Archiwum - Psiaki XIV
nezu - Pią Paź 12, 2012 15:15
Nakasha, no to w takim razie wszyscy (włącznie z tobą przy wrzucaniu ostatnich zdjęć z kotem i psem na łóżku) wklejają foty do mobile photobucket.
Ja już mam tego dość, nie chcę oglądać zdjęć przez lupę, bo pb coś popierdzielił.
Co to ma być...
Jokada, psiny słodkie i te miny.
W stylu "Oh God Why" ;p
Nakasha - Pią Paź 12, 2012 20:18
nezu, jeśli tak, to już nic na to nie poradzę... najwyraźniej epoka darmowych i dobrych internetowych albumów się kończy...
Opowiem Wam o czymś.
Mamy kilku spacerowych znajomych z większymi psami, którzy pozwalają naszym psom razem latać i bawić się. Jedną z nich jest znajoma, która ma suczkę w typie husky o imieniu Elza, często też chodzi z kundelkiem rodziców. Do tej pory zawsze narzekała na swoją husky, szczególnie na to, że sucz jej notorycznie nawiewa. Nieraz sama łapałam Elzę, gdy suczka podchodziła do nas się przywitać (a na horyzoncie biegła znajoma pokrzykując "łap ją! łap ją!"). Bardzo sympatyczna dziewczyna, ale wyglądała na kolejną, która wzięła psa, nie do końca wiedząc na co się porywa...
Dzisiaj na spacerze również ją spotkałam... tyle, że znajoma była na rolkach! Powiedziała, że tak miała dość uciekania Elzy, że postanowiła... nie, nie oddać psa a zwiększyć tempo spacerów. więc kupiła rolki i teraz jeździ ze swoją husky. I nie może jej się nachwalić: Elza jest teraz taka grzeczna, po spacerze śpi, nie ucieka, trzyma się swojej Pani i w ogóle jest cudowna. Jeżdżą tak sobie od 2 tygodni i obie wydają się być bardzo szczęśliwe. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Mam nadzieję, że zapał jej nie minie.
agacia - Pią Paź 12, 2012 20:20
Bo podstawa dogadania sie z haszczakiem to wybieganie go Niech jej kupi szeleczki, line z amortyzatorem i na rower
Bel - Pią Paź 12, 2012 20:21
właśnie sobie wyobraziłam moje spacery z psami na rolkach. I zastanawiam się na którym drzewie bym z Pestką wylądowała....
babyduck - Pią Paź 12, 2012 20:27
Ja się nie mogę doczekać wiosny i przejażdżki rowerowej z Negrą. Wprawdzie ona nie ciągnie, ale biegnie na wysięgniku obok, ale jazda z nią jest dużo fajniejsza niż bez niej. I to jej szczęście ze zmęczenia
Nakasha - Pią Paź 12, 2012 20:46
agacia, właśnie, jak Ty męczysz swoje huskole? Wyprowadzasz je na raz 3, czy pojedynczo? Jeździcie na rowerze, w zaprzęgu?...
babyduck, taak, zmęczone psy są po prostu szczęśliwe. Szczególnie kiedy męczą się razem z właścicielem, robiąc coś wspólnie.
Bel, a wiesz, że ja bym mogła spróbować z moimi? Bieganie wychodzi nam nieźle, psy załapały moje tempo i nie ciągną podczas biegu. W przyszłym sezonie siądziemy na rower. A na "teraz" również zaczęłam się zastanawiać nad rolkami. Poza tym prawie całą trasę i tak biegają luzem, bez smyczy i zawsze ładnie się mnie trzymają.
Elza na początku ciągnęła, ale szybko nauczyła się biec odpowiednim tempem.
