To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Zachowanie, psychika i oswajanie - szczur gryzie po kastracji

malucia1982 - Nie Paź 04, 2015 09:44
Temat postu: szczur gryzie po kastracji
Witam, jesli temat gdzies byl to uprzejmie prosze o podczepienie, nie znalazlam. Otoz przygarnelam 3 szczury z nieciekawych warunkow, w wieku ok 4 miesiecy. Proby wyjecia z klatki koncza sie atakiem paniki, szczury "lataja" az po scianach, gryza i natychmiast uciekaja pod meble. Nie ma opcji wybiegu. Po jakis 2 tygodniach podjelam probe polaczenia ich z moim 3 letnim samcem. Bylo nawet ok kilka dni, az jeden z nich pogryzl mu ogon. Cala trojke wykastrowalam (bylo to ok miesiac temu). Jednego z nich oddalam, pozostala dwojka wygladala na spokojniejsza. Najwiekszy agresor-Reksio wczesniej byl tak zestresowany, ze mial wytrzeszcz oczkow. Po kastracji to minelo, wygladal na samotnika, zawsze siedzi sam w kacie, o wybiegach nie ma dalej mowy. Ponownie podjelam probe laczenia-z 3latkiem i dwoma ok. 3miesiecznymi chlopcami, ktorzy z Klemensem (3latkiem) mieszkaja w jednej klatce. To sa dwa najslodsze szczury jakie mialam, dogaduja sie ze wszystkimi, mam jeszcze 4 maluszkow, ok 5tygodniowych, ktore ze wzg na swoje rozmiary jeszcze nie moga mieszkac w wiekszej klatce. Ale na wybiegach hasaja wszyscy razem az milo. Wiec wczoraj oczywiscie po wyparzeniu klatki i wszystkiego zlaczylam te dwa stadka. Jeden z dziczkow-Bazyl nawet sie ucieszyl, juz poprzednio lubil Klemensa, poprzytulal sie i poszedl do swojego domku. Reksio bardzo zaczepial Klemensa, byly syki, piski itd. Ale nie interweniowalam. Dopiero po jakiejs godzinie uslyszalam dziki pisk, cala buda latala w powietrzu. Reksio pogryzl jednego z malych bardzo mocno: pod gardlem (rana do zszycia), na karku i 2x w bok. Rany glebokie, mocno krwawiace. Maz pojechal od razu do weterynarza. Klemens oberwal po ogonie i po pyszczku, ale rany sa plytkie, pomoze rivanol i masc, ktora mam. Odlaczylam Reksia no i nie wiem co robic (z malym oczywiscie na ostry dyzur do weta). Wiem, ze sytuacja nietypowa ze wzg na brak poznania sie na wybiegu, ale stoja w jednym pokoju juz 2 miesiace, myslalam, ze po kastracji Reksio troszke sie zmieni, ale mimo pracy jaka wkladam w tego szczura jest fatalnie :(
Pyl - Nie Paź 04, 2015 23:43

Czy na pewno robiłaś łączenie zgodnie z zaleceniami? Piszesz o jakimś domku - na etapie łączenia teren powinien być neutralny, niewielki i pozbawiony wszystkich "konfliktowych" zasobów. Wcale nie musi (i nie powinna!) być to od razu docelowa klatka z wyposażeniem.
To co prawda nie gwarantuje sukcesu, ale zwiększa szanse.
Jeśli masz szansę to zrób ponowne łączenie w obcym miejscu (np. jadąc na kontrolę do weterynarza - oczywiście z drugim transporterem pod ręką na wszelki wypadek) i przetrzymaj ich w małej, obcej przestrzeni przez kilka dni.
Druga rzecz to to, że hormony opadają w różnym tempie - jednym wystarczą 2 tygodnie innym 2 miesiące mało - może on potrzebuje więcej czasu.

