Alloszczur Strona Główna Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: AngelsDream
Wto Mar 19, 2013 13:44
Warszawskie Szczury Księżycowe - 3 mioty.
Autor Wiadomość
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 12, 2015 16:19   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


Magdonald, ech... szczury...
Trzymam kciuki i za myszę i za całe stado :kciuki: :kciuki: :kciuki:
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Lut 16, 2015 21:29   

Nasz Śnieżynek trzyma się całkiem fajnie, ten wylew w oczku był niegroźny. Co prawda nie wróciło ono całkowicie do normy ale nie jesteśmy w stanie raczej nic więcej z nim zrobić. Poza tym, Śnieżynka i tak prawdopodobnie już nie widzi.
Oczka oczkami, ale mamy problem z guzem, który rośnie i rośnie... Śnieżka jest już szczurem nieoperacyjnym (ma ok. 2 lata i 4 miesiące + jej problemy z narkozą i wielkość guza...). Zastanawiam się tylko czy jest jakiś sposób, żeby jej tego guza "podwiesić"/zabezpieczyć jakimś bandażem, "kamizelką" ze skarpetki, czy czymś podobnym? Wiem, że będzie ją to denerwować i pewnie sobie z tym szybko poradzi, ale nie mam innego pomysłu w związku z guzem, którego już ciąga po ziemi, przez co obciera i robią się strupki :/
 
     
oxxy 



Dołączyła: 01 Paź 2012
Posty: 1116
Skąd: Bytom
Wysłany: Pon Lut 16, 2015 22:26   
   Zwierzątka: koty sztuk dwie


Magdonald, jakie dokładnie ma problemy z narkozą? A może narkoza wziewna? Ten guz jest strasznie duży i na pewno jej bardzo przeszkadza, a ze skarpetką (wydaje mi się) sobie bardzo szybko poradzi. Nie przeszkadza jej to w myciu pyszczka ani trzymaniu jedzenia w łapkach?
_________________
:lapa: "Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś." :lapa:
 
     
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 17, 2015 00:04   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


O rany, Magdonald, strasznie to wygląda. Obawiam się, że czegokolwiek nie wymyślisz to będzie jej przeszkadzać i będzie z tym walczyć.
Próbowaliście z lekami ograniczającymi rozrost guzów lub hormonami?
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Lut 17, 2015 09:05   

oxxy, jako młodziutki szczur Śnieżynka została podczas operowania ledwo odratowana mimo podania minimalnej dawki iniekcji, a następnie sterylka była dokończona na 1/4 wziewki, także w tym wieku nawet wziewka jest dla niej wyrokiem, nie odważę się, tym bardziej w Poznaniu. Najwyżej próbowałabym w Warszawie, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy to ma sens i czy jakiś wet się tego podejmie.
Jedzonko trzyma normalnie, myje się, biega, wspina, to bardzo energiczna i wesoła szczura, tylko że ten guz zaczyna jej się plątać pod łapkami i ocierać o ziemię...

Pyl, byłam z nią u dwóch różnych wetów, oboje stwierdzili, że już "nie ma sensu tego ruszać", "nie można nic zrobić". Nie wspomnieli o żadnych takich lekach. Co ciekawsze, guza wykryłam, jak był jeszcze naprawdę ledwo wyczuwalny pod skórą, praktycznie niewidoczny. Od tamtej pory zgodnie kazano mi "obserwować", a jak już urósł, to "nie ma sensu".

Tu zaczyna się dylemat, czy próbować, jechać na "wycieczkę" do Warszawy i ryzykować w bardzo dużym stopniu życie Śnieżynki, czy jednak "pozwolić jej spokojnie dożyć końca" w spokoju, we własnym stadzie. Największym utrudnieniem w podjęciu tej decyzji jest to, że ona wykazuje tak ogromne chęci do życia... Nie leży, nie "umiera", a wygląda na najzdrowszego i najweselszego na świecie szczura, gdyby nie ten guz.
 
     
oxxy 



Dołączyła: 01 Paź 2012
Posty: 1116
Skąd: Bytom
Wysłany: Wto Lut 17, 2015 10:01   
   Zwierzątka: koty sztuk dwie


