Archiwum - Psiaki vol. V
Anonymous - Nie Cze 28, 2009 21:36
Oli napisał/a: | I nie chodzi o nie dotykanie, a o niepytanie. | sama prawda. Ja zawsze pytam i zawsze wywołuje to dumny uśmiech właściciela i radość, więc se dotykam do woli.
babyduck - Nie Cze 28, 2009 22:09
Chyba zacznę warczeć, bo dzisiejsza sytuacja na dworcu wbiła mnie w ziemię (peron). Idzie rodzinka (jak mniemam), babcia, mama, córcia. Córcia zobaczyła Maję i podbiega kilka kroków, dopada do niej i zaczyna obkładać głaskami po głowie, czego ona nie lubi. Mama z babcią zachwycone i śmieją się, że córcia się cieszy pieskiem.
Zamiast zwrócić uwagę chciałam dać im inaczej do zrozumienia, że to nie jest fajne. Zaczęłam odciągać Majkę, usadzać ja itd, al one nie zrozumiały tego.
Ciężko mi się przełamać, fakt, ale następnym razem jak mi bachor z takim czymś wyskoczy, to objadę mamuśkę. Bo jakby jakimś cudem majka dziabnęła to dziewczę w rękę, to oczywiście byłaby moja wina, a nie jej. Pamiętam, że jak byłam mała, tez lazłam do wszystkich psów, ale mi mama mówiła, żeby nie zaczepiać obcych psów.
edit:
Z Majką został mi tydzień. Już dziś sobie popłakałam. I szczerze mówiąc ona zniesie to łatwiej niż ja.
edit 2:
Zaczynam gadać z hodowcami entlebucherów i już chyba wiem, od kogo chcę szczeniaka. Bo wolę, jak na pytanie o przyszłe mioty i socjalizacje hodowca odpowiada mi na temat i wysyła stertę zdjęć nieproszony, niż gdy mówi co mu zostało z tego miotu i za ile, choć o to nie pytałam.
I choć szczeniak miał być na jesień, to chyba zaczekam do przyszłego roku, bo:
- poszukamy 2-pokojowego czegoś, żeby TŻ mógł pochować swoje skarby przed zębami psa
- odchowam szczurze dzieci, które przyjadą w tym roku
- będzie miot w tej lepszej hodowli.
Obym wytrwała
yoshi - Nie Cze 28, 2009 23:32
Ja nigdy nawet jako dziecko nie latałam do obcych psów, wstydziłam się. Jako nastolatka, i teraz, też nigdy nie latałam do obcych psów i ludzi żeby głaskać.
Też nie lubię jak ktoś się nie pyta i Toudiego głaszcze, jednak o dziwo większość osób którzy głaszczą Toudiego pytają się czy mogą, a głaszcze go ktoś na każdym spacerze, bo ludzie bardzo zwracają uwagę na jego kolor sierści.
Ale najbardziej nie lubie cmokania, gwizdania. Dzięki Bogu Toudi rzadko zwraca na to uwage
Jak podchodzą jakieś dzieci zawsze pozwalam pogłaskać, bo chce żeby Toudi się nauczył, że dzieci nie są złe.
No i Toudi raczej też to lubi, bo jak ktoś go głaszcze i cmoka to się cieszy.
Dzisaj była wystawa:) Naoglądałam i wygłaskałam moje kochane bulliki, i te już znane, i nowo poznane Widziałam również moje ukochane bassetki, bloodhoundki. I wiele innych
Kupiłam Toudiemu wreszcie szelki chciałam kupić nową smyczkę, ale koleżanka mnie pogoniła że jestem nienormalna Więc poszłam po wędzonego penisa - śmierdzi to strasznie - ale gdy Toudi zaczął to mielić smród się zrobił okropny na cały dom. Teraz sobie gdzieś to schował. I nie wiem gdzie Kupiłam mu też kawałki wędzonej piersi z kurczaka, takie opakowanie, bardzo fajne.
