już odkładać i mogą mieszkać razem - Tadka jest bardzo trudno złapać i zanieść np. do wanny, dlatego chciałam mu oszczędzić już tego stresu.

Ale oczywiście bezpieczne łączenie jest najważniejsze. Absolutnie nie zamierzamy się spieszyć, chcemy aby wszystko było dobrze, dlatego dzięki za naprostowanie mnie. Dziś kolejny pobyt w wannie a potem mała klatka.

Obejrzałam młodych dokładnie i nie mają zadrapań ani ran. Ale jak Gal przekołował się z piętra na piętro z wielkim Tadziem na nim to się wystraszyłam. Na szczęście wszystko ok. Co do klatki, to poza dwoma hamakami nowymi jest sterylnie wyszorowana - tu na forum wyczytałam, że trzeba na końcowym etapie wszystkich wsadzić do "przemeblowanej" klatki, dlatego usunęłam wszystkie sprzęty Tadka i dałam tylko dwa nowe hamaki. Nie zrozumiałam, że klatka ma być pusta, ale faktycznie quagmire pisała mi o tym - tak tez zrobię przy następnym kroku. Na razie kiszenie.

Ufff, mam naprawdę nadzieje, że będzie dobrze. Gal jest strachliwy, impulsywny, widać, że się boi. Richard dał się zdominować i chyba nie bał się tak bardzo.

Ale czy w małej klatce one nie będą się sobą bardziej "denerwować"?
Ta mała klatka która mam ma jeden niski poziom, czy powinnam go usunąć i trzymać ich w pustej?
 
     
quagmire 



Dołączyła: 16 Maj 2008
Posty: 12121
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 16, 2016 16:33   
   Zwierzątka: Mati, Cielo oraz Finn


Brukselka, lepiej usuń. Będą musieli być blisko siebie.

Czy ich to denerwuje? Bardziej denerwują się tym, gdy chcą ustalić hierarchię, a inny szczur się chowa lub ucieka.
_________________
"I'm not going to ask you if you just said what I think you just said because I know it's what you just said."

Moje Słonka za TM: Syriusz, Lavian, Fado, Miluś, Ayanek, Oliś, Bibuś, Piesio, Ryjek, Zefirek, Nikuś, Deduś, Jumiś, Viguś, Jazzik, Hiruś, Karmelek, Ilduś, Indi, Szuwarek, Zeze, Ledusia, Mauryś, Kleoszek, Naboo, Przemysław, Remus, Marysia, Tosia :serducho:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.33 sekundy. Zapytań do SQL: 12