To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Alloszczur
Forum dyskusyjne Alloszczur - forum miłośników szczurów

O szczurach ogólnie - Szczur dziki - odchów - dlaczego nie, a może tak?

Anonymous - Czw Wrz 22, 2011 20:27

fajnie! dobry ruch moderacji:)

ja się nie chciałam wtrącać w temat wuni, ale jak zobaczyłam opis sytuacji, to mam odczucia identyczne jak Viss i Angels...

nie bardzo rozumiem sens odławiania i odchowywania dzikusów w takich przypadkach.

AngelsDream - Czw Wrz 22, 2011 21:06

Szczerze powiem (i trochę nad tym dumałam), że nie wiem, czy takie ratowanie szczurów w ogóle jest zgodne z prawem. Raz, że to zwierzę jednak dzikie, dwa - szkodnik. Czyli:
a) przetrzymujemy zwierzę dzikie bez pozwolenia
b) potencjalnie "zwiększamy" liczbę szkodników;

I teraz tak: pana ruszyło sumienie, wunia wzięła na barki pozornie największy ciężar, ale w praktyce - jak na mój gust - dźwigać trzeba będzie te szczury aż do chwili śmierci ostatniego.

Gdzieś tam przewinęła się idea: odchować, wypuścić, ale w praktyce to żadne rozwiązanie.

Dodam, że dla mnie osobiście, to nawet gorszy ruch niż pozwolenie samiczce z zoologa na urodzenie i odchowanie młodych, a przecież z jakiegoś powodu nawołujemy do sterylek aborcyjnych i usypiania ślepych miotów.

Znaleźć tyle domów doświadczonych, jednocześnie posiadających odpowiednie warunki, może być trudna. Zwłaszcza patrząc na to, co napisał pitu.

pituophis - Czw Wrz 22, 2011 21:33

Powiem szczerze - pomijając kwestię możliwości przeniesienia chorób, nie demonizowałbym aż tak bardzo hodowli dzikich szczurów. W hodowli trzyma się dużo, dużo trudniejsze w obsłudze zwierzęta. Trzeba liczyć się z tym, że mogą się nie oswoić, zdziczeć, albo być płochliwe, neofobiczne, ale jeśli ktoś ma klatkę przynajmniej ten 1 m x 1 m x 1m, jest przygotowany na zwierzęta nie do głaskania, to nie powinno być jakichś strasznych problemów. Lepiej nie oddawać ich pojedynczo, nie łączyć ich z hodowlanymi szczurami, choć zwłaszcza w wypadku samic może się to udać. Samce można podejrzewać o większą problemowość.

Przetrzymywanie zwierząt nie objętych ochroną gatunkową jest zgodne z prawem, dopóki nie wypuszcza się ich luzem nie są to szkodniki. Prawo nie ma tu nic do rzeczy - jeśli ktoś chce, wolno mu chować tyle dzikich szczurów, ile mu się zamarzy, dopóki zapewnia im godziwe warunki i nie stwarza zagrożenia dla innych osób.

Mangusta - Czw Wrz 22, 2011 21:45

tak jak pisze Pitu, szczury nie są pod ochroną i można je sobie trzymać do woli. Ale z drugiej strony z tego co Pitu piszesz wynika jeden zasadniczy problem - otóż ludzie w 95% przypadków będą podchodzili do szczura jako do zwierzątka domowego a nie zwierzęcia de facto terrarystycznego. Czyli pod uwagę musimy brać inne czynniki i się nastawić w inny sposób na ewentualne wyniki takiej hodowli.
AngelsDream - Czw Wrz 22, 2011 21:51

pituophis, mi widać brak tego optymizmu, że ludzie faktycznie będą do końca rozumieć, z czym mogą mieć do czynienia. Właściwie, uogólniając, można napisać, że będą na nie chętni albo ludzie ze środowiska terrarystycznego, przyzwyczajeni do pewnych standardów trzymania zwierząt, albo dziumdzie pod tytułem: chcę dzikiego szczurka, będę go kochać i on będzie mi wdzięczny. Bo większość osób z poglądami umiejscowionymi po środku (i jakimś tam doświadczeniem) może stwierdzić: fajnie, ale to mnie przerasta.

Ja nie demonizuję samej hodowli, chociaż dla mnie taki szczur to nadal zwierzę dzikie, a pasjonatką hodowania tego typu 'pupili' nie jestem. Demonizuję optymistyczne zakładanie, że dla tych - i być może kolejnych, w końcu pana może sumienie ruszyć kolejny raz i następny - szczurów da się znaleźć TE domy, skoro zwykłe, proste w obsłudze szczury czasami miesiącami tkwią w DT. Co więcej, tu dodatkowo może działać magiczne przyciąganie wszystkiego, co dzikie i dalej to, co pozwalam sobie określać efektem wilczaka.

