To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Zachowanie, psychika i oswajanie - Zmiana środowiska lub klatki a zachowanie szczura

H. - Wto Lut 15, 2011 14:12

Pyl napisał/a:
No i może ta klatka czymś specyficznym pachnie? Fretką? Kotem? Może przypomina mu coś dramatycznego z jego życia?
Jeżeli mowa o mojej klatce to żadnych kotów ani fretek u mnie nie uświadczysz :wink:
Powolutku. Myślę, że rady Pyl są dobre i warto je wypróbować.

harpoonka - Wto Lut 15, 2011 14:39

Erato, tak, Twoja klatka ;P
Wcześniej, żeby dokarmić Gniotka, chciałam, żeby posiedział w transporterku (dużym, kocim) ale było to samo. Panika i próby ucieczki. Miałam nadzieję, że z klatką będzie inaczej. Dodam, że ten transporter zawsze był używany tylko do przenoszenia szczurów, wsadzałam nawet takie rzeczy, które nimi pachną (jakieś szmatki, które wcześniej szczury miały w dużej klatce).
Pyl, ja tak właśnie robię. Jest wybieg, stado na zewnątrz, a Gniotek dostaje jakieś pyszności w klatce. Ale nie jestem w stanie robić takich wybiegów wiele razy dziennie. Gniotek za to powinien jeść miękkie jedzonko częściej, bo twarde rzadko kiedy rusza :( Wet mówił, że jest osłabiony i należy go dokarmiać właśnie, ale raz czy dwa razy dziennie to za mało. On nie zje zbyt dużo na jeden raz i je baaardzo powoli...
I tak się składa, że on właśnie najczęściej siedzi z Tobisiem albo sam gdzieś na górnych półkach klatki.

Pyl - Wto Lut 15, 2011 15:00

No to tylko pytanie czy masz teraz czas, aby przekonywać go do klatki czy też raczej będzie trzeba przynajmniej częściowo dokarmiać na siłę ze strzykawki.
A czy wiadomo z jakiego powodu nie je twardego a resztę je powoli?

No i może ktoś ma inne propozycje?

harpoonka - Wto Lut 15, 2011 15:13

Pyl, z przekonywaniem do nowej klatki jest inaczej. Chodzi o to, że ja mam jeszcze 2 młode odratowane kotki i dwa psy, więc całe to towarzystwo zamykam na wybiegi. I kiedy kilkanaście szczurów biega po pokoju potrzebna jest moja maksymalna uwaga, bo zawsze jest trochę strachu że wejdą tam gdzie nie trzeba. Także ciężko jest wypuścić całe stadko i pilnować czy Gniotek zje.
On po prostu choruje. Choroba bardzo go osłabiła i dlatego mało twardego jedzonka je. Nie daje rady utrzymywać go w łapkach. A nutridrinki, gerberki i miękkie warzywka to przysmak dla wszystkich więc znika szybko.
Przyzwyczajać do klatki spróbuję trochę inaczej. Np jak się uczę mogę klatkę postawić ją obok siebie i wziąć tam Gniotka, zachęcając np gerberkiem do wejścia do klatki. Tak trochę kombinuję...

Nakasha - Wto Lut 15, 2011 17:43

A nie lepiej po prostu przekonać go do klatki? Wsadzić tam stare zasikane szmatki, dawać mu klatkę na wybiegu aby sam do niej wszedł, itp. A jak to nie podziała, to spróbujcie po prostu przeczekać jego panikę, po jakimś czasie powinien tak czy siak się przyzwyczaić do nowej klatki...
greenfreak - Wto Lut 15, 2011 20:40

Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale tak mi przeszło przez głowę - może dopóki nie przyzwyczai się do klatki i nie będzie się w niej swobodnie najadał, będziesz mu dawać glukozę czy coś wzmacniającego w zastrzyku? Wydaje mi się, że pomoże mu to nabrać siły, a w zasadzie prosty zastrzyk trwa krócej.
harpoonka - Czw Lut 17, 2011 00:27

