To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - Szczurek ze sklepu - sens kupna lub zabrania

AngelsDream - Pią Mar 11, 2011 20:33

Sysa, ja wiem, ale jednak sklepy mają wybór, gdzie się zaopatrują, czy nie?
Oli - Pią Mar 11, 2011 20:35

Journey napisał/a:
Vis, gdybyś zobaczyła szczurka zrozumiałabyś- nie było szans, jego stan momentalnie się pogorszył, chwilę potem spokojnie usnął...
Journey, o 15:35 wstawiłaś jego zdjęcia, ostatni post po którym usnął pisałaś o 16:46, czyli PONAD godzinę czasu. Ja wiem, że mu to życia nie wróci, ale uważam, że karygodnie postąpiłaś nie jadąc OD RAZU PO ODEBRANIU ze sklepu do weta (o to pytała Viss, dlaczego od razu ze sklepu nie pojechałaś). Mieszkasz w mieście, w którym jest największa możliwość wyboru weterynarza gryzoniowego. :] Nie wystarczy tylko do domu wziąć, należało go zabrać do weta.
Sysa - Pią Mar 11, 2011 20:36

AngelsDream, o tym decydują ludzie "z góry". Ale podobno zwierzaki w hurtowniach przesiewa ta nasza weterynarz sklepowa...
Na nasze telefony, że zwierzęta chore itp reagują opitalaniem sklepu, że się rzuca...
Generalnie firma idzie na dno, bo woli inwestować w kretynów, co się nie postawią niż w fachowców z sercem do zwierząt.

A hurtownie za nic mają skargi, reklamacje itp. Bo mają monopol na zwierzaki..
I w związku z tym tak sobie myślę, że paradoksalnie rozwiązaniem mogłoby byc przejęcie hodowli zwierząt przez wykwalifikowanych pracowników.. Ale to marzenia..

AngelsDream - Pią Mar 11, 2011 20:38

Sysa, no ale jednak ktoś jest decyzyjny... Wzdych. Przykre to, naprawdę bardzo.
magmads - Pią Mar 11, 2011 21:46

Nie miesci mi sie w glowie ze nikt nie zauwazyl ze to zwierze tak cierpi... Maluszek...przynajmniej jak zasypial czul sie bezpiecznie. Nie ma co krytykowac ze do weta nie pojechala, przynajmniej cos zrobila dziewczyna mimo niektorych glosow ze nie powinna, moze maluch by do weta nawet nie dojechal, a tak poczul przed smiercia odrobine milosci.
Oli - Pią Mar 11, 2011 21:49

magmads napisał/a:
moze maluch by do weta nawet nie dojechal
a może by dojechał i nadal żył :] takie gdybanie teraz jest bez sensu, ale na przyszłość powinno się pójść do dobrego i polecanego gryzoniowego weta
Sysa - Pią Mar 11, 2011 21:53

magmads, a ja powtórzę, że nie wiecie na pewno czy nikt cierpienia nie zauważył.
nezu - Pią Mar 11, 2011 22:01

Jeśli zwierzak był chory, należało wezwać weterynarza. Jeśli weterynarz którego wezwali nie był w stanie mu pomóc, a leki nie działały, naturalnym jest szukanie pomocy gdzie indziej i wykonanie odpowiednich badań.

Jeśli w końcu zwykłe "metody" weterynarza sklepowego nie odnoszą skutku, zwierzak czuje się z dnia na dzień coraz gorzej (ten szczur cierpi nie od dziś), a "górze" nie chce się płacić za badania ani latać po innych lecznicach, należało zwierzaka po prostu uśpić.
Już to by było bardziej humanitarne niż to co zaserwowali temu maluchowi sprzedawcy i właściciel tego sklepu Kakadu.
Jeśli mam być szczera, nie świadczy to o tym sklepie dobrze.

Sysa - Pią Mar 11, 2011 22:13

nezu, nie bronię tego sklepu (nie, nie mam pojęcia, co to za sklep, a w moim się leczy zwierzęta, bo jest wet zaprzyjaźniony pod reką, jeśli coś brzydkiego mi sugerujesz).
Ale znam realia pracy w kakadu i wiem, że ludzie, którzy chcą pomóc nie zawsze są w stanie i tak mogło być w tym przypadku.

Nasz sklepowy weterynarz już był opisywany. Szczur trafiłby do węża, bo taka jest jego wiedza i polityka. W ogóle to dziwię się tylko, że pracownicy szczura od razu nie dali do węża, żeby się nie męczył. W sytuacji bez leków i weta to byłoby najbardziej humanitarne.
I kto wykonuje w sklepach badania? No tu już bajki i nawet nie ma co mieć o to pretensji do pracowników, że nie porzucili pracy, żeby ratować zwierzaka. To okrutne, ale niektórzy żyją z tej pensji i nie mogą jej stracić.

I założę się, że ten szczur cierpieć mógł i od dziś. Właśnie w takim stanie potrafią do nas przyjechać zwierzaki. Z doświadczenia wiem, że szczur tak wygląda przez dobę przed śmiercią. I albo taki do nas przyjeżdża -> jest nie do odratowania najczęściej, mimo podjętego leczenia. Albo dostaje biegunki następnego dnia po przyjeździe i przy leczeniu ma 50% szans na przeżycie.