Chciałam kupić też obroże uzdową - kantar. Żeby móc Toudiego puszczać na plantach luzem, ale nie mieli już jedynek jak chodziłam
Oli - Nie Cze 28, 2009 23:46
babyduck napisał/a: | Zamiast zwrócić uwagę chciałam dać im inaczej do zrozumienia, że to nie jest fajne. | Trzeba było powiedzieć, aby nie dopadała tak do obcych psów, bo to że mały to nie znaczy, że nie ugryzie. No i ja zawsze mówię (co o dziwo robi bardzo dobre wrażenie), że jakby się on/a czuł/a gdyby nagle ktoś całkiem obcy podbiegł i zaczął ją/jego przytulać, całować itp. Pytam wtedy czy by się nie bał/a. I dodaję, że tak samo jest z psami, one Cię nie znają i jak chcesz pogłaskać psa to trzeba najpierw zapytać. Wbrew pozorom rozmowa z takim dopadającym do psów dzieckiem daje więcej efektów niż z rodzicami. Przy okazji można np. powiedzieć, że tak i tak należy zapoznać się z obcym psem itd.
babyduck napisał/a: | Pamiętam, że jak byłam mała, tez lazłam do wszystkich psów, ale mi mama mówiła, żeby nie zaczepiać obcych psów. | A moja mama ilekroć jest mowa o podejściu ludzi do psów wspomina, że ja sama z siebie od zawsze się pytałam, nawet mając te 4-5 lat. Podchodziłam i pytałam czy mogę pogłaskać, nikt mnie tego nie uczył.
yoshi napisał/a: | Ale najbardziej nie lubie cmokania, gwizdania. | Też tego nie lubię, ale obracam to czasem w żart (jak gwizdająco-cmokający mi wygląda w miarę normalnie) i zaczynam cmokać lub pogwizdywać patrząc się na w.w.
Powiem, że to co mnie mile zaskoczyło w Krakowie w ten weekend, to fakt, iż o wiele więcej psów niż w Warszawie chodzi na smyczy. No i jak ja ściągałam swoje psiaki na krótko, to nikt nie pozwalał swoim psom podejść, choćby się szalenie szarpały jedynie do zabawy. Nie wiem czy miałam szczęście czy jednak w Krakowie trochę większa kultura psiarzy jest.
Anka. - Pon Cze 29, 2009 06:13
Mnie również wkurza macanie bez pytania dziewczynek, raz, że Kora wpada w panikę (w schronisku była agresywnym dzikusem i miała być uśpiona), dwa psy się rozpraszają. Co innego gdy dzieciak zapyta, wtedy psy stoja grzecznie i się wdzieczą.
A na widok innego psa zejście na bok i usadzenie kundli powododuje, że albo drugi pies też siada albo stoi, a właściciel potem i tak radośnie podchodzi, mimo ostrzeżeń i potem wyrzuty , że piesek uboższy o kilka kudłów. A Fryde okropnie wkurzają namolne psy.
A od kiedy mam psy w mieście Fryda znienawidziła shih tzu, yorki, pudle miniatury i border collie. Mnie również wkurzają psy latające jak chcą, jakby były nadpsami i smycz ich nie obowiązywała
W samej drodze do lasy wczoraj mijaliśmy 5 dżorków, z czego 4 miały skłonności samobójcze...
Jeden , ku przerażeniu właścicielki , przebiegł ulice tylko po to żeby Frytka mogła nim pozamiatać chodnik. Inne albo za nami lazły albo będąc na całej długości flexi darły mordy na dziewczynki. No sory,ale miniatury tez chyba obowiązują jakieś podstawy wychowania
Fauka - Pon Cze 29, 2009 09:08
Ja pozwalam głaskać mojego Larego, najczęściej ludzie pytają lub po prostu patrzą na niego z ogromną chęcią pogłaskania, więc pozwalam mu podejść. Po szkoleniu lipcowym idę z nim na dogoterapię i chcę by lubił ludzi, bez trudu mu to przychodzi
Gorzej jest z Ajsem, ma śliczny, puchaty i niewinny pyszczek, nigdy w życiu nikt nie zapytał mnie czy może pogłaskać i były przypadki kiedy ktoś na niego napada a ja w ostatniej chwili łapię go by nie pogryzł... później zdziwienie "to maleństwo jest takie groźne?"
Co do dżorków, bajgielków, łeścików i innych rozprzestrzeniających się w Łodzi na potęgę psów, to mogę stwierdzić że najmniejszym zuem są westy, mało jazgoczą i są łagodne i przyjacielskie, oczywiście nie posiadają smyczy...