Magdonald, mój szczur też wykazywał chęci do życia i dlatego podjęłam się operacji (mimo, że już po ostatniej miała problemy z wybudzeniem). Niestety zmarła, bo serce było za bardzo obciążone (3 operacje w ciągu dwóch miesięcy), jednakże moim zdaniem jeśli człowiek ma podejmować jakąkolwiek decyzję na temat szczura to powinien właśnie wziąć pod uwagę jej zachowanie. Ja bym się nie zdecydowała na operację jeśli szczur byłby w stanie tylko leżeć, napić się i zjeść coś od czasu do czasu. Zapytaj się lekarza o te leki spowalniające rozrost guza. Do Warszawy autem byś jechała?
_________________
:lapa: "Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś." :lapa:
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Lut 18, 2015 08:13   

Naprawdę nie wiem... Decyzja nie jest łatwa, a czas ucieka...

Jeśli do Warszawy, jechałabym niestety najpewniej pociągiem i do tego w sobotę, bo w tygodniu pracuję. Ale czekanie na termin, diagnoza, nerwy związane z podróżą, operacją, gojeniem, itp... No i to ogromne, prawie, że pewne ryzyko. Nie wiem czy to wszystko jest tego warte.

A ja, z dnia na dzień, coraz bardziej boję się zaglądać rano i po powrocie z pracy do klatki. Najgorsze "czasy" właśnie dopadły moje stado, brr... : <
 
     
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 18, 2015 15:38   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


Magdonald, nie napieram na operację - teraz wcale nie wiadomo czy była by możliwa (to zależy na ile jest to oddzielone od tkanek i jest "tworem pod skóra" a na ile jest to zmiana głęboko tkwiąca w tkankach i naciekająca na nie).
Ale możesz dopytać wetki czy ma sens spróbować z lekami typu jad z tarantuli czy hormonami. To też nie zawsze działa, ale czasem daje niezłe efekty.
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Lut 18, 2015 15:54   

Pyl, a czy leki, o których piszesz hamują wzrost guza, czy dają szanse na jego choćby minimalne skórczenie? I czy w ogóle pytać o hormony w przypadku kastrowanej za młodu samicy?
Na ile jest to oddzielone od tkanek, nie wiem. Jestem w stanie jakoś to sama ocenić? Jednak mimo wszystko prawie 2,5 letnią Śnieżynkę chyba bałabym się wysłać na operację... Sama nie wiem.
Gdybym choć kilka miesięcy wcześniej wiedziała co z tej znalezionej przeze mnie "małej podskórnej gulki" wyrośnie, zamiast obserwować i obserwować bez końca, od razu zabrałabym ją do zaufanej lecznicy ciachnąć to dziadostwo. Ale człowiek był głupi i ślepo podążał za radą miejscowych wetów, zamiast za głosem rozsądku, który mówił, że coś niefajnego może z tego wyrosnąć... Ale jestem na siebie zła...
 
     
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 18, 2015 16:06   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


Magdonald, różnie. I nie działają na wszystkie guzy - to już musisz dopytać weta.
U Myszka przy rozsianych guzach efekty były rewelacyjne, ale wiem, że nie zawsze tak jest i jest to też jakieś ryzyko.
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon Lut 23, 2015 23:28   

Ja już po prostu nie mam na to wszystko nerwów... Widzę u Śnieżynki chęci do życia, wciąż je widzę, widzę jej charakterek. Z drugiej strony widzę też postępującą chorobę... Ostatnio robi się trochę bardziej osowiała, odrobinę, ale jednak. Nie dosięga do mycia prawej części twarzy. Ma problemy z trzymaniem jedzonka w dwóch łapkach, bo guz jej na to nie pozwala. Chodząc ciągnie go za sobą, a odkąd zrobił jej się strupek, grzebie w nim i grzebie, wygląda to coraz gorzej, zrobił się nawet jakiś pęcherzyk...

Przemywam Rivanolem, przerzuciłam też Śnieżkę do transportera na ligninę, ale nie wiem czy to coś da. Nawet jeśli znów się zagoi, po włożeniu do klatki ona znowu wytrze sobie tego guza. Nie wiem czy zostawiać ją na noc w pustym, czystym transporterze, czy odłożyć do klatki, do stada.
Przeszło mi dziś nawet przez myśl, czy bardziej ludzkim z mojej strony nie byłoby pomóc jej odejść już teraz, w najbliższych dniach, zanim wda się jakieś zakażenie, albo w inny sposób ten nowotwór ją wykończy...
Zostało jej już i tak niewiele czasu: wiek, choroba. Pytanie, czy zabrać ją do weta i skrócić cierpienie zanim się zacznie najgorsze, czy zostawić w klatce, w stadzie, doglądać i... czekać? Tak bardzo nie wiem...
 
