To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

Mioty adoptowane - CZARNE STOPY od wuwuny

Hanami - Wto Kwi 17, 2012 20:55

Na przełomie stycznia i lutego dziczki Mała Shi i Sirinia wróciły do swego "domku" u wuwuny na czas sterylki oraz na "resocjalizację" ze względu na zaczepną agresywność MaShi. W tamtym okresie wuwuna napisała o MaShi, że jest agresywna i złośliwa.

Dzisiaj dzikie dziweczynki powróciły do mnie. Jaka jest obecnie Mała Shi jeszcze nie wiem. Mimo, iż miała już razem z siostrą dwudniowy kontakt z moją "babunią" i wszystko było w porządku. Dziś od dwóch godzin usiłuje się "rządzić" w nowym domku. Niebardzo mi się to podoba więc zachęcam moją senioreczkę, żeby jej przetłumaczyła, że nasz domek zawsze był zgodny i równouprawniony. Nie ma podgryzania i wypędzania z domku. Jak się komuś (MaShi) coś nie podoba, to niech się wyniesie do koszyczka lub w inne miejsce i nie wszczyna niepokoju.

W każdym razie dziewczynki zahaczyły dziś okazjonalnie o Medicavet. Zostały osłuchane serduszka, obmacane brzuszki i szczurynki zostały "rzucone" na wagę.

Mała Shi (huliganka) wykazała całe 221g
Sirinia (milusiek) "wycisnęła" tylko 186g

Podobno Arha wczoraj ważyła więcej. To prawda?

Wszystkich pięknie pozdrawiamy tuptając (nadal) czarnymi stopami.

wuwuna - Wto Kwi 17, 2012 23:52

Bracia odpozdrawiają i przesyłają miziaki!
Hanami - Pią Kwi 20, 2012 05:06

Wydaje mi się, że sytuacja wraca starej „do normy”:

Sirinia chyba w ogóle nie istnieje. Siedzi w domku. Do tej pory nie a zaobserwowałam, by cokolwiek jadła lub piła. Ale chyba to robi, bo ciągle jakoś jest.
Gdy wczoraj dawałam smaczki z ręki Mała Shi wzięła swój, ale potem nie dopuściła siostry do swojej porcji, tylko oczywiście ją „przejęła”. Chyba nie trzeba pisać komentarza, że nie przekazała dalej.

Mała Shi zwiedziła już dwukrotnie klatkę na moich oczach. Ale robi to tylko wtedy, gdy ja się nie ruszam i nie oddycham. Wystarczy, że chcę wykonać normalny oddech, a ona już zwiewa do domku.
Najzabawniej wygląda, gdy moja słodka senior(it)ka stoi w rogu klatki i „dialoguje” ze mną, a MaShi stara się podejść w to samo miejsce. Jednak gdy tylko zorientuje się, że właśnie wyszła z domku, natychmiast tam z powrotem czmycha. Raz była już tak blisko, że dotknęła łapką tyłeczka Reszuni.
Gdy wydaje się jej, że mnie nie ma w pobliżu wychodzi z domku i kładzie Reszunię na łopatki. W domku też niejednokrotnie siedzi na niej: duży szczur leży sobie w domku a mały szczur włazi na nią i leży jak na kanapie – łebek za główką Reszuni i cztery łapki zwisające po bokach.

Gdy MaShi dominuje Reszunię, moja słodyczka patrzy na mnie z takim wyrzutem w ślepkach, że serce mi się kraje.
W duecie z siostrzyczką to ona była tą silniejszą, wychodzącą zawsze do przodu, załatwiającą ze mną jako „delegacja” wszystkie szczurne problemy. Poza tym od maleńkości nigdy się z siostra nie biła, nigdy nie było między nimi żadnych przepychanek. Panowała zgodna równość, także gdy chodziło o pozycję w duecie. Od zawsze były równorzędne.
Teraz moje kochanie musi zejść na drugą pozycję, bo Siri już do końca zostanie na końcu. Ale Rechotka chybanowej sytuacji nie rozumie. Nie wie, dlaczego na stare lata spotkał ją taki los i chyba ma do mnie żal o to.

Jednak mimo tych przepychanek i pisków w ciągu dnia (czyli w ludzką noc) nie dzieje się nic bardziej niepokojącego.
Szczurki nie skaczą sobie do oczu, nie biją się, nie gryzą. Nie pojawiła się nawet najdrobniejsza kropelka krwi. Wszystko odbywa się niejako w sposób ewolucyjny pod dyktando MaShi. Ona tak chce, więc siostra i „ta obca babcia” muszą postąpić według jej woli.