Rysiaczek - Pon Cze 29, 2009 13:44
Ja mam to szczęście, że mojego psiaka (w typie amstaffa) nikt nie kwapi się głaskać. Chyba, że młodzież ale też zazwyczaj pytają o możliwość pogłaskania itp. Jedynie w autobusach przeżywam oblężenie przez starsze panie , które zachwycają się Demonem i obdarowują go głaskami. Poprzedni pies nie dawał do siebie podchodzić nikomu obcemu, odskakiwał i odbiegał w bok i jako , że był mały (pudel miniaturowy) też mnie to zadowalało. Nie miałam problemu z namiętnymi głaskaczami.
Foto mojego warchlaczka :
Mangusta - Pon Cze 29, 2009 13:55
http://photos.nasza-klasa...1ca58e0c73.jpeg
babyduck - Pon Cze 29, 2009 14:14
Mazoku, słodziak z niego
KaTasia - Pon Cze 29, 2009 14:39
A to moja psia dziewczynka Sonia. Jest już z nami siódmy rok.
yoshi - Pon Cze 29, 2009 22:21
jaki śliczny czarnuszek! Ładne zdjęcia
A dzisiaj na błoniach były urodzinki jednej z psinek znajomej Wilczaczki czechosłowackiej, która obchodziła pierwsze urodziny, wczoraj na wystawie zdobyła złoto w młodzieży, było bardzo miło, bo były kawałki tortu dla psiaków rozdawane, ciasteczka dla właścicieli i szampan też się polał Oprócz tej suczki, był też 4 miesięczny szczeniak wilczaka No i cała reszta innych znajomych psów
http://pies.onet.pl/542,1...wa,galeria.html
a tu zdjęcia z onetu, ale na pierwszej fotce bullki, pręgowany clown face, czyli bulli po prawej to krakowianka - Joko
AngelsDream - Wto Cze 30, 2009 01:18
yoshi, Loreczka. Chociaż dla mnie to już odrobinę przesada, ale może ja mam po prostu inne podejście.
Jak wracaliśmy z Krakowa, to w karczmie Sabat na trasie czesi lub słowacy Baajem się zachwycali i co mi się podobało zignorowali pierwsze ostrzegawcze szczeknięcie, a pochwalili kaganiec. Świetnie widać, kiedy ktoś czyta psa, a kiedy się sugeruje "mondrościami".
Pomijam, że Baaj chodzi na łańcuchu, bo straciliśmy smycz i od dziś ma opatrunek na łapie, a ja ze spotkania mam więcej zdjęć z dzieckiem na rękach, niż psich.
Anonymous - Wto Cze 30, 2009 10:08
jezu jak ja wam zazdroszczę tej psiej społeczności. u mnie w mieście spacer z psem polega albo na wypuszczeniu biedaka rano i w puszczeniu wieczorem, albo na siedzeniu na ławce i żłopaniu browara z psem leżącym obok. jedyne spacerujące po łąkach osoby, to te z agresywnymi psami. łee.
agacia - Wto Cze 30, 2009 13:14
Jak mialam tylko Azje tez mialysmy taka grupke ludzi z psami, z ktorymi spotykalysmy sie codziennie o tej samej porze na spacer przynajmniej na 1h i psiaki szalaly ze soba
IgIg - Wto Cze 30, 2009 13:30
Oli napisał/a: |
Powiem, że to co mnie mile zaskoczyło w Krakowie w ten weekend, to fakt, iż o wiele więcej psów niż w Warszawie chodzi na smyczy. No i jak ja ściągałam swoje psiaki na krótko, to nikt nie pozwalał swoim psom podejść, choćby się szalenie szarpały jedynie do zabawy. Nie wiem czy miałam szczęście czy jednak w Krakowie trochę większa kultura psiarzy jest. |
Oli, w Krakowie prawie wszyscy chodzą z psami na smyczy, nie licząc niektórych emerytów z małymi pieskami. Miejscem spotkań psów są właśnie Krakowskie Błonia i tam psy są spuszczane ze smyczy i mogą się ze sobą bawić. Jest jeszcze jeden skwerek ogrodzony, specjalnie dla psów z koszami i wieeelką piaskownicą do kopania. Podobno w najbliższym czasie ma powstać takich więcej. I fakt, większość psiarzy wie jak się zachować w różnych sytuacjach. Inna sprawa, że ostatnio straż miejska zwraca na psy większą uwagę, i jest prowadzona akcja zachęcająca do sprzątania po swoich pupilach.
|
|
|