To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Zarejestrowane hodowle - Hodowla - początki

Anonymous - Sob Gru 05, 2009 12:32
Temat postu: Hodowla - początki
Założyłam ten temat bo chciałabym się dowiedzieć jak doszło do tego że macie hodowle szczurków , jak to było z osobami które są nie pełnoletnie i te osoby które mieszkają z rodzicami ( jak przekonali rodziców na hodowlę ) . I w ogóle wasze początki . :)
Jeśli już taki temat istnieje to proszę go usunąć 8)

Anonymous - Sob Gru 05, 2009 13:06

Hera napisał/a:
jak przekonali rodziców na hodowlę
to nie hodowla, tylko chów, opieka. Hodowla to rozmnażanie.
Anonymous - Sob Gru 05, 2009 13:15

Viss, Tak ale chodzi mi tu też o hodowców którzy rozmnażają :) min. o Nakashe , Ren , L. i innych hodowców :wink:
Anonymous - Sob Gru 05, 2009 13:57

o ile wiem, to chyba znaczna większość (jak nie wszyscy :P ) hodowcy są w tej chwili pełnoletni ;)
Anonymous - Sob Gru 05, 2009 14:07

no wiem wiem dlatego chętnie poczytam jak to było kiedyś :oops:
nezu - Nie Gru 06, 2009 07:41

<edit>
Nie
przepraszam, usuwam.

Ciężko jest wracać do początków...


Może ktoś to lepiej opisze ode mnie. :(

Nakasha - Nie Gru 06, 2009 19:43

Chodzi ogólnie o początki hodowli szczurów rodowodowych w Polsce, czy o osobiste doświadczenia i powody?

Obecnie wszyscy hodowcy są pełnoletni. ;)

Założyłam hodowlę gdy miałam 22 lata, nie mieszkałam już z rodzicami, więc nie było z tym problemów. ;)

Chyba w 2005 r. (? nie pamiętam, a tematu już nie ma) na dziabie pojawiły się pierwsze pomysły aby sprowadzić rasowce do Polski i to mnie zainteresowało. Obserwowałam sobie z boku "początki" SHSRP, najpierw niezbyt intensywnie, potem trochę bardziej. Pomogłam w przywiezieniu kilku ogonków z Czech do Polski; na dworcu w Pradze pogadałam sobie z czeskimi hodowcami i zainteresowało mnie to co mówili. W 2007 r. zdecydowałam się na zakup szczurków z hodowli - eSki Zirrael i GG EM. Potem już poszło z górki. :D Ale nie chciałam zakładać hodowli, po prostu chciałam opiekować się również rasowymi szczurkami.

W lipcu 2008 r. przywiozłam do Polski kilka rasowców z Finlandii, m.in. moją ukochaną Miyu. :) Gdy je odbierałam, pogadałam sobie z Saiją z hodowli Zaya's Rats. Rozmawiałyśmy o wielu rzeczach, m.in. o hodowlach w Europie. Zaczęła mnie namawiać, abym spróbowała zająć się hodowlą, bo Miyu to samica z jednej z jej lepszych linii i szkoda byłoby zmarnować jej geny. Potem były wystawy, rozmowy z polskimi hodowcami, zapisanie się do SHSRP, moje dokształcanie się w wielu kwestiach, w szczególności dotyczących odmian, budowy anatomicznej szczura, podstaw genetyki, itp. Im więcej czytałam, tym bardziej przekonywałam się, że warto. :) I im więcej czytałam, tym bardziej zdawałam sobie sprawę z tego, że mnóstwa rzeczy nie wiem (mimo że miałam szczury kilka lat i to w dużych stadach, mimo że śledziłam wszystkie polskie fora, czytając większość tematów). :D Potem był miot A i wtedy tak naprawdę bardzo intensywnie zaczęłam pochłaniać wszelkie dostępne mi "profesjonalne" źródła i artykuły po polsku i angielsku, z zakresu genetyki, dziedziczenia i chorób, z jakimi nie miałam jeszcze styczności i się w to wciągnęłam :D . Dziewczyny były ogromnie pomocne, szczególnie Nezu. :)


Mimo ostatnich tragedii i strat miotów (nie tylko u mnie...) nadal uważam, że warto, że pracowanie nad zdrowiem i charakterem szczurków jest ważne. Wymaga ogromnej odpowiedzialności, wiedzy i uwagi, ale naprawdę warto. :)

