To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Leczenie - Eutanazja

Emilia - Pią Kwi 29, 2016 15:37

Niwka, ja jeszcze dodam cos do Twojego pierwszego pytania: Nie ma argumentow za tym, aby uspienie w lecznicy bylo lepsze. Dobry mobilny weterynarz ma przygotowane konieczne wyposazenie w swoim wozie. Jest jednak argument za tym, ze usypianie w domu jest lepsze - nie trzeba szczura stresowac przed smiercia, moze odejsc w swoich znajomych czterech katach. Osobiscie wybierałabym zawsze taka opcje, aczkolwiek poki co mialam tylko nagle przypadki, kiedy jedyna mobilna pani weterynarz w moim miescie nie miala dyzuru lub czasu aby przyjechac. Raz umowilam ja wczesniej, lecz kiedy przyjechala zdecydowalysmy, ze szczurek dostanie jeszcze troche czasu.
Niwka - Sob Kwi 30, 2016 23:48

Ja jednak wybrałam zabieg w lecznicy, bo tam to mogło być przeprowadzone w narkozie wziewnej. Bezbolesne i mniej stresujące dla szczurka.
cornflakegirl - Pon Maj 02, 2016 05:01

Ja nie ryczę, tzn. płakałam kiedyś, teraz zwykle odczuwam uczucie jakby zbliżone do zmęczenia. Męczy mnie ono długo i zaskakuje, bo jestem strasznie emocjonalna, czasem musiałam wyjsć z gabinetu, gdy ktoś płakał za swoim zwierzęciem, bo płakałabym razem z nim.
A przy swoich szczurach jestem jak studnia podczas suszy - sucha pustka. Boli mnie to strasznie, wolałam już przeżywanie i płakanie przy odejściu pierwszych szczurów...

Szczurwa mać - Pią Wrz 16, 2016 14:37

Co za tragiczny wątek :cry: Rzadko płaczę, ale te opowieści są okropne...

Miałam wiele zwierząt, widziałam wiele naturalnych śmierci, które wcale nie były lżejsze od eutanazji (kilkuminutowe zwijanie z bólu, kichanie krwią, wytrzeszczone zupełnie białe gałki oczne (trauma), za każdym razem na koniec drgawki i sikanie w tym ostatnim momencie). Jednak nic nie poruszyło mnie tak mocno jak śmierć szczura.
Zaproponowano nam eutanazję. To był cios, nie byłam przygotowana psychicznie i cały czas łudziłam się, że będzie dobrze. Bałam się czy będzie go bolało, czy uśpią go na znienawidzonym blaszanym stole czy w ukochanym kocu, czy nie będzie się bał gdy wyjdę z gabinetu (zawsze biegł do mnie ile sił w łapach, bo tak nie lubił wizyt. Wiedział, że ze mną jest bezpieczny), bałam się, że zrobię u weta szopkę jakich mało, że wszyscy będą to widzieć. Kilka godzin przed ostateczną decyzją o eutanazji umarł w domu. Przez prawie tydzień przeżywał ogromną męczarnię a ja razem z nim.
Nigdy nie zapomnę jego zastygłej rozdziawionej mordki, która widocznie usilnie łapała powietrze, tych otwartych oczek...Wyglądał tak źle, jak wypchany zwierz. Nie zapomnę jego cichego popiskiwania z bólu, które brzmiało dokładnie jak piski cierpiącego psa. Zawsze go chroniłam a tym razem go zawiodłam.

Teraz żałuję, że nie odważyłam się na szybką eutanazję, że dałam mu się wykończyć. Ostatnie dni spędził na lekach, zastrzykach - niepotrzebnie go męczyłam.
Jest taki moment, w którym trzeba potrafić powiedzieć sobie stop...
Nawet jeśli zastrzyk jest bolesny, może on się okazać lepszym wyjściem od długiego cierpienia, powolnego, równie nieprzyjemnego umierania. Dla mojego malucha śmierć była wybawieniem.

Jakie to wszystko jest dziwne... Jedni potrafią z satysfakcją i radością patrzeć jak ich wąż zabija "głupiego" szczura a tu człowiek beczy jak po stracie psa.

quagmire - Pią Wrz 16, 2016 14:48

Śmierć zwierzaka, którego kochasz, boli tak samo zawsze - niezależnie od jego wielkości.
Rozumiem i tulę :glaszcze:
A umiejętność podejmowania tej decyzji we właściwym momencie przychodzi z czasem, a i tak nigdy się człowiek nie pozbędzie wątpliwości.

Senthe - Sob Wrz 24, 2016 20:48

Od jakiegoś czasu mam półracjonalne obawy, że któremuś szczurowi przydarzy się wypadek - że niechcący go zgniotę, zmiażdżę, zdepczę, przytrzasnę drzwiami, niefortunnie upadnie itd. - i będzie umierać męcząc się przez np. godzinę zanim zdołam ściągnąć jakiegoś weterynarza na dyżurze... Może to brzmi dziwnie, ale czy trzymacie w domu jakieś środki "eutanazji awaryjnej"?
Ogoniasta - Sob Wrz 24, 2016 21:08

We Wrocławiu możesz dojechać w kilkanaście minut do całodobowej lecznicy.
Senthe - Sob Wrz 24, 2016 21:12

Mieszkam trochę na zadupiu (koło Zwierzyńca) i nie mam samochodu. Pewnie taksówka to jakaś opcja. Tylko też szkoda by mi było dodatkowo stresować takiego szczura nagłą podróżą.
Ogoniasta - Sob Wrz 24, 2016 21:22

Koło Zwierzyńca, to nie "zadupie" :P
Oczywiście miałam na myśli samochód\taksówkę. Jak szczurek cierpi, to liczy się każda minuta. Wg mnie, w takiej sytuacji, ważniejsza szybkość działania niż ta chwila stresu w podróży.

limomanka - Pon Wrz 26, 2016 08:32

Senthe, zgadzam się z Ogoniastą. W domu nie pomożesz, a uwierz - nie chciałabyś patrzeć jak Twoje zwierzę w mękach umiera Ci na rękach...
Senthe - Pon Wrz 26, 2016 11:35

Ogoniasta, polecasz jakiegoś konkretnego weterynarza dyżurującego w noce i weekendy?
FaerielDeVille - Pon Wrz 26, 2016 11:52

Senthe napisał/a:
czy trzymacie w domu jakieś środki "eutanazji awaryjnej"?