A że świadczy to źle o sklepie i firmie to się zgodzę.

nezu - Pią Mar 11, 2011 22:19

Sysa, a przepraszam, jakim "reduktorem cierpienia" jest wąż, jeśli pracownicy dają szczura temu wężowi wciąż żywego i w jaki sposób ma mu to pomóc? No, rozumiem że krócej patrzycie na jego męki, ale skoro pracownicy nie są w stanie uśmiercić szczura przed podaniem go wężowi (tudzież nie mają kogoś kto to robi w szybki i bezbolesny dla zwierzaka sposób), to powinni się zastanowić czy nadają się do tej pracy.

I tak, to pytanie kieruję również do ciebie...

Oli - Pią Mar 11, 2011 22:43

nezu napisał/a:
to powinni się zastanowić czy nadają się do tej pracy.
nezu, uspokój się trochę ;) sama wiesz jak jest z pracą, nie każdy może pracować tam gdzie chce lub gdzie powinien, niektórzy mają nóż na gardle złapią się każdej roboty lepiej płatnej niż sprzątanie ulic.
nezu - Pią Mar 11, 2011 23:00

Oli, doskonale to wiem i domyślam się, że Sysie nie jest łatwo. Ale wiem też co to konformizm.

Najłatwiej jest zwalać całą winę na mityczną "górę", najtrudniej jest zrobić coś samemu i nie mówię tu o zmuszaniu szefa do oddawania sprzedawanych chorych zwierząt.
Jeśli nie ma weterynarza, niewiele da się zrobić, ale choćby ze zwykłego forum terrarystycznego można zaczerpnąć mniej bolesne, a tanie sposoby na skrócenie zwierzakowi cierpień niż wrzucenie go żywcem na pożarcie wężowi.

Według mnie (i to jest moje prywatne zdanie, zastrzegam), wrzucenie żywego gryzonia wężowi nie jest ani trochę bardziej humanitarne niż przyglądanie się jak chory zwierzak umiera każdego dnia po trochu. Wąż może zabijać gryzonia godzinami, może też nie być głodny i narażać chore i tak zwierzę na dodatkowy stres. Sam może stać się ofiarą gryzonia, dlatego spytałam.

<edit>
P.S.
Żeby nie było że nawołuję do jawnego ignorowania żądań szefa.
To nie tak.
Wyobraźmy sobie podobną sytuację.
Z hurtowni przyjeżdża do sklepu Sysy kolejny transport szczurków na sprzedaż. Wśród nich znajdują się, na przykład 2 bardzo chore maluchy.
Przyjeżdża zatrudniony w sklepie weterynarz, próbuje własnego leczenia.
Leczenie nie daje jednak rezultatów, zwierzę słabnie.
Szef absolutnie i pod groźbą kary zabrania oddawać zwierzaka na leczenie któremuś wolontariuszowi.

Nakazuje za to te szczurki dać wężowi jako karmę.

Zwierzę, nawet chore, w stresie może zachować się różnie, adrenalina może takżę przedłużyć cierpienie w splotach drapieżnika.
Sysa więc, lub inny pracownik sklepu stosuje na przykład metodę na CO2 i wkłada do wypełnionego dwutlenkiem węgla pojemnika chorego szczurka.
Zwierzak po prostu zasypia i już się nie budzi.
Można go podać wężowi bez obaw, że inny, zdaniem szefa "towar na półce" zatruje się, zostanie pogryziony, lub przyczyni się do dodatkowych cierpień gryzonia.
To już jest jakieś działanie, prawda?...

Sysa - Pią Mar 11, 2011 23:44

nezu, nie rzucaj się na mnie.
Wąż jest takim reduktorem cierpienia, ze zwierzę cierpi krócej i przy złych pracownikach nie umiera kilka dni. Jeśli uważasz, ze to mniejsze zło to super. Ja się zgadzać nie muszę.
Zwierząt w zoologach nie możemy zabijać. Ale są tacy co robią to bezboleśnie i szybko, bo zajmują się gadami.
W ogóle jeśli dla Ciebie wyznacznikiem dobrego pracownika jest to czy umie szybko zabić mysz, to nie mam pytań...

I nie pisz czy mi jest łatwo czy nie, bo w moim sklepie zwierzaki są leczone i tego typu dylematy mam rzadko w związku z tym. A nawet, gdyby było inaczej to mam swoje sumienie.
I zapraszam do pracy. Zobacz, że na górę nie zwalam bez przyczyny. Pokaż jak przeciwstawiasz się ciemiężycielom i robisz porządek, chętnie popatrzę jak zmagasz się z szarą codziennością na złotym rumaku. Metody uśmiercania znam, ale nie będę ich stosować, żeby w Twoich oczach być dobrym pracownikiem. Mam inne kryteria.

I skoro jesteś taki działacz i inteligent to może Ty wystosuj pismo do sieci sklepów? Fajnie tak sobie po kimś poskakać, nie znając go i samemu nie robiąc nic, prawda?

I BTW nasze węże dostają jeść rzadziej niż muszą i zabijają szybko. Nie raz są karmione mrożonkami. Opisane przez Ciebie sytuacje u nas nie miały NIGDY miejsca. Choć wiem, ze u szarych posiadaczy węży w domu i owszem, więc może skargi pod zły adres?

W ogóle to nie traktuj moich opisów tak osobiście, bo piszę o ogóle naszej sieci. :roll:

<edit>
Kochana, powiedz mi skąd my weźmiemy CO2, a będziemy tak zabijać.

Asmena - Pią Mar 11, 2011 23:50

Off-Topic:
Sysa, to Ty położną nie jesteś?... Z kim mi się pomyliłaś?... :|

Sysa - Pią Mar 11, 2011 23:53

Off-Topic:
Asmena, w tym roku kończę studia położnicze, ale pracuję póki co w kakadu. ;)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group