Niedawno Susu zaskoczyła mnie pytaniem, czy szczury mają wyrostek robaczkowy, a inny chętny na GG zapytał, ile wydechów i wdechów robi szczur na na minutę i jakiej wielkości powinna być szczurza nerka. :D Więc nie ma możliwości, aby się nie dokształcać, aby nie czytać - gdyby mnie to nie interesowało jako pasja, to pewnie już dawno bym zrezygnowała. ;)

sachma - Nie Gru 06, 2009 20:06

ja nadal mieszkam z rodzicami..
Zaczęło się od pomysłu sprowadzenia szczurów z Czech.. na początku ucieszyłam się ogromnie (pierwszy mój szczur żył miesiąc .. w tym tydzień był u mnie..) bo miały być niezniszczalne :D
Później sprowadziłam Elaine - nie pamiętam kto mi ją wtedy pomógł sprowadzić - chyba Nezu i Zirr..
Powstało stowarzyszenie - byłam pełnoletnia, byłam w założycielskiej 15stce.. później sekretarz sądu koleżeńskiego, a następnie nie oficjalny pośrednik między prezesem a światem, później prezes SHSRP..
W międzyczasie rozwijało się stado - opornie to opornie.. kiedy sprowadziłam Elaine zarejestrowałam przydomek - Rat's Troop.. i zamówiłam z Totemu samiczkę z miotu B - pierwsze fuzzy w Polsce..
Totem upadł, a Nezu po wielu przegadanych nocach przyłączyła się do Rat's Troopu..
Urodziła się Bójka - szczur uwielbiany przeze mnie i moją sis a znienawidzony przez mamę..
O szczury była i nadal jest wieczna walka z rodzicami - najpierw zabraniali w ogóle, później ograniczali liczbę.. ale i tak szczurów przeważnie w domu było 2x tyle ile wynosił limit..
Miot E był w tajemnicy do 3tyg - nie chwaliłam się rodzinie, bo po co? do póki nie zaczeły ganiać po łóżku nikt ich nie zauważył, bo mało kto wtedy i teraz wchodzi do mojego pokoju.
Kolejne mioty były przyjmowane z grymasem na twarzy rodziców i wielką radością rodzeństwa..
Od 2lat sama zarabiam na szczury i rodzice w ogóle przestali interweniować..
Mi dużo informacji przekazała Nezu - czy to w formie linków czy wielogodzinnych dyskusji na gg czy przez tel.. genetykę przyswoiłam sama - lubię biologię więc było to dość szybkie.

Ja byłam sama - nie miałam wsparcia ani rodziny ani TZa, rodzina nadal nie rozumie dlaczego robię co robię, po co mi tyle problemów i obowiązków - TZ rozumie i wspiera ale coraz bardziej naciska na kilkuletnią przerwę od szczurów.
Ja byłam pełnoletnia - na początku miałam kieszonkowe, później miałam pracę.. nie pytałam o zgodę.. rodzice o hodowli dowiedzieli się w tym roku, w tym roku dowiedzieli się też że należę do SHSRP i że jestem prezesem :P wszystko przypadkiem w rozmowie - nie uważałam że muszę im mówić że wstępuje do stowarzyszenia, że rejestruje przydomek itd.. o tym że mam szczury z zagranicy dowiedzieli się przy okazji ostatniej wystawy :P
O wystawach wiedzieli wszystko :P i zawsze razem ze mną cieszyli się z wygranych - w dniu powrotu z wystawy szczury były nasze :P tata się śmieje za każdym razem, że moje szczury wygrywają bo na jego garnuszku siedzą :P (w sumie to prawda, bo połowa diety moich szczurów to produkty które w domu już są :P )

L. - Nie Gru 06, 2009 21:31

Ja mając swoje pierwsze szczury rasowe tj. Iane oraz Jolly Joke od ZR nie myślałam o hodowli rasowej. Jestem osobą, która wychodzi z założenia, że najpierw wiedza, a potem praktyka. Gdybałam sobie, że moooże za 2-3 lata.

Ale poznałam Nezu, która wspomniała coś o żywym trudniej i jej przemyśleniach hodowlanych. Okazało się, że żywym studiuje w Olsztynie, ja mieszkam w Olsztynie - to czemu nie? Naskrobałam pw do Marty, obgadałyśmy kilka spraw i za namową Nezu zawiązałyśmy współpracę. No i wysłałyśmy wniosek o rejestracje hodowli. To, że Marta przestała studiować w Ols i wróciła do rodzinnego Torunia w niczym nam nie przeszkodziło.

Zakładając hodowle nie byłam pełnoletnia - brakowało mi kilka miesięcy. Ale miotów również w tym czasie nie planowałam - byłam obserwatorem i pilnowaczem : P spraw formalnych (poganiałam Marte) oraz technicznych (strona hodowli).
Rodzice od momentu wysłania wniosku o rejestracje hodowli wiedzieli, że formalnie ją mam, ale nie wiedzieli kiedy będzie pierwszy miot. :} A powiedziałam im o hodowli, bo uznałam, że wypada skoro mieszkamy razem na nie dużej powierzchni :]

Pierwsze moje plany szlag trafił. Kiedy pierwsza z trzech krytych samic zaszła w ciąże byłam już pełnoletnia, ale pech nadal nade mną czatował - i urodził się martwy miot. W sumie to jeden maluch wielki jak hipopotam..
Jednak pojawiła się w moim życiu Holy Lolly i wielkie plany :) I tak narodził się mój pierwszy żywy miot, czyli wielka 15tka czyli wielkie ELki. :serducho:


W moich planach i pracach hodowlanych nie miałam i nie mam wsparcia przyjaciół, faceta czy rodziny. :| Mam kilku fajnych i szalonych znajomych z SHSRP oraz tego forum ;]
W życiu codziennym mam Małą Mi oraz Lavi, które mieszkają prawie obok i z którymi mogę gadać o szczurach godzinami.

