To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - Internat - trzymanie szczurów

krysztalowy_noz - Czw Sty 10, 2013 12:18

AngelDream, zgadzam się z Tobą. Pod uwagę trzeba też brać bezpieczeństwo naszych stworków. Przecież ile się słyszy o przemocy lokatorów nad cudzym zwierzęciem. Dlatego też wolę mieszkać z moim facetem i zwierzętami, niż z obcymi ludźmi. Mojemu chłopakowi ufam. Nie raz słyszałam ze ktoś gdzieś wyrzucił kota z któregoś pietra, bo był pod wpływem, i tłumaczył ze że 'dla zabawy". :evil:

Pogryzione kable, ubrania itp. wybaczyć może ogonom tylko właściciel [b][/b
Właśnie, nie każdy też lubi zwierzęta. :cry: Dlatego wolałabym mimo wszystko nie narażać na stresy moich zwierząt. Zwłaszcza też że jak wyjadę na studia, to psa muszę wziąć ze sobą, a niestety jest tak, że gryzie, taki charakter. Nie znosi obcych ludzi. :|
Dlatego, ja nie dostosowuje się tylko pod siebie, ale i także pod zwierzęta z którymi będę dzieliła mieszkanie. Bo przecież zależy nam, jako właścicielom na ich dobru :)

[ Dodano: Czw Sty 10, 2013 12:22 ]
ukiluki - tak szczerze mówiąc, ja nie jestem zbyt towarzyska, mi do szczęścia potrzeba niewiele. Mój facet, mój pies, i szczurek/ki. Moja osobista przestrzeń, wyciszenie. :wink:
Nie jest tak, że unikam ludzi, to nie prawda, ale po prostu nie lubię jak wokół jest za dużo osób 24/h. Mi starczy jedna osoba, i jestem w 7niebie. 8)

AngelsDream - Czw Sty 10, 2013 12:24

ukiluki, ja może jestem dziwnym przypadkiem, bo po prostu zamieszkałam z facetem i już, a akademiki znam z "przy okazji odwiedzin", ale mieszkałam w tak zwanym mieszkaniu studenckim. Niby fajnie, niby mili ludzie w pokojach obok, tylko jakoś tak niezręcznie. Po mieszkaniu na swoim do życia na kupie już bym wrócić nie chciała. Także z powodu zwierząt. Ja lubię mieć je po swojemu, z wyznaczonymi przeze mnie zasadami, bez stresu o nalot czy to, że ktoś na głupi pomysł wpadnie. Matka w jednym się nie pomyliła: dorosłam jako dziecko i bardzo szybko zaczęłam mieć "stare" potrzeby. Akademik jest fajny na chwilę, tak jak hotel i inne tego typu przygody. Ale to moje zdanie. Zwierząt chowanych po szafach, bo regulamin nie pozwala, nie uznaję. Już nie. Jak byłam młodsza, mogłam to zrozumieć. Parę lat i doszłam do wniosku, że wpierw warunki, potem zwierzaki.
ukiluki - Czw Sty 10, 2013 12:38

Ano właśnie , mieszkałaś z facetem .
Generalnie jest tak ,że ciężko jest schodzić w dół.
Czy to finansowo czy jeśli idzie o niezależność , warunki mieszkaniowe itd
Jak się człowiek przyzwyczai ,że może np latać na golasa po mieszkaniu to potem ciężko jakoś przeboleć mieszkanie w stadzie.
Ja swoje studia przemieszkałem w akademiku , dwa razy po parę miesięcy mieszkałem na mieszkaniu i źle to wspominam.
Drugą sprawą jest dostępność materiałów , kserówek pomoce naukowe do których na akademiku ma się pełny dostęp ( no teraz łatwiej jest internet , a nie wyobrażam sobie jak kiedyś sobie dawali radę bez ksero , pewnie wy nie możecie sobie wyobrazić jak dawaliśmy sobie radę bez netu ) Skończyłem Politechnikę Krakowską i było na prawdę ciężko bez akademika byłoby jeszcze ciężej (:
pozdrawiam

AngelsDream - Czw Sty 10, 2013 12:44

ukiluki napisał/a:
Jak się człowiek przyzwyczai ,że może np latać na golasa po mieszkaniu to potem ciężko jakoś przeboleć mieszkanie w stadzie.