Ciekawe kiedy uda mi się je „wyciągnąć” z domku podczas mojej bliskiej obecności przy klatce i nawiązać przez pręty takie kontakty jak z Reszką. Przecież patrzą i widzą jak się lubimy i że sprawia nam to taką samą przyjemność jak bezpośrednie miętolenie na kolanach (na widoku dziczek). Dlaczego więc nie zacząć tego naśladować? Zwłaszcza Sirinię chciałabym doprowadzić do etapu takich kontaktów, żeby można było tak w „przelocie” uśmiechnąć się przez pręty do szczurka, czy miźnąć po nosku jednym palcem bez wyciągania go z klatki na ceremonię rytualnych pieszczot.

Licho - Pią Kwi 20, 2012 14:11

Hanami napisał/a:
Ciekawe kiedy uda mi się je „wyciągnąć” z domku podczas mojej bliskiej obecności przy klatce i nawiązać przez pręty takie kontakty jak z Reszką. Przecież patrzą i widzą jak się lubimy i że sprawia nam to taką samą przyjemność jak bezpośrednie miętolenie na kolanach (na widoku dziczek). Dlaczego więc nie zacząć tego naśladować? Zwłaszcza Sirinię chciałabym doprowadzić do etapu takich kontaktów, żeby można było tak w „przelocie” uśmiechnąć się przez pręty do szczurka, czy miźnąć po nosku jednym palcem bez wyciągania go z klatki na ceremonię rytualnych pieszczot.


Mi się takie coś, mimo 2,5 roku razem, nigdy z Dżumką nie udało.
Możliwe, że będziesz musiała, podobnie jak było w moim przypadku, zaakceptować fakt, że mizianka nigdy nie będzie (a przynajmniej nie bez dziaba w dłoń). Wiele udało mi się osiągnąć, ale nigdy aż tyle, żeby dała sie głaskać.

Wiem, ze teraz będzie cięższy okres dla was, bo dziki ciężko znoszą zmiany i ciężko je odreagowują. Dodatkowo pamiętam jakim zachowaniem odpłacała mi Dżuma po jakiejkolwiek interwencji z użyciem rękawiczki....

Cały czas sie zastanawiam na ile mogła bym pomóc......
Zastanawiam sie, że Tyfus potrafił by ją utemperować. Czy kolejna zmiana miejsca, otoczenia i kompana miała by na nią pozytywny wpływ....

mmarcioszka - Pią Kwi 20, 2012 14:14

Hanami, mogę pokciukać jeśli to coś da i życzyć powodzenia :kciuki: :kciuki:
Niamey - Pią Kwi 20, 2012 14:20

Co dzik to obyczaj - Arha, gdy otwieram drzwi i widzi, że inne szczury podchodzą, też trochę podchodzi :) Potrafi nawet wejść na rękę z klatki. Z miziankiem bywa różnie, zazwyczaj trzeba ją do tego zmusić, ale zobaczymy jak się będzie rozwijać z wiekiem.

Wczoraj Arha przyszła do mnie na kanapę, gdzie siedziałam z dwoma maluchami i całkiem fanie się zachowywała. Co prawda miała wielką rujkę, więc w głowie było jej przede wszystkim gwałcenie, ale wygląda na to, że zakoleguje się z maluchami :) Będę miała agutowe komando, a biorąc pod uwagę jak skoczne i sprawne są maluchy, zaczynam się bać :shock: :lol:

mmarcioszka - Pią Kwi 20, 2012 14:22

Niamey, będziesz miała Fantastyczną Trójkę w domu - nic im nie straszne :lol:
pszczoła - Pią Kwi 20, 2012 17:55

Off-Topic:
Niamey, czyżby B-komando? :> pochwal się :mrgreen:

Niamey - Pią Kwi 20, 2012 19:18

Off-Topic:
pszczółka, tak b-komando :P Postaram się pochwalić, ale ciężko jakieś dobre zdjęcia zrobić :lol:

