To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Leczenie - Tajemnicze guzy - operacje

szczurasek - Nie Sie 04, 2013 18:09

quagmire napisał/a:
szczurasekNo i rok i 7 miesięcy to jeszcze nie staruszek :) Powodzenia.
Tak wiem,że to jeszcze nie staruszek :) , ale jak widze jego siwe wąsy i czasem spowolnione reakcje na jakieś dżwięki, to nazywam go tak niekontrolowanie, pieszczotliwie ;) I dzięki za uspokojenie mnie :lol1: Bel tobie też dziękuje :serducho:
zeuko - Pon Sie 12, 2013 20:58
Temat postu: Guz - operować czy się wstrzymać?
Od ponad pół roku zajmuje się dwoma szczurzycami. Wzięłam je od znajomej znajomej, do której trafiły od jeszcze innej znajomej - właścicielce się po prostu znudziły. Miały być tymczasowo, ale są u mnie na stałe. Nie wiem w jakim wieku są dziewczyny, na moje oko (to nie są moje pierwsze szczury) mają na pewno ponad rok, może półtorej. U jednej z nich zauważyłam 3 tygodnie temu guzek, pod/za lewą przednią łapką. Mieszkam w małym mieście, w którym jest trzech weterynarzy. Jeden zna się tylko na psach i zwierzętach gospodarczych, drugi na psach i kotach (jednego szczurka mi załatwił) i trzeci do którego mam zaufanie, bo nawet jeśli czegoś nie jest pewien, to sprawdza to. Nie mogłam wcześniej wybrać się do weta, ponieważ mój zaufany wet był na urlopie, potem ja musiałam wyjechać na tydzień. Po powrocie weta a przed moim wyjazdem zdążyłam zabrać jeszcze szczurcię - Śliską na wizytę. Wet powiedział, że to na pewno nowotwór. Zapytał, czy guz się powiększa. Stwierdził, że jeśli nie, to można tego nie operować, a jeśli się powiększy, wtedy konieczny będzie zabieg. Pooglądałam dzisiaj wyraźnie tego guzka i myślę, że się powiększył. Wielkości może czereśni, ale taki bardziej rozlany. Jutro wybieram się do weta jeszcze raz, żeby dokładniej obejrzał guza i żeby zastanowić się, co robić. Mam tylko pytanie: jak długo szczur dochodzi do siebie po zabiegu wycięcia guza? 31 sierpnia wyjeżdżam na tydzień i szczurki zostawiam pod opieką nieuszczurawialnego taty. Tak się złożyło, że osoba, która zawsze się zajmowała moimi szuczrkami podczas mojej nieobecności wyjeżdża w tym samym czasie. Mój tata nie lubi szczurów i szczytem jego możliwości jest wymiana wody i rzucenie jedzenia. Boję się, że kiedy wyjadę, Śliska może sobie rozgrzebać rankę po zabiegu, a tata nic nie zrobi, bo raz - nie zauważy, dwa - nie dotknie szczura więc mu nie pomoże. Z drugiej strony wiem jak ważny jest czas przy nowotworach. Poza tym obawiam się, że ten guz może się jeszcze powiększać i coś nie fajnego może wydarzyć się kiedy mnie nie będzie.
Dodam jeszcze, że samopoczucie Śliskiej jest bardzo dobre. Guz nie przeszkadza jej w chodzeniu, rozrabia jak zawsze.
Proszę o rady, ponieważ nie miałam wcześniej do czynienia z chorobą nowotworową u szczurów. Przed tymi dwoma szczurzynkami miałam wcześniej cztery szczury, ale żaden z nich nie chorował na nowotwór.

smeg - Wto Sie 13, 2013 14:40

Spokojnie w kilka dni szczur dochodzi do siebie. To zależy jeszcze od wieku - im młodszy szczurek, tym szybciej. Poza tym im mniejszy guz, tym krótszy zabieg, a tym samym krótsza narkoza dla szczura, co równa się mniejszemu obciążeniu organizmu i szybszej rekonwalescencji. Więc nie ma na co czekać, tylko operować ;) Szwy zdejmuje się po 10 dniach, ale prawie wszystkie moje szczury wygryzały sobie szwy po ok. 3 dniach i ranka już była częściowo zagojona, nie rozłaziła się nigdy. Właściwie pilnuję szczury tylko przez 1-2 dni, jeśli grzebią przy szwach, to zakładam kołnierz, ale później już robią, co chcą :P
cornflakegirl - Śro Sie 14, 2013 06:50