Ej, nawet nie wiesz, jak trudno to czasem komuś wytłumaczyć. A to są takie drobiazgi dnia codziennego, które wpływają na nastrój czy humor. Poza tym akademiki parę lat temu, a teraz, to też inna bajka. Stąd ja nie polecam zwierząt w akademikach, bo to jednak loteria, na kogo się w pokoju trafi.

krysztalowy_noz - Czw Sty 10, 2013 12:49

Tak samo jak AngelDream, zasady. Zasady są bardzo ważne. Niektórzy mówią, że zasady ograniczają, ale też pomagają jakoś się w tej codzienności poruszać, niestety nie każdy może jakieś zasady zaakceptować.
Nie wyobrażam sobie mieszkać z obcymi ludźmi pod jednym dachem, raz, ze stykają się różne osobowości, charakter, upodobania, a dwa że każdy z domu wynosi coś innego. Nie każdy człowiek potrafi zaakceptować coś w innym człowieku...

ukiluki - Czw Sty 10, 2013 12:49

pokoje dwójki, na pierwszym roku to rozumiem ale na drugim to się już zna ludzi i się mieszka z tym z kim się chce...
no to z tym na golasa to taka przenośnia była (:

Kasik - Czw Sty 10, 2013 17:06

Entreen napisał/a:
a ukryć taką ilość klatek... na szczurzą, nieskładaną, narzucałam duży obrus i udawałam, że to stolik ;)
Już widzę to w wykonaniu z moimi szczurami - ciekawe, co zrobiliby ludzie kontrolujący pokoje, gdyby nagle obrus ze stolika zaczął po kawałku być wciągany w otchłań... :lol:

ukiluki, nie zgodzę się z Tobą absolutnie. Nie chodzi o "schodzenie w dół". Ja w akademiku nawet przez chwilę nie mieszkałam, za to mieszkałam w jednym pokoju z moją dobrą koleżanką - po tym incydencie nie odzywałyśmy się do siebie rok, żeby nasze stosunki powróciły do normy. Ze współlokatorami też mieszkałam przez 3 lata i prawdopodobnie czeka mnie to ponownie - na samą myśl robi mi się źle. Mimo, że lubię ludzi i kontakt z nimi, to absolutnie nie mam ochoty na przebywanie z kimś 24/7 i nigdy nie miałam. Nie każdy jest "stadny" i lubi tak żyć ;)

Entreen - Czw Sty 10, 2013 17:27

Ja chłopaków na szybko do mniejszej klatki, które się mieściła :) zwykle była to kwestia dwóch godzin raz na kilka miesięcy, więc nie było to dla nich traumatyczne przeżycie. Bo tak to obrus też by znikał :)

Mi akademikowe życie nie pasowało - moje dziewczyny (druga doszła w połowie 2 roku, a z pierwszą mieszkałam całe 3 lata) były super, ale miałam szczęście trafić na w porządku ludzi, których mogłam znieść, z dziewuchami z drugiego pokoju w segmencie było gorzej, ale i tak znośnie. Ale imprezy za oknem, na korytarzu... Nie.
W akademiku byłam tylko ze względu na finanse, ale teraz z racji mojej córki akademiec nie wchodził w grę (mimo teoretycznie takiej możliwości, ale te ryki o 2 w nocy za oknem... Nie, dziękuję, postoję). Co nie zmienia faktu, że faktycznie była pewna łatwość w zdobywaniu materiałów czy nawiązywaniu znajomości.

Generalnie jeśli ktoś chce mieć zwierzaki, to nie polecam akademika i liczyć, że "jakoś się uda", ale ja miałam w perspektywie całe studia w akademcu, a żyć bez nich nie mogłam :) (swoją drogą, cóż za idiota nie pozwala weterynarzom trzymać zwierząt?)

Aha, żeby nie było nieścisłości - moje zwierzęta miały zapewniony pełen komfort. Gdybym nie mogła wcisnąć gdzieś odpowiedniej klatki, w miejsce bez przeciągów, o odpowiedniej temperaturze itd. to bym się nie zdecydowała. Tak samo normalnie nie były "w szafie" :P

Poszczególne akademiki też różnie reagowały. Mam przekrój przez trzy (w tym jeden z doświadczenia obecnej współlokatorki) - w jednym trzymano okropny rygor, naloty, po 22 nie ma gości, żadnych imprez itd... w drugim imprezy czasem łączyły się za lataniem drzwi :roll: i mniej pilnowano czegokolwiek, a w trzecim nikt się nie czepiał, dopóki się nie przesadzało.

krysztalowy_noz - Czw Sty 10, 2013 22:22

no to z tym na golasa to taka przenośnia była (:
Nie dało się nie zauważyć :)