Hanami - Pią Kwi 20, 2012 20:00

Moje dotychczasowe szczurki miały zawsze osobne porcelanowe miseczki do kaszki mlecznej, jogurtu, sinlac-u. Znaczy się do wszystkich tych pyszności służyła im zawsze jedna miseczka na głowę.
Dziki chyba tego zwyczaju nie podchwycą, ale: dziś w południe zrobiłam dwie miseczki sinlac-u. Jedną tradycyjnie dla senior(it)ki, drugą dla pozostałych. Wyjęłam Reszunię z klatki. Miseczkę z większą ilością postawiłam przed domkiem. Reszunię wzięłam wzdłuż na lewą rękę, w prawą miseczkę. Zbliżyłam to maksymalnie do klatki od zewnątrz, tak żeby było widać, jak Reszunia je. Po pewnym czasie na moich oczach, to najważniejsze, MaShi wystawiła z domku pysio i zaczeła jeść. Najadła się, schowała się. Ale ona tak "kwoczy" na Siri, że nie dała siostrze szans, więc wycofałyśmy się z Rechotką poza zasięg "wzroku" klatki i może to ośmieliło siostry do swobodniejszych zachowań. W każdym razie po dwóch godzinach miseczka była pusta. A potem Reszunia będąc w klatce podeszła do mnie do "rogu" bawiłyśmy się i tuliłyśmy przez pręty. MaShi wyszła z domku, pokręciła się po klatce, oparła o pręty i przeciągnęła. Niestety, nasz wzrok się spotkał, więc MaShi powoli (szczu)rakiem wycofała się do domku. Ale naprawdę powoli bez oznak paniki. <lol>

Licho one od "powrotu" jeszcze mnie nie ugryzły ani nie zaatakowały. Wkładam jedzenie do klatki gołą ręką. Codziennie oglądam seniorkę i mimo tych pisków i poruszenia w klatce, gdy tego nie widzę, nie znajduję na Reszuńce ani śladu zardapania, ani ugryzienia. Ani, ani NIC.
Dziękuję Ci za pamięć i troskę, ale chwilowo nie ma mowy o jakimkolwiek oddawaniu czegokolwiek komukolwiek. Przykro mi :mrgreen:
Dopóki nie zaczną mnie znowu kąsać, niech sobie żyją jak im jest wygodniej. Jedynie dochodze do wniosku, że gdybym miała warunki na większe stadko, może "moje" szczęścia osiągnęłyby etap Arhy (ale nie wagowo, tego nie!). Może jeszcze tak będzie ale dużo wolniej. Co tam, mamy czas. Bo moim zdaniem Siri jest "materiałem" na przytulaka, tylko siostra musi z niej zejśc i dać jej szanse wychodzenia z domku.

Niamey - Nie Kwi 29, 2012 23:27

Dzikunia/Arha robi się coraz fajniejsza :) Wchodzi na kolana, jak siedzę przy stole, bierze dropsy/dynię/inne przysmaki z ręki w klatce, nie urywając przy tym palca, coraz delikatniej zaczepia zębami. Chociaż nadal osiąga prędkość światła przy byle pretekście i uprawia znikanie :lol:

Wagę ma bardzo zacną - dzisiejsze ważenie pokazało 307g., co jest chyba naprawdę niezłym osiągnięciem dla dzikusa.

A ile ważą bracia?

Niamey - Czw Maj 03, 2012 19:48

op op, co tam słychać u dzikusków? Bo póki co Arha, Mała Shi i Sirinia zdominowały wątek, a przecież jest jeszcze piątka rodzeństwa ;) Jakieś wieści?
Hanami - Pią Maj 04, 2012 09:57

Panowie Z. pojawiają się czasami w "Nakashowe...", zaś bracia O. i W. chyba jednak zawirowali się swego czasu w pralce tak skutecznie, że też nie potrafią znaleźć drogi do swojego wątku.
Arha też rzadko tu zagląda. Częściej prezentuje swoją biografię razem z Dzikunią w "Niameyowych..." :mrgreen:

Ale te wszystkie wyżej wymienione stworzonka chyba nie są z tego samego miotu, co moje maleństwa, czasami roboczo nazywane "dziczkami". To dopiero prawdziwe dziki.
W zasadzie określenie to najbardziej pasuje do MaShi niezależnej, zadziornej i człowiekonielubnej. Siri bez siostry byłaby pewnie już taka sama jak Arha. No ale, kto z kim przestaje...
Obecnie trafiły do klatki z 32 miesięczną senior(it)ką. Ale żyją raczej obok. Reszunia bardzo się irytuje dziczą. Z siostrą tworzyła zgrany duet jeżeli chodziło o wszystkie codzienne sprawy. Tylko przy smaczkach i różnych daniach "ekstra" trzeba było pilnować, żeby sobie z pyszczków nie powyjadały. Reszta mimo różnicy charakterów była robiona wspólnie.