malucia1982 - Pon Paź 05, 2015 12:35

wlasnie na tym polega opisany przeze mnie problem: nie ma opcji wybiegu z Reksiem. Ucieka z kazdej mozliwej plaszczyzny, niezaleznie czy jest to 2 metrowa szafka czy lozko. W transporterze siedzi w kacie nastroszony, ale nie atakuje (spedzily w nim 2 dni razem). Atakuje w klatce. Jak jest w niej sam to nonstop siedzi w kacie. Kazdego dnia poswiecam mu duzo czasu, mowie do niego lagodnym glosem, to wydawalo sie dawac efekt, ale po kilku dniach jakby mu sie cos stalo i jeszcze bardziej zdziczal.
Pyl - Pon Paź 05, 2015 13:27

Z tego co piszesz to wygląda na silny lęk.
Czy te 3 ogony były wcześniej trzymane razem czy każdy osobno?
Wybiegi nie muszą być na płaskich powierzchniach - zawsze jest możliwość puszczenia w pudle czy wannie, choć przy silnym lęku nie musi być to najlepsze rozwiązanie, bo może się stresować jeszcze bardziej i próbować ucieczki lub ataku zamiast zapoznawać się "pozytywnie" z nowymi kolegami.
Ale jeśli w transporterze nie atakuje to wróciłabym do tego etapu do czasu aż zacznie się przytulać do innych. Być może nawet z przerwami, żeby miał czas odreagować stres.

malucia1982 - Pon Paź 05, 2015 14:15

Jak je zabieralam to dwa-Reksio i Bazyl byly trzymane razem a jeden (Julek) osobno. U mnie byly razem we 3, ale Reksio dopoki mieszkal z Julkiem (zostal oddany) rowniez siedzial w kacie. Potem zostal sam z Bazylem i bylo niezle, przestal byc taki wystraszony, nawet jak mnie widzial to nie uciekal. No a pozniej nastapila ta nieszczesna proba laczenia. Z Bazylem dogaduja sie wszystkie moje szczury, spia razem i nie ma zadnych problemow. Reksio jest teraz w osobnej klatce gdzie siedzi w kacie i widac, ze bardzo sie boi, nawet nie je specjalnie a wczesniej byl obzartuskiem. Bardzo sie martwie o niego :( Wanny nie mam niestety, transporter jest jakims rozwiazaniem, ale przeciez nie moge skazywac reszty stada na mieszkanie w transporterze a jeden dzien to na pewno za malo, zreszta on wtedy wciska sie w kat i siedzi sparalizowany strachem.

[ Dodano: Pon Paź 05, 2015 14:17 ]
pomijajac, ze samo wyciagniecie go z klatki graniczy z cudem, rzuca sie na prety, gryzie a na koniec wyskakuje z rak i daje dyle pod meble lub kanape. Zatykanie dziur nic nie daje, zawsze sie przeslizgnie.

Pyl - Pon Paź 05, 2015 14:39

malucia1982, jeśli masz lepszy pomysł to działaj - ja nie dostałam nobla za łączenie, dzielę się tylko moim zdaniem. Osobiście skazałabym stado na pobyt w transporterze, jeśli miałoby to ograniczyć rany i stres w docelowej klatce. Ale tak jak napisałam - to nie jest gwarancja sukcesu, to tylko zwiększa szanse.
Skoro siedział z innym szczurem to jest nadzieja, że zna "szczurzy język" i po prostu wymaga to dużo czasu i spokoju.
Jeśli dla niego wyciąganie z klatki jest stresem to nie ma sensu tego robić na siłę - znajdź sposób, aby wyjąć go bezstresowo albo przynajmniej z mniejszym stresem (ja swojego dzika "wpuszczam" w polarowy tunel, w którym on czuje się bezpiecznie - wyciągam z klatki cały tunel ze szczurem w środku, potem pozwalam mu wyjść z tunelu w ciepłe, ciemne miejsce np. za pazuchę, do rury czy do sputnika na wybieg). Ważne też jak go trzymasz i kiedy go puszczasz - jeśli puszczasz go jak się wyrywa i atakuje to będzie się częściej wyrywał i atakował.

malucia1982 - Pon Paź 05, 2015 14:47

no wlasnie nie mam lepszego pomyslu, dlatego szukam tu porady :( tez stosuje sposob z tunelem do wyciagania. Ja laczylam wiele szczurow, bywalo roznie, ale tak mocno gryzacy szczur trafil mi sie pierwszy raz. Chcemy w najblizszym czasie zbudowac kojec i mam nadzieje, ze tam bedzie je latwiej polaczyc.