     
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 24, 2015 00:35   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


Magdonald, są trzy pytania, które pomagają w ocenie - czy ma teraz komfort życia, czy ewentualny brak komfortu ma szansę szybko się zmniejszyć (np. rana zagoić, zapalenie ucha wyleczyć) i jaka jest najgorsza perspektywa. Tu na drugie pytanie masz jednoznaczną odpowiedz - nie. Pozostaje odpowiedź na pierwsze - czy odczuwa ból (porfiryni? zgrzyta zębami? stroszy się)? Czy je normalnie? Czy odizolowanie jej od stada ma dla niej znaczenie?
Nikt nie oceni tego tak jak Ty.
Na trzecie pytanie można odpowiedzieć, że z nagłych sytuacji grozi jej pęknięcie guza i wykrwawienie. Nieprzyjemne (szczególnie dla nas - "widzów"), ale nie tak drastyczne w przebiegu jak np. ryzyko uduszenia się w przypadku chorób płucnych.

Więc patrząc na to (na tyle na ile można to ocenić ze zdjęcia i opisu) podjęłabym decyzję o uśpieniu - niekoniecznie "na cito", może dałabym sobie wieczór lub może dwa na rozpieszczenie myszy, ale nie ciągnęłabym tego zbyt długo. I jakikolwiek sygnał bólu byłby katalizatorem decyzji "już".

A operacyjnie - może możesz jej kogoś spokojnego dać do towarzystwa? Nie będzie w stadzie, ale nie będzie też sama.
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Lut 24, 2015 11:54   

Noc spędziła ze stadem. Stwierdziłam, że skoro klatka i tak jest czysta (w niedzielę wieczorem była szorowana, hamaczki i dywaniki są świeże), to nie ma jakiegoś dużego zagrożenia, a w transporterze byłoby jej zimno, zebrała ligninę w jeden kąt, a chodząc do miski z jedzeniem i tak guza ciągnęłaby po zimnym plastiku z siuśkami, więc wybrałam mniejsze zło.
Odnośnie bólu, właśnie odkąd zdarła strupka i tą gołą ranę ciągnie za sobą wszędzie, widzę, że ją boli (a kogo by nie bolało). Wcześniej zdawała się w ogóle guza nie zauważać, biegała, skakała, wspinała się. Teraz unika ruchu, bo ruch = tarcie raną o ziemię = ból.
Gdy dziś wieczorem wrócę do domu, zobaczę jak się dziś czuje i przemyślę to jeszcze raz. Dziękuję Pyl, za wsparcie i pomoc. Takie decyzje są chyba jednymi z najgorszych do podjęcia...
 
     
Pyl 
Powrócona



Dołączyła: 30 Cze 2010
Posty: 14367
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 24, 2015 12:16   
   Zwierzątka: DyDoIbJodNicFil Bor44 oraz R i O


Magdonald, są trudne, ale z drugiej strony - tu nie masz perspektywy, nie masz nadziei, że jakiś lek pomoże, więc jedyne kryterium to oszczędzenie myszy bólu. Nie musisz ważyć różnych aspektów (np. ile czasu dać na zadziałanie leku i ile bólu możesz w związku z tym zafundować zwierzakowi), to powinno ułatwić wybór "najlepszego" momentu.

A że nam jest trudno... nie da się ukryć :glaszcze:
_________________
Czy wiesz, że powstała ulotka o szczurach?
Może chcesz wspomóc kampanię informacyjną roznosząc ulotki do lecznic? A może promując akcję na FB?
 
     
Magdonald 



Dołączyła: 24 Paź 2012
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Lut 24, 2015 22:02   

Jednak na razie się wstrzymam. Ranka się dzisiaj wygoiła, a Śnieżynka nie zdrapała strupka, więc wygląda to trochę lepiej niż wczoraj. Póki będzie to utrzymywać we w miarę dobrym stanie, nie będę podejmować tej decyzji. W razie czego jednak zaczynam przygotowywać się psychicznie na pożegnanie...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0.14 sekundy. Zapytań do SQL: 13