Leczenie - Szczur piszczy gdy dotykam (co robic)
harpoonka - Śro Gru 08, 2010 00:31
Oli, ale on mnie dziabnął jak go dotknęłam. Odwrócił się gwałtownie, jakby się wystraszył i chwycił zębami. Nie mocno, ale zawsze. Teraz jeszcze sprawdzałam, czy to nie chwilowe fanaberie, ale znów spanikował przy dotyku
Jak już go mam w rękach to jest okej... Może faktycznie jednak obrywa, jak ja nie widzę? Reaguje, jakby go miała zaatakować.
Oli - Śro Gru 08, 2010 00:38
harpoonka napisał/a: | Oli, ale on mnie dziabnął jak go dotknęłam. Odwrócił się gwałtownie, jakby się wystraszył i chwycił zębami. | tak samo robił Kazoo, czekałam, ale zaczęło się męczenie młodszych szczurów, dość brutalne. Nigdy nikogo nie ugryzł, ale takie reakcje świadczą o stresie jaki szczur przeżywa, a kastracja zmieniła go o 180 stopni i "przywróciła" dawnego Kazka - miziaka, dobrego wujka, pragnącego kontaktu z człowiekiem. Nie będę Cię maniakalnie namawiać na kastrację, ale to nie tylko ulga dla Ciebie, ale także samego szczura.
harpoonka - Śro Gru 08, 2010 00:45
Oli, rozumiem.
Na razie poczekam. Takie zachowanie trwa dopiero kilka dni. Może się uspokoi. Nie wykluczam kastracji, ale wolę tego uniknąć.
Dodam, że Queequeg (brat Qujo) też chyba wchodzi w okres dojrzewania, bo startuje na alfę i gania inne szczury. Ale wobec ludzi jest spokojny. Qart z kolei też nerwowy się zrobił...
Będę obserwować i wtedy podejmę decyzję.
Pyl - Śro Gru 08, 2010 14:13
harpoonka, sprawdź jeszcze czy normalnie słyszy. Bo czasem jak ogon ma kłopoty ze słuchem to może nerwowo reagować na dotyk, bo czuje się po prostu zaskoczony.
Edyta820917 - Śro Maj 22, 2013 16:40
moja Shila też na początku jak ją chciałam wziąć na ręce to pisknęła głośno i myślałam że jej coś uszkodziłam to moja pierwsza szczurka potem chyba zajarzyłam że nie chce być brana na rękę ale jak ją głaskałam to piskała cichutko więc też się wystraszyłam o co znowu kaman ale chyba chciała do klatki bo jak czyściłam ją został tylko spód a jak założyłam górę i miała zamnknięte drzwiczki zaczęła piszczeć i wchodzić wysoko po prętach...o mało co bym zawału nie dostała a jak drzwiczki otworzyłam to myk do klatki ogon jej się skręcał w prawo potem w lewo i do pudełka uciekła.
Zaobserwuje jak ją teraz będę brać (jest 1,5 tyg u mnie) czy dalej będzie kwiczeć jak świnka
|
|
|