[ Dodano: Pią Paź 09, 2015 10:55 ]
próba łączenia w transporterze spełzła na niczym. Za pierwszym razem Reksio uciekł jak tylko podniosłam pokrywę żeby włożyć resztę. Został złapany i dołożony. Dłuższą chwilę był spokój, potem zaczeły się normalne przepychanki a potem Reksio rzucił się na Klemensa gryząc znów w ogon :( Planuję w sobotę dołożyć do docelowej klatki moje najmłodsze stadko bo już osiągnęły odpowiednią wagę, znają się z wybiegów z resztą i nie przewiduję problemów. Będe próbować jeszcze w wielkim kartonie z Reksiem, ale on jest nieprzewidywalny, jednego dnia jest w miarę spokojny a innego rzuca się do gardła i powiem szczerze, że boję się, że nawet jak na neutralnym terenie będzie ok to w klatce może mi zagryźć na przykład jednego z małych (ostatnio mało brakowało, rana pod gardłem Bolka była poważna i szyta). Dodam, że swoją klatkę, w której jest teraz sam, demoluje co noc. Wygląda jakby tajfun przeszedł, wszystko powywracane, domek, miski, hamaki pozrywane.... :( tak lubię tego Reksia

[ Dodano: Pią Paź 16, 2015 09:56 ]
nie wiem czy ktoś czyta te moje wypociny....za nami prawie tydzień prób. Zbudowaliśmy kojec wysoki na 70 cm. Reksiu bez problemu go przeskakuje i ucieka, na inne szczury tam się znajdujące nie zwraca uwagi. W transporterze jest walka niemal natychmiast. Postępów nie ma żadnych. Podjęliśmy ciężką decyzję o oddaniu go ponieważ serca nas bolą, że musi siedzieć sam. Możliwe, że dogada się z mniej dominującym stadem, może z samiczkami...Jestem w fatalnym stanie przez to, najpierw musiałam oddać Julka, teraz Reksia a do tego mój trzylatek ma ciężką niewydolność oddechową i prawdopodobnie odejdzie.... ;(

czartoria - Pią Paź 23, 2015 11:18

Szczerze współczuję :( Już znalazłaś mu dom czy na razie decyzja zapadła?
malucia1982 - Pią Paź 23, 2015 11:42

dzisiaj udało się znaleźć dom. Reksiu pojedzie tam 2.11. Do dzis nie ustajemy w wysiłkach żeby go połączyć, każdy neutralny teren po 15-30 min traktuje jeko swój i gryzie "przeciwnika". Mam nadzieję, że jego adopcja dojdzie do skutku bo to fajny szczur i zasługuje na stado jak każdy.