Oli - Czw Wrz 22, 2011 21:53

Nakasha napisał/a:
Może będzie tak, że młode nie będą bardzo agresywne, ale zawsze trzeba się z tym liczyć i być gotowym na jajcięcie
ja myślę, że to powinien być obowiązek nowego właściciela, tak na wszelki wypadek i zapobiegawczo.
Mangusta - Czw Wrz 22, 2011 21:56

a moim zdaniem nawet kastracja może niewiele zmienić w przypadku dzikusów, bo tutaj rolę odgrywają nie tylko hormony ale też i natura. I też trzeba być na to przygotowanym.
Oli - Czw Wrz 22, 2011 21:59

oczywiście, tyle że kastracja (także samic) na pewno obniży poziom hormonów, a dodatkowo zapobiegnie rozmnożeniu (chociażby podczas ucieczki z klatki, nie wspominając już o celowym).
Vaco - Czw Wrz 22, 2011 22:01

Mangusta napisał/a:
a moim zdaniem nawet kastracja może niewiele zmienić w przypadku dzikusów
nawet nie tylko u dzikusów, ale i u oswojonych x pokoleń wstecz nie zawsze działa. Przetestwałam na własnych palcach i wiem jak to jest mieć szczura który w 80% czasu jest tylko do oglądania (a dzikusem nie jest). Nowe domy powinny się na to nastawić, bo lepiej być ewentualnie mile zaskoczonym, niż oddawać zwierzaka bo sobie z nim nie radzimy.
AngelsDream - Czw Wrz 22, 2011 22:02

Warto byłoby rozważyć wczesną kastrację, ale znowu, to oznacza ogromne obciążenie wuni (lub każdej osoby, która się ew. zdecyduje na odchowywanie dzikusów w podobnych okolicznościach).

Komuś może się wydawać (na agresję, na niedotykalność, na niemożność połączenia ze stadem), że jest na to gotowy... To też problem do rozważenia w takich sytuacjach.

Mangusta - Czw Wrz 22, 2011 22:19

może przyda się nieco porównania ;)

z własnego doświadczenia - średnio głębokie ugryzienie dorosłego szczura jest dziesięciokrotnie bardziej bolesne i dziesięciokrotnie bardziej się papra, niż ugryzienie dwumetrowego boa dusiciela. Taki szczur jest także o wiele trudniejszy w obsłudze przy chociażby sprzątaniu, gdyż ucieka i ciężko go unieruchomić, złapanie szczura w panice to naprawdę wyższa szkoła jazdy i łatwiej mi było przenosić ptaszniki, ba, nawet podrośniętego, półmetrowego hydrozaura który dostawał wścieku na mój widok niż pojedynczego, spanikowanego szczura. Do szczura dzikiego trzeba się przygotować jak do trudnego, egzotycznego zwierzęcia, myślę że warunki, wiedza i zaplecze techniczne powinno być podobne jak w przypadku Gambianów, choć oczywiście rozmiary woliery mniejsze.

Anonymous - Czw Wrz 22, 2011 22:27

Mangusta napisał/a:
Taki szczur jest także o wiele trudniejszy w obsłudze przy chociażby sprzątaniu
nie wspomnę już o leczeniu, bo to dopiero jest masakra, a wiem z doświadczenia i przerosło to moje wyobrażenie o trudach obsługi.
nezu - Czw Wrz 22, 2011 23:13

Viss napisał/a:
nie wspomnę już o leczeniu,


Toffik był co prawda szczurem śniadym, ale opiszę jak to wyglądało u mnie.

Przez jego paniczny strach przed człowiekiem nie dało się go na dłuższą metę przetrzymać.
Kiedy był maluchem, w czasie kwarantanny, nie było z tym problemu ale wraz z dorastaniem był coraz bardziej przerażony człowiekiem.

Z stadem dogadywał się nieźle, ale jak już wspomniałam, nie był to szczur wędrowny, śniade mają nieco inny behawior niż wędrowne.

Raz w trakcie przenoszenia do transportera stracił przytomność i przestał oddychać. Ledwo udało mi się go przywrócić do żywych.
Przez jego lęki, przegapiłam też niestety pierwsze symptomy nowotworu jąder. Złośliwego nowotworu jąder. Kiedy szczur pokazał że źle się czuje, miał już przerzuty na nerki. Zył pół roku.