Bel - Pią Paź 12, 2012 21:00
Nakasha, zazdroszczę. U mnie jeden kulawy drugi ślepy to i rolek nie ma po co kupować
agacia - Pią Paź 12, 2012 21:03
Nakasha, na spacery chodzimy razem z Radkiem, a jak czasem musze isc sama to biore całą 3 i idziemy do lasu. A żeby psiaki wybiegać to na rower jeździmy i ciągną. Ja jeżdżę z Runą, a Radek z chłopakami. Tylko jak pies ma ciagnąć rower to trzeba go nauczyć komend kierunkowych
Nakasha - Pią Paź 12, 2012 21:12
agacia, super. A puszczacie je czasem luzem? I co robicie zimą jak leży śnieg?
agacia - Pią Paź 12, 2012 21:40
Czasem je puszczamy, ale jak nie ma innych psów w poblizu i innych pokus. Np. jak nad morzem byliśmy to duzo psiaki na plazy biegały bez smyczy, puszczam je czasem na łące koło domu, ale one chwile sie pobawia, a potem kazdy idzie w swoja strone. W zimie jak jest odpowiednio duzo sniegu to ciagną nas na nartach. Najgorzej jak jest taka pogoda, że sie nie da ani na narty ani na rower np. jak jest lód.
Mieszkamy w takiej okolicy, że mamy z domu jakieś 40m do wału, a za wałem jest łąka i las i jeszcze więcej łąk, więc jest gdzie jeździć
Ninek - Nie Paź 14, 2012 17:57
Musze pomarudzić.
Często grzebiemy Foxjuszowi w uszach. Nie czyścimy, bo same sie ładnie oczyszczają, ale uczymy, że grzebać trzeba, bo spanielowate jednak mają tendencje do usznych problemów - on to uwielbiał od zawsze. Od 3 tygodni zwierzaki chodzą troche zapuszczone, bo mamy remont i nikt nie ma na nic czasu.
W piątek wylądowaliśmy u weta, Fox ma tragedie w uchu. Paskudna, brązowo-czerwona wydzielina, ucho czerwone, gorące, itp. Jak na złość, cały czas uszy miał piękne a akurat teraz coś musiało sie przyplątać i zanim zobaczyliśmy, jest w kiepskim stanie...
Przed wizytą dał mi je troche oczyścić, u weta nie było nawet tragedii, ale zaliczył dwa płukania. Miałyśmy mu to ucho dwa razy dziennie zakrapiać i czyścić. Na widok kagańca warczy i sie chowa - nie da mu sie go założyć, a zawsze do niego przybiegał i czekał aż sie nałoży. Ucho z wierzchu dotknąć można, ale już w środku nie ma mowy, bo warczy i straszy zębami.
Nie mam pojęcia co z nim robić Ucho brzydkie a on nie daje nic z nim zrobić...
Jedyna opcja na razie to na siłe, ale po takiej akcji to on już nigdy nic nie da przy sobie zrobić. Nie po to od półtora roku zdobywam jego zaufanie
Próbuje pomału go przekupywać i chociaż odrobine to ucho czyścić, ale idzie to strasznie wolno...
Dobrze chociaż, że dostaje ogólny antybiotyk...
Nakasha - Nie Paź 14, 2012 19:28
agacia, pięknie razem wyglądacie.
Nasze już też powoli wyrastają z zabawy ze sobą non - stop, wolą eksplorować teren, a Nemo z nami ćwiczyć.
Ninek, zostaje chyba tylko przekupywanie lub na siłę. Fox jest bardzo wrażliwy psychicznie, prawda? Echh, kciukam.
Nala bardzo boi się wszelkich zabiegów na sobie, czesania, zaglądania do uszu, zębów, itp., możemy to robić na siłę, ale wtedy ucieka i chowa się, więc też ją przekupujemy. Za to z Nemo można zrobić wszystko, jak się wyrywa bo nie starcza mu cierpliwości aby stać spokojnie dłuższy czas, to można go przytrzymać, unieruchomić, chwycić nawet mocno za kark czy wywalić na bok, on sobie z tego nic nie robi. Ale on ma bardzo mocną psychikę... i lubi czesanie i czyszczenie uszu, sam się nadstawia. Tylko szybko mu się nudzi.
Echh, dzisiaj na spacerze w lesie spotkaliśmy grzybiarza. Nemo próbował do niego podbiec i się przywitać, ale go odwołałam i zapięłam na smycz. Nala na widok człowieka uciekła w krzaki w tempie ponaddźwiękowym... facet tylko spytał: "co jest nie tak z tym psem??" i sobie poszedł... niedawno czytałam ogłoszenia adopcyjne i wszędzie tam, gdzie pies bał się ludzi, był podpis że "na pewno był bity i miał złe doświadczenia z ludźmi".... i naszła mnie taka refleksja, że gdyby kiedyś Nala nam uciekła i ktoś ją znalazł, to chyba by nam jej nie chciał oddać... bo skoro Nala boi się ludzi, to znaczy, że ją bijemy i maltretujemy.... echhh.