Z tego, co mi wiadomo, legalnie uśmiercić zwierzaka może wyłącznie osoba z uprawnieniami, czyli weterynarz. Inaczej to podlega pod znęcanie się. Do eutanazji wystarczy nawet całodobowy wet, w sytuacjach dramatycznych nie ma możliwości, by wybrzydzać.

Iskrunia - Pon Wrz 26, 2016 12:57

Uściślając zwierzę może uśpić osobą uprawnioną do tego a nie jest to tylko lęk wet. Na wyraźne polecenie lekarza może to zrobić technik weterynarii. Więc jeśli ktoś ma odpowiednie leki oraz jest t echnikiem Plus ma o lecenie weta to może to zrobić gdziekolwiek. Czy to w domu czy w lecznicy. Są przypadki gdy wysyła się technika do pacjenta na uśpienia bez lekarza. Lekarz wydaje takie polecenie w lecznicy i wówczas technik jedzie do pacjenta sam. Procedury po uspienu są takie same tzn albo zwierzak zostaje u właściciela lub technik zabiera je do lecznicy.
Miruu - Nie Sie 06, 2017 19:55

Wczoraj pożegnałam mojego szczurka Stefana. Mam straszne wyrzuty sumienia.
Lekarz zdiagnozował u niego gruczolaka przysadki, poza tym ciężko oddychał, prawdopodobnie infekcja. Dostawał leki na infekcje które pomagały, steryd, witaminy i Dostinex. Wszystko było ok jakoś przez tydzień, pozniej zaczął jeszcze bardziej tracić na wadze, nic nie jadł. Po 2 tygodniach zdecydowałam się na eutanazje. Starałam się zapewnić mu jak najlepsze posiłki, zajmowałam się nim cały czas, ale w ciągu tych 2 tygodni schudł także wystawały mu wszystkie kości.. bałam się że wrócę i zobaczę że umarł - z głodu i osłabienia. Dałam mu podwójną dawkę Dostinexu (1/2 tabletki) ale lek nie przynosił żadnych efektów.
W sobotę nie stał tylko cały czas leżał, bardzo szybko oddychał i otwierał pyszczek żeby złapać powietrze, wtedy pojechałam do lekarza z którym podjęłam decyzję o eutanazji.
Mam wyrzuty sumienia bo dręczy mnie to że mogłam mu dać jeszcze tydzień, albo dwa, może dać jeszcze większą dawkę leku. Boli mnie to że on chciał żyć, chociaż się trochę kiwał na boki to był chętny na spacerki... ale nie jadł i z dnia na dzień miałam wrażenie że wstanę i zobaczę że nie żyje.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam.. szukam jakiejś opinii, co inna osoba zrobiłaby w mojej sytuacji. Pierwszy raz widziałam jak wygląda eutanazja.. mój Stefanek dostał lek w mięsień i momentalnie zaczął się kłaść, strasznie się popłakałam kiedy położył główkę na mojej dłoni. Kiedy szczurek już stracił równowagę i świadomość to lekarz pozwolił mi się pożegnać i zabrał go na ostatni zastrzyk. Czuję się okropnie, nie chcę wiedzieć jak czułabym się gdybym mu przedłużała życie na siłę.
Wiem że wiele osób tutaj przeżyło eutanazje i może za bardzo dramatyzuje, ale jestem empatyczna i płaczę nawet jak widzę zwierzątko na drodze... Jakoś nie mogę sobie poradzić z tym co się stało.

Miał 2 lata i 7 miesięcy

Brat Stefanka - Lucek, jest trochę osowiały, chyba wie co się stało, nie chce wchodzić mi na rączki.. czuje się jakbym miała krew na rękach.

Niwka - Pią Sie 25, 2017 00:53

Miruu, minęło już sporo czasu od Twojego posta. Chcę Ci powiedzieć, że dobrze zrobiłaś decydując się na eutanazję. Dobrze mieć lekarza wet, któremu możesz zaufać. Oni mają dużo empatii ale też mają ogromną wiedzę i doświadczenie, i mogą nam realnie powiedzieć, w jakiej sytuacji jest zwierzątko i co je dalej czeka. My się kierujemy głównie (ogromnymi) emocjami. Na pewno Twój lekarz tą wiedzę miał.

Szczur chory na guza przysadki na pewnym etapie choroby nie jest już w stanie poruszać szczęką i czeka go okrutna śmierć głodowa. Z tego co piszesz u Was nadszedł już ten moment.

Teraz najważniejsze to zadbać o nowego towarzysza dla Lucka, zresztą pewnie już tak zrobiłaś. I z doświadczenia powiem Ci, że warto mieć trzy szczurki, zamiast dwóch, bo inaczej zawsze ktoś zostanie sam pogrążony w rozpaczy. Jeśli oczywiście możesz.

Pozdrawiam Cię ciepło i mam nadzieję, że u Ciebie już spokojniej i życie powoli się układa. Trzymaj się!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group