To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Mioty adoptowane - CZARNE STOPY od wuwuny

mrófka - Wto Lis 08, 2011 23:42

Nakasha piękni braciszkowie :serducho: :serducho:
Im dłużej patrzę tym bardziej już się naszej Dzikuski doczekać nie mogę :roll:

Hanami - Pią Lis 11, 2011 02:43

Dziś/wczoraj o północy minęły umowne dwa miesiące życia Czarnych Stópek.

W związku z tym odbyła się mała akcja z wielkimi przygodami zakończona wynikiem:

Mała Shi - 127 g dodatkowo ze względu na swoją "konstrukcję" dostała już oficjalny
przydomek Mala Shi PÓŁOGONA
Sirinia - 118 g dodatkwo zw względu na swoje "gabaryty" dostała już oficjalny
przydomek Sirinia PÓŁSZCZURA

Sirinia dostała swój przydomek z całkiem czystym (moim) sumieniem bo przy porównaniu z Małą Shi, której waga nie wykazuje brakującej połowy ogona jest drobniutka i malutka.

Sirinia siedziała sobie dzisiaj na ręku, lizała z palca jogurcik, dawała się głaskać z przymrużonymi ślepkami. Tylko tego głaskania było trochę mało - patrz wyżej. Po prostu cud, słodki "jak czekolada i miód".
Mała Shi gryzie ze strachu. Nie chce siedzieć na rękach, wyrywa się żeby zaszyć się w najciemniejszym kącie, tak żeby nie można jej było stamtąd nijak wydobyć, np. za szafę, której odsunąć od ściany w żaden sposób nie można, a szpara między szafą a ścianą ma całe 1,5 cm szerokości. To właśnie były te wielkie przygody wymienione w pierwszym zdaniu.
Nie wiem co zrobić, żeby przestała się bać. Wydaje mi się, że ta przygoda z ogonkiem w żłobku u wuwuny zdarzyła się właśnie z tej samej przyczyny. No dziki szczur po prostu. Dziki do potęgi, a właśnie ten uszkodzony ogonek zadecydował, że bardzo chciałam ją mieć.

wuwuna - Pią Lis 11, 2011 03:07

my też dzisiaj po przygodach. :roll: :roll:

Moje dzikusy tymaczsowo mieszkają jeszcze w criceti, bo są za małe na większe odstępy.

Jak dziś wróciłam do domu zastałam krew na diunie rozbryzganą. W diunie mam na tymczasie jedną dziewczynkę. Trochę się przeraziłam, kto mógł uciec z klatki! Po chwili się okazało, że zwiały przez domek domontowany z boku wypychając z niego dach.

To sobie myślę, to po nich i gdzie ja mam je teraz szukać.

Jak się okazało same wróciły do klatki!! :shock: :shock:
Więc nie jest z nimi tak źle.

Z moich obserwacji co jeszcze nie napisaliście. Dzikuski posiadają cechę latania w miejscu. A mianowicie. Najlepszym uchwytem jest trzymanie od góry szczura a drugą rękę u nasady ogona. A one mają takie wybicie (Automatyczne), że potrafią tak silnie sie odbić tylnymi nogami, że z takiego objęcie wystrzeliwują jak z procy. :]

I owszem cykają, skrzeczą, śpiewają i co tylko dusza zapragnie. Mnie moje nie gryzą o ile im nie wsadzam palca pod nos. Zawsze biorę je z góry.
To teraz wagi.
Największy z miotu MrŸyr- Yżïqa-Yö waga 215. Węszydełek 195 g.

IKI która w sobote jedzie do swojego domku waży 153 g.

