To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Rozmnażanie - Samica czy młode? - dyskusja wokół miotów wpadkowych

AngelsDream - Wto Lut 28, 2012 20:04
Temat postu: Samica czy młode? - dyskusja wokół miotów wpadkowych
Pyl, ja będę tym niedobrym człowiekiem, który spyta o jedno: czy dla tej samiczki, już wcześniej obciążonej i chorej, odchowywanie kolejnego miotu to na pewno dobry pomysł? Nie rozumiem, bo najwyraźniej rozumuję inaczej, czemu nie uśpiono ich wszystkich... Przecież samiczka jeszcze niedawno sama była w kiepskim stanie, pierwszy miot też tytanami zdrowia nie jest, a teraz następne malce... Nie pojmuję decyzji, kompletnie. Gdzieś się dla mnie zgubił sens ratowania. Chyba że samiczka w tak rekordowym tempie doszła do siebie.

Na prośbę AngelsDream wydzielam temat z wątku adopcyjnego http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=11714

quagmire - Wto Lut 28, 2012 21:23

Amen. Myślałam, że skoro już zostało ich kilku, to jest to liczba rozsądniejsza.
Aczkolwiek nie chcę tu śmiecić. Ale przykro mi, że wybraliście kluski zamiast matki.

nubijka - Wto Lut 28, 2012 21:24

kolejna ciąża...i kolejne małe do odkarmienia? mamusia daje radę?
Mam nadzieję, że wszystko będzie ok z nią i maluchami... :kciuki:

Pyl- możesz na mnie liczyć w razie co :)

Nisia - Wto Lut 28, 2012 21:58

AngelsDream napisał/a:
pierwszy miot też tytanami zdrowia nie jest

Wydaje mi się, że może to wynikać z:
- poważnej choroby malców w młodziutkim wieku (która mogła wynikać ze zwykłego zaniedbania)
- antybiotykoterapii malców w tak młodziutkim wieku
- osłabionej i niedożywionej matki, której mleko zapewne te było "niepełnowartościowe", a więc nie dało dostatecznej odporności malcom.
Podobnie się dzieje u dzieci ludzkich - jeśli jako niemowlę są faszerowane antybiotykami, potem są słabszego zdrowia. No i mleko - jeśli kiepskie, lub w ogóle nie jest karmione piersią, to potem od chorób opędzić się nie można.

Jak rozumiem mamusia doszła już do siebie, a ilość maluchów została tak zmniejszona, aby każdy miał pełen brzuszek. Dlatego podejrzewam, że jeśli mamusia będzie się zdrowo odżywiać, a malce trzymane w dobrych warunkach (nie jakichś przeciągach, czy innych okolicznościach sprzyjających przeziębieniom), to te maluchy będą "lepsze" od tych z poprzedniego miotu. Zdrowsze, bardziej wytrzymałe.

Martini - Wto Lut 28, 2012 22:06

AngelsDream, Pyla dzisiaj niestety nie będzie przy kompie, ja się w dyskusję angażować nie będę, ponieważ

a) to nie miejsce na nią
b) nie znam się na szczurzym rozrodzie, kluchach itd,

ale czy naprawdę uważasz, że akurat Pyl (tak, właśnie Pyl) zrobiłaby coś wysoce nierozsądnego w kwestii szczurzego zdrowia i życia - na przykład naraziła samicę na śmierć z wyczerpania, a w konsekwencji maluchy na śmierć głodową?
I to w sumie jedyne, co mogę napisać. I chyba jednak proponuję, żeby tej dyskusji tu nie kontynuować - znasz forum na wylot, wiesz, gdzie są stosowne wątki. Ten jest adopcyjny.

AngelsDream - Wto Lut 28, 2012 22:08

Nisia, widzisz dla mnie to nie tylko problem lub nie tych maluchów czy samej matki. W końcu ktoś, kto ją przygarnie, będzie wiedział, na co się porywa (lub będzie się łudził, ale to inna bajka) - mi chodzi o pewne precedensy, postawy, które niekoniecznie mnie przekonują w dalszej perspektywie niż dziś, jutro czy za rok.