Swoją drogą nie mam pojęcia, czemu ona taka jest, jako szczeniaczek nie bała się ludzi, zaczęło się gdy dorastała i tak jej zostało. Bliskość obcego człowieka (np. na przejściu dla pieszych) powoduje u niej atak paniki i próbę ucieczki przed siebie, na ślepo... a jakiekolwiek gesty "dominacyjne" czy nawet nasz podniesiony głos powodują, że próbuje zapaść się pod ziemię... zawsze musimy być do niej bardzo delikatni...
Tylko jedzenie skusi ją do podejścia do obcego człowieka.
Za to na Nemo można krzyczeć do woli (moi rodzice tego próbują, gdy psy są u nich ), nic sobie z tego nie robi, do niego trzeba być spokojnym, ale konsekwentnym i pewnym siebie.
Ninek - Nie Paź 14, 2012 20:00
| Nakasha napisał/a: |
Ninek, zostaje chyba tylko przekupywanie lub na siłę. Fox jest bardzo wrażliwy psychicznie, prawda? Echh, kciukam.
|
Jest strasznie wrażliwy i okropnie 'kruchy' Cofnął sie bardzo po tej wizycie u weta, jak sie go głaszcze w okolicach uszu to widać przerażenie w oczach. A tak strasznie to lubił
Żal mi go okropnie, wiem jak uszy potrafią boleć, a on jeszcze nie daje sobie pomóc...
Na razie staram sie mu pokazywać, że to nie musi być złe i nie zawsze boli. Dał sobie odrobine wyczyścić płatek ucha. Gdyby dało sie to zrobić gołą ręką byłoby lepiej, jakakolwiek watka to intruz, na którego trzeba nawarczeć...
Nakasha - Nie Paź 14, 2012 23:05
Ninek, a może na czas leczenia (i nie tylko...) dać mu jakieś leki przeciwlękowe tudzież uspokajające?... wiem, że czasami bardzo pomagają....
Mieliśmy z psami i Zbyszkiem jechać nad Biebrzę, ale się nie wyrobiliśmy. Zamiast tego wybraliśmy się na długi, 10-kilometrowy spacer po naszych podbiałostockich lasach.
Nasze lasy są piękne. W głębi nie widać obecności człowieka, tylko na obrzeżach zdarzają się jakieś śmieci. Najpierw szliśmy lasem liściastym, podziwiając intensywne kolory, czerwień, brązy i żółć... potem weszliśmy w część iglastą, gdzie zapach sosnowych igieł, mchu i grzybów był oszałamiający. O grzyby dosłownie się potykaliśmy. Tak samo jak o zmurszałe gałęzie i kłody drewna. Mech był wszędzie, brązowiejące paprocie i ptaki... bardzo, ale bardzo podładowałam się tym spacerem.
W pewnym momencie wyszliśmy na rozległą polankę. Oczywiście była tam sarna, za którą Nala z wielką radością pobiegła... i tylko widać było na linii horyzontu uciekającą w podskokach sarenkę i goniącą ją, również w podskokach, tyle że radosnych, Nalkę. Rzecz jasna sarna zwiała, a Nala po chwili wróciła, zziajana i zadowolona. Nemo też próbował za nią biec, ale wrócił na zawołanie. W takich chwilach kocham jego genetycznie wypracowane, a przez nas wzmacniane, posłuszeństwo.
Zdjęć jest mnóstwo, mam nadzieję, że chociaż kilka sobie obejrzycie i się spodobają.
Patyczek oraz lewitujący Nemo:
Nemo, idź po Nalę - tu nie żartuję, uczymy Nemo tej sztuczki. Bardzo się przydaje.
Reszta:
Psy na horyzoncie:
Lavi - Nie Paź 14, 2012 23:08
Chyba śliczną pogodę mieliście na ten dzisiejszy spacerek
Piękne zdjęcia, słońce bije z każdego i aż człowiek chce na taki spacerek iść:D
|
|
|