Każda wizyta u chłopaków kończyła się motaniem po klatce. Widział ktoś kiedyś dzikie zwierzę w klatce łapce, reagujące na człowieka?
Taki był Toffik.
Nie był przy tym agresywny, nigdy mnie nie ugryzł. Po prostu się bał...
Tylko, albo aż.

Z wędrownym może być różnie, mogą pojawić się lęki, agresja, lub może trafić się łagodny egzemplarz, ale trzeba się liczyć z potężnymi utrudnieniami w sprzątaniu i leczeniu. Tym bardziej że taki szczur ma bardzo silny instynkt "ukrywania chorób". U naszych domowych pupili to pikuś przy dzikusie.

<edit>
Trafił do mnie jako 2,5 tygodniowy malec i przez pierwsze 2 miesiące nie sprawiał problemów wychowawczych, mam wrażenie że lęki zaczęły się nasilać wraz z dojrzewaniem.
Nie nadawał się niestety do powrotu na wolność, mimo strachu, byłby łatwą ofiarą trutki lub pułapki, nie znał zagrożeń świata zewnętrznego...

<edit2>
Patrząc na to co napisała mangusta.
Tak.
Biorąc szczura wędrownego pod swój dach, trzeba się liczyć z wzięciem pod ten dach zwierzęcia egzotycznego, dzikiego. Takiego które mimo pracy po koniec jego życia, będzie mógł sprawiać problemy.
Przestrzeń dla takiego szczura musi być duża, bez względu na to czy był odchowywany przez matkę, czy człowieka.
Należy liczyć się z brzydkimi ranami od ugryzień, nierzadko paskudnymi.
Naderwane ścięgna w palcach to może i nie codzienność, ale ryzyko jest, w przypadku głębokiego ugryzienia w okolice stawowe palców.
Ponadto człowiek który uprze się na domowego przyjaciela, musi brać pod uwagę, że każdy dłuższy pobyt poza domem skutkować będzie jeśli nie pracą nad socjalizacją szczura od zera, to przynajmniej będzie potrzebna praca nad regresem zachowań społecznych człowiek - zwierzę.

Warto czy nie, nie chcę się nad tym rozwodzić.

W każdym razie ja nie podjęłabym się już opieki nad szczurem wędrownym ani śniadym.
Nie dlatego, że sobie nie poradziłam, raczej dlatego, że szczur ma być dla mnie przyjacielem, albo towarzyszem tolerującym mnie od postaw, nie wyzwaniem.

mam inne wyzwania wśród swojej domowej fauny i niepotrzebne mi kolejne. ;)

Bel - Pią Wrz 23, 2011 08:40

dobra debatujecie sobie jaką szczur dziki ma psychikę, że możliwe iż nie dogada się ze stadem, że prawdopodobnie nie będzie można go nawet pogłaskać, że klatka 1x1x1 będzie najlepsza. A ja się pytam skąd wy weźmiecie domy dla nich? osoby z doświadczeniem z dzikusami to : a) albo wcale nie chcą mieć z nimi więcej do czynienia albo mają własne szczury/dt. Nie rozumiem tego. Nakłania się obce osoby do usypiania miotów wpadkowych/celowych a dzikusy zostawia?szczury, które najprawdopodobniej będą problematyczne?nie rozumiem i nie zrozumiem. Już widzę nowe osoby czytające ten wątek i penetrujące piwnice osiedlowe w poszukiwaniu szczurów bo przecież na forum tak robią. Sorry ale dla mnie to głupota.
A kwarantanna? nie mają ukrytych chorób?wścieklizny? skąd niby można to wiedzieć?

valhalla - Pią Wrz 23, 2011 08:42

Przeczytałam temat i chyba ucieszyłam się, że do mojej adopcji dzikuska nie doszło. Miałam jakiś czas temu adoptować malucha (ok. 6 tyg.) znalezionego gdzieś na drodze i odchowanego przez człowieka. Jechaliśmy do innego miasta, żeby go przejąć. 30 km od Warszawy dostaliśmy telefon, żebyśmy wracali, bo... szczur zwiał. W ostatniej chwili, tuż przed wyjściem z domu. Więcej się nie pojawił, nie wrócił.

Przeczytałam to wszystko i chyba czuję ulgę, że do adopcji nie doszło :) Mam zamiast niego dwa agutki, z urody podobne do owego niedoszłego członka stada i ich psoty wystarczają mi za wszystkie dzikusy świata :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group