Ale odnoszę się do tej konkretnej sytuacji, poczekałam na temat, bo o to była prośba. Nie piszę niczego niewłaściwego. Bardzo szanuję Pyl za to, co robi dla szczurów, ale uważam, że czasem brakuje jej dystansu. Naprawdę będzie lepiej w ogóle o tym nie pisać lub pisać ogólnikowo w innym temacie? Zresztą... W sumie wiem, co mam zrobić. Dziękuję.

quagmire - Wto Lut 28, 2012 22:25

Martini,
Pyl napisał/a:
quagmire, ale każdy również chce rozumieć sytuacje i oczekuje wyjaśnienia, jeśli jest nieoczywista. A ta nie jest. Stąd niektórzy pytają tutaj, a ja proszę tylko, aby wytrzymać kilka godzin - postaram się wyjaśnić co wiem w osobnym wątku najszybciej jak będę mogła.

Pyl sama to rano napisała.
Ja wciąż nie zamierzam dyskutować, ale chciałam wyrazić swoje zdanie, bo trochę nie fair rozmawiać na ten temat tylko za czyimiś plecami.
Off-Topic:
A Pyl sama wie, jak ma z maluchami i wie też, że brakuje jej dystansu do szczurów i ich problemów. Celowo na pewno nie skrzywdzi, ale... zawsze pozostanie ale.

AngelsDream - Wto Lut 28, 2012 22:40

Kluska123, bardzo dziękuję. To przynajmniej załatwia sprawę offtopowania w wątku adopcyjnym.

Widzicie, przez szereg lat bytności na forum obserwowałam już przeróżne sytuacje. Zmieniałam zdanie na temat pomagania szczurom, sama pomagałam usypiać jeden z miotów z majowej interwencji. Pomagałam tak, że maluchy po zastrzyku były układane na mojej dłoni, widziałam je dokładnie i do dziś je pamiętam. Stąd, ale nie tylko, wiem, że takie decyzje nie są łatwe. Zwłaszcza nie w momencie, w którym realnie patrzymy na malutkie, różowe i niewinne kluseczki, ale... Tu jest jeszcze sprawa matki miotów (zresztą nie tylko w tej sprawie to jest wg mnie czynnik nie do pominięcia), dla której dwa porody i kolejne karmienia na pewno nie są niczym łatwym ani zdrowym, chyba że przyjmiemy za standard wystające kości u ciężarnej samicy.

Tyle było dyskutowania o sensie ratowania labisiów. O sensie powoływania na świat zwierząt chorych, których stan zdrowia może pozostawiać wiele do życzenia, a teraz czytam taki wątek i już nie wiem, czy ja się zgubiłam, czy może po prostu stoję na innej dróżce.

I to już naprawdę ma mało wspólnego z tym kto, bardziej z tym... jak.

Martini - Wto Lut 28, 2012 22:47

AngelsDream napisał/a:
Tu jest jeszcze sprawa matki miotów (zresztą nie tylko w tej sprawie to jest wg mnie czynnik nie do pominięcia), dla której dwa porody i kolejne karmienia na pewno nie są niczym łatwym ani zdrowym, chyba że przyjmiemy za standard wystające kości u ciężarnej samicy.


A kiedy ją ostatnio widziałaś w realu? Mówię o konkretnym przypadku matki klusek, które są u Pyl.

AngelsDream - Wto Lut 28, 2012 22:54

Martini, odniosłam się do wpisu wushu, u której samica mieszkała. Nie widziałam jej na żywo, nie miałam okazji.
Pyl - Wto Lut 28, 2012 23:00

AngelsDream, dzięki za pytanie wprost. Dziś odpowiem krótko, bo z komórki, ale jeśli nie wyczerpie to tematu (a pewnie nie wyczerpie, bo to temat niepłytki) to jutro będę kontynuować.
Mamuśka tytanem zdrowia nie jest. Dodatkowo w świetle dzisiejszych wyników wizyty Martini w Ogonku to w ogóle nie jestem pewna czy mamusią w ogóle jest zdrowa. Konsultowalam się nawet z susu czy nie powinna jej zobaczyć na cito dr Ania. Ale faktem też jest, że odbierając wczoraj Mamuśkę i maluchy miałam informacje, że wszyscy są zdrowi. Sprawę wpływu wcześniejszego leczenia na malce omawialam z dr Ania, a wczoraj dodatkowo podczas wizyty konsultowalam z dr kwestie sensownosci i fizycznych możliwości uśpienia/odchowania miotu. Dr przyjęła, że jeśli stan Mamuski jest nie gorszy niż 1.02 to będzie w stanie odchowac cały miot. Biorąc to pod uwagę oraz znany mi wtedy stan Mamuski podjelam decyzję o uspieniu połowy miotu (nie mając niestety ze wgledu na porę możliwości pokazania ani mamuski ani maluchów dr Ani). Maluchy usypiane były w srodku nocy na Powstańców, u wererynarz, której rola ograniczyła się do podania zastrzyków, nie była w ostanie ocenić stanu malcow. Decyzję, które malce podejmowalam samodzielnie, bez krzty wsparcia. Dałam radę wybrać 4. I to wszystko. Jeśli ktoś jest na tyle silny psychicznie, aby podjąć lepszą decyzję to zapraszam w środku nocy na Powstańców. Ja nie dałam rady i będę się starała żyć teraz ponosząc ewentualne tego konsekwencje w postaci nadmiaru malcow czy zdrowia Mamuśki. A na razie będę się starała, aby te co zostały były jak najzdowsze i to nie kosztem zdrowia Mamuśki. Obym tej decyzji nie musiała kiedyś żałować.