MaShi jest nadal bardzo "dzika", choć odważniejsza od siostry. Tak więc razem z siostrą stosuje nawet inną "technikę" jedzenia niż proludzkie, odważne hodowlańce.
Reszka napycha się przy misce, potem wybiera smaczniejsze kąski i zanosi do utworzonej przez siebie spiżarni. Potem idzie spać. W tym czasie z domku wyłania się MaShi i "wymiata" wszystko z Reszuniowej kryjówki.
Ostatnio coraz częściej Mashi, która nadal nie ma odwagi podchodzić po swój smaczek do brzegu klatki, czeka aż Reszunia weźmie "swoje" i potem jawnie i otwarcie zabiera jej z pyszczka. Nie ma typowych zachowań dominacji, ale ilekroć może, pokazuje Reszce, że jest od niej "silniejsza" i do niej powinien należeć świat ( = klatka). Reszka nienawykła bić się o swoje, ustępuje jej dla świętego spokoju, bo w zdumieniu na takie zachowanie nie wie jak ma reagować :lol: .
W każdym razie jeszcze nie znalazłam na żadnej z nich nawet śladu zadrapania po różnych szczurzych wymianach poglądów.
Siri w ciągu dnia jest zupełnie niewidoczna. Boi się własnego cienia i siostry, którą stara się naśladować w jej dzikości. Jeżeli opuszcza domek, to chodzi sobie do koszyczka pospać z Reszunią. Czasami, bardzo rzadko, sypiają w nim we trzy. Najbardziej mnie wzruszają te momenty, a zwłaszcza, gdy tak się ułożą, że Reszka jest w środku. Tworzy się wtedy taka symetryczna szczurza "kanapka" w kolorze agu...

Ale mnie ta odmienna półdzikość MaShi i Siri wcale nie przeszkadza. Po prostu one nie zapomniały "skąd ich ród" i tyle. Są inne niż reszta bardziej ucywilizowanego rodzeństwa i mają do tego prawo. Przy czym jeszcze raz podkreślam, dziczkowa "dzikość" drzemie w MaShi. Siri ją tylko naśladuje, Na rękach daje się pogłaskać i potrafi się przytulić, choć na chwilkę.

Nakasha - Czw Maj 10, 2012 16:14

Proszę, żeby nie było, że nic nie piszę. :P

Zazu - nadal większy i spokojniejszy, bardziej wyluzowany :)



Zuszul - wciąż nie lubi dotyku, a nagle złapany potrafi dziabnąć. Ale widać, dotknąć się da i krwiożerczą bestią nie jest. :D



Niestety nie wiem ile ważą, bo w wadze wyczerpała mi się bateria i muszę kupić nową. ;) Co do ich ogólnych charakterów... Zazu coraz bardziej przypomina zwykłego, spasionego szczura hodowlanego. Owszem, jest zwinny, szybki, mega czujny, nie lubi być na otwartej przestrzeni, przemyka w cieniach, unika ludzkiej ręki... ale z drugiej strony już prawie w ogóle nie stresuje się dotykiem. Wprawdzie sam z siebie na dłoń nie wchodzi, ale da się go wziąć, na rękach siedzi w miarę spokojnie, daje się miziać i miętosić. Zuszulek jest zdecydowanie bardziej dziki. Człowiek to może nie wróg, ale niebezpieczne okropieństwo i trzeba się trzymać z dala. Łapanie go to prawdziwy wyścig, potrafi wywinąć się z nieprawdopodobnych miejsc i niemal każdego chwytu. :P Na rękach wyrywa się, chwycony nagle czy za mocno gryzie, potrafi robić stójki i pokazywać zęby, syczy, terkocze i bardzo wysoko skacze. ;) W końcu gdy się trochę uspokoi można go trzymać na ramieniu, pogłaskać i nawet chwilę pougniatać. Niemniej dotykanie nie sprawia mu żadnej przyjemności. Z innymi szczurami dogadują się bardzo dobrze. :)

mmarcioszka - Czw Maj 10, 2012 19:55

Te Wasze szczury coraz mniej przypominają dziki :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group