Hanami - Pią Lis 11, 2011 05:09

Mała Shi przejawia zachowania "terytorialne" - dziabie nawet gdy wstawia się miseczkę z jedzeniem do klatki i zrobi się to zbyt blisko niej. Już kilkakrotnie rozkraczała się nad Sirinią w postawie "ty uważaj, bo ja się nie dam i jej też nie dam". A Siri jest mała, więc się prawie bez trudu pod siostrą mieści.
Na rękach nie usiedzi sekundy. Sika ze strachu i chce się wyrwać w najciemniejszy kąt i tam już zostać. Wtedy trzeba "przemeblowywać" wszystko, co na drodze, żeby się do niej dostać i kombinować, jak ją z tej szpary wyciągnąć. Ćwiczyłyśmy to już dwa razy. Nie wróci za nic. A ze strachu, że się odwodni, nie potrafiłabym zostawić jej tak na dłużej w nadziei, że sobie wróci.
Poza tym z otwartej tak długo klatki to i Sirinia też by wylazła :lol: . A wtedy szukaj bracie dwóch. Mała Shi wyskakuje jak z procy i pędzi w określonym, sobie wiadomym kierunku. Takie zachowanie powoduje, że jeżeli będzie miała jakieś zdjęcia, to tylko w klatce, bo inaczej zniknie z planu zdjęciowego w tak szybkim tempie, jakby wyparowała.
A to, że cykają piszczą, cmokają, gwiżdżą itp. tylko dodaje uroku do tych nieziemsko pięknych kształtów. Uwielbiam szczury, które mają coś do powiedzenia.

Z powyższego postu widzę po IKI, że chyba muszę zwiększyć racje żywieniowe.
A swoją drogą chętnie zobaczyłabym takie trzy maleńkie szczurki, jak gęsiego wracają z wyprawy do klatki :wink: .

koko - Pią Lis 11, 2011 08:51

Musicie uważać , dzikusy gdy tylko zasmakują wolności i niezależności nie prędko im to wyjdzie z głowy.. szczególnie takie narowiste jak pani półogonka - wystarczy tylko raz.Do tego dochodzi hałas przesuwanych przeszkód w dostawaniu się do jej skrzętnie ukrytej kryjówki - jej królestwa co wywołuje uraz .Trzeba im co jakis czas dołożyc nowy przedmiot do klatki , czy pozwolic baraszkować w nowym wyizolowanym i zabezpieczonym solidnie przed ucieczką miejscu dla poszanowania ich inteligencji oraz z uwagi na ich niezależną nature. Nie można nic na siłę , nic a nic , nie da się ich doprowadzić do pionu na "siłę", tym większy bunt wyzwoli .Nie można "skarcić" , można tylko nieustannie zachęcać do siebie i sprytnie wymijać ich pamiętliwość tak aby nie uznały danego działania za policzek w ich niezależność, za zagrożenie .A już na pewno nie szczury stojącę wyżej w hierarchii. Mała Shi jest dzika , dzika i koniec... obawiam sie że juz tego nie zmienisz a ona szcześliwa nie będzie .Zasada jest jedna zrobic wszystko ale to wszystko by nie uciekały.... , trzeba być cholernie przewidywalnym.Zasada druga : pozwolić im być sobą kilka procent więcej niż to możliwe pod naszym dachem i skrzydłem.. . Stworzyć im takie warunki , by jak najbliżej odwzorowywały ich potrzeby z naturalnego środowiska życia (wolności), upraszać umiejętnie ich przychylność . Być im partnerem jakkolwiek to brzmi. Takie już są , taki mają urok i czy nie o to chodzi ;) .
wuwuna - Pią Lis 11, 2011 12:16

Hanami napisał/a:
Z powyższego postu widzę po IKI
IKI była największą panną jak była mała dorównywała największemu chłopcu. :)

Hanami napisał/a:
Uwielbiam szczury, które mają coś do powiedzenia.
O tak! :mrgreen:
Niamey - Pią Lis 11, 2011 16:23

U nas dość spokojnie - albo ja jestem taka wyrozumiała :lol:
Arhę zważyć będę mogła dopiero w poniedziałek, bo wyjechałam (chyba że gdzieś dorwę wagę). Jak do mnie przyjechała miała 105g. ale wydaje mi się, że urosła.