Entreen, no właśnie, co do imprez, ciągły hałas, krzyki, itp. :evil: I jak tu w takich warunkach spać?, a co gorsza - uczyć się?. Idę na Filologię Japońską, i ona jest wymagająca nauki, i skupienia, nie imprez przez których bd miała sińce pod oczami, i zestresowanych zwierząt... Owszem, lubię chodzić, ale na koncerty, raz na jakiś czas, a nie prawie codziennie jakieś dzikie imprezy w stylu 'disco'. raz że nie zdzierżyłabym takiej muzyki, a dwa, nie cierpię hałasu w czasie nocy (trauma przez sąsiadów)... Poza tym wbrew pozorom, zwierzęta to wszystko słyszą, kilkakrotnie głośniej. :-P

ukiluki - Pią Sty 11, 2013 07:27

;P hihih widzę ,że kontrowersyjnie się zrobiło
No tak przez swój pryzmat patrzę trochę ,a zapomniałem o was dziewczęta (:
Niestety ile damskich składów ( akademickich ) tyle problemów. W żadnym chyba nie obyło się bez jakiś cichych konfliktów. Wszystkie coś maja do siebie , żadna nie powie, a jak powie to już jest awanturka. Oczywiście wyjątek potwierdza regułę i bez obrazy. Obserwuje to teraz na podstawie mojej córki , ona podchodzi z sercem do koleżanek, a one ech szkoda gadać aż mnie boli w piersi .
Ja z facetami nigdy nie miałem problemu odnośnie moich zwierzaków :P
Jak coś komuś nie pasowało przeszkadzało to po prostu mówił.
Inna sprawa ,że raczej jestem z lekka dominujący , może po prostu potrafiłem taki klimat narzucić (:
No nic .
Ja może miałem szczęście do współspaczy .

[ Dodano: Pią Sty 11, 2013 07:42 ]
No i mówię o trzymaniu maks 2 szczurów a nie 10 czy 20
tego nikt kto ich nie kocha by nie wytrzymał
:P

pituophis - Pią Sty 11, 2013 09:16

Off-Topic:
Ja w jednym z akademików musiałem rozpędzić dwie imprezy.... mogę sprzedać patent :D . Zabawne, ale nigdy więcej!


Ja nie rozumiem, jak można się poważyć na wzięcie zwierzęcia po kryjomu, licząc, że nikt nie zauważy. Przeciez jeśli sprawa wyjdzie na jaw, to zwierzęta bedą najbardziej poszkodowane. Najpierw pytasz się, czy wolno, jeśli nie wolno - nie masz zwierząt. To jest odpowiedzialność za czyjś dobrostan, a nie sprawdzenie, czy tym razem klatka zostanie niezauważona i wszystko jakoś przejdzie do następnych wakacji.

Ew. można nie mówić, o jaki konkretnie gatunek zwierzęcia chodzi. Jeśli zgodzą się na "małego, miłego gryzonia, np. świnkę morską lub szynszylę" to nie mają racjonalnego powodu, aby nie zgodzić się na 2-3 szczury. Szczury czasem wywołują odruchowe 'nie", dopiero po fakcie okazuje się, że są całkiem fajne.

Entreen - Pią Sty 11, 2013 13:07

U mnie była to kwestia znajomości zasad panujących w akademiku - tych oficjalnych i tych mniej. W tym, w którym był rygor, raz zostałyśmy "nakryte" przez sprzątaczkę, to szczury przygarnęła znajoma, która sama miała szczury. Wróciły po dwóch dniach, jak groźba kontroli kierowniczki przeminęła.
Wszystko na zdrowy rozsądek po prostu.

krysztalowy_noz - Pią Sty 11, 2013 15:13

Ja nie wiem, po co komplikować tak sobie życie?. :roll: Najprostsze rozwiązanie i najlepsze wynająć jakąś kawalerkę, mimo iż drożej by to wyniosło, to każdy by był zadowolony, i ludzie i zwierzęta. A ze znajomymi zawsze można iść i sie spotkać, tematy też można sobie skserować od kogoś. Dla chcącego nic trudnego :wink:
Przynajmniej to moje zdanie :wink:

smeg - Pią Sty 11, 2013 15:38

Kawalerka - 1500 zł, akademik - 300 zł.
Ebia - Sob Sty 12, 2013 13:06

krysztalowy_noz, ja miałam moje szczury w akademiku przez krótki czas i nie narzekam. Ja zadowolona, szczury zadowolone, a kierowniczka bez mrugnięcia okiem podpisała zgodę :) Po co mam płacić 600 za mały pokoik na mieście, czy jak smeg napisała 1500 za kawalerkę, jak mogę 290 w akademiku :P
krysztalowy_noz napisał/a:
mimo iż drożej by to wyniosło
Niektórych zwyczajnie nie stać na to ;) Nie każdy ma to szczęście, że płacą za niego rodzice, albo kierunek studiów, na którym może spokojnie pracować.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group