[ Dodano: Sob Paź 31, 2015 08:43 ]
Postanowiłam zaktualizować temat bo może kiedyś komuś pomoże. Trafiła do mnie dziewczynka z ogłoszenia. Stwierdziliśmy, że poznamy ją z Reksiem. Łączenie na całkowicie neutralnym terenie, nieznanym obojgu. Obwąchiwanko, nawet spokój i...dziab. Do krwi. Nastąpiło to w momencie gdy Luna weszła mu pod brzuch. Pomyślałam, że może jest samotnikiem, bywa i tak, chociaż rzadko....powędrował do swojej klatki. Siedział tam zły, potem osowiały, nastroszony. Stwierdziłam, że może go coś boli. Umówiłam wizytę u weta na kompleksowe badania. W tym czasie jego ewentualna nowa właścicielka zaczęła się wahać. Przełom nastąpił kilka dni temu...wyprawiłam męża do pracy i zaczęłam szykować śniadanie miśkom. Dużą klatkę zostawiłam otwartą. Wyobraźcie sobie moje zdumienie jak po powrocie z miskami zobaczyłam w niej Reksia! Jakimś cudem uciekł ze swojej klatki (wygiął pręty i się przecisnął) i wszedł do dużej, którą uważa za swoją bo kiedyś w niej mieszkał. Problem w tym, że chłopaki też ją uważają za swoja i następuje konflikt interesów. Obserwowałam go i muszę uczciwie powiedzieć, ze to moja banda go przeganiała aż rozległ się pisk, krew itd. Zamknęłam klatkę, ale jego nie łapałam, jego klatkę zostawiłam otwartą żeby sam wrócił. W tym czasie Luna wyszła na wybieg z Bazylem (drugi mój kastrat). Reksio się przyłączył....miałam obawy-teren nie był neutralny. Ale o dziwo! parę pisków było, ale nic specjalnego a raz zauważyłam jak podszedł do niej i delikatnie ja chwycił za kark, ale naprawdę delikatnie....poszłam tym tropem. Nie buduję kojców, nie ogradzam terenu. jak ucieknie za kanapę to tam siedzi. I wiecie co? Chowa się coraz rzadziej, woli pobiegać z innymi. Wypuszczam małą i jego. I.....jest dobrze! jest naprawdę dobrze. Wchodzą wzajemnie do swoich klatek, może nie śpią jeszcze razem, ale dla mnie to krok milowy. Potem mała idzie do swojej klatki a na wybieg lecą jajcowi chłopcy. Tu niestety wciąż są walki, chociaż już nie do krwi. Chłopaki nie chcą go wpuścić na "swój" teren. Ale jestem dobrej myśli. Natomiast wczoraj zauważyłam, że Reksiu chodzi na 3 łapkach. Tylna lewa jest wyraźnie opuchnięta i sina. Prawdopodobnie miał jakiś stary uraz i jak uciekał z klatki ja zwichnął do reszty (tłumaczyłoby to jego agresje może). Byliśmy u weta wczoraj, raczej nie jest to złamanie, ale rtg będzie możliwy dopiero w poniedziałek. Na razie dostał leki, nie wiem dokładnie jakie, ale od wczoraj jest lepiej, nie jest taki osowiały i nastroszony, pewnie mniej go boli. To wszystko spowodowało zmianę naszej decyzji i zostaje u nas. Na pewno do czasu całkowitej pewności, że jest zdrowy. A jak będzie nadal się fair zachowywał to już na zawsze. Widzę w nim kolosalną zmianę, nie ucieka w panice przede mną, nie ma ciągłego wytrzeszczu. Nie rozumiem dlaczego łączenie zgodnie z zasadami nie poszło a poszło to "bez zasad"....wydaje mi się, że on musiał dojrzeć, zrozumieć, że chce mieć stado a ja i mąż nie jesteśmy wrogami. A może dopiero mu hormony spadły. A może wyczuł, że chcemy go oddać :D A może, a może....tych może jest tysiące. Ale chcę Was bardzo prosić: trzymajcie za niego i za nas kciuki. Żeby się udało. Bardzo, bardzo nie chcę go oddawać. Jego pierwsze kilka miesięcy życia to była walka o przetrwanie właściwie. Może dopiero zaczyna wierzyć, że człowiek nie jest wrogiem a inne szczury mogą być kumplami? Wiem, że wychodzę na osobę niespełna rozumu, miotam się, truję na forum, tu go oddaję, tu zatrzymuję....ale pierwszy raz mam taki egzemplarz i sama się zgubiłam.

[ Dodano: Pon Lis 09, 2015 20:19 ]
Aktualizacja: łączenie nie powiodło się, Reksiu pilnie szuka domu. Dodam, że z samicą dogaduje się dobrze, niestety moje samce już nie pozwalają mu dołączyć do stada i leje się krew. Po kolejnym szyciu młodszego pilnie szukam domu dla kastrata. Dodam, ze jest po kontroli weterynaryjnej, jest zdrowy, łapa również została wyleczona.

mmarcioszka - Pon Lis 09, 2015 23:22

Podbijam, gdyby ktoś nie widział.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group