Nakasha, stare, zasikane szmatki wsadziłam do klatki już na początku, ale nic to nie dało. Na siłę się trochę obawiam, że stres może pogorszyć jego stan :( A tego bym bardzo nie chciała...

greenfreak, jutro muszę iść do weta i spytam go o to. Jedyny problem ze mną, czy dałabym radę zrobić sama zastrzyk szczurkowi...

greenfreak - Czw Lut 17, 2011 08:38

harpoonka, spytać warto. Jeśli nie będzie trzeba dożylnie, to dasz sobie radę, bo nie ma tyle stresu, czy się uda. A czy boli czy nie - sądzę, że mógłby po jakimś czasie zrozumieć, że robisz mu coś nieprzyjemnego, żeby on się czuł po tym lepiej. Czasem mogłabyś wtedy popilnować, żeby sam zjadł coś dobrego, ale przez więszkość czasu mógłby, jak sądzę, być ze stadkiem, zamiast w drugiej klatce.
jancia - Wto Sie 27, 2013 18:11

Chciałam tu poruszyć również kwestię naszych wyjazdów wakacyjnych. Wiadomo, że nie zawsze da się szczura zabrać ze sobą. Do tej pory jednak, jak jechałam gdzieś dłużej niż na 2 dni brałam szczury ze sobą (do niedawna miałam 4, a teraz mam 3). Zauważyłam, że podróż bardzo je męczyła, w nowym miejscu nie były jakieś sfilmowane, ale to może dlatego, że byłam ja.

Teraz po raz pierwszy postanowiłam wyjechać bez nich i zostawiam je pod opieką w zupełnie innym domu. O opiekę się nie martwię, ale bardziej zastanawia mnie fakt dłuższej rozłąki z właścicielem , stresu itp. Mam jednego miziaka na stanie, więc tym bardziej.

Jak wasze doświadczenia w tych kwestiach? Zmiana otoczenia? Brak właściciela?

wilczek777 - Wto Sie 27, 2013 18:43

jancia, ja zostawiłam u TŻ całą ekipę i jak wrócę minie tydzień jak mnie nie ma. Najdłuższym rozstaniem był okres 2 tygodni mniej więcej ale zawsze wygląda to tak samo: Wołam i ekipa wiesza się na prętach - robię momentalnie wybieg i szczury zachowują się naturalnie, niektóre bardziej się miziają a niektóre jak zwykle wykonują skok wiary i opuszczają łóżko na którym zazwyczaj wybieg się zaczyna.

Jeśli chodzi o zmianę otoczenia - nic na moje szczury nie działa tak jak coś co prześmierdło domem. Może być nowa klatka, nowy pokój etc. ale ten jeden element - kocyk, osikany domek i już są u siebie i czują się pewniej.

jancia - Wto Sie 27, 2013 18:58

Zostawię im jakąs swoją bluzkę w klatce. Kolejnym czynnikiem stresu może być fakt, że będą tam też inne szczurki, które będą czuć przez kraty. Większosć znajomych mówi, że szczury nie odczują mojej nieobecności, ale nigdy się z nimi na tyle nie rozstawałam i się po prostu martwię.
Kasik - Wto Sie 27, 2013 21:18

jancia, bez przesady :P Nawet dziecko wytrzyma tydzień bez rodzica, a Ty zostawiasz tylko szczury ;)
jancia - Wto Sie 27, 2013 21:36

Kasik napisał/a:
jancia, bez przesady Nawet dziecko wytrzyma tydzień bez rodzica, a Ty zostawiasz tylko szczury
:przytul: moja dr. Kasik, na pewno dobrze radzi :) I zadzwonię tylko 5 razy z pociągu do Smeg, czy Freddie zjadł kolację :lol: :lol:
limomanka - Wto Sie 27, 2013 21:50

jancia, znam temat z drugiej strony - to ja byłam hotelem dla trzech panien. I widziałam jak po 2 tygodniach garnęły się do właścicieli.
Owszem, stresowały się nieco zapachem moich samców i innych tymczasów, ale dawały wyciągać, wypuszczać i były miziaste jak u swoich państwa.
Da się przeżyć.

jancia - Wto Sie 27, 2013 21:52

limomanka, dzięki :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group