Martini - Wto Lut 28, 2012 23:03

AngelsDream napisał/a:
Nie widziałam jej na żywo, nie miałam okazji.


No więc może warto odpuścić sobie w takiej sytuacji epatowanie hasłami typu "wystające kości". Szczura była u mnie wczoraj przez cały wieczór i wystających kości ani oznak dramatycznego zabiedzenia nie stwierdziłam.

nezu - Wto Lut 28, 2012 23:04

Dla każdej samicy poród i odchowanie miotu to wysiłek, często ogromny. Sporo matek traci na wadze w trakcie karmienia, choć nie zawsze. Nie oznacza to jednak, że taka samica może od razu zajść w kolejną ciążę.
Tyle się mówi o eksploatujących samice terrarystach i rozmnażaczach, o tym że coś takiego jest nie do pomyślenia, a zostawiliście tej samicy aż 8 maluchów?
W dodatku wiedząc, że chorowała? Wiecie co to pora laktacji? Że oznacza osłabienie odporności samicy?


Wybaczcie, powiem bez ogródek.

Według mnie w waszej decyzji nie ma ani krzty rozumu, ani krzty odpowiedzialności.
Uznałyście, że te malce są ważniejsze od matki, ważniejsze od poprzedniego miotu który wciąż powinien przy niej być.
W imię waszego dobrego samopoczucia i stwierdzenia, że postąpiłyście dobrze i nie musiałyście uspypiać wszystkich.

Brzydzę się taką postawą, bo nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością ani dobrem zwierząt.
Zrobiłyście dobrze sobie.

Tak samo zła jestem na weterynarza, który zgodził się na taki scenariusz. Weterynarz powinien być osobą trzeźwo myślącą, jeśli nie jest nim osoba posiadająca zwierzę. A wy nie jesteście.

I dla mnie eot.

AngelsDream - Wto Lut 28, 2012 23:06

Martini, odniosłam się do wpisu osoby, u której ta samica była podczas - jak się okazało - swojej drugiej ciąży. Nie napisałam niczego na wyrost. To słowa wushu - mama miotu była chuda i dopiero zaczęła odzyskiwać wagę. :roll:

Żeby nie było, że zmyślam i się upieram:

wushu napisał/a:
AngelsDream, żebyś wiedziała, że nie zauważyłam, że ona jest w ciąży. Ona do końca ciąży w moich oczach była chuda i nie zmieniała się, nie wyglądała jak hodowlane ciężarne samice, tylko raczej na samiczkę, która trochę zaczęła wreszcie nabierać ciała, ale nadal chudą... Jadła naprawdę dużo ale nie tyła, kości jej wystawały nawet. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam bo totalnie się tego nie spodziewałam.

Martini - Wto Lut 28, 2012 23:29

nezu napisał/a:
Uznałyście, że te malce są ważniejsze od matki, ważniejsze od poprzedniego miotu który wciąż powinien przy niej być.


Poprzedni miot ma 5 tygodni. na jakiej podstawie uważasz, że powinien być z matką? Dzisiaj widział je weterynarz i potwierdził, że są gotowe do adopcji.

Nie jest to mój głos w sprawie słuszności czy niesłuszności decyzji, bo osobiście jestem zawieszona (chociaż cieszę się, że mamuście lepiej, a maluchy są najedzone, jak wynika z relacji Pyl) - ale nie lubię, kiedy ktoś nie widząc szczurów na oczy sięga po argumenty typu "miot powinien być przy matce". Nezu, wybacz - większym autorytetem od Ciebie w tej kwestii jest dla mnie dr Godlewska.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group