Arha oczywiście przelatuje przez pręty w mojej klatce w domu :roll: W sumie nie jest to taki problem, bo ucieka do swojej starej małej klateczki, która stoi obok, więc łatwo ją znaleźć. Problem polega na tym, że skoro może uciec z klatki, to nie ma powodu, dla którego miałaby siedzieć z tymi wstrętnymi dużymi szczurami, które chcą ją bić. Na szczęście teraz wyjechałam i szczury siedzą w klatce z małymi odstępami i liczę na to, że dzięki temu się jakoś połączą. Dziś nie było już żadnych pisków w klatce, moje dziewczyny chyba jej odpuściły. Teraz nawet śpi w jednym hamaku z Mimblą i Śmietanką :mrgreen: , więc można mówić o małym sukcesie.

Jaka jest? Oprócz tego, że ma dodatkowy napęd rakietowy, jest niesamowicie zwinna, zwrotna i skoczna. Po pierwszym dniu poszłam po rozum do głowy i nie podkładam jej palców pod nos :lol: skutkuje, bo od tego czasu nie ugryzła mnie, a wyciągam ją z hamaków i innych norek.
Potrafi całkiem grzecznie siedzieć u mnie pod bluzką i daje się głaskać na rękach, także obcym ludziom. Czasem mam nawet wrażenie, że lubi to głaskanie, o ile nic dodatkowo jej nie stresuje.
Liczę na to, że po połączeniu z moim stadem, trochę się zrelaksuje, bo teraz cały czas ma bardzo napięty wyraz pyszczka. To napięcie widać zwłaszcza w tych czarnych, świdrujących oczkach :lol:

Ogólnie rzecz biorąc jestem miło zaskoczona - jest dzikusem, ale kontaktowym, ciekawskim i bardzo bystrym. Mimo, że czuję że przyjdą takie momenty, gdy będę wyklinać jej przodków pięć pokoleń wstecz, to cieszę się, że do mnie trafiła :P

Hanami - Pią Lis 11, 2011 18:17

Ja w zasadzie mam tylko problem z Małą Shi. Gdyby ona zachowywała się inaczej, to też bym już sobie połączyła szczurki. W moim odczuciu Sirinia już jest do tego ogotowa i gdyby była sama, to pewnie już byłaby w klatce z "dużymi". A tak to dzieląc lokum z siostrą wysłuchuje od niej wszystko, co tamta jej do głowy nakładzie o tym złym gatunku ludzkim, co to im życie uratował. :lol:
Niamey - Pią Lis 11, 2011 20:05

Hanami, ja bym na Twoim miejscu łączyła - co innego relacje szczur-człowiek, co innego szczur-szczur. U mnie łączenie wyglądało na początku średnio i kosztowało mnie trochę wysiłku - efektem było kilka dziabów i dużo nerwów wśród szczurów, ale chyba miało sens.
Nakasha - Pią Lis 11, 2011 21:07

Hanami, mi też się wydaje, że możesz spróbować łączenia, jednak jakość komunikacji pomiędzy szczurami a ludźmi i szczurami a szczurami jest zupełnie inna. ;)



U nas również spokojnie. :) Napiszę tak, jak jest teraz.

W klatce panowie mają swoją ulubioną rurę, w której śpią, na zmianę z domkiem. Mogę wsadzić chłopakom dłonie do rury i ich wyjąć, nie gryzą, nie łapią ostrzegawczo, nie wyrywają się. ;) Są aktywni głównie w nocy. Sami niechętnie wychodzą z klatki a nawet jak wyjdą, to szybko chcą do niej wrócić. ;) Na wybieg po prostu ich wyciągam.