Szczury od zawsze utrzymywałam z kieszonkowego oraz tego co zarobiłam na pracach dorywczych.

Na początku miałam ograniczenie do 4 szczurów, jak pojawił się 5 poszło wszystko samo.
Ogólnie rodzice średnio orientują się w szczurach. Ojciec 4 na 7 kojarzy :P reszty nie odróżnia. Może dlatego, że 4 na 7 jest jasnych, z czego 3 to siamese i dla niego ta część stada jest identyczna.. =='
Tak naprawdę to limit wyznaczam sobie sama. A mam jakby 3 kategorie, które o nim decydują: czas, który mogę poświęcić każdemu szczurowi; wielkość klatki; fundusze na ich utrzymanie.

Nie mniej rodzina nie ma nic przeciwko moim wyjazdom na wystawy czy szczurze meetingi. Zawsze cieszy się z sukcesów wystawowych :D I tak jak sachma napisała.. Dzień powrotu z wystawy to taki wyjątkowy dzień kiedy szczury są całej rodziny. Nawet dziadkowie dzwonią i się wypytują :wink: :mrgreen:

Mioty. Mimo tego, że marudzą, iż są 2 dodatkowe klatki i troche więcej 'zapachów' to uwielbiają maluchy. Lubią na nie patrzeć, lubią dogadzać ciężarnej i karmiącej samicy, lubią bawić się z malcami. :)

Niby dla rodziców szczury to problem. Niby? Na mnie nie raz się drą z byle powodu :P , a jak gadają ze znajomymi to zawsze o nich opowiadają. Chwalą szczury oraz ich sukcesy. Np. jakie są inteligentne, albo Hana jest aaaż z Finlandii i jest championem.
Taka mała rodzicielska hipokryzja.

Dla mnie szczury to całe moje życie :) moja pasja. Cieszę się, że to znalazłam.
Hodowla to wiele smutków, łez, żmudnej pracy, przy miotach czasami nie przespane noce ale także wiele radości, sukcesów oraz niesamowitych i niezapomnianych przeżyć!
:DD

sachma - Pon Gru 07, 2009 00:20

L. napisał/a:
a jak gadają ze znajomymi to zawsze o nich opowiadają. Chwalą szczury oraz ich sukcesy. Np. jakie są inteligentne, albo Hana jest aaaż z Finlandii i jest championem.


moi mają to samo :D "a Monika ma szczury, i jeździ z nimi na wystawy! i nawet ma puchary! a ten gruby czarny i ten łysy to z zagranicy są! nawet z finlandii ma szczura" a później "ale śmierdzą, ale miała takiego co chodził za człowiekiem jak pies.. ale śmierdzą." :D

ja miałam okres w którym jak ktoś mnie pytał "kim jesteś" to mówiłam "hodowcą szczurów rasowych" co robisz? "mam szczury i nimi się zajmuje"
i to jest na prawdę nie zdrowe zjawisko.. hodowca MUSI się angażować w to co robi.. jeśli zbytnio się angażuje, kończy z rozstrojem nerwowym.. niby fajnie fajnie.. ale ja spadłam na kompletne dno kiedy źle się działo z miotem M.. bo robisz coś żeby było dobrze, jak najlepiej, wkładasz w to całą siebie.. a później okazuje się że popełniłeś błąd - że instynkt źle podpowiedział.. i przy identyfikacji się z tym, nagle się okazuje że twoje działania nie mają znaczenia, że to co robisz nie ma sensu i to w co władowałaś masę energii jest do niczego i można sobie tym nos wytrzeć..

Anonymous - Pon Gru 07, 2009 11:28

wielkie dzięki dziewczyny że napisałyście to wszystko miło było mi to czytać :D , i jestem naprawdę pod wielkim WIELKIM wrażeniem , choć powiem wam szczerze , że ja nie odważyłabym się być hodowcą.
Mao - Śro Gru 09, 2009 22:22

Przypadkiem tu weszłam i też uważam, że miło poczytać :)
Chwilowo raczej nie sprawdziłabym się jako hodowca - nie ten charakter. Panicznie bałabym się dziś przyjąć pod swój dach ciężarną samicę, o odchowaniu miotu już nie wspomnę. Mogę tylko posiedzieć, popodziwiać, pouczyć się i pomarzyć "Jak one mają fajnie! =O ". To wcale nie znaczy, że dla mnie bycie hodowcą to tylko szczury i cukierkowy róż, wręcz przeciwnie - dlatego właśnie nie chcę się za to brać w ciągu najbliższych lat (o ile w ogóle).

Karena - Pon Mar 26, 2012 13:27

W związku ze zmianami wprowadzanymi na forum, temat został przeniesiony.
AngelsDream - Wto Maj 01, 2012 22:45

Porządki w dziale, temat przeniesiony. AD


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group