Dodam od siebie, że moja szczurzyca miała już 3 operacje - razem 5 wyciętych guzów. Zakończone szczęśliwie. Zaczęło się gdy miała dwa lata, teraz ma prawie 2.5 :) Gdyby nie to zapewne musiałabym ją uśpić, bo nie mogłaby się poruszać.
Pinuu. - Śro Sie 28, 2013 17:19
Temat postu: Gulka/stan zapalny u szczura
Jakieś kilka dni temu zauważyłam u mojego szczura guza, jednak było to przemieszczające się/płynne, ale też duże. Podczas wizyty u weterynarza stwierdził, że to tłuszczak i podał antybiotyk 2 razy (przedwczoraj i wczoraj), powiedział, że zrobiło się zapalenie i możliwe jest od zadrapania, ukłucia itd. Dzisiaj podczas wizyty znalazło się zadrapanie dość duże, co jest prawdopodobnie powodem tej gulki - weterynarz próbował to nakłuć, ale przez antybiotyk stwardniało i nic nie dało się zrobić. Proponował operację, ale nie zagwarantował, że szczur by się obudził, sama operacja nie jest groźna, chodzi o znieczulenie.

I moje pytania są takie: Czy ktoś miał coś podobnego, że zrobiło się zapalenie u szczura? Czy szczur może żyć z takim czymś? (weterynarz kazał obserwować jak narazie bez zabiegu). Czy ktoś ma poleconego weterynarza/spis przychodni, w której udałoby się to zrobić i mieć 100% pewności, że szczurowi nic nie będzie? Dodam, że szczurka ma prawie 2 lata (30 września skończy) więc to już dość starszy szczur, czy takie coś nie byłoby groźne?

Dziękuje za wszystkie rady, ponieważ nie chcę zrobić czegoś, co potem będę żałować do końca życia.

susurrement - Śro Sie 28, 2013 20:49

Pinuu., skoro mieszkasz w Siedlcach to nie masz daleko do Warszawy - a tu masz co najmniej trzy lecznice, które mogą bezpiecznie znieczulić szczura: Pulsvet, Medicavet i Ogonek. nie ma sensu ryzykować znieczulenia iniekcyjnego, musisz szukać doświadczonego weterynarza operującego w znieczuleniu wziewnym.
nie napisałaś też gdzie jest guz, poza tym - myślę, że przez internet niewiele da się pomóc. a niezależnie od naszych chęci pomocy - najlepsza byłaby wizyta u szczurzego weterynarza.

Pinuu. - Śro Sie 28, 2013 22:56

Dziękuje, w takim razie poradzę się tych weterynarzy, których poleciłaś, bardzo dziękuje. :)
szczurasek - Czw Wrz 05, 2013 12:21
Temat postu: Część guzka wypłynęło... Została część nie pokryta skórą !?!
Byłam u weta i powiedział,że jak to urośnie to mam jeszcze przyjść, a jezeli nie to mam to zostawić. Już mu to nie rośnie, ale byłam świadkiem jak drugi szczurek wbil mu w to pazurki i to....PĘKŁO !!!!!!!! Na dzień dzisiejszy jest to otworzone,mniejsze i zaschnietę, jakby miał tam żwirek (DAŁAM ZDJĘCIE). Zrobił się tylko strupek... Czy fundowac mu stres jeżdżeniem do weterynarza? Co mógłby mu zrobić, wycisnąc to, oczyścić, jest sens? Czy po prostu mu to zostawić.......... POMOCY !!!!!!!
FaerielDeVille - Czw Wrz 05, 2013 12:32

Tak czy inaczej musisz z nim pójść do weterynarza, jeśli to pęknięty ropień to i tak trzeba go oczyścić i zacząć kurację antybiotykową, inaczej rośnie ryzyko zakażenia całego organizmu i śmierci.
szczurasek - Wto Paź 15, 2013 16:32
Temat postu: Sprawa rozwiązana !!!!
Moi Drodzy !!!! Byłam u weta i była to zmiana NOWOTWOROWA ! Szczuruś od razu miał zrobiony zabieg :o Miał 3 szwy,które po 3-4dniach zostały ściągnięte przez szczurzych PRZYJACIÓŁ ! :lol: Ale na szczęście do tego czasu zagoiło się :) Szczurek czuje się doskonale ;)

[ Komentarz dodany przez: Karena: Wto Paź 15, 2013 17:47 ]
Ograniczyłam wykrzykniki. Na forum piszemy - nie krzyczymy ;)

susurrement - Wto Paź 15, 2013 18:12

szczurasek, mi tam wygląda na zwykłego kaszaka/ropień. a do oceny czy jest to zmiana nowotworowa należałoby zrobić badanie histopatologiczne; bez tego nie da się precyzyjnie określić czym jest zmiana.
nimka - Wto Gru 31, 2013 18:04

Stosował ktoś u swojego szczura jad tarantuli?

Właśnie wyciągnęłam Czesia na kolejną dawkę jadu (teraz dostaje co 5 dni) i wymacałam guzek.

Czesław miał guza wycinanego już 3 razy. Ostatnim razem odrósł po 2 tygodniach od operacji. A w zasadzie zaczął odrastać zanim opuchlizna po operacji zeszła.
I ostatnim razem (a było to 18 listopada) zalecono mu jad tarantuli, najpierw przyjmował 1xdziennie przez tydzień, potem 3 razy co 2 dni, potem 3 razy co 3 dni, potem 3 razy co 4 dni i teraz doszliśmy do podawania 3 razy co 5 dni (dążyliśmy do odstępu tygodniowego).

Za każdym razem przed podaniem mu zastrzyku macam go dokładnie czy coś mu nie odrosło. Pięć dni temu nic tam nie było. Dziś jest płaski guzek o średnicy ok 1,5 cm na 0,5 cm.

Pytania:
- wetka mi mówiła, że ten jad się nie psuje, więc można go długo bez szkody przechowywać w lodówce w strzykawce i nadal będzie dobry. Czy tak jest rzeczywiście?
- czy jeśli już odrósł guzek to należy od razu umówić się na operację jak najszybciej czy możliwe jest że jeśli zwiększy się dawkę jadu, to guzek zatrzyma się w miejscu?

Niestety teraz odrósł bliżej klatki piersiowej. Boję się, że się weżre tam... Czy w takim wypadku ciąć już natychmiast?

PulsVet niestety dziś nieczynny (właśnie dzwoniłam... potem doczytałam że dziś krócej), jutro też. Więc zadzwonić mogę 2go stycznia rano...

Pyl - Wto Gru 31, 2013 18:23

nimka, stosowałam. Jad tarantuli nie musi działać na wszystkie guzy i nie musi dawać gwarancji ich zablokowania. Może za to spowodować odgraniczenie się guza i mniejsze "wżeranie" w tkanki. U mnie u Myszka znacząco opóźniał tempo wzrostu, co pozwoliło cieszyć się wspólnie jeszcze przez kilka miesięcy po ostatniej operacji (guzy były rozsiane, wznawiały się i nie było szans na skuteczne usunięcie). Faktem jest, że dożywotnio dostawał zastrzyki codziennie (nie odważyłyśmy się zmniejszać dawki tak jak opisujesz - było już wiadomo, że na długie leczenie nie mamy szans, więc było to raczej "mniejsze zło").

Przetrzymywałam w lodówce dość długo, po ok. miesiąc, nie widziałam różnicy w działaniu, choć przy tego typu lekach trudno to rzetelnie ocenić.
Co do cięcia - musisz jednak pytać weta. Myślę, że podanie dziś i jutro dodatkowej dawki nie powinno zaszkodzić, a 2.01 dzwoń z rana do lecznicy i konsultuj. Tak będzie bezpieczniej.

nimka - Wto Gru 31, 2013 18:51

Pyl, a czy przy codziennym podawaniu nie ma jakichś skutków ubocznych? typu zatrucie?
Ja bardzo chętnie mogę mu to nawet codziennie podawać... byle guzek już nie odrósł... lub się nie powiększył...
Tylko czy ten jad mu nie zaszkodzi?

Ja mam w lodówce jeszcze na 30 porcji, a dostałam 25 listopada ten cały zapas. Stąd pytanie o psucie.

Szczurówka - Wto Gru 31, 2013 19:38

Off-Topic:
Jad tarantuli w leczeniu szczurów? brzmi strasznie :roll:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group