Nie bardzo lubią dotykanie - na rękach wiercą się, chowają się w rękawy/kołnierz/pod bluzkę/ pod włosy. ;) Jednocześnie dają się dotykać, nie uciekają od dłoni ani ode mnie, na wybiegu mogę je trochę pogłaskać, a chłopcy łażą po mnie, sprawdzają co mam w uszach, czeszą mi łapkami włosy, iskają paznokcie. ;) Na razie są bardziej kontaktowi, niż się spodziewałam. :) Zuszul częściej pozwala się dotykać i mniej się wyrywa, gdy go podnoszę.

Na wybiegu: są wszędzie. :D Biegają, skaczą, a właściwie śmigają przez większość czasu. :mrgreen: Mają wiecznie ruchliwe noski i uszka. :serducho: Są o wiele bardziej czujni niż nasze inne szczury. Nawet gdy "odpoczywają" wtulone w dziadki i Redzię, to wąsiki im chodzą na wszystkie strony. :serducho: W pełni odprężają się tylko w swojej rurze. ;)

Boją się gwałtownych ruchów, ale gdy widzą zbliżającą się do nich dłoń, nie uciekają, szczególnie gdy mam w niej coś dobrego. :D

Dają się dotykać obcym i chwilę wytrzymują u nich na rękach. :)

Futerko zaczyna już był tłuste, ale nadal jest miękkie i jedwabiste.

/edit: jeszcze wagi ;) Zuszul 170, Zazu 164 :)

Licho - Sob Lis 12, 2011 15:51

Tak czytam wasze posty i nawet nie wiem od czego zacząć....
1. Wychodzi z tego, że chłopy nie gryzą, łatwiej dają się ułożyć i możliwe, że osoby, które przygarnęły samce nie będą w ogóle wiedziały o czym osoby posiadające babeczki piszą.
Myślę, że nie należy sie przy samcach stresować, bo nie powinny sprawiać większego kłopotu wychowawczego.
2. Samiczki są bardziej płochliwe a przez to częściej gryzą.
Należy pamiętać, ze dla nich każda łapanka do klatki, każde łapanie za ogon, każda dominacja to stres, który zostaje zapamiętany i prędzej czy później odwróci się przeciwko nam.
Z perspektywy czasu zrobiła bym inaczej. Nie łączyła bym tak szybko dzika ze stadem, najpierw nosiła bym ją tak długo przy sobie, aż mogła bym ją miziać bez najmniejszego cienia strachu, że mnie ugryzie.
Idealnym środowiskiem dla dzikiej samiczki są warunki jakie zapewnili Staś i Małgosia, czyli szczurzy pokój z pełną swobodą dla szczurów.

Hanami, w przypadku mojej Dżumy też sądziłam, ze łączenie ją zmieni na korzyść, a wyszło tak, że jak podrosła, to broniła całego stada szczurów przede mną :roll: Nie mogłam włożyć ręki do klatki jak ona w niej była, nie mówiąc już o wymianie hamaków, bo napuszona siedziała mi na kolanach i polowała na dłoń.
Natomiast charaktery moich szczurów zupełnie nie uległy zmianie i w stosunku do mnie nadal były przytulaśne.
Dżuma miała takie okresy, że nie gryzła, ale nigdy nie lubiła dotyku dłoni. Doszłyśmy do takiego porozumienia, że jak powiedziałam dosadnie "Dżuma! Do klatki" i postukałam drzwiczkami, to sama wracała do klatki, byle jej nie dotykać. Chętnie śmigała mi po kolanach, wspinała na ramię, ale warunek był - nie ma dotykania.
Zachowywała się jak złośliwy kot, nakrzycz na mnie, a nasikam Ci do butów, pogłaszcz gdy sobie tego nie życzę, a podrapię lub ugryzę.
Cały czas się zastanawiam na ile to był jej dominujący charakter, a na ile cecha wszystkich dzikich samic....

Niamey - Sob Lis 12, 2011 16:35

Licho, dzięki za podzielenie się doświadczeniem. Ja swoją małą noszę trochę ze sobą - wkładam pod bluzkę i noszę po mieszkaniu. Od początku nie ma z nią problemów na rękach. Problem jest kiedy podkładam jej palce pod nos, gdy siedzi w norce.

Jeśli chodzi o wpływ stada na moją dzikuskę - jest jeszcze za wcześnie by wyciągać jakieś konkretne wnioski, ale np. zaobserwowałam, że duże szczury ją trochę ośmielają. Np. ostatnio mi weszła pod łóżko i gdy przychodził duży szczur, Arha ruszała się ze swojego ciemnego kąta i szła za szczurem aż do krawędzi łóżka.

Czy Dżuma była odchowana przez człowieka, czy trafiła do Ciebie już podrośnięta?

Hanami - Sob Lis 12, 2011 16:45

Licho, dzięki wielkie :wink:
Mam wrażenie, że zaglądasz mi do głowy - właśnie tak chciałam postępować. Oswajać powoli ze mną i zapachami moich obecnych szczurków. Jeszcze nie łączyć właśnie ze względu na fakt, że nie bardzo jestem pewna Małej Shi. Ona nie robi sobie wycieczek jak chłopaczki wuwuny. Te dwa razy, gdy mi zwiała, to zaszywała się w najciemniejszy kąt i tam siedziała. Sirinia jest zupełnie inna, z zachowania przypomina to, co o swojej pisze Niamey. Jest pod każdym zwględem inna.
Chcąc odzwyczaić Małą Shi od rzucania się na moje ręce, gdy zbliżą się do klatki, zaczęłam brać do ręki drobne smakołyczki. Ona nadal rzuca się na te kąski jak wariat jedynie z chęcią ugryzienia. Sirinia normalnie bierze to ode mnie.
No i ciągle nie wiem, czy Mała Shi zachowuje się tak ze strachu, czy jest tak bardzo dominująca. Ale z Twego opisu wygląda na to, że chyba na własne życzenie sprowadziłam sobie do domu Zarazę podobną do Twojej :lol: .

Licho - Sob Lis 12, 2011 20:04

Niamey napisał/a:
Czy Dżuma była odchowana przez człowieka, czy trafiła do Ciebie już podrośnięta?

Dżumka została znaleziona przemarznięta w zimie jak miała ok 1 miesiąc, jako mysz. Niestety dość szybko czmychnęła, a jak udało się ją po 2 tygodniach złapać, okazało się, ze to szczurek. Trafiła do mnie jak miała już ok 2 miesiące. Na wolności by sobie nie poradziła, cały czas była karmiona i chroniona przez człowieka.
Początkowo była jedynie płochliwa, dziabała czasem, nie zawsze. Wystarczyło jednak, ze się zapomniała, wpadła w wir przygody, a okazywało sie, że za dziada nie chce wrócić do klatki. Wtedy dopiero zaczynała cykać, jak chciałam ją wziąć na ręce. Była tak szybka, ze potrafiła przebiec mi między nogami, a ja stałam z rękami wyciągniętymi jak na komediach gapiąc się kiedy nadbiegnie. Uciekając biegła zawsze na goniącego i skakała tak, zeby przestraszyć człowieka, ze chce skoczyć na twarz i uciekała pod pachą :]
Co dziwne nie gryzła dłoni tylko kiedy z niej jadła i wtedy nawet dała się pogłaskać. Niestety, kiedy smakołyki się kończyły, jej miłosierdzie dla moich dłoni też :lol:

Hanami - Sob Lis 12, 2011 21:05

Właśnie to samo obserwuję, gdy chodzi o skoki. One robią to tak niesamowicie sprytnie i zwinnie, zupełnie bez ostrzeżenia i skaczą w górę, na boki. Jak pchły z miejsca, prawie bez wybicia.
Dlatego zaczęłam dawać Małej Shi coś do pyszczka, bo jeżeli gryzie ze strachu to może się przekona, że człowiek to jednak coś dobrego. A jeżeli ze złości, to przynajmniej jest to jakaś drobna